Temat: Czy to gwałt???

Opisze tutaj dosc delikatna sprawe wiec bardzo prosze nie krytykujcie mnie za bardzo bo i tak juz kiepsko sie trzymam. A wiec od poczatku. Mieszkam z facetem, wg niego jestesmy razem ale on w zeszlym roku ze tak powiem jasno duzo imprezowal i pisal sobie z laskami i z tym roZmow jasno wynikalo ze mnie zdradzal. W chwili gdy o wszystkim sie dowiedzialam pojawily sie inne problemy i pomimo ze bardzo chcialam odejsc to nie moglam ... sama nie wiem czy chcialam, moze myslalam ze przebacze, zapomne i z czasem sie ulozy bo lrzeciez tak bardzo go kochalam. Ale juz nie kocham. Mysle ze nie bo za kazdym razem gdy on probuje mnie calowac ja odwracam glowe i nie odwzajemniam, czasami on mnie wrecz zmusza. Probowalam odejsc. Zaczelam szukac pracy ktora pozwolilaby mnie utrzymac sie samej. Z kiepskim skutkiem. Raz ze nie mam konkretnego wyksztalcenia a dwa ze on robi wszystko zebym nie odeszla. Zaczelam sypiac w drugiej sypialni bo nie moge go znoesc, nie moge z nim spac bo mnie denerwuje i nie chce zeby kolo mnie lezal ale on robi awantury i zmisza mnie do spania w jednym lozku poczym inicjuje stosunki na ktore ja nie mam ochoty. Gdy zaczyna ja zawsze mowie ze nie mam ochoty a on odpowiada ze zrobi tak zebym miala, na wszystko co robi, dotyka caluje i piesci mowie ze nie chce. Nie krzyze, nie bije nie histeryzuje ale mowie nie kilkadzieiat razy a on nadal idzie do przodu. 

Jest delikatny ale nie slucha. Pewnego razu mielismy stosunek po krotym zaczelam olakac i tak soedzilam dwie godziny, nie moglam sie podniesc i tak myslalam czy ja chcialam czy ja go sprowokowalam czy ja go zachecilam? A moze ja chcialam ? A moze , a moze ... 

Innego razu probowal zrobic to samo i w momencie kiedy juz mial we mnie wejsc ja zaczelam strasznie plakac i wykrzyczalam mu ze ja tego nie chce i ze mnie zmusza pi czym uspokoil mnie i jakos to sie stalo. Po paru pchnieciach ucieklam do lazienki i zaczelam mrzyczec , wrzeszczalam i piszczalam na niego uzywajac najgorszych obelg. Siadlam na kiblu jaka brudna sie czulam i pierwszy raz gdy musialam sie umyc brzydzilam sie dotknac. Powiedzialam mu ze mnie zmusza ze ja nie chce i ze to sie zalicza jako gwalt. Powiedzial ze moge sobie nawet na policje isc bo jestesmy razem i on ma prawo ze mna spac i ze mnie nie zmuszalCzuje sie potwornie bo sytuacja w mojej obecnej pracy nie pozwalq mi na to zeby natychmiast sie wyprowadzic. Nie mam rodziny. Nie mam gdzie isc. Nie wiem kiedy cos znajde i odejde nie wiem nawet czy chce, nie wiem czy to jus przyzwyczajenke , czy ja jestem w jakiejs relacji mtora zle wpływa na myslenie i ja nie widze wszystkiego w normalnym swietle? 

On mi wmowil ze to nic zlego, ze to ja, ze ja robie problem. 

Ja bym jak najszybciej uciekała z tego mieszkania. Jeśli teraz płacisz rachunki itp. to pewnie byłoby Cię stać, żeby wynająć choć jeden pokój w jakimś mieszkaniu? Moim zdaniem lepsze to, niż to co jest teraz. 
Pomyśl sobie, jeśli teraz jest tak źle, to co będzie dalej? Odejdź, póki nie jest za późno. 

Pasek wagi

Zonda napisał(a):

autorko a mi się wydaje, że sama sobie poradzisz lepiej niż z nim:) głowa do góry i działaj bo Cię zniszczy psychicznie od reszty

Jestem podobnego zdania. 

Zauwazylam, ze pozniej napisalas ze nieswojo bys sie czula wynajmujac z kims obcym. Oczywiscie to nie jest najlepsze wyjscie w tym wieku, jestem w podobnym, ALE! Powiedz mi co bys poradzila swojej przyjaciolce, siostrze? 

1. Zycie w jednym mieszkaniu z facetem, ktory zmusza ja do seksu i uzywa przemocy wobec niej? 

Czy? 

2. Tymczasowe zycie z obca osoba, gdzie po powrocie z pracy bedzie mogla spokojnie zjesc, zrelaksowac sie i poszukac lepszej pracy bez zbednego stresu? 

Ja bym zdecydowanie wybrala opcje 2. 

Nie mow mu, ze sie wyprowadzasz, znajdz pokoj, wyprowadz sie, wypowiedz umowe, nawet jak jest na was dwoje to wysarczy, ze ty ja wypowiesz i bedzie niewazna. 

O pieniadzach, ktore jest ci winien, zapomnij! To sa tylko pieniadze, wiem, ze sa wazne gdy ich brakuje, ale uwierz mi... zdrowie psychiczne jest o wiele wazniejsze niz pieniadze.

LessLessLess napisał(a):

Annne, Ty czaisz, ze jest coś takiego, jak psychika? Że człowiek poddany przemocy niekoniecznie będzie racjonalny? Bardzo mi się Twoje podejście nie podoba.

No ja to wiem, i Ty wiesz, i co dalej z tym zrobimy? Będziemy siedzieć i płakać? Jak chcesz pomóc? Dasz mieszkanie, pracę i pieniądze?

Żeby wyjść ze złej sytuacji trzeba zrozumieć swoje położenie i gdzie tkwi błąd w rozumowaniu. Trzeba zobaczyć, że postępujemy nieracjonalnie. Bo bez tego nie zmienimy ani swojego rozumowania ani postępowania. Sama kiedyś napisałaś, że wyszłaś z problemów, gdy zrozumiałaś, ze postępujesz wbrew sobie. Pewnie wcześniej inni starali Ci się to powiedzieć ale nie docierało. Z tym trzeba się zmierzyć - dotknąć albo wręcz zderzyć by w końcu dotarło do świadomości. Tu niejedna osoba oczekuje pomocy w stylu "ratujcie mnie ale podziwiajcie i głaskajcie" No tak się nie da. Ja w takie gierki nie wchodzę. Jeśli chcę pomóc to tak, by było skutecznie. Jeśli chcesz walczyć z lękiem to najpierw trzeba zobaczyć czego się boisz, i czy to rzeczywiście jest straszne czy tylko takie się wydaje. Pozdrawiam.

chyba nie jest tak zle bo jesli bys musiala to bys sie wyprowadzila...szanuj sie.

Pasek wagi

swinka_bebe napisał(a):

za jedzenie i chemie zmieścisz sie w 400zl miesiecznie i to wszystko bez zaciskania pasa 

bardzo śmieszne...

A właśnie, w Łodzi znajdziesz teraz pokój za 600 zł, bo studenciaki się wyprowadzają. 

Annne17 napisał(a):

LessLessLess napisał(a):

Annne, Ty czaisz, ze jest coś takiego, jak psychika? Że człowiek poddany przemocy niekoniecznie będzie racjonalny? Bardzo mi się Twoje podejście nie podoba.
No ja to wiem, i Ty wiesz, i co dalej z tym zrobimy? Będziemy siedzieć i płakać? Jak chcesz pomóc? Dasz mieszkanie, pracę i pieniądze?Żeby wyjść ze złej sytuacji trzeba zrozumieć swoje położenie i gdzie tkwi błąd w rozumowaniu. Trzeba zobaczyć, że postępujemy nieracjonalnie. Bo bez tego nie zmienimy ani swojego rozumowania ani postępowania. Sama kiedyś napisałaś, że wyszłaś z problemów, gdy zrozumiałaś, ze postępujesz wbrew sobie. Pewnie wcześniej inni starali Ci się to powiedzieć ale nie docierało. Z tym trzeba się zmierzyć - dotknąć albo wręcz zderzyć by w końcu dotarło do świadomości. Tu niejedna osoba oczekuje pomocy w stylu "ratujcie mnie ale podziwiajcie i głaskajcie" No tak się nie da. Ja w takie gierki nie wchodzę. Jeśli chcę pomóc to tak, by było skutecznie. Jeśli chcesz walczyć z lękiem to najpierw trzeba zobaczyć czego się boisz, i czy to rzeczywiście jest straszne czy tylko takie się wydaje. Pozdrawiam.

Nie wiem, o co chodzi z tym postępowaniem wbrew sobie chyba.

Aczkolwiek: myślę, że roztrząsanie tego, co jest winą dziewczyny i że jest rzekomo tą "wykorzystującą" jest więcej niż nie na miejscu. Autorce radziłabym psychologa, poradnię, cokolwiek. A najlepiej bliską osobę, do której można zadzwonić i która przenocuje do momentu ogarnięcia się psychicznie. Dopiero potem myślenie racjonalne, etc.

Pasek wagi

Annne17 napisał(a):

LessLessLess napisał(a):

Annne, Ty czaisz, ze jest coś takiego, jak psychika? Że człowiek poddany przemocy niekoniecznie będzie racjonalny? Bardzo mi się Twoje podejście nie podoba.
No ja to wiem, i Ty wiesz, i co dalej z tym zrobimy? Będziemy siedzieć i płakać? Jak chcesz pomóc? Dasz mieszkanie, pracę i pieniądze?Żeby wyjść ze złej sytuacji trzeba zrozumieć swoje położenie i gdzie tkwi błąd w rozumowaniu. Trzeba zobaczyć, że postępujemy nieracjonalnie. Bo bez tego nie zmienimy ani swojego rozumowania ani postępowania. Sama kiedyś napisałaś, że wyszłaś z problemów, gdy zrozumiałaś, ze postępujesz wbrew sobie. Pewnie wcześniej inni starali Ci się to powiedzieć ale nie docierało. Z tym trzeba się zmierzyć - dotknąć albo wręcz zderzyć by w końcu dotarło do świadomości. Tu niejedna osoba oczekuje pomocy w stylu "ratujcie mnie ale podziwiajcie i głaskajcie" No tak się nie da. Ja w takie gierki nie wchodzę. Jeśli chcę pomóc to tak, by było skutecznie. Jeśli chcesz walczyć z lękiem to najpierw trzeba zobaczyć czego się boisz, i czy to rzeczywiście jest straszne czy tylko takie się wydaje. Pozdrawiam.

A mi sie bardzo podoba podejscie Anne17 i absolutnie sie z nia zgadzam. Albo autorka chce zeby jej pomóc i chce sie wyrwać z tej okropnej sytuacji albo woli siedzieć i biadolić. A w rezultacie i tak będzie tkwiła w tym chorym układzie. 

Pasek wagi

LessLessLess napisał(a):

Annne17 napisał(a):

LessLessLess napisał(a):

Annne, Ty czaisz, ze jest coś takiego, jak psychika? Że człowiek poddany przemocy niekoniecznie będzie racjonalny? Bardzo mi się Twoje podejście nie podoba.
No ja to wiem, i Ty wiesz, i co dalej z tym zrobimy? Będziemy siedzieć i płakać? Jak chcesz pomóc? Dasz mieszkanie, pracę i pieniądze?Żeby wyjść ze złej sytuacji trzeba zrozumieć swoje położenie i gdzie tkwi błąd w rozumowaniu. Trzeba zobaczyć, że postępujemy nieracjonalnie. Bo bez tego nie zmienimy ani swojego rozumowania ani postępowania. Sama kiedyś napisałaś, że wyszłaś z problemów, gdy zrozumiałaś, ze postępujesz wbrew sobie. Pewnie wcześniej inni starali Ci się to powiedzieć ale nie docierało. Z tym trzeba się zmierzyć - dotknąć albo wręcz zderzyć by w końcu dotarło do świadomości. Tu niejedna osoba oczekuje pomocy w stylu "ratujcie mnie ale podziwiajcie i głaskajcie" No tak się nie da. Ja w takie gierki nie wchodzę. Jeśli chcę pomóc to tak, by było skutecznie. Jeśli chcesz walczyć z lękiem to najpierw trzeba zobaczyć czego się boisz, i czy to rzeczywiście jest straszne czy tylko takie się wydaje. Pozdrawiam.
Nie wiem, o co chodzi z tym postępowaniem wbrew sobie chyba.Aczkolwiek: myślę, że roztrząsanie tego, co jest winą dziewczyny i że jest rzekomo tą "wykorzystującą" jest więcej niż nie na miejscu. Autorce radziłabym psychologa, poradnię, cokolwiek. A najlepiej bliską osobę, do której można zadzwonić i która przenocuje do momentu ogarnięcia się psychicznie. Dopiero potem myślenie racjonalne, etc.

Ja dodam ze swojej strony, ze ofiara jest ofiara, a oprawca jest oprawca, nikt nie ma prawa naruszac mojej nietykalnosci cielesnej i kropka. Oprawcy sa czesto zdolnymi manipulantami, doprowadzaja ofiary do specyficznego sposobu myslenia. Uwazam, ze jesli ktorakolwiek z kobiet tutaj obwinia dziewczyne za to co sie stalo, pod przykrywka "jestem obiektywna i sprawiedliwa" to jest po prostu strasznie złą osobą. Uwazam tez, ze kobiety powinny sie wspierac, a nie obwiniac, bo kazda z nas moze doswiadczyc w zyciu strasznych rzeczy i kolejny cios nie bedzie budujący.

LessLessLess napisał(a):

Annne17 napisał(a):

Wychodzi na to, że boisz się wyprowadzić od niego by nie być samą, boisz się, że sama się nie utrzymasz, chcesz jego wsparcia i bycia razem, tylko nie chcesz seksu. Czy ja to dobrze rozumiem?
Annne, Ty czaisz, ze jest coś takiego, jak psychika? Że człowiek poddany przemocy niekoniecznie będzie racjonalny? Bardzo mi się Twoje podejście nie podoba.

Nie masz racji Less.

Czlowiek w sytuacji zagrozenia jest zawsze bardzo racjonalny i jego strategie moga byc skuteczne i dobrze dobrane w ocenie postronnych, ale bywaja tez takie, ktore oceniamy z zewnatrz jako nieadekwatne do sytuacji, czy nawet takie, dzialajace na szkode zagrozonego czy zagrazajacego, bywaja tez strategie negujace problem, strategie "na przeczekanie",  "czekanie na cud" itd itd One wszystkie sa bardzo racjonalne z punktu widzenia ofiary przemocy. Jest tez taka postawa w sytuacji zagrozenia - ktora nazywa sie ambiwalentna, co wydaje mi sie, ze tak na oko Preci prezentuje. Polega ona na  rezalizowanie hasla - "nie zgadzam sie zyc z toba i nie zgadzam sie na zycie bez ciebie". Dodatkowe wyciaganie argumentow, ktore dla postronnych nieistotne, a moze nawet malopowazne, dla tej konkretnej osoby sa "nie do przeskoczenia", gdyz najprawdopodobniej ona nie chce odejsc, ale chce zostac jedynie uznana za ofiare, aby bylo jej latwiej zyc z cierpieniem. Stad tez wszelkie propozycje, porady sa nie na miejscu, gdyz nie chodzi tutaj o rozwiazanie problemu, ale o uznanie statusu ofiary. Moze to jest pierwszy etap, zeby poczuc sie silniejszym? 

Preci,ja tutaj jedynie domyslam sie czubka gory lodowej twoich problemow, wiec radzilabym zostawic swoj bagaz przemyslen i opis przeszlosci psychotrerapeucie, albo psychologowi, zeby przygotowac sie do startu z kims nie tylko bedzie tobie zyczliwy, ale przede wszystkim posiadajacy odpowiedni  bagaz zawodowy, aby ci pomoc.

Pasek wagi

nobliwa napisał(a):

LessLessLess napisał(a):

Annne17 napisał(a):

Wychodzi na to, że boisz się wyprowadzić od niego by nie być samą, boisz się, że sama się nie utrzymasz, chcesz jego wsparcia i bycia razem, tylko nie chcesz seksu. Czy ja to dobrze rozumiem?
Annne, Ty czaisz, ze jest coś takiego, jak psychika? Że człowiek poddany przemocy niekoniecznie będzie racjonalny? Bardzo mi się Twoje podejście nie podoba.
Nie masz racji Less.Czlowiek w sytuacji zagrozenia jest zawsze bardzo racjonalny i jego strategie moga byc skuteczne i dobrze dobrane w ocenie postronnych, ale bywaja tez takie, ktore oceniamy z zewnatrz jako nieadekwatne do sytuacji, czy nawet takie, dzialajace na szkode zagrozonego czy zagrazajacego, bywaja tez strategie negujace problem, strategie "na przeczekanie",  "czekanie na cud" itd itd One wszystkie sa bardzo racjonalne z punktu widzenia ofiary przemocy. Jest tez taka postawa w sytuacji zagrozenia - ktora nazywa sie ambiwalentna, co wydaje mi sie, ze tak na oko Preci prezentuje. Polega ona na  rezalizowanie hasla - "nie zgadzam sie zyc z toba i nie zgadzam sie na zycie bez ciebie". Dodatkowe wyciaganie argumentow, ktore dla postronnych nieistotne, a moze nawet malopowazne, dla tej konkretnej osoby sa "nie do przeskoczenia", gdyz najprawdopodobniej ona nie chce odejsc, ale chce zostac jedynie uznana za ofiare, aby bylo jej latwiej zyc z cierpieniem. Stad tez wszelkie propozycje, porady sa nie na miejscu, gdyz nie chodzi tutaj o rozwiazanie problemu, ale o uznanie statusu ofiary. Moze to jest pierwszy etap, zeby poczuc sie silniejszym? Preci,ja tutaj jedynie domyslam sie czubka gory lodowej twoich problemow, wiec radzilabym zostawic swoj bagaz przemyslen i opis przeszlosci psychotrerapeucie, albo psychologowi, zeby przygotowac sie do startu z kims nie tylko bedzie tobie zyczliwy, ale przede wszystkim posiadajacy odpowiedni  bagaz zawodowy, aby ci pomoc.

Ja sie z Toba nie zgadzam w kwestii "racjonalnego zachowania w sytuacji zagrozenia" to się włącza w przypadku incydentów, a nie w przypadku długotrwałej krzywdy, ktorej osoba doznaje i to w dodatku od osoby bliskiej. Odsylam do zjawiska "wspoluzaleznienia" w rodzinach alkoholowych albo syndromu sztokholmskiego.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.