Temat: Czy muszę zmuszać się do świąt z teściami?

Jestem z mężem 1.5 roku po ślubie. Mieszkamy sami 40 km od teściów. Niestety nie lubię teściów i myślę, że ze wzajemnością. Tak naprawdę nie mam  z nimi wspólnych tematów, nie kontaktujemy się ze sobą nawet telefonicznie, nie składamy sobie życzeń urodzinowych itp., dla mnie są to obcy ludzie, próbowałam chciałam żeby było dobrze ale nie da się. Taki typ ludzi nie da się ich lubić. Nawet 2 pozostałe ich synowe ucięły kontakt z teściami. Nie wyobrażam sobie jechać na Święta do nich, dzielenia się opłatkiem, czy siedzenia przy jednym stole i udawania. Chciałabym, żeby mąż na Wigilię pojechał sam beze mnie. Szkoda mi go bardzo, nie chce robić mu przykrości, ale nie chce jechać tam. Jestem osobą co mówi swoje zdanie i nie lubię robić coś przeciwko sobie, nie chcę też naginać się i dla świętego spokoju jechać. Ktoś może też tak ma?

a jak było w poprzednie święta?

Pasek wagi

możesz wymyśleć z męzem, że gdzieś jedziecie lub, że ktoś was już dawno zaprosił, my tak robimy, a uwierz mi, latami jeździłam z nim i była to krótko mówiąc i bez szczegółów porażka wymieszana z płaczem. Jak może, niech jedzie sam, ale to też chore wg mnie, jak pisze roogirl już lepiej się zmusić, ale po co się zmuszać, ja tego żałuję, bo nigdy nic dobrego z tego nie wyszło. 20 lat jesteśmy razem i mnie nienawidzą, a ja dziś potrafię się juz z tego śmiać, bo jestem starsza, a tu już ciężko kogoś zmusić, wczesniej trochę jednak nie mielismy wyjścia...Ale żałuję tgo po stokroć, to był znarnowany i zazwyczaj przepłakany czas.

Ja jestem w nienajlepszych stosunkach ze szwagrem, który w zeszłym roku miał być też na wigilii u teściów, ale mimo wszystko pojechałam. Nie wyobrażam sobie spędzać wigilii osobno z mężem... 

Pasek wagi

Mam tak samo jak Ty autorko tematu.  Nie cierpię tesciowej kiedyś starałam się być miła i kochana ale mało to dało teściowa ma swój charakter i nie da sie jej lubić. Też nie mam z nia wspólnych tematów do rozmów często bywały kłótnie kiedy trzeba było jechać ich odwiedzić podobną odległość nas dzieli 50km. Ale by mężowi przykrości nie robić to zaciskam zęby i już na czas świąt wpadamy wspólnie w odwiedziny.  Ale siedzę wtedy tak jak na szpilkach i patrzę na zegar co by jak najszybciej z tamtad spadać.  

Anduin napisał(a):

Ustal z mężem bo to wy macie czuć się dobrze i być zgodni w swoich decyzjach. Ja z moim od początku uzgodnilismy że święta spędzamy osobno, on u swojej rodziny ja u swojej. Najważniejsze że mam obojgu taki układ pasuje. Nie raz byliśmy obgadani przez innych za to... Ale szczerze mówiąc mam w d*pie opinię innych w tym temacie.Ustalcie takie rozwiązanie jakie wam pasuje.

Ludzie gadają, bo to nie jest normalne, Biorąc ślub tworzy się swoją małą rodzinę i to ona jest najważniejsza, tym bardziej,że małżeństwo oznacza wspólną drogą życiową w tych ważnych chwilach. Swój dom ma się tam gdzie jest małżonek, a nie tam gdzie są rodzice. Takie sprawy można załatwić na różne sposoby jak jest odległość to raz jechać do jednych raz do drugich, jak jest blisko to Wiglia u siebie, 1 dzień świąt u jednych, 2 dzień świąt u drugich itp.  a tak to się zachowujecie jakbyście jeszcze mleko pod nosem mieli i musieli trzymać się maminych sukienek, z zewnątrz to wygląda tak jakby wam na sobie, aż tak nie zależało, jakbyście byli w separacji itp- może warto to przemyśleć, czy trochę tak nie jest.  A jak będziecie mieć dzieci to co zrobicie ? 

ja bym pojechała ze względu na męża.

Ja bym pojechala. Przez szacunek dla meza i jego rodziny. Juz naprawde jakies wielkie swinstwo musialby mi ktos zrobic, zebym nie byla w stanie usiasc z nim przy jednym stole.

Ja bym zaproponowala, ze ty jedziesz do swojej rodziny a on do swojej i sprawa zalatwiona ;D

Pasek wagi

Marisca napisał(a):

Anduin napisał(a):

Ustal z mężem bo to wy macie czuć się dobrze i być zgodni w swoich decyzjach. Ja z moim od początku uzgodnilismy że święta spędzamy osobno, on u swojej rodziny ja u swojej. Najważniejsze że mam obojgu taki układ pasuje. Nie raz byliśmy obgadani przez innych za to... Ale szczerze mówiąc mam w d*pie opinię innych w tym temacie.Ustalcie takie rozwiązanie jakie wam pasuje.
Ludzie gadają, bo to nie jest normalne, Biorąc ślub tworzy się swoją małą rodzinę i to ona jest najważniejsza, tym bardziej,że małżeństwo oznacza wspólną drogą życiową w tych ważnych chwilach. Swój dom ma się tam gdzie jest małżonek, a nie tam gdzie są rodzice. Takie sprawy można załatwić na różne sposoby jak jest odległość to raz jechać do jednych raz do drugich, jak jest blisko to Wiglia u siebie, 1 dzień świąt u jednych, 2 dzień świąt u drugich itp.  a tak to się zachowujecie jakbyście jeszcze mleko pod nosem mieli i musieli trzymać się maminych sukienek, z zewnątrz to wygląda tak jakby wam na sobie, aż tak nie zależało, jakbyście byli w separacji itp- może warto to przemyśleć, czy trochę tak nie jest.  A jak będziecie mieć dzieci to co zrobicie ? 

A kim ty jesteś żeby na podstawie 1 posta ocenić co jest dla nas dobre a co nie. I daruj sobie dalsze komentarze bo nie obchodzi mnie opinia osób które uważają że mają jedynie słuszną wizję świata. Jak już napisałam takie opinie jak powyżej mam w tyłku. Z mojej strony EOT także nie produkuj się więcej na temat wyborów moich i mojego męża. 

Anduin

A jedna boli , jednak Cię obchodzi opinia innych skoro się odezwałaś. Może boli, że u Ciebie nie jest normalnie, tak jak u innych :P:P Naprawdę ciekawi mnie jak w przyszłości to rozwiążecie, przedzielicie dziecko na pół i po połowie każdy z was weźmie do rodzinnego domu ? 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.