Temat: Ile kieszonkowego dla 17l córki?

Jak w temacie. Dodam, że córka dostaje ekstra na kino, czy jakieś ciuchy. Kieszonkowe ma na takie swoje prywatne rzeczy, o których nie muszę wiedzieć.

madgirlx napisał(a):

Fascynujące. Nadal nie zmienia to faktu, że to twoja sprawa, nie rozumiem dlaczego narzucasz swoje poglądy innym i piszesz co powinno się robić, a co nie? Nie ma nic złego w tym, że rodzice dają swoim dzieciom (w tym dorosłym, uczącym się, o 17 latce nie wspominam) pieniądze na ich potrzeby i zachcianki. Nie każdy musi pracować od młodych lat. Dlaczego to cię tak boli? Widać, że masz żal o zapracowaną młodość. 

No właśnie. Ja dostawałam kasę od rodziców, nawet kiedy już pracowałam. Nawet obecnie dostaję, tyle, że nie regularnie. Czy przez to jestem rozczeniową, rozpuszczoną bumelantką? Pracuję, wychowuję dzieci, moim rodzicom jestem wdzięczna, jak nie wiem co, bo wiem, że wcale nie musieli mi tyle dawać, a robili to z dobrego serca, a swoje dzieci wychowuję tak samo. Oczywiście, że chcę im dawać, pomagać, najdłużej jak się da, ile tylko będę mogła. Bo tak to działa. Mieszkanie też dostałam po rodzicach i przekażę je dzieciom. Dlaczego nie dawać, jeśli się ma co?

ggeisha napisał(a):

madgirlx napisał(a):

Fascynujące. Nadal nie zmienia to faktu, że to twoja sprawa, nie rozumiem dlaczego narzucasz swoje poglądy innym i piszesz co powinno się robić, a co nie? Nie ma nic złego w tym, że rodzice dają swoim dzieciom (w tym dorosłym, uczącym się, o 17 latce nie wspominam) pieniądze na ich potrzeby i zachcianki. Nie każdy musi pracować od młodych lat. Dlaczego to cię tak boli? Widać, że masz żal o zapracowaną młodość. 
No właśnie. Ja dostawałam kasę od rodziców, nawet kiedy już pracowałam. Nawet obecnie dostaję, tyle, że nie regularnie. Czy przez to jestem rozczeniową, rozpuszczoną bumelantką? Pracuję, wychowuję dzieci, moim rodzicom jestem wdzięczna, jak nie wiem co, bo wiem, że wcale nie musieli mi tyle dawać, a robili to z dobrego serca, a swoje dzieci wychowuję tak samo. Oczywiście, że chcę im dawać, pomagać, najdłużej jak się da, ile tylko będę mogła. Bo tak to działa. Mieszkanie też dostałam po rodzicach i przekażę je dzieciom. Dlaczego nie dawać, jeśli się ma co?

Też tego nie rozumiem. U mnie w rodzinie się przyjęło, że się "pracuje na kolejne pokolenie". W sensie jak rodzice mogą pomóc to pomagają, większość osób podostawała domy/mieszkania/działki (plus pomoc finansową na studiach) - nie trzeba się zarzynać kredytem. Za to w domyśle okłada się pieniądze żeby za ileś lat móc znowu pomóc swoim dzieciom (oczywiście jeżeli się je będzie miało - ale akurat większość ma). Wiadomo, że łatwiej odkładać pieniądze jak się ma już jakieś doświadczenie zawodowe i ustabilizowaną sytuację, niż jak się jest na samym początku drogi. 

Ja dostawałam 50 zł miesięcznie, niespecjalnie to wystarczało na moje potrzeby bo musiałam sama sporo rzeczy opłacać dlatego od 16 roku życia pracowałam w weekendy jako hostessa i w wakacje kelnerka itp. Ale jeżeli to ma być tylko kasa na pierdoły dla niej typu kawa z koleżanką to uważam, że kwota w granicach 50-100 zł jest zupełnie wystarczająca. 

Pasek wagi

sacria napisał(a):

cancri napisał(a):

Jak miałam 17 lat, to miałam od rodziców 50 złotych tygodniowo i musiałam się za to całkowicie wyżywić, ubrać i przeżyć + jakąś kasę na święta, urodziny, czasem coś nadprogramowo. Na resztę do przeżycia musiałam sobie sama zapracować. No, więc właściwie tak jak ASwift ;-)Trochę sobie nie wyobrażam, żebym musiała 17letniej babie dawać kasę na kosmetyki, świecidełka czy inne kondomy...Za granicą można pracować od 16. roku życia, wakacje ma długie :P Tak samo na różne sposoby można sobie dorobić w PL. W sumie w szoku trochę jestem, że ludzie w tym wieku jeszcze dostają typowe kieszonkowe...
Ja sobie z kolei nie wyobrazam, zeby moje 17-letnie dziecko jechalo do pracy zagranice. Nie widze roznicy, czy daje 14-latce czy 17-latce pieniadze- obowiazkiem rodzicow jest utrzymywac dziecko, to jest nadal dziecko a nie zadna baba;) I owszem bardzo fajnie jak dziecko ma mozliowsc gdzies pracowac, dorobic na cos swojego, praca uczy szacunku dla pieniedzy, wiec praca przez 2 czy 3 tygodnie wakacji to bardzo dobra opcja, ale tez nie przesadzalabym z tym, ze powinno pracowac na wszystkie swoje wydatki i moze najlepiej jeszcze przez 2 miesiace wakacji- w zyciu sie jeszcze napracuje.

zgadzam się :) jak moje sobie  popracują, to spoko, ale generalnie wolałabym, żeby w czasie wakacji robiły rzeczy, których ja nie robiłam - podróże, obozy językowe itp.  nie będę miała problemu z dawaniem kasy 17-latce :) jeśli będzie mnie stać oczywiście ;) my generalnie pracujemy "dla dzieci". nie po to tyram, odkładam itp. żeby w złotej trumnie leżeć - wszystko robię dla dzieci. dzieci teraz małe, ale ja już kombinuję, żeby tak wszystkim pokierować, żeby za kilka lat kupić dzieciom po działce i np. dać jako prezent ślubny. 

za to moja szwagierka, architekt, ciągnie od rodziców kasę, że nawet mi by było wstyd. 34 lata i żadnych skrupułów nie ma - tata jest spłacił auto, zafundował wycieczkę do Brazylii i dokładał do utrzymania tam (mieszkała z rok) i wieeele innych ;)

edit. gdy byłam nastolatką, to nikt za moich znajomych nie pracował w wakacje, tylko Ci najbiedniejsi, którzy nie mieli na nic, albo sytuacja życiowa była dramatyczna i chcieli pomóc rodzinie.  nie mówię, że tylko biedni pracują, oczywiście, ale tak się działo w moim otoczeniu. 

Pasek wagi

madgirlx napisał(a):

Ja w tym wieku dostawałam 200 zł tygodniowo. Większość moich znajomych więcej, ale mnie rodzice chcieli uczyć "odpowiedzialności".

poważnie :D ? 200 zł tygodniowo to uczenie "odpowiedzialności" :D ? nawet po wygranej w totka bym tyle dziecku nie dała. sama jestem z zamożnego domu i w życiu tyle nie dostawałam - moi znajomi też nie, więc nie miałam czego zazdrościć.  na co może wydać tyle pieniędzy ucząca się nastolatka? 

Pasek wagi

Pamietam, ze pierwsze kieszonkowe dostalam jal mialam z 10 lat i bylo to 5zl. W ciagu lat urosło do 50zl. Procz tego babcia cos dawala, tata przybijal piątkę z pieciozlotowka w dłoni :-) dostawalam reszte z zakupow i takie tam. Nigdy nie mialam poczucia krzywdy ze dostaje mało. Wrecz dziwilo mnie, ze koledzy dostaja kase za dobre oceny czy sprzatanie. Ale też w domu zawsze bylo cos slodkiego, owoce, prezenty na rozne okazje. Na co mialam wydawac? Na pierwszy telefon zbieralam pare miesiecy. Teraz majac 30lat dostaje duuuzo wiecej kasy na urodziny. Z domu zawsze wyjezdzam z pakunkami. W domu pieniadze byly. Zaliczalam wszystkie szkolne i pozaszkolne wycieczki jakie tylko moglam. I bylo to dla mnie normalne a nie czyms ekstra. Dopiero z perspektywy czasu doceniam, ze moglam chodzic na rozne zajecia pozaszkolne jesli tylko chcialam. A ze mama nie chciala mi kupic glanow czy kurtki ktora sobie wypatrzyłam.. coz. W zyciu nie mozna miec wszystkiego. 

Sama dzieci nie mam to ciezko komentowac ile bym dawała kieszonkowego. Ale wolałabym cos kupic, sprezentować niz dawac tylko kase

Pasek wagi

czy tylko ja jestem taka stara, że w moich czasach nie było kieszonkowego tylko poprosiło się rodziców o kasę na pizzę albo miało się te pare zł (np 10 zł) zaoszczędzonych z zakupów? :D na pizzę lub gazetę z kisoku ?

Pasek wagi

taka postawa mi sie podoba :)

sadcat napisał(a):

taka postawa mi sie podoba :)

Według odpowiedzi z tego wątku, 17latka to jeszcze dziecko i się w życiu na pracuje, a co dopiero 14sto latek...zwariowałaś :PP

sadcat napisał(a):

taka postawa mi sie podoba :)

hahaha jasne....Nie mowiac juz o tym , ze zatrudnianie 14latka w UK jest nielegalne, tak jak i stawka 2.73 funta/hr.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.