Temat: Ile kieszonkowego dla 17l córki?

Jak w temacie. Dodam, że córka dostaje ekstra na kino, czy jakieś ciuchy. Kieszonkowe ma na takie swoje prywatne rzeczy, o których nie muszę wiedzieć.

ReadyForTheGoodTimes napisał(a):

Ta vitalia robi się porąbana i przepraszam za dosadność . Jeśli ktoś o moich poglądach wypowie się otwarcie , ze na studiach ( a wtedy ma się 19 lat i jest się oficjalnie pełnoletnim i ,,dorosłym " ) powinno się pracować i samemu zarabiać na swoje utrzymanie , bo studia to przywilej , nie są obowiązkowe i jak ktoś chce się dalej uczyć to powinien nauczyc sie w pierwszej kolejności zarządzania czasem i zarabiania na siebie , że bycie na utrzymaniu rodziców w momencie gdzie ma się taką sama zdolność i możliwość pracy jak rodzice , jest lenistwem i wygodnictwem - wtedy taka osoba zostaje zjechana , padają pod jej adresem różne teksty typu ,ze przeciez na studiach dziennych nie da sie pracowac , ze nie zna realiów i wylewa na biednych studentów swoją frustrację ... Natomiast jak mowa jest o 17-latce ,która w świetle prawa nie może nawet sama do końca o sobie decydować i uczy się jeszcze w szkole to nagle juz nie dziecko , a baba i brać od rodziców pieniądze to wstyd bo zawsze można wyjechać za granicę na wakacje i sobie zarobić .. Gdzie tu logika ?

Nikt nie mówił, że siedemnastolatka ma wyjeżdżać za granicę i zarabiać na całe swoje utrzymanie! Tylko, jeśli chce kasę na jakieś kaprysy ponad kasę, którą dają jej rodzice (kolejne wakacje, imprezy), to może śmiało iść i dorobić. A w tym wieku jest mnóstwo możliwości dorobienia. Wyjazd za granicę to był tylko przykład.

ASwift napisał(a):

krakowianka1988 napisał(a):

17 latka w pracy? Będzie miała na to całe życie! To ostatnie chwile z długimi wakacjami, niech się nacieszy, rozwija pasje, odkrywa siebie. To jest chyba o wiele ważniejsze niż nauki płynące z zajęć, jakie taka dziewczyna może wykonywać. Ja zaczęłam pracować po pierwszym roku studiów i bardzo tego żałuje! Może i mam trochę więcej pozycji w cv ale tez kilka przeżyć mniej niż inni. Jeśli Cie stać sugeruje 150-200 zł.A tekst o kondomach... Heh! Może lepiej żeby używała bezpłatnego kalendarzyka? To podobno najlepszy sposób żeby zajść w ciąże 
Ale sie uczepilyscie tych kondomow. Chodzilo mi o to,ze osoba niepelnoletnia,bedaca na utrzymaniu rodzicow,troche smieszne,zeby potrzebowala kasy na rzeczy "o ktorych rodzice nie musza wiedziec ". 

Nie przetłumaczysz :D

Ja w czasach liceum we wakacje dorabialiśmy chodząc "w pole" a w ostatniej klasie maturalnej kiedy już było mniej zajęć pilnowałam dziecko jako niania, jak studiowałam to zresztą też (zaocznie). Nie było zwyczaju kieszonkowego, jak chciałam na coś to mówiłam na co i tyle. Ale macie rację to były inne czasy. 

Moja córka lat 14 dostaje 50 zł miesięcznie a i dostaje też drobne a to 5 zł a to 10zł. Do tego doładowanie za 50 zł. Wszystko inne ma zapewnione więc wydaje to na słodycze, lody, jakieś pierdułki.

Pasek wagi

cancri napisał(a):

ReadyForTheGoodTimes napisał(a):

Ta vitalia robi się porąbana i przepraszam za dosadność . Jeśli ktoś o moich poglądach wypowie się otwarcie , ze na studiach ( a wtedy ma się 19 lat i jest się oficjalnie pełnoletnim i ,,dorosłym " ) powinno się pracować i samemu zarabiać na swoje utrzymanie , bo studia to przywilej , nie są obowiązkowe i jak ktoś chce się dalej uczyć to powinien nauczyc sie w pierwszej kolejności zarządzania czasem i zarabiania na siebie , że bycie na utrzymaniu rodziców w momencie gdzie ma się taką sama zdolność i możliwość pracy jak rodzice , jest lenistwem i wygodnictwem - wtedy taka osoba zostaje zjechana , padają pod jej adresem różne teksty typu ,ze przeciez na studiach dziennych nie da sie pracowac , ze nie zna realiów i wylewa na biednych studentów swoją frustrację ... Natomiast jak mowa jest o 17-latce ,która w świetle prawa nie może nawet sama do końca o sobie decydować i uczy się jeszcze w szkole to nagle juz nie dziecko , a baba i brać od rodziców pieniądze to wstyd bo zawsze można wyjechać za granicę na wakacje i sobie zarobić .. Gdzie tu logika ?
Nikt nie mówił, że siedemnastolatka ma wyjeżdżać za granicę i zarabiać na całe swoje utrzymanie! Tylko, jeśli chce kasę na jakieś kaprysy ponad kasę, którą dają jej rodzice (kolejne wakacje, imprezy), to może śmiało iść i dorobić. A w tym wieku jest mnóstwo możliwości dorobienia. Wyjazd za granicę to był tylko przykład.

Ja sie z toba zgadzam:) pozniej rosnie pokolenie osob,ktore nie pracowaly az do zrobienia magistra i pozniej wielkie oczy:)

No nie wiem. Ja dostawałam, więc mam zamiar dawać. Chce więcej, niech znajdzie sobie pracę, ale dawać jej i tak będę, bo chcę. 

ASwift napisał(a):

cancri napisał(a):

ReadyForTheGoodTimes napisał(a):

Ta vitalia robi się porąbana i przepraszam za dosadność . Jeśli ktoś o moich poglądach wypowie się otwarcie , ze na studiach ( a wtedy ma się 19 lat i jest się oficjalnie pełnoletnim i ,,dorosłym " ) powinno się pracować i samemu zarabiać na swoje utrzymanie , bo studia to przywilej , nie są obowiązkowe i jak ktoś chce się dalej uczyć to powinien nauczyc sie w pierwszej kolejności zarządzania czasem i zarabiania na siebie , że bycie na utrzymaniu rodziców w momencie gdzie ma się taką sama zdolność i możliwość pracy jak rodzice , jest lenistwem i wygodnictwem - wtedy taka osoba zostaje zjechana , padają pod jej adresem różne teksty typu ,ze przeciez na studiach dziennych nie da sie pracowac , ze nie zna realiów i wylewa na biednych studentów swoją frustrację ... Natomiast jak mowa jest o 17-latce ,która w świetle prawa nie może nawet sama do końca o sobie decydować i uczy się jeszcze w szkole to nagle juz nie dziecko , a baba i brać od rodziców pieniądze to wstyd bo zawsze można wyjechać za granicę na wakacje i sobie zarobić .. Gdzie tu logika ?
Nikt nie mówił, że siedemnastolatka ma wyjeżdżać za granicę i zarabiać na całe swoje utrzymanie! Tylko, jeśli chce kasę na jakieś kaprysy ponad kasę, którą dają jej rodzice (kolejne wakacje, imprezy), to może śmiało iść i dorobić. A w tym wieku jest mnóstwo możliwości dorobienia. Wyjazd za granicę to był tylko przykład.
Ja sie z toba zgadzam:) pozniej rosnie pokolenie osob,ktore nie pracowaly az do zrobienia magistra i pozniej wielkie oczy:)

Ja nie pracowałam do zrobienia magistra i nie miałam wielkich oczu. Skończyłam studia, poszlam do pracy. Na następny dzień po obronie. Coś nie teges?

ggeisha napisał(a):

ASwift napisał(a):

cancri napisał(a):

ReadyForTheGoodTimes napisał(a):

Ta vitalia robi się porąbana i przepraszam za dosadność . Jeśli ktoś o moich poglądach wypowie się otwarcie , ze na studiach ( a wtedy ma się 19 lat i jest się oficjalnie pełnoletnim i ,,dorosłym " ) powinno się pracować i samemu zarabiać na swoje utrzymanie , bo studia to przywilej , nie są obowiązkowe i jak ktoś chce się dalej uczyć to powinien nauczyc sie w pierwszej kolejności zarządzania czasem i zarabiania na siebie , że bycie na utrzymaniu rodziców w momencie gdzie ma się taką sama zdolność i możliwość pracy jak rodzice , jest lenistwem i wygodnictwem - wtedy taka osoba zostaje zjechana , padają pod jej adresem różne teksty typu ,ze przeciez na studiach dziennych nie da sie pracowac , ze nie zna realiów i wylewa na biednych studentów swoją frustrację ... Natomiast jak mowa jest o 17-latce ,która w świetle prawa nie może nawet sama do końca o sobie decydować i uczy się jeszcze w szkole to nagle juz nie dziecko , a baba i brać od rodziców pieniądze to wstyd bo zawsze można wyjechać za granicę na wakacje i sobie zarobić .. Gdzie tu logika ?
Nikt nie mówił, że siedemnastolatka ma wyjeżdżać za granicę i zarabiać na całe swoje utrzymanie! Tylko, jeśli chce kasę na jakieś kaprysy ponad kasę, którą dają jej rodzice (kolejne wakacje, imprezy), to może śmiało iść i dorobić. A w tym wieku jest mnóstwo możliwości dorobienia. Wyjazd za granicę to był tylko przykład.
Ja sie z toba zgadzam:) pozniej rosnie pokolenie osob,ktore nie pracowaly az do zrobienia magistra i pozniej wielkie oczy:)
Ja nie pracowałam do zrobienia magistra i nie miałam wielkich oczu. Skończyłam studia, poszlam do pracy. Na następny dzień po obronie. Coś nie teges?

Ja podobnie-  ja podobnie bo na studiach pracowałam u rodziców wakacyjnie- dosyć ciężko, ale jednak u rodziców i za dobrą kasę. Więc wielu stwierdziłoby pewnie że nie pracowałam naprawdę. Pracować tak "naprawdę" też zaczęłam dopiero po magistrze i za zupełnie normalne już pieniądze. W liceum i na studiach- uczyłam się, imprezowałam, chociaż nie dużo, zwiedzałam świat- zawsze lubiłam sporo wyjeżdżać. Rodzice wpoili mi, jak ważny jest olej w głowie, nie musiałam pracować w liceum, a nauczyli mnie szanować pieniądze, zapewniając mi jednocześnie bardzo dużo i to dla mnie lepszy model, niż niedawanie dziecku kieszonkowego, bo ma 2 miesiące wakacji na pracę- generalnie nie znam nikogo, kto pracowałby w liceum przez całe wakacje.

Fajnie jest uczyć młodych ludzi pracy- i nie po to, żeby dziecko zarabiało na swoje normalnie wydatki ( na coś większego, fajniejszego owszem- może chcieć sobie uzbierać, niech będzie przedsiębiorcze), ale żeby zobaczyło, ile zarobi jako kelnerka nad morzem czy sprzedawca w sieciówce- czyli człowiek bez kwalifikacji i że nie ucząc się może w życiu nie mieć juz lepszych perspektyw.

Jakie zazdro, bo ktoś nie musi pracować ;D

myśle ze 200-250zl to fajna sumka dla nastolatki na pierdoły,

jeszcze dziewczyna sie w życiu narobi,

wychodzę z założenia ze młodzi ludzie którzy maja zbyt duzo na głowie,ciężka praca itd. nie dorobią sie niczego oprócz nerwicy i garba,mam nadzieje ze będzie mi sie dalej dobrze powodziło i dam synowi mieszkanie i klucze do nowego auta po co ma sie chłopak stresować 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.