- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
3 lipca 2017, 14:23
Jak w temacie. Dodam, że córka dostaje ekstra na kino, czy jakieś ciuchy. Kieszonkowe ma na takie swoje prywatne rzeczy, o których nie muszę wiedzieć.
3 lipca 2017, 15:23
Jak miałam 17 lat, to miałam od rodziców 50 złotych tygodniowo i musiałam się za to całkowicie wyżywić, ubrać i przeżyć + jakąś kasę na święta, urodziny, czasem coś nadprogramowo. Na resztę do przeżycia musiałam sobie sama zapracować. No, więc właściwie tak jak ASwift ;-)
Trochę sobie nie wyobrażam, żebym musiała 17letniej babie dawać kasę na kosmetyki, świecidełka czy inne kondomy...Za granicą można pracować od 16. roku życia, wakacje ma długie :P Tak samo na różne sposoby można sobie dorobić w PL. W sumie w szoku trochę jestem, że ludzie w tym wieku jeszcze dostają typowe kieszonkowe...
3 lipca 2017, 15:26
moja kuzynka dostaje 300zl bo twierdzi, ze sie jej nalezy tyle.
3 lipca 2017, 15:35
Ja w tym wieku dostawalam 150 zl, ale to bylo 10 lat temu i ceny wszystkiego tez byly nizsze :)
3 lipca 2017, 15:42
Jak miałam 17 lat, to miałam od rodziców 50 złotych tygodniowo i musiałam się za to całkowicie wyżywić, ubrać i przeżyć + jakąś kasę na święta, urodziny, czasem coś nadprogramowo. Na resztę do przeżycia musiałam sobie sama zapracować. No, więc właściwie tak jak ASwift ;-)Trochę sobie nie wyobrażam, żebym musiała 17letniej babie dawać kasę na kosmetyki, świecidełka czy inne kondomy...Za granicą można pracować od 16. roku życia, wakacje ma długie :P Tak samo na różne sposoby można sobie dorobić w PL. W sumie w szoku trochę jestem, że ludzie w tym wieku jeszcze dostają typowe kieszonkowe...
Ja sobie z kolei nie wyobrazam, zeby moje 17-letnie dziecko jechalo do pracy zagranice. Nie widze roznicy, czy daje 14-latce czy 17-latce pieniadze- obowiazkiem rodzicow jest utrzymywac dziecko, to jest nadal dziecko a nie zadna baba;) I owszem bardzo fajnie jak dziecko ma mozliowsc gdzies pracowac, dorobic na cos swojego, praca uczy szacunku dla pieniedzy, wiec praca przez 2 czy 3 tygodnie wakacji to bardzo dobra opcja, ale tez nie przesadzalabym z tym, ze powinno pracowac na wszystkie swoje wydatki i moze najlepiej jeszcze przez 2 miesiace wakacji- w zyciu sie jeszcze napracuje.
Edytowany przez sacria 3 lipca 2017, 15:42
3 lipca 2017, 15:51
Nie ma co porównywac z tym ile ktos dostawał x lat temu bo od tego czasu juz ceny wszystkiego tak sie zmienily ze jest to bardzo niemiarodajne.
100 zl moim zdaniem to malo, jesli mozesz sobie pozwolic to ja bym zwiekszyla do 50 zl tygodniowo tak zeby na miesiac wychodzilo 200 zl. Jesli nie chcesz jej od razu dawac calej kwoty to dawaj jej wlasnie tygodniowo po 50.
Nie ma co wariowac ze w tym wieku ma isc do pracy utrzymywac sie sama bla bla. Jesli rodzice maja dobrą sytuacje finansowa to nie widze powodu ganiania dziecka do roboty tylko po to ZEBY NAUCZYLO SIE ZYCIA jeszcze jest dzieckiem a zycia sie nauczy. Moze sobie zarobic sezonowo na jakis owocach ale nie musi tam chodzic kazdy wolny czas. Sama w liceum nigdy na siebie nie zarabialam dopiero jak poszlam na studia to lapalam sie dorywczej pracy i to tylko dla tego, ze juz czulam, ze jestem na tyle dorosla ze od rodzicow nie bede wycigac na piwo czy inne kondomy jak to tutaj okreslilyscie. Rodzice opłacali mi wynjaem pokoju dawali podstawowe pieniadze na zycie a na reszte wyjazdy kosmetyki i pierdoly miałam swoje. Wiele moich znajomych przez cale studia nigdzie nie pracowalo. Rodzice im powiedzieli, ze maja sie uczyc, zdobyc wykształcenie ich stac na ich utrzymanie i nie musza isc do pracy. To po co mieli sie pchac do roboty? bo tak inni mowia?!. Skonczyli studia rozpoczeli normalne kariery zawodowe, nikt z nich nie mial 2 lewych rąk, problemow z gospodarnoscia czy niczym inny.
3 lipca 2017, 15:57
Ja sobie z kolei nie wyobrazam, zeby moje 17-letnie dziecko jechalo do pracy zagranice. Nie widze roznicy, czy daje 14-latce czy 17-latce pieniadze- obowiazkiem rodzicow jest utrzymywac dziecko, to jest nadal dziecko a nie zadna baba;) I owszem bardzo fajnie jak dziecko ma mozliowsc gdzies pracowac, dorobic na cos swojego, praca uczy szacunku dla pieniedzy, wiec praca przez 2 czy 3 tygodnie wakacji to bardzo dobra opcja, ale tez nie przesadzalabym z tym, ze powinno pracowac na wszystkie swoje wydatki i moze najlepiej jeszcze przez 2 miesiace wakacji- w zyciu sie jeszcze napracuje.Jak miałam 17 lat, to miałam od rodziców 50 złotych tygodniowo i musiałam się za to całkowicie wyżywić, ubrać i przeżyć + jakąś kasę na święta, urodziny, czasem coś nadprogramowo. Na resztę do przeżycia musiałam sobie sama zapracować. No, więc właściwie tak jak ASwift ;-)Trochę sobie nie wyobrażam, żebym musiała 17letniej babie dawać kasę na kosmetyki, świecidełka czy inne kondomy...Za granicą można pracować od 16. roku życia, wakacje ma długie :P Tak samo na różne sposoby można sobie dorobić w PL. W sumie w szoku trochę jestem, że ludzie w tym wieku jeszcze dostają typowe kieszonkowe...
Dla mnie 17latka to już dorosła kobieta i mi osobiście byłoby wstyd brać kasę od rodziców na jakieś pierdoły w tym wieku. Kwestia wychowania i podejścia do życia. Nikt nie mówił, że musi pracować całe dwa miesiące, ale też nie widzę powodu, dla którego miałaby tego nie robić. To strasznie dużo czasu...praca przez 2 tygodnie wakacji jest za to trochę śmieszna.
3 lipca 2017, 16:04
Moja mama odkąd pamiętam jest na rencie. Gdy byłam mała zawsze dostawałam grosze, tzn. np. gdy mama dostawała 807,64zł to ja dostawałam te 7,64zł.
Gdy byłam starsza (gdzieś od gimnazjum) dostałam 50zł miesięcznie do 18. roku życia. Później dostawałam już alimenty na siebie.
Edytowany przez SuperMarcelina 3 lipca 2017, 16:05
3 lipca 2017, 16:07
Ja w tym wieku 14-19 lat dostawałam stypendium za wyniki z gminy, jakieś 300-500 zł miesięcznie, więc od rodziców nie brałam nic, ale zawsze na wspólnych zakupach jakieś ciuchy czy buty mi mamcia kupiła, płaciła też za bilety miesięczne. Wszystkie fast-foody, przekąski, wyjścia do kina, dodatkowe ubrania/biżuterię czy wyjazdy opłacałam sama. Na studiach też dostałam stypendium 1300 zł +pracowałam w weekendy, ale dalej mieszkałam w domu, więc jedzenie i dach nad głową miałam za darmo. Z wcześniejszych czasów pamiętam, że dostawałam 50 zł miesięcznie, ale dla 17 latki to starczy pewnie na tydzień max albo jedno wyjście ze znajomymi.
Edytowany przez 3 lipca 2017, 16:11
3 lipca 2017, 16:08
Hmm, u mnie była bieda w tym okresie, więc nie miałam kieszonkowego. Jak pieniądze były bardzo potrzebne, to dostawałam, ale nie na zasadzie konkretnej sumy, z którą mogłam robić co chciałam.
3 lipca 2017, 16:09
Dla mnie 17latka to już dorosła kobieta i mi osobiście byłoby wstyd brać kasę od rodziców na jakieś pierdoły w tym wieku. Kwestia wychowania i podejścia do życia. Nikt nie mówił, że musi pracować całe dwa miesiące, ale też nie widzę powodu, dla którego miałaby tego nie robić. To strasznie dużo czasu...praca przez 2 tygodnie wakacji jest za to trochę śmieszna.Ja sobie z kolei nie wyobrazam, zeby moje 17-letnie dziecko jechalo do pracy zagranice. Nie widze roznicy, czy daje 14-latce czy 17-latce pieniadze- obowiazkiem rodzicow jest utrzymywac dziecko, to jest nadal dziecko a nie zadna baba;) I owszem bardzo fajnie jak dziecko ma mozliowsc gdzies pracowac, dorobic na cos swojego, praca uczy szacunku dla pieniedzy, wiec praca przez 2 czy 3 tygodnie wakacji to bardzo dobra opcja, ale tez nie przesadzalabym z tym, ze powinno pracowac na wszystkie swoje wydatki i moze najlepiej jeszcze przez 2 miesiace wakacji- w zyciu sie jeszcze napracuje.Jak miałam 17 lat, to miałam od rodziców 50 złotych tygodniowo i musiałam się za to całkowicie wyżywić, ubrać i przeżyć + jakąś kasę na święta, urodziny, czasem coś nadprogramowo. Na resztę do przeżycia musiałam sobie sama zapracować. No, więc właściwie tak jak ASwift ;-)Trochę sobie nie wyobrażam, żebym musiała 17letniej babie dawać kasę na kosmetyki, świecidełka czy inne kondomy...Za granicą można pracować od 16. roku życia, wakacje ma długie :P Tak samo na różne sposoby można sobie dorobić w PL. W sumie w szoku trochę jestem, że ludzie w tym wieku jeszcze dostają typowe kieszonkowe...
Do ukonczenia liceum nigdy nie pracowalam. I jestem cholernie wdzieczna za to moim rodzicom. Zawsze powtarzali bym korzystala z dziecinstwa i beztroski poki moge i ze do poki sie ucze, moje utrzymanie jest na ich glowie. Jak doroslam to sama podjelam prace i teraz tylko moge tesknic za czasami, gdy nie musialam pracowac, a wakacje to byly dwa piekne miesiace chodzenia nad morze i jazdy na rowerze. A nie tak jak teraz, dwa tygodnie wakacji, a potem powrot do pracy :)