Temat: Zwiazek na odleglosc (prosze o rady)

Od prawie 2 lat spotykam sie z chlopakiem. Bardzo go kocham i uklada nam sie swietnie.To moj pierwszy powazny chlopak i mialam nadzieje, ze ostatni... bo jest moim idealem, i trudno mi wyobrazic sobie siebie z kims innym. Problem w tym, ze we wrzesniu wyjezdzam na studia do innego kraju, a on studiuje w Polsce. Opcja zeby ktores z nas sie dostosowalo odpada. Unikamy tego tematu, ale oboje wiemy, ze bedzie trudno, jesli w ogole cos nadal bedzie. Mam kilka pytan, potrzebuje rad od osob niezaangazowanych w to emocjonalnie... Po pierwsze: czy racjonalnie myslac zwiazek na odleglosc w naszym wieku ma jakikolwiek sens i racje bytu (mam niemal 19 lat, on 22)? Czy nawet codzienne rozmowy i spotkania co kilka tygodni moglyby wykluczyc np zauroczenie kims innym, ewentualna zdrade? Jakie wy macie doswiadczenia ze zwiazkami na odleglosc? Kolejne pytanie dotyczy naszych wakacji. Praktycznie caly sierpien mamy spedzic razem, tez ze znajomymi, ale jednak to bedzie w duzym stopniu romantyczny wyjazd i na pewno przywiaze sie do niego jeszcze mocniej i duzo trudniej bedzie mi sie z nim rozstac. Pisze rozstac w sensie dwuznacznym, bo sama nie wiem czy to bedzie rozstanie na kilka tygodni, czy juz na zawsze... Moze lepiej byloby to zakonczyc od razu, a nie torturowac sie dluzej, bo jesli to rzeczywiscie nie ma sensu, to im szybciej wylecze sie z tej milosci, tym lepiej... Jak wy uwazacie? Ja sama nie wiem co mam teraz robić...

ggeisha napisał(a):

Ja dla mojego faceta zostałam w kraju. Bo on nie mógł wyjechać (ma starszą samotną mamę). Miałam możliwość przeniesienia się na stałe na drugi koniec świata. I nie wydaje mi się, żeby to było dla mnie tak wielkim poświęceniem. Po prostu - związek z nim znaczył dla mnie więcej niż wyjazd. Studiować możesz w kraju, co to, zlikwidowali uczelnie w Polsce, czy jak? Jeśli on nie może (nie chce) wyjechać z Tobą, to cóż, albo nie jedź, albo ryzykujesz związek. Bo na 99% się rozleci. Nie wierzę w związki na odległość, przynajmniej ludzi młodych, z krótkim stażem, wszystkie, które znam - rozpadły się. Więc wybór należy do Ciebie.
 

Niestety jest tak jak napisalam, odpada dostosowanie sie z mojej strony, lub jego. Nie zlikwidowali, po prostu studia na tej uczelni to moje marzenie i ciezko pracowalam zeby sie dostac. Moglabym studiowac to samo w Polsce, ale chce studiowac tam, chodzi o nowe doswiadczenie, wieksze mozliwosci, prestiz uniwersytetu, ponadto naucze sie profesjonalnego (zawodowego) angielskiego, ktorego nie nauczylabym sie nigdzie indziej i bede mogla pracowac gdziekolwiek (w razie czego, wstepnie planuje powrot do Polski). Moim zdaniem zrezygnowanie z tego byloby gigantycznym poswieceniem i mialabym o to do siebie ogromna pretensje, byc moze nieswiadomie do niego tez... Poza tym mialabym w domu pieklo, rodzice toleruja wiele glupich wybrykow z mojej strony, ale to by nie przeszlo.

Zatem wybrałaś.

ggeisha napisał(a):

Zatem wybrałaś.
Przeciez nie tego dotyczy caly ten post, to nie bylo moim dylematem. Na samym poczatku zazczylam, ze zrezygnowanie z wyjazdu odpada.

Oj ciezko jest ale jak sie kocha,wszystko czlowiek przezwyciezy...

Pasek wagi

Ja z moim byłam od liceum, i przez ponad 5 lat na odległość, gdzie widywaliśmy się może raz na miesiąc. Jeen rok byłam w ogóle za granicą, gdzie widzieliśmy się DWA razy. Teraz ze sobą mieszkamy, jest bosko.

Ale fakt, że po drodze były różne krótkie błędy z obydwu stron, generalnie czasami było ciężko w takim związku, ale to zależy od człowieka. My mieliśmy masę życiowych problemów przez ten okres czasu, a daliśmy radę. Teraz czasem mi tego mega brakuje i wkurza mnie, że on tu non top jest :P

gonnagetskinny napisał(a):

ggeisha napisał(a):

Zatem wybrałaś.
Przeciez nie tego dotyczy caly ten post, to nie bylo moim dylematem. Na samym poczatku zazczylam, ze zrezygnowanie z wyjazdu odpada.


Nie daj się wciągnąć w żadne wyrzuty sumienia. 

Wg niektórych kobiet lepiej wszystko poświęcać dla związku… a potem - po roku, dwóch czy 10 - zostać na lodzie. Bo związki się rozpadają z różnych powodów. Więc tak - lepiej się nie spełniać swoich marzeń, nie patrzeć na karierę tylko wszystko dostosowywać do misia… a potem płakać, że zmarnowało się sobie życie ;) 

Jeśli boisz się, że on się z tego wypisze bo wyjeżdżasz to tym bardziej wiedz, że dobrze robisz. Bo jeśli zostaniesz też może Cię olać dla innej ale wtedy Ty nie będziesz miała nic. 
Porozmawiaj z nim jak on to widzi. Czy wierzy, że dacie radę, czy chce spróbować ;) Bo to tylko od Was zależy :) 

cancri napisał(a):

Ja z moim byłam od liceum, i przez ponad 5 lat na odległość, gdzie widywaliśmy się może raz na miesiąc. Jeen rok byłam w ogóle za granicą, gdzie widzieliśmy się DWA razy. Teraz ze sobą mieszkamy, jest bosko.Ale fakt, że po drodze były różne krótkie błędy z obydwu stron, generalnie czasami było ciężko w takim związku, ale to zależy od człowieka. My mieliśmy masę życiowych problemów przez ten okres czasu, a daliśmy radę. Teraz czasem mi tego mega brakuje i wkurza mnie, że on tu non top jest :P
Wow.. 5 lat? To musi byc prawdziwa milosc na zawsze, zazdroszcze :)

dailycoffee napisał(a):

gonnagetskinny napisał(a):

ggeisha napisał(a):

Zatem wybrałaś.
Przeciez nie tego dotyczy caly ten post, to nie bylo moim dylematem. Na samym poczatku zazczylam, ze zrezygnowanie z wyjazdu odpada.
Nie daj się wciągnąć w żadne wyrzuty sumienia. Wg niektórych kobiet lepiej wszystko poświęcać dla związku? a potem - po roku, dwóch czy 10 - zostać na lodzie. Bo związki się rozpadają z różnych powodów. Więc tak - lepiej się nie spełniać swoich marzeń, nie patrzeć na karierę tylko wszystko dostosowywać do misia? a potem płakać, że zmarnowało się sobie życie ;) Jeśli boisz się, że on się z tego wypisze bo wyjeżdżasz to tym bardziej wiedz, że dobrze robisz. Bo jeśli zostaniesz też może Cię olać dla innej ale wtedy Ty nie będziesz miała nic. Porozmawiaj z nim jak on to widzi. Czy wierzy, że dacie radę, czy chce spróbować ;) Bo to tylko od Was zależy :) 
Masz racje, bo mimo, ze bardzo go kocham to przeciez nie moge byc w 100% pewna, ze nigdy sie nie rozstaniemy, a wtedy nie tylko nie spelnilabym swojego marzenia i jednego z zyciowych celow, ale tez nie mialabym jego.. Co nie zmienia faktu, ze bardzo chcialabym zeby to przetrwalo, jednak nie jestem naiwna romantyczka dlatego staram sie myslec racjonalnie..

Byłam w związku na odległość w zasadzie od samego początku związku i po 8 miesiącach zdecydowaliśmy się na wspólne zamieszkanie, bo to nie miało sensu. A dzieliło nas wtedy tylko 300 km w porównaniu do tego, co dzielić będzie Was... Ryzykowne. 

Ja byłam w związku na odległość i daliśmy radę :) mieliśmy po 22 lata wtedy, dzieliło nas 500km i widywaliśmy się raz na miesiąc albo półtora... i tak przez ok 2 lata. Po tej rozłące zamieszkaliśmy razem i jest super,  obecnie prawie 4 lata w związku :)

Co prawda były chwile załamania, czasem miałam już dość tej rozłąki ale było warto. Tylko zaufanie to podstawa. Bez zaufania nie ma szans.

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.