Temat: Facet nie chce zwierząt w domu

Co byście zrobiły w sytuacji, gdy jesteście już zaręczeni, planujecie wspólne życie, u niego w domu( ale oboje pracujecie i oboje będziecie płacili za wszystko), on wie,że kochasz zwierzęta, że nie wyobrażasz sobie domu bez jakiegoś zwierzaka  W NIM aż tu nagle się mu odwidziało i absolutnie nie ma prawa zwierzę mieszkać w domu i bez dyskusji. Nie można zerwać przecież bo to by było dziecinne ale z drugiej strony to się kłóci z tej dziewczyny jakimiś ideałami, to wyniosła z domu rodzinnego i co tu zrobić..

proza napisał(a):

Gdyby przyszle matki wiedzialy jak czesto kobiety lapia choroby od papuzek, kotow itd to z pewnoscia nie dopuscilyby do i ch hodowania... no ale...Poza tym szpitale sa pelne dziecimi pogryzionymi przez psy... Najpierw sie bagatelizuje te fakty, a potem kobiety pytaja - dlaczego to wlasnie mnie spotyka....

Ja NIGDY nie miałam kota, a i tak okazało się, ze mam prezeciwciała (te dobre) na toksoplazmozę. Za to moje dzieci wychowują się z czterema psami - niestety nie u nas, ale dwa u jednych dziadków, jeden u drugich i jeden u cioci i bywa, że cała czwórka jest razem z dzieciakami na raz. I jest ok, bo wystarczy WIEDZIEĆ, jak zadbać i o dzieci i o psy - o bezpieczny kontakt i warunki.

Co do autorki - u nas nie ma zwierząt na razie, ale ustaliliśmy, że jak dzieci podrosną, to weźmiemy ze schronu coś (no dwa cosie). Kwestia dogadania. Możesz np. pokazywać mu fajne sporty ze zwierzętami, jak agility, biegi, czy coś, co go może nakręcić. Jeszcze mozesz sobie wychować faceta, który np. będzie chciał psa, czy kota, bo się wkręci czy w jakąś rasę, czy w sporty właśnie. Nparawdę pogadajcie, powiedz, jak to dla ciebie ważne i że chyba jako partnerzy macie róne prawa bez względuy na to, na czyim jesteście terytorium, bo układ "moja partnerka, mój dom, moej zasady" dla mnie nie działa...

Pasek wagi

jestem stara baba i wiele juz w zyciu przeszlam,ale jedna z najwazniejszych maksym w moim zyciu jest..."jaki ktos jest do zwierzat ,taki jest do ludzi",niestety nikt Ci nie poradzi nic madrego,bo ile ludzi tyle teori na ten temat,ja naprzyklad sobie nie wyobrazam zycia bez zwierzaka,mialam juz duzo roznych zyjatek ,obecnie ze wzgledu na podeszly wiek mam malego  ratlerka,musze z nim wychodzic 3-4 razy dziennie i to chyba trzyma mnie tez przy zyciu,bo ostatnio dopadla mnie chyba depresja,nic mi sie nie chce,ale moj pan zprzychodzi i rad nie rad musze sie ubrac i isc na spacer....nie jest mi nigdy ciezko....Tobie zas zycze zebys znalazla jakis kompromis ze swoim partnerem...Wesolych Swiat (pies)

Pasek wagi

Silna alergia to inna para kaloszy niż "nielubienie". Mój też nie chciał kota. Pytałam, dlaczego tak, a nie inaczej - nie było żadnych sensownych argumentów. Przyniosłam kota. Dzisiaj mamy dwa, w domu mieszka jeszcze trzeci współlokatora i mój już pogodził się z myślą, że jak uzbieram pieniądze, to planuję jeszcze dwa koty. Z resztą listy zwierzaków "na przyszłość" też zaczyna się oswajać. Nie mogłabym być z facetem, który nie czyta książek ani z takim, który zwierząt nie lubi, ale są to "braki", które da się zmienić, nadrobić. Jak człowiekowi zależy, to próbuje.

sowisia, w pełni się pod tą maksymą podpisuję! Rozumiem też co to znaczy, ze "pies trzyma przy życiu", Wesołych Świąt! :)

Skoro mieszkacie w domu- niech zwierzak mieszka na dworze. Też kocham zwierzęta, ale nie chcę ich w domu. Od czasu do czasu mogą do domu wejść, ale nie mieszkać.  Kot, pies  powinien mieszkać na dworze. Nie trawię zapachu psa w domu i fruwającej wszędzie sierści. A już tym bardziej kota łażącego po stole czy blatach. Nie wyobrażam sobie później robić na tych blatach kanapki. Powiem szczerze, że mój były miał kota w mieszkaniu. Wystarczyło że Grzdyl skoczył,  a już gubił sierść. Już nie powiem o łazience, gdzie stała kuweta. Po prostu waliło kotem, mimo, że sprzątał.  Łazienka to dla mnie centrum relaksu i domowe spa. Nie wyobrażam sobie leżeć w wannie pełnej piany z kieliszkiem wina, obok kociej kuwety. Także rozumiem Twojego narzeczonego. Rozwiązaniem jest dom,  nie mieszkanie i zwierze na zewnątrz

Pasek wagi

sadcat napisał(a):

SoonYouWillDie...AndThanWhat napisał(a):

więc problemem nie jest zwierze tylko fakt, że manipulując chce wymóc na tobie jakąś decyzję? to przesrane - bo pewnie nie pierwszą i nie ostatnią, która byłaby ważna dla ciebie. 
czy ja wiem, w większości się zgadza na wszystko co chcę, tylko nie trawi zwierząt w domu, ich sierści, nie trawił nawet przed naszym poznaniem ale jak poznał mojego kota to nawet mówił, że "kocha nas obie" a teraz coś takiego wyszło.

Może toleruje jednego kota, więcej kotów to więcej sierści i smrodu. Skoro się zgodził na jednego, nie musi na drugiego. Już poszedł na kompromis. Nie narzekaj

Pasek wagi

widzisz, argument "chce/nie chce" jest z gatunku argumentow ostatecznych, z tym sie nie dyskutuje, bo nie ma jak... jesli jedno z Was postawi na swoim drugi bedzie mniej szczesliwe i tyle... on chyba wykazal maksimum kompromisu, o ile w ogole tak to mozna nazwac, zeby Twoj zwierzak ktorego juz posiadasz z Wami zamieszkal... na przyszlosc pozostaje Ci albo suszyc mu glowe, tylko nie wiem czy to w porzadku, albo poczekac az przestanie mu sie nie chciec... tu nie ma czegos takiego jak "racja", przykro mi, ze sie w tej kwestii nie dopasowaliscie, ale jego zgoda i Twoja rezygnacja maja dokladnie te sama wartosc... 

Yrithee napisał(a):

proza napisał(a):

Gdyby przyszle matki wiedzialy jak czesto kobiety lapia choroby od papuzek, kotow itd to z pewnoscia nie dopuscilyby do i ch hodowania... no ale...Poza tym szpitale sa pelne dziecimi pogryzionymi przez psy... Najpierw sie bagatelizuje te fakty, a potem kobiety pytaja - dlaczego to wlasnie mnie spotyka....
Ja NIGDY nie miałam kota, a i tak okazało się, ze mam prezeciwciała (te dobre) na toksoplazmozę. Za to moje dzieci wychowują się z czterema psami - niestety nie u nas, ale dwa u jednych dziadków, jeden u drugich i jeden u cioci i bywa, że cała czwórka jest razem z dzieciakami na raz. I jest ok, bo wystarczy WIEDZIEĆ, jak zadbać i o dzieci i o psy - o bezpieczny kontakt i warunki.Co do autorki - u nas nie ma zwierząt na razie, ale ustaliliśmy, że jak dzieci podrosną, to weźmiemy ze schronu coś (no dwa cosie). Kwestia dogadania. Możesz np. pokazywać mu fajne sporty ze zwierzętami, jak agility, biegi, czy coś, co go może nakręcić. Jeszcze mozesz sobie wychować faceta, który np. będzie chciał psa, czy kota, bo się wkręci czy w jakąś rasę, czy w sporty właśnie. Nparawdę pogadajcie, powiedz, jak to dla ciebie ważne i że chyba jako partnerzy macie róne prawa bez względuy na to, na czyim jesteście terytorium, bo układ "moja partnerka, mój dom, moej zasady" dla mnie nie działa...

Moja koleżanka od kota złapała toksoplazmozę i poroniła.

Pasek wagi

moj mąż nienawidzi mojej papugi ale nic z tym nie zrobi bo wie jak bardzo kocham to ptaszysko. Ale tez powiedzial ze zadnych ptakow juz wiecej nie bedzie. Ale ja tez juz nie chce bo to jednak bardzo klopotliwe stworzonko. Na szczescie oboje nie chcemy psa. Ale myśle ze napewno w przyszlości dzieciom kupimy jakiegos innego futrzaka. A ja chce rybki kiedyś, chociaż mąż sie krzywi. Myśle ze go przekonam. Twoj tez pewnie sie przyzwycxai do kota i jakos sie dogadacie co do nastepngo. 

Pasek wagi

Ja uważam, że miejsce zwierząt jest na wolności, nie w domach. Nie lubię zwierząt domowych. No dobra, mops mi się kiedyś marzył.  Chociaż czy sama chciałabym mieć zwierzę w domu... no ostatnio Luby chciał rybki, to się zgodziłam ale nic z tego nie wyszło na szczęście.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.