Temat: Ile lat po zaręczynach wzięłyście ślub?

Ile lat minęło od Waszych zaręczyn do ślubu? Zerwałyście kiedyś zaręczyny? A i jeszcze jedno: ile miałyście lat w dniu zaręczyn?

Pasek wagi

mat....YLDO.....nic tylko sobie kulkę w łeb strzelić. Wszyscy się rozwodzą, świnie sobie podkładają...koniec świata. Nienormalność zapanowała na tym świecie...Otaczają nas sami inni ludzie, którzy się tacy lada moment okazują...Muszę się dziś baczniej przyjrzeć mężowi, gdy wróci zmęczony z pracy i będzie się jak zwykle bawił z naszym dzieckiem....Może też już mu się w głowie przewraca, a ja tego nie widzę i ma inne plany już z kimś innym...ech...

Macie jeszcze jakieś tego typu ciekawe historie..Nakręćmy się jeszcze bardziej i trujmy jeszcze więcej. Dopiero południe minęło. co będzie wieczorem? Do jakich konkluzji dojdziecie?

Leczcie się, albo zmieńcie środowisko. Szkoda życia na to, żeby obracać się w takich toksycznych układach, pełnych niepewności, zagadek i kłamstw...

RybkaArchitektka napisał(a):

mat....YLDO.....nic tylko sobie kulkę w łeb strzelić. Wszyscy się rozwodzą, świnie sobie podkładają...koniec świata. Nienormalność zapanowała na tym świecie...Macie jeszcze jakieś tego typu ciekawe historie..Nakręćmy się jeszcze bardziej i trujmy jeszcze wzajemnie...

pisze tylko ze slub i zareczyny to nie recepta na wieczne szczescie i malzenstwo bedzie trwac powieki (biore wyraz z reklamy :P)

Pasek wagi

snowqueen88 napisał(a):

Całe "tak" jest czasem wymuszone. ile kobiet ma odwage powiedzieć"nie" albo"muszę to przemyśleć" jeśli facet oświadcza się np na plaży na wakacjach? w restauracji? w kinie?albo patrzą obcy ludzie i głupio tak a nawet jak jesteście sami to co wracacie potem do pokoju i cicha msza? Koleżanka miała taką akcje.Wszystko było między nimi już skończone wg niej ale pojechali na wakacje(myślała sobie ok ok ostatnie bo już zapłacone) i ten się tam oświadcza...pierwszy odruch"tak" 1,5 miesiąca później oddała pierścionek...

Ja nigdy nie powiedziałabym "tak" gdybym nie była pewna, że to TEN. A, że niektóre dziewczyny nie mają odwagi powiedzieć "nie", to już ich sprawa. Dla mnie zaręczyny to coś wyjątkowego i nie chciałabym mieć takiej przeszłości, że "byłam zaręczona już z pięcioma i Ty jesteś szósty" - bo co to za uroczystość wtedy? Skoro dla mnie zaręczyny to chleb powszedni... Rozumiem raz, ktoś myślał, że to TO, a okazało się, że to nie to, ok... Każdy może się potknąć. Ale więcej razy to dla mnie dziwne.

Jak facet chce się oświadczyć, to znaczy, że zna swoją partnerkę raczej dobrze, a przynajmniej powinien. Mój wiedział o tym, że nie preferuję takich intymnych sytuacji przy publiczności i zrobił to sam na sam. Każdy facet powinien wiedzieć takie rzeczy o swojej kobiecie.

snowqueen88 napisał(a):

Jeśli ktoś jest szczęśliwy bez ślubu i zaręczyn to niech sobie jest i tak samo w odwrotna stronę...kobiety.Każda z Nas ma inną definicje szczęścia i udanego związku

Oczywiście :) Ja toleruję tych, co żyją bez ślubu. Ale niektórzy tacy ludzie są uszczypliwi dla tych, którzy mają ten ślub, bo tak naprawdę im tego zazdroszczą i za wszelką cenę chcą udowodnić, że ich życie bez ślubu jest lepsze.

wrednababa56 napisał(a):

znam zwiazek dziewczyny, wielka milosc, slub koscielny, wesele, za rok rozwod, dziewczyna poznala kogos innego i bierze drugi slub za niedlugo

Współczuję temu pierwszemu chłopakowi, trafił na jakiegoś pustaka. To i lepiej nawet, że się z nią rozwiódł... A ona? Życzę jej udanego małżeństwa... tego i kolejnych pięciu :)

wrednababa56 napisał(a):

pisze tylko ze slub i zareczyny to nie recepta na wieczne szczescie i malzenstwo bedzie trwac powieki (biore wyraz z reklamy :P)

Wiesz czym się różni normalny związek od patologii? Dla mnie ślub jest do końca życia i nie uznaję opcji rozwodu. Mój narzeczony tak samo i zanim podjęliśmy decyzję, że się pobieramy - upewniliśmy się co do tego. Jak będzie źle, kryzys, cokolwiek - zawsze będziemy się starać i nie odpuścimy tak łatwo, jak teraz ludzie odpuszczają "bo już nie ma motyli w brzuchu". A patole? Dla nich ślub to tylko papierek, bo zawsze można się rozwieść. Z takim podejściem powinno się mieć zakaz brania ślubu, najlepiej dożywotnio. Ale teraz na świecie jest więcej patologii, niż normalnych ludzi. Tylko nie wiem dlaczego mamy brać przykład z tych złych, tylko dlatego, że "teraz to wszyscy rozwody biorą" - a to i ja wezmę! PATOLOGIA, powtarzam. Nie rozumiem tylko jak mając wolny wybór, ktoś woli zaliczać się do patoli. No ale co kto lubi :) Pozdrawiam.

RybkaArchitektka napisał(a):

mat....YLDO.....nic tylko sobie kulkę w łeb strzelić. Wszyscy się rozwodzą, świnie sobie podkładają...koniec świata. Nienormalność zapanowała na tym świecie...Otaczają nas sami inni ludzie, którzy się tacy lada moment okazują...Muszę się dziś baczniej przyjrzeć mężowi, gdy wróci zmęczony z pracy i będzie się jak zwykle bawił z naszym dzieckiem....Może też już mu się w głowie przewraca, a ja tego nie widzę i ma inne plany już z kimś innym...ech...Macie jeszcze jakieś tego typu ciekawe historie..Nakręćmy się jeszcze bardziej i trujmy jeszcze więcej. Dopiero południe minęło. co będzie wieczorem? Do jakich konkluzji dojdziecie?Leczcie się, albo zmieńcie środowisko. Szkoda życia na to, żeby obracać się w takich toksycznych układach, pełnych niepewności, zagadek i kłamstw...

hahaha, Rybka, post mistrzowski :D usmialam sie, naprawde ;-))) Ale taka prawda na Vitalii ;-)))

wrednababa56 napisał(a):

RybkaArchitektka napisał(a):

mat....YLDO.....nic tylko sobie kulkę w łeb strzelić. Wszyscy się rozwodzą, świnie sobie podkładają...koniec świata. Nienormalność zapanowała na tym świecie...Macie jeszcze jakieś tego typu ciekawe historie..Nakręćmy się jeszcze bardziej i trujmy jeszcze wzajemnie...
pisze tylko ze slub i zareczyny to nie recepta na wieczne szczescie i malzenstwo bedzie trwac powieki (biore wyraz z reklamy :P)

Przecież nikt się nie nakręca..

completed napisał(a):

snowqueen88 napisał(a):

Całe "tak" jest czasem wymuszone. ile kobiet ma odwage powiedzieć"nie" albo"muszę to przemyśleć" jeśli facet oświadcza się np na plaży na wakacjach? w restauracji? w kinie?albo patrzą obcy ludzie i głupio tak a nawet jak jesteście sami to co wracacie potem do pokoju i cicha msza? Koleżanka miała taką akcje.Wszystko było między nimi już skończone wg niej ale pojechali na wakacje(myślała sobie ok ok ostatnie bo już zapłacone) i ten się tam oświadcza...pierwszy odruch"tak" 1,5 miesiąca później oddała pierścionek...
Ja nigdy nie powiedziałabym "tak" gdybym nie była pewna, że to TEN. A, że niektóre dziewczyny nie mają odwagi powiedzieć "nie", to już ich sprawa. Dla mnie zaręczyny to coś wyjątkowego i nie chciałabym mieć takiej przeszłości, że "byłam zaręczona już z pięcioma i Ty jesteś szósty" - bo co to za uroczystość wtedy? Skoro dla mnie zaręczyny to chleb powszedni... Rozumiem raz, ktoś myślał, że to TO, a okazało się, że to nie to, ok... Każdy może się potknąć. Ale więcej razy to dla mnie dziwne.Jak facet chce się oświadczyć, to znaczy, że zna swoją partnerkę raczej dobrze, a przynajmniej powinien. Mój wiedział o tym, że nie preferuję takich intymnych sytuacji przy publiczności i zrobił to sam na sam. Każdy facet powinien wiedzieć takie rzeczy o swojej kobiecie. 

Ja powiedziałam "nie" dawno temu...byłam młoda,czuła ,że to nie to i dziś nie żałuję.Znajoma postąpiła inaczej ale nie mnie ją oceniać.Nie miała tyle odwagi ,nie chciała łamać tak brutalnie mu serca,poniosła ją chwila... różnie bywa

snowqueen88 napisał(a):

Ja powiedziałam "nie" dawno temu...byłam młoda,czuła ,że to nie to i dziś nie żałuję.Znajoma postąpiła inaczej ale nie mnie ją oceniać.Nie miała tyle odwagi ,nie chciała łamać tak brutalnie mu serca,poniosła ją chwila... różnie bywa

Myślisz, że jak powiedziała "tak", a później wszystko odwołała zabolało go mniej, niż jakby od razu powiedziała "nie"? Ja myślę, że zraniła go jeszcze bardziej. Nie wspomnę o "wstydzie" - chłopak z radością powiedział rodzinie i przyjaciołom, że się zaręczył, a miesiąc później musiał się tłumaczyć, że ona tylko sobie zażartowała, albo nie miała odwagi powiedzieć "nie" od razu - wolała po miesiącu. Ja też jej nie chcę oceniać, ale patrząc na to z takiej perspektywy, wolałabym powiedzieć od razu co czuję, a nie bawić się w kotka i myszkę...

completed napisał(a):

snowqueen88 napisał(a):

Ja powiedziałam "nie" dawno temu...byłam młoda,czuła ,że to nie to i dziś nie żałuję.Znajoma postąpiła inaczej ale nie mnie ją oceniać.Nie miała tyle odwagi ,nie chciała łamać tak brutalnie mu serca,poniosła ją chwila... różnie bywa
Myślisz, że jak powiedziała "tak", a później wszystko odwołała zabolało go mniej, niż jakby od razu powiedziała "nie"? Ja myślę, że zraniła go jeszcze bardziej. Nie wspomnę o "wstydzie" - chłopak z radością powiedział rodzinie i przyjaciołom, że się zaręczył, a miesiąc później musiał się tłumaczyć, że ona tylko sobie zażartowała, albo nie miała odwagi powiedzieć "nie" od razu - wolała po miesiącu. Ja też jej nie chcę oceniać, ale patrząc na to z takiej perspektywy, wolałabym powiedzieć od razu co czuję, a nie bawić się w kotka i myszkę...

Jest niesmak wśród jego rodziny to fakt...i niestety głupie szepty. Jedyne pocieszenie ,że nie powiedziała mu tego dzień przed ślubem

Albo dzień po ;) To dopiero byłby problem :P

wrednababa56 napisał(a):

completed napisał(a):

wrednababa56 napisał(a):

my mozemy porozmawiac o slubie bez narzucania zdania. zaczne temat, kochanie jestesmy razem 4 lata, myslales o slubie?  a on odpowiada , wiesz mysle ze moglibysmy wziac slub na 6 rocznice chodzenia. dostalam jasny przekaz. albo facet odpowiada - przez najblizsze 2 lata nie chce brac slub. za 2 lata zaczne kolejna rozmowe. moj mezczyzna odpowiedzial prosto, nie chce narazie slubu.
Ja widzę dużą różnicę między wypowiedzią 1 i 2 - a wypowiedzą 3...W 1 i 2 widać, że facet chce, ale za dwa lata. W 3 widać, że facet nie chce wcale...
roznie taka rozmowa moze przebiegac, odpowiedz sprzed 4 dni brzmi ze na razie nie chce, ale moze zmienic zdanie jesli warunki zyciowe sie zmienia, np znajdziemy inna prace, bedziemy lepiej zarabiac, spelnimy priorytetowe potrzeby ktore w tym momencie nie sa zrealizowane. rownie dobrze ja moge sie zakochac w chlopaku przypadkowo spotkanym i z nim wezme slub po 2 latach. niczego nie mozemy byc pewni

wymowki, wymowki, wymowki....moj byly mi tak mowil: bo potrzenuje lepszej pracy, bo mieszkanie za male, bo to , bo tamto. 

A slowa "niczego nie mozemy byc pewni" napewno ci w zyciu nie pomoga, bo jesli sie ich trzymac, to najlepiej usiasc na dupie i cale zycie tak siedziec i nic nie robic, bo co z tego , i tak idziemy do piachu i tak....Zmien to swoje cyniczno-sceptyczne nastawienie, bo w niczym ci sie w zyciu nie przyda.Prawda jest taka, ze jesli facet mowi swojej dziewczynie, ze slubu nie chce, to co ona ma mowic?....powie, ze tez nie jest jej do niczego potrzebny....Ale skoro mu o tym gadasz, to chyba jednak oszukujesz sama siebie...

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.