Temat: 24 h razem w związku -wpływ na związek

Witam wszystkich.

Z partnerem znamy się od 5 lat.Od prawie 3 lat jesteśmy razem i tyle tez czasu razem mieszkamy.

2 lata temu zrezygnowałam z pracy i zaczęłam pomagać w pracy mojemu partnerowi.Od tego momentu spędzamy ze sobą prawie 24 h na dobę razem,gdyż pracujemy z domu.

Oczywiście zdarzy się że któreś z nas wyjdzie na siłkę czy na zakupy,ale sa to max 2-3 godz.

Od jakiegos czasu zauwazylam ze częściej sie kłócimy .Widzę że coraz więcej rzeczy we mnie irytuje mojego partnera.Niestety mój partner jest bardzo impulsywny.Czasem gdy sie wkurzy,potrafi powiedzieć że to koniec.Ja zaczynam sie pakować,a on w tym momencie:"Aha czyli zrywamy"?🤦♀️Tak jakby nie mowil tego serio wcześniej.Po sprzeczce szybko wracamy do porządku .On zapewnia ze mnie kocha,chce mieć ze mną dom i rodzinę.Problem w tym że,jemu przechodzi po paru minutach.Ja natomiast przeżywam to kilka dni.

Zastanawiam się czy przestał mnie kochać czy zwyczajnie to zbyt długie spędzanie czasu razem?

Czy któras z Was przebywała tyle czasu razem z partnerem?Jak to wpłynęło na Wasz związek?

Zrezygnowałaś z etatu, ale rozumiem że facet Cię zatrudnił i płaci za Ciebie składki i dostajesz wynagrodzenie za swoją pracę? 

Co do tematu, to uważam że na dłuższą metę ciężko jest przebywać ze sobą 24 na dobę, człowiek jednak potrzebuje odpoczynku od drugiego człowieka. 

HelloPomello napisał(a):

Zrezygnowałaś z etatu, ale rozumiem że facet Cię zatrudnił i płaci za Ciebie składki i dostajesz wynagrodzenie za swoją pracę? 

Co do tematu, to uważam że na dłuższą metę ciężko jest przebywać ze sobą 24 na dobę, człowiek jednak potrzebuje odpoczynku od drugiego człowieka. 

Co do pracy,to nie jestem u niego zatrudniona.Pomagam mu w pracy.Mam dostęp do finansów.Nosze wszystkie karty płatnicze,robię zakupy.Zawsze mowi zebym kupowała na co mam ochotę,czego hmm do końca nie robię...Poniekad mnie to męczy,gdyż wolałabym mieć świadomość że to są moje własne pieniądze. 

strawberry26 napisał(a):

HelloPomello napisał(a):

Zrezygnowałaś z etatu, ale rozumiem że facet Cię zatrudnił i płaci za Ciebie składki i dostajesz wynagrodzenie za swoją pracę? 

Co do tematu, to uważam że na dłuższą metę ciężko jest przebywać ze sobą 24 na dobę, człowiek jednak potrzebuje odpoczynku od drugiego człowieka. 

Co do pracy,to nie jestem u niego zatrudniona.Pomagam mu w pracy.Mam dostęp do finansów.Nosze wszystkie karty płatnicze,robię zakupy.Zawsze mowi zebym kupowała na co mam ochotę,czego hmm do końca nie robię...Poniekad mnie to męczy,gdyż wolałabym mieć świadomość że to są moje własne pieniądze. 

nosisz jego karty? wow... ludzki pan.

Pasek wagi

strawberry26 napisał(a):

HelloPomello napisał(a):

Zrezygnowałaś z etatu, ale rozumiem że facet Cię zatrudnił i płaci za Ciebie składki i dostajesz wynagrodzenie za swoją pracę? 

Co do tematu, to uważam że na dłuższą metę ciężko jest przebywać ze sobą 24 na dobę, człowiek jednak potrzebuje odpoczynku od drugiego człowieka. 

Co do pracy,to nie jestem u niego zatrudniona.Pomagam mu w pracy.Mam dostęp do finansów.Nosze wszystkie karty płatnicze,robię zakupy.Zawsze mowi zebym kupowała na co mam ochotę,czego hmm do końca nie robię...Poniekad mnie to męczy,gdyż wolałabym mieć świadomość że to są moje własne pieniądze. 

Wiem że nie o tym był temat...ale dziewczyno przejrzyj na oczy, jak się rozstaniecie to zostajesz z niczym, bez pracy, bez pieniędzy i nie swoich kart, bez składek i naliczanych lat pracy. Jak ty sobie wyobrażasz swoją przyszłość? Dlaczego kobiety tak dają sobą manipulować, albo same rezygnują ( nie wiem co gorsze) i poświęcają się swoim facetom, ja tego chyba nigdy nie zrozumiem.

O matko, oszalalabym spędzając z partnerem 24 na dobę. Wg mnie to mega niezdrowe. Idź do normalnej pracy dziewczyno, dbaj o swoją przyszłość i dajcie sobie więcej przestrzeni 

Pasek wagi

HelloPomello napisał(a):

strawberry26 napisał(a):

HelloPomello napisał(a):

Zrezygnowałaś z etatu, ale rozumiem że facet Cię zatrudnił i płaci za Ciebie składki i dostajesz wynagrodzenie za swoją pracę? 

Co do tematu, to uważam że na dłuższą metę ciężko jest przebywać ze sobą 24 na dobę, człowiek jednak potrzebuje odpoczynku od drugiego człowieka. 

Co do pracy,to nie jestem u niego zatrudniona.Pomagam mu w pracy.Mam dostęp do finansów.Nosze wszystkie karty płatnicze,robię zakupy.Zawsze mowi zebym kupowała na co mam ochotę,czego hmm do końca nie robię...Poniekad mnie to męczy,gdyż wolałabym mieć świadomość że to są moje własne pieniądze. 

Wiem że nie o tym był temat...ale dziewczyno przejrzyj na oczy, jak się rozstaniecie to zostajesz z niczym, bez pracy, bez pieniędzy i nie swoich kart, bez składek i naliczanych lat pracy. Jak ty sobie wyobrażasz swoją przyszłość? Dlaczego kobiety tak dają sobą manipulować, albo same rezygnują ( nie wiem co gorsze) i poświęcają się swoim facetom, ja tego chyba nigdy nie zrozumiem.

Odeszlam z pracy,gdyż po 10 latach mialam totalne wypalenie zawodowe.Oboje uznaliśmy ze lepiej będzie jak będę mu pomagać.

Oboje uwielbiamy podróżować.Charakter naszej pracy pozwala nam na częste podróżowanie.I chyba tylko to wstrzymuje mnie przed szukaniem pracy

Co do kart,to chodziło mi o to,że ja mam dostęp do finansów.Nie on..Ale macie racje..Nie służy do mojej przyszłości,ani naszemu związkowi..

strawberry26 napisał(a):

HelloPomello napisał(a):

strawberry26 napisał(a):

HelloPomello napisał(a):

Zrezygnowałaś z etatu, ale rozumiem że facet Cię zatrudnił i płaci za Ciebie składki i dostajesz wynagrodzenie za swoją pracę? 

Co do tematu, to uważam że na dłuższą metę ciężko jest przebywać ze sobą 24 na dobę, człowiek jednak potrzebuje odpoczynku od drugiego człowieka. 

Co do pracy,to nie jestem u niego zatrudniona.Pomagam mu w pracy.Mam dostęp do finansów.Nosze wszystkie karty płatnicze,robię zakupy.Zawsze mowi zebym kupowała na co mam ochotę,czego hmm do końca nie robię...Poniekad mnie to męczy,gdyż wolałabym mieć świadomość że to są moje własne pieniądze. 

Wiem że nie o tym był temat...ale dziewczyno przejrzyj na oczy, jak się rozstaniecie to zostajesz z niczym, bez pracy, bez pieniędzy i nie swoich kart, bez składek i naliczanych lat pracy. Jak ty sobie wyobrażasz swoją przyszłość? Dlaczego kobiety tak dają sobą manipulować, albo same rezygnują ( nie wiem co gorsze) i poświęcają się swoim facetom, ja tego chyba nigdy nie zrozumiem.

Odeszlam z pracy,gdyż po 10 latach mialam totalne wypalenie zawodowe.Oboje uznaliśmy ze lepiej będzie jak będę mu pomagać.

Oboje uwielbiamy podróżować.Charakter naszej pracy pozwala nam na częste podróżowanie.I chyba tylko to wstrzymuje mnie przed szukaniem pracy

Co do kart,to chodziło mi o to,że ja mam dostęp do finansów.Nie on..Ale macie racje..Nie służy do mojej przyszłości,ani naszemu związkowi..

no ale jak to Wasza działalność to czemu nie oficjalnie? Z jakiegoś powodu on prowadzi działalność, prawda? To co robicie ani nie jest zgodne z prawem, ani korzystne dla Ciebie.

Nie widzę żadnej manipulacji w tej sytuacji- mi to wygląda na samodzielnie podjęta, po prostu głupia decyzję.

Nie masz własnych pieniędzy, własnej pracy, jak rozumiem, mieszkasz z partnerem w jego/opłacanym przez niego mieszkaniu, do którego nie masz żadnych praw. Nie jestes nawet przez niego zatrudniona, opłaca Ci chociaż jakieś składki? 

I na dodatek spędzacie razem srednio 20 h na dobę. To jest znakomita droga do spięć, kłótni, przeciążeń, przesytu i zmęczenia drugą osobą. A gdzie jakaś przestrzeń osobista? Własne zainteresowania/znajomi/hobby?

Piszesz, że lubicie podróżować. Podróżujecie zatem, zmieniacie chociaż regularnie otoczenie? 

Pasek wagi

w temacie pracy wszystko zostało powiedziane - to że masz "dostep" nie znaczy że to jest twoje, przy rozstaniu zostajesz z niczym! I co z tego że możesz kupować co chcesz, a gdzie twoje składki, ubezpieczenie zdrowotne i chociażby odłożone oszczędności? Jak można tak żyć- nie wiem. Jednak wracając do tematu- najbardziej udane małżeństwo w mojej rodzinie to para która  od początku małżeństwa wspólnie prowadzi działalność i mimo wspólnych ponad 30 lat widać że są nadal zakochani w sobie. Każdemu życzę takiej miłości. 

Pasek wagi

sacria napisał(a):

strawberry26 napisał(a):

HelloPomello napisał(a):

strawberry26 napisał(a):

HelloPomello napisał(a):

Zrezygnowałaś z etatu, ale rozumiem że facet Cię zatrudnił i płaci za Ciebie składki i dostajesz wynagrodzenie za swoją pracę? 

Co do tematu, to uważam że na dłuższą metę ciężko jest przebywać ze sobą 24 na dobę, człowiek jednak potrzebuje odpoczynku od drugiego człowieka. 

Co do pracy,to nie jestem u niego zatrudniona.Pomagam mu w pracy.Mam dostęp do finansów.Nosze wszystkie karty płatnicze,robię zakupy.Zawsze mowi zebym kupowała na co mam ochotę,czego hmm do końca nie robię...Poniekad mnie to męczy,gdyż wolałabym mieć świadomość że to są moje własne pieniądze. 

Wiem że nie o tym był temat...ale dziewczyno przejrzyj na oczy, jak się rozstaniecie to zostajesz z niczym, bez pracy, bez pieniędzy i nie swoich kart, bez składek i naliczanych lat pracy. Jak ty sobie wyobrażasz swoją przyszłość? Dlaczego kobiety tak dają sobą manipulować, albo same rezygnują ( nie wiem co gorsze) i poświęcają się swoim facetom, ja tego chyba nigdy nie zrozumiem.

Odeszlam z pracy,gdyż po 10 latach mialam totalne wypalenie zawodowe.Oboje uznaliśmy ze lepiej będzie jak będę mu pomagać.

Oboje uwielbiamy podróżować.Charakter naszej pracy pozwala nam na częste podróżowanie.I chyba tylko to wstrzymuje mnie przed szukaniem pracy

Co do kart,to chodziło mi o to,że ja mam dostęp do finansów.Nie on..Ale macie racje..Nie służy do mojej przyszłości,ani naszemu związkowi..

no ale jak to Wasza działalność to czemu nie oficjalnie? Z jakiegoś powodu on prowadzi działalność, prawda? To co robicie ani nie jest zgodne z prawem, ani korzystne dla Ciebie.

Nie widzę żadnej manipulacji w tej sytuacji- mi to wygląda na samodzielnie podjęta, po prostu głupia decyzję.

Tak,racja.Nie byla to zbyt dobra decyzja.Nie zdawałam/nie zdawalismy sobie sprawy z konsekwencji tego wyboru.

2x pracowaliśmy razem w Polsce w tych samych firmach. Spędzaliśmy ze sobą tyle czasu co wy, ale nigdy nie usłyszałam od niego że zrywamy. Kłótnie były, ileż można wytrzymać ze sobą nim się dotrze na maxa, wiadomo. Sekundy po takich słowach bym nie została. Trzeba ponosić konsekwencje swoich słów. Mnie by to bardzo zraniło. Nie bez powodu padają takie słowa, a jak u was padają sobie tak o to naprawdę smutne. 

strawberry26 napisał(a):

HelloPomello napisał(a):

Zrezygnowałaś z etatu, ale rozumiem że facet Cię zatrudnił i płaci za Ciebie składki i dostajesz wynagrodzenie za swoją pracę? 

Co do tematu, to uważam że na dłuższą metę ciężko jest przebywać ze sobą 24 na dobę, człowiek jednak potrzebuje odpoczynku od drugiego człowieka. 

Co do pracy,to nie jestem u niego zatrudniona.Pomagam mu w pracy.Mam dostęp do finansów.Nosze wszystkie karty płatnicze,robię zakupy.Zawsze mowi zebym kupowała na co mam ochotę,czego hmm do końca nie robię...Poniekad mnie to męczy,gdyż wolałabym mieć świadomość że to są moje własne pieniądze. 

matko święta!!! Jesteś na jego łasce, bez umowy, bez wypłaty, bez niczego!  

Nie masz własnych pieniędzy, tylko dostęp do jego konta/kart, a to w kazdej chwili można zablokować.

Pracujesz u niego za dach nad głową i obiad, a jeszcze posprzątasz, ugotujesz, zrobisz zakupy itd. 

W razie rozstania zostajesz z niczym. A on już sobie pogrywa z rozstaniem. To tylko kwestia czasu. 


Pomijając wszystkie błędy związane z zatrudnieniem, ubezpieczeniem itp osobiście uważam, że taki szantaż emocjonalny, który doprowadza Cię do tego ze musisz się pakować, to gruba przesada i nie powinien mieć miejsca, nie ważne ile czasu razem spędzacie. Kłótnie w zwiazku są normalne, ale dobrze by było gdyby prowadziły do rozwiązania problemu. A u was mam wrażenie, że motyw się powtarza, nie widać skruchy, przyznania się do błędu, przeprosin i poprawy.

Spędzacie razem cały czas, ale czy rozmawiacie ze sobą? Nie chodzi mi o pracę i sprawy przyziemne, ale o waszych potrzebach, marzeniach, światopoglądzie. To zbliża ludzi, a nie samo przebywanie ze sobą.

Pasek wagi

Dla mnie większym problemem niż to, że spędzacoe razem tyle czasu jest ta "praca". Co innego gdybyście wspólnie prowadzili firmę, miałabyś takie same prawa jak on, była normalnie zatrudniona. Ale nie jesteś, a stawianie się w roli kogoś na posyłki, służącej i bycie w relacji gdzie jest się całkowicie zależnym od drugiej osoby, to najgorszy pomysł na świecie. Rozumiem wypalenie zawodowe, nie musisz przecież pracować w jednej branży co emerytury - ale to szukaj sobie czegoś innego. Gdzie będziesz normalnie pracować, mieć swoją własną zawodową ścieżkę, swoje obowiązki i tak dalej.

takue zatrudnienie/pomaganie u partnera ma tylko sens w małżeństwie, bo możesz później w razie rozstania się domagać podziału majątku zgodnie ze swoim wkładem w pracę itp. Plus małżonek z automatu idzie pod ubezpieczenie, a to jak teraz pracujesz jest totalnie nierozsądne i nieodpowiedzialne

Tak,macie racje z tą pracą.Potrzebowalam takiego wiadra zimnej wody ,żeby spojrzeć trzezwym okiem na tą sytuację.Nie ma w tym żadnych plusów..Tylko te podróże..A może właśnie gdy zacznę pracować osobno ,nasze wspólne rzadkie wyjazdy będą dla nas czymś wyjątkowym,bardziej docenianym

Jeśli pracujesz dla niego na czarno, to raz po raz mówiąc Ci, że "to koniec", jednocześnie tracisz w tym samym momencie tę półniewolniczą robotę. Bardzo toksyczna sytuacja i może Ci mocno zaburzyć poczucie bezpieczeństwa. Postaw wszystko na ostrzu noża, bo chłop Cię wykorzystuje i w "nagrodę" bawi się Twoimi uczuciami. Ty nie szanujesz siebie zgadzając się na taki chory układ i nie stawiając np. ultimatum, a on to wykorzystuje.


Do tego jeszcze brakuje dzieci, z którymi w razie co zostaniesz np. na bruku.

strawberry26 napisał(a):

HelloPomello napisał(a):

Zrezygnowałaś z etatu, ale rozumiem że facet Cię zatrudnił i płaci za Ciebie składki i dostajesz wynagrodzenie za swoją pracę? 

Co do tematu, to uważam że na dłuższą metę ciężko jest przebywać ze sobą 24 na dobę, człowiek jednak potrzebuje odpoczynku od drugiego człowieka. 

Co do pracy,to nie jestem u niego zatrudniona.Pomagam mu w pracy.Mam dostęp do finansów.Nosze wszystkie karty płatnicze,robię zakupy.Zawsze mowi zebym kupowała na co mam ochotę,czego hmm do końca nie robię...Poniekad mnie to męczy,gdyż wolałabym mieć świadomość że to są moje własne pieniądze. 

Tak, myślę że przebywanie z drugą osobą tyle czasu po pewnym czasie moze być irytujące i męczące, co nie oznacza, że uczucie wygasło, czy coś... Po prostu każdy potrzebuje i powinien mieć przestrzeń dla siebie. Może dobrym rozwiązaniem byłoby, gdybyś na pół etatu poszła gdzieś do pracy, jeżeli nie na cały etat? Z drugiej strony, bez żadnej złośliwości, powinnaś być zatrudniona u niego, bo czysto teoretycznie, co będzie jak z nim się coś stanie?

strawberry26 napisał(a):

HelloPomello napisał(a):

strawberry26 napisał(a):

HelloPomello napisał(a):

Zrezygnowałaś z etatu, ale rozumiem że facet Cię zatrudnił i płaci za Ciebie składki i dostajesz wynagrodzenie za swoją pracę? 

Co do tematu, to uważam że na dłuższą metę ciężko jest przebywać ze sobą 24 na dobę, człowiek jednak potrzebuje odpoczynku od drugiego człowieka. 

Co do pracy,to nie jestem u niego zatrudniona.Pomagam mu w pracy.Mam dostęp do finansów.Nosze wszystkie karty płatnicze,robię zakupy.Zawsze mowi zebym kupowała na co mam ochotę,czego hmm do końca nie robię...Poniekad mnie to męczy,gdyż wolałabym mieć świadomość że to są moje własne pieniądze. 

Wiem że nie o tym był temat...ale dziewczyno przejrzyj na oczy, jak się rozstaniecie to zostajesz z niczym, bez pracy, bez pieniędzy i nie swoich kart, bez składek i naliczanych lat pracy. Jak ty sobie wyobrażasz swoją przyszłość? Dlaczego kobiety tak dają sobą manipulować, albo same rezygnują ( nie wiem co gorsze) i poświęcają się swoim facetom, ja tego chyba nigdy nie zrozumiem.

Odeszlam z pracy,gdyż po 10 latach mialam totalne wypalenie zawodowe.Oboje uznaliśmy ze lepiej będzie jak będę mu pomagać.

Oboje uwielbiamy podróżować.Charakter naszej pracy pozwala nam na częste podróżowanie.I chyba tylko to wstrzymuje mnie przed szukaniem pracy

Co do kart,to chodziło mi o to,że ja mam dostęp do finansów.Nie on..Ale macie racje..Nie służy do mojej przyszłości,ani naszemu związkowi..

Momencik, to jego firma, a Ty masz dostęp do finansów, a on nie ma dostępu? Jeśli to jego pieniądze, to jak on nie ma do nich dostępu??? W każdej chwili może mieć, a Tobie go uciąć, bo Ci go jedynie użycza.

strawberry26 napisał(a):

HelloPomello napisał(a):

Zrezygnowałaś z etatu, ale rozumiem że facet Cię zatrudnił i płaci za Ciebie składki i dostajesz wynagrodzenie za swoją pracę? 

Co do tematu, to uważam że na dłuższą metę ciężko jest przebywać ze sobą 24 na dobę, człowiek jednak potrzebuje odpoczynku od drugiego człowieka. 

Co do pracy,to nie jestem u niego zatrudniona.Pomagam mu w pracy.Mam dostęp do finansów.Nosze wszystkie karty płatnicze,robię zakupy.Zawsze mowi zebym kupowała na co mam ochotę,czego hmm do końca nie robię...Poniekad mnie to męczy,gdyż wolałabym mieć świadomość że to są moje własne pieniądze. 

o rany- to takie nieswiadome niewolnictwo/ uzaleznienie. wiem, troche przesadzone, jednak te lata nie licza ci sie do czasu skladkowego do emerytury. Teraz wydaje sie nie wazne, kiedys bedziesz zalowala, bo te lata sie nie licza. No i w razie rozstania to karty platnicze nie istnieja dla ciebie, ladujesz z przyslowiowa reka w nocniku.

Ok,dziewczyny. Macie rację.Dotarlo to do mnie w 100%.Zaczynam szukać pracy.Koniec

Dziękuję za wszystkie opinie.Zalezlao mi jednak tez na opinii na temat wspólnego przebywania 24 h..

Problem przebywania ze sobą 24h na dobę skończy się wraz ze znalezieniem przez Ciebie pracy.

Z nikim nie chciałabym spędzać całych dni, choćbym nie wiem jak go kochała. Poszukaj sobie pracy, nawet na pół etatu, to powinnaś trochę odetchnąć

strawberry26 napisał(a):

Ok,dziewczyny. Macie rację.Dotarlo to do mnie w 100%.Zaczynam szukać pracy.Koniec

Dziękuję za wszystkie opinie.Zalezlao mi jednak tez na opinii na temat wspólnego przebywania 24 h..

Na pewno nie jest to model życia dla wszystkich, ale też absolutnie niefajnie jest mówić, że to chore. Jestem ze swoim mężem praktycznie non stop od wielu lat. Podczas pandemii, która u nas oznaczała ponad roczny lock down, byliśmy razem w mieszkaniu 45m2. Nawet się nie kłóciliśmy, nie mówiąc już o jakimś kryzysie. Obecnie mieszkamy w dużym domu, każde z nas ma swój pokój do pracy. Jest super. Nie próbujemy sobą rządzić, ustawiać sobie czasu, nie szukamy powodów do zaczepek. Oboje mamy swojej sprawy i zajmujemy się niby obok siebie, nie siedzimy sobie na głowach - nawet, gdy się nas zamyka na 45m2. 

O boże 

a myślałam,że tylko ja jestem naiwna 

sorki,musiałam 




kada94 napisał(a):

O boże 

a myślałam,że tylko ja jestem naiwna 

sorki,musiałam 

Co masz na myśli dokladnie?

strawberry26 napisał(a):

kada94 napisał(a):

O boże 

a myślałam,że tylko ja jestem naiwna 

sorki,musiałam 

Co masz na myśli dokladnie?

zobacz moje wątki 

a te podróże są częste i dużo on kasy na Ciebie wydaje, czy tak max najniższa krajowa (koszty pracodawcy przy najniższej to chyba z 4-5k)?

ksiegowa kosztuje znacznie więcej, pytanie czy Ci się to kalkuluje


albo niech Ci firmę przepisze w polowie

Też mi się wydaje, że to ta praca jest problemem, jeśli jesteś wypalona zawodowo, to może rozważ jakiś kurs, zmianę zawodu, pracę na część etatu no lub na razie odpocznij, jak masz taką możliwość - pytanie, ile to jest to "od jakiegoś czasu"

Co do spędzania razem czasu - może to kwestia charakterów. Ja się znam z moim od 10 lat, od jakiś 6 pracujemy w jednej firmie i widzimy się praktycznie non stop - nasze godziny pracy są prawie takie same, różnica czasem 2 godzin. Jakoś jest ok, chociaż czasem zdarza się nam pokłócić o pracę, bo nasze obowiązki się zazębiają i jest "no myślałem, że ty tego przypilnowałaś".

Pasek wagi

strawberry26 napisał(a):

Ok,dziewczyny. Macie rację.Dotarlo to do mnie w 100%.Zaczynam szukać pracy.Koniec

Dziękuję za wszystkie opinie.Zalezlao mi jednak tez na opinii na temat wspólnego przebywania 24 h..

samo przebywanie razem nie byloby problemem gdyby wasz uklad byl czysty, uczciwy. Przebywajac razem nie siedzie sie obok i nie patrzy ciagle w oczy, kazdy ma swoj swiat, zainteresowania, nie jest to super sytuacja ale nie sato byl glowny problem.

pomysl z czym Ty zostaniesz po rozstaniu. On ma Cię w garści i przez to przestał Cię szanować. Urodzisz mu dziecko to jeszcze będzie gorzej.

To nawet ubezpieczenia zdrowotnego nie masz? Nie no wielki łaskawca, ale ZUSOW nie opłaci. Powinien Cie zatrudnić i to nie na minimalna!!!!

Chora sytuacja. Nawet w małżeństwie przydałoby się mieć coś emerytury swojej. 

Jeszcze Cie szantażuje. Samo przebywanie razem nie uważam za złe. 



My od 18 lat razem prawie non stop ( mieszkanie razem, teraz od 3 lat prace rózne ale razem w domu, wcześniej prace rózne ale dojazdy wspólne, studia wspólne itp.  Jest super i coraz lepiej z każdym rokiem, alee.... wypracowaliśmy sobie rózne godziny np. ja wstaję wczesnie rano , robię swoje rzeczy , po pracy sama też mam dla siebie kilka godzinek na cośtam. On z kolei noecny marek - swoje hobby rozwija w nocy. Czyli tak na prawdę co dzień spędzamy razem-razem 3-5 h (coś robimy, gadamy, gramy itp) a reszta oddzielnie. Śpimy tez oddzielnie bo mnie każdy szmer budzi, a on w nocy lubi posiedzieć. 


Twoja sytuacja jest nieciekawa. Już walić te składki emerytalne- tego i tak nie zobaczymy, ale finansowo - zdrowotnie, w ogóle nie jesteś zabezpieczona. Jeśli go kochasz i masz ochotę dalej ciągnąc związek to nalegaj na ślub, wspólnictwo w firmie, wspólne mieszkanie , znajdź swoją pracę ( teraz zdalnie można to podróze wchodza w grę) i hobby które wymaga wychodzenia z domu :)

strawberry26 napisał(a):

Ok,dziewczyny. Macie rację.Dotarlo to do mnie w 100%.Zaczynam szukać pracy.Koniec

Dziękuję za wszystkie opinie.Zalezlao mi jednak tez na opinii na temat wspólnego przebywania 24 h..

Jesteśmy razem 25 lat, 21 lat po ślubie.  Od 14 lat pracujemy w jednej firmie - 10 godzin razem w pracy, potem razem w domu. Łapaliśmy się na tym że w domu też rozmawialiśmy o pracy. Teraz jest zakaz. Dla zdrowia psychicznego każde z nas ma swoje towarzystwo, ja mam koleżanki "na ploty", mąż chodzi na piłkę, tenisa. Urlopy spędzamy razem choć zdarzają mi się wypady tylko z koleżankami. Pomimo że się kochamy i lubimy spędzać czas razem myślę, że warto czasem od siebie odpocząć :) .  

Użytkownik4217809 napisał(a):

My od 18 lat razem prawie non stop ( mieszkanie razem, teraz od 3 lat prace rózne ale razem w domu, wcześniej prace rózne ale dojazdy wspólne, studia wspólne itp.  Jest super i coraz lepiej z każdym rokiem, alee.... wypracowaliśmy sobie rózne godziny np. ja wstaję wczesnie rano , robię swoje rzeczy , po pracy sama też mam dla siebie kilka godzinek na cośtam. On z kolei noecny marek - swoje hobby rozwija w nocy. Czyli tak na prawdę co dzień spędzamy razem-razem 3-5 h (coś robimy, gadamy, gramy itp) a reszta oddzielnie. Śpimy tez oddzielnie bo mnie każdy szmer budzi, a on w nocy lubi posiedzieć. 

Twoja sytuacja jest nieciekawa. Już walić te składki emerytalne- tego i tak nie zobaczymy, ale finansowo - zdrowotnie, w ogóle nie jesteś zabezpieczona. Jeśli go kochasz i masz ochotę dalej ciągnąc związek to nalegaj na ślub, wspólnictwo w firmie, wspólne mieszkanie , znajdź swoją pracę ( teraz zdalnie można to podróze wchodza w grę) i hobby które wymaga wychodzenia z domu :)

A skąd wiesz ze nie zobaczysz emerytury? Juz lata temu tak mówili, a emeryturę wyplacaja. Poza tym jak się człowiek rozchoruje to może mieć zasilek, potem świadczenie rehabilitacyjne i rente. A nigdy nie wiadomo co się zdarzy. 

Orchidea475 napisał(a):

Użytkownik4217809 napisał(a):

My od 18 lat razem prawie non stop ( mieszkanie razem, teraz od 3 lat prace rózne ale razem w domu, wcześniej prace rózne ale dojazdy wspólne, studia wspólne itp.  Jest super i coraz lepiej z każdym rokiem, alee.... wypracowaliśmy sobie rózne godziny np. ja wstaję wczesnie rano , robię swoje rzeczy , po pracy sama też mam dla siebie kilka godzinek na cośtam. On z kolei noecny marek - swoje hobby rozwija w nocy. Czyli tak na prawdę co dzień spędzamy razem-razem 3-5 h (coś robimy, gadamy, gramy itp) a reszta oddzielnie. Śpimy tez oddzielnie bo mnie każdy szmer budzi, a on w nocy lubi posiedzieć. 

Twoja sytuacja jest nieciekawa. Już walić te składki emerytalne- tego i tak nie zobaczymy, ale finansowo - zdrowotnie, w ogóle nie jesteś zabezpieczona. Jeśli go kochasz i masz ochotę dalej ciągnąc związek to nalegaj na ślub, wspólnictwo w firmie, wspólne mieszkanie , znajdź swoją pracę ( teraz zdalnie można to podróze wchodza w grę) i hobby które wymaga wychodzenia z domu :)

A skąd wiesz ze nie zobaczysz emerytury? Juz lata temu tak mówili, a emeryturę wyplacaja. Poza tym jak się człowiek rozchoruje to może mieć zasilek, potem świadczenie rehabilitacyjne i rente. A nigdy nie wiadomo co się zdarzy. 

no pewna na 100% nie jestem. Ale przez następne 30 latcwszystko się może wydarzyć. Kolejny wirus stworzony żeby wytrzebic seniorów. Wojna. Impuls który wyczyści wszystkie dane o wpłatach.  Nawet jak dotrwamy to statystyki są nieubłagane i dzisiejsze dzieci będą utrzymywały 2 razycwięcej starców więc emerytura równa dzisiejszym 1000 zł. W dobre intencje państwa nie wierzę.

strawberry26 napisał(a):

Ok,dziewczyny. Macie rację.Dotarlo to do mnie w 100%.Zaczynam szukać pracy.Koniec

Dziękuję za wszystkie opinie.Zalezlao mi jednak tez na opinii na temat wspólnego przebywania 24 h..

Ta odpowiedzia pokazujesz tylko, ze Tobie tak wygodnie a Twoje nagle zrozumienie problemu powstalo na odczepnego, by zmienic temat a nie dlatego, ze faktycznie nagle sobie uswiadomilas jak slabe jest pracowanie za frajer na czyjas firme. A nie, sorry...za podroze. Dalej nie rozumiesz problemu.

Jesteśmy małżeństwem od ponad 30 lat a pracujemy razem od 2000 roku. Bywają scysje bo czasem zdarza się że mamy różne wizje na tą samą sprawę. Ostatnie 3 lata były bardzo trudne ale myślę że najgorsze już za nami. Różnica jest taka że każde z nas jest ubezpieczone i będzie miało swoje świadczenia. Mamy konto którego oboje jesteśmy współwłaścicielami to samo dotyczy wszystkich nieruchomości.

Pasek wagi

Użytkownik4217809 napisał(a):

Orchidea475 napisał(a):

Użytkownik4217809 napisał(a):

My od 18 lat razem prawie non stop ( mieszkanie razem, teraz od 3 lat prace rózne ale razem w domu, wcześniej prace rózne ale dojazdy wspólne, studia wspólne itp.  Jest super i coraz lepiej z każdym rokiem, alee.... wypracowaliśmy sobie rózne godziny np. ja wstaję wczesnie rano , robię swoje rzeczy , po pracy sama też mam dla siebie kilka godzinek na cośtam. On z kolei noecny marek - swoje hobby rozwija w nocy. Czyli tak na prawdę co dzień spędzamy razem-razem 3-5 h (coś robimy, gadamy, gramy itp) a reszta oddzielnie. Śpimy tez oddzielnie bo mnie każdy szmer budzi, a on w nocy lubi posiedzieć. 

Twoja sytuacja jest nieciekawa. Już walić te składki emerytalne- tego i tak nie zobaczymy, ale finansowo - zdrowotnie, w ogóle nie jesteś zabezpieczona. Jeśli go kochasz i masz ochotę dalej ciągnąc związek to nalegaj na ślub, wspólnictwo w firmie, wspólne mieszkanie , znajdź swoją pracę ( teraz zdalnie można to podróze wchodza w grę) i hobby które wymaga wychodzenia z domu :)

A skąd wiesz ze nie zobaczysz emerytury? Juz lata temu tak mówili, a emeryturę wyplacaja. Poza tym jak się człowiek rozchoruje to może mieć zasilek, potem świadczenie rehabilitacyjne i rente. A nigdy nie wiadomo co się zdarzy. 

no pewna na 100% nie jestem. Ale przez następne 30 latcwszystko się może wydarzyć. Kolejny wirus stworzony żeby wytrzebic seniorów. Wojna. Impuls który wyczyści wszystkie dane o wpłatach.  Nawet jak dotrwamy to statystyki są nieubłagane i dzisiejsze dzieci będą utrzymywały 2 razycwięcej starców więc emerytura równa dzisiejszym 1000 zł. W dobre intencje państwa nie wierzę.

Prawdopodobnie będziemy mieć migrantów z Afryki. Zresztą jak nie państwo to sobie chociaz oszczędzać. 

My kiedyś przez kilka miesięcy byliśmy razem 24 godziny na dobę. Mój narzeczony był na zwolnieniu lekarskim, a ja w tym czasie zostałam w domu, żeby mu pomagać. Nie wychodzilismy nigdzie, bo mój narzeczony nie mógł, ja nie chciałam zostawiać go samego w domu, więc też nie wychodziłam. Nawet zakupy nam dowozili do domu. Więc non byliśmy sami we dwójkę, nie pracowaliśmy. W sumie całe dnie spędzaliśmy oglądając filmy, seriale, grając w gry planszowe, gry na komputerze, czytając książki, chodziliśmy razem na wizyty do lekarzy i na badania. Ja dodatkowo robiłam jedzenie, sprzątałam (bo on nie mogł nic robić). I zdarzały się kłótnie,  ale nigdy nikt nie powiedział takich słów jak u Ciebie. Co więcej jak wróciliśmy do pracy, to na początku bardzo tęskniłam,  bo przyzwyczaiłam się do bycia razem non stop.

Pasek wagi

HelloPomello napisał(a):

strawberry26 napisał(a):

HelloPomello napisał(a):

Zrezygnowałaś z etatu, ale rozumiem że facet Cię zatrudnił i płaci za Ciebie składki i dostajesz wynagrodzenie za swoją pracę? 

Co do tematu, to uważam że na dłuższą metę ciężko jest przebywać ze sobą 24 na dobę, człowiek jednak potrzebuje odpoczynku od drugiego człowieka. 

Co do pracy,to nie jestem u niego zatrudniona.Pomagam mu w pracy.Mam dostęp do finansów.Nosze wszystkie karty płatnicze,robię zakupy.Zawsze mowi zebym kupowała na co mam ochotę,czego hmm do końca nie robię...Poniekad mnie to męczy,gdyż wolałabym mieć świadomość że to są moje własne pieniądze. 

Wiem że nie o tym był temat...ale dziewczyno przejrzyj na oczy, jak się rozstaniecie to zostajesz z niczym, bez pracy, bez pieniędzy i nie swoich kart, bez składek i naliczanych lat pracy. Jak ty sobie wyobrażasz swoją przyszłość? Dlaczego kobiety tak dają sobą manipulować, albo same rezygnują ( nie wiem co gorsze) i poświęcają się swoim facetom, ja tego chyba nigdy nie zrozumiem.

Tez o tym pomyślałam. Według mnie zacznij od pójścia do pracy ok wówczas zobaczysz czy się poprawiło w związku.  

Pasek wagi

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.