Temat: Plaga rozwodów?

Hej! Czytalam ostatnio artykuł,  że z roku na rok coraz więcej malzenstw się rozpada. U mnie w rodzinie w przeciągu ostatnich 10-ciu lat rozwiodły się dwie pary, u męża jedna. 

Jak to wyglada u Was w kręgu rodziny, znajomych?  Czy faktycznie aż tak dużo związków kończy się rozwodem? Ile znacie osób rozwiedzionych?

LinuxS napisał(a):

wodymidaj napisał(a):

cancri napisał(a):

Wilena napisał(a):

cancri napisał(a):

Radosna32 napisał(a):

U meza siostra I siostrzenica po rozwodzie, z tym ze dziewcze lat 19 rozwod po 6 miesiacach, chlop znalazl sobie inna Albo mial juz inna jak brali slub. u mnie w rodzinie to nie bylo zadnego rozwodu mimo ze by sie przydalo co niektorym

U mnie wsrod znajomych hitem bylo uniewaznienie malzenstwa...po kilku dniach. Tam chyba jest jakis okres, kiedy mozna uniewaznic jeszcze (Wilena?). A byli ze soba 2-3 lata, moze dluzej. Jakis walek ona zrobila totalny, chyba finansowy, do dzis nie wiem.

Mysle, ze sporym powodem tez jest to, ze ludzie sa co raz mniej wierzacy czy tym bardziej praktykujacy. Kiedys to i kobiety byly mniej wyksztalcone, mniej zarabialy, siedzialy w tych chalupach i byly od facetow totalnie zalezne, ale do tego wszystkiego mocno dochodzil aspekt religijny. Dzis go juz praktycznie nie ma, a jak sie czlowiek naczyta, jak to celebryci uzyskuja uniewaznienia koscielne, to tym bardziej...

Wałek finansowy nie wystarczy do unieważnienia małżeństwa. Jest ściśle określony katalog : bigamia, ubezwłasnowolnienie całkowite, pokrewieństwo, powinowactwo, choroba psychiczna (i upośledzenie umysłowe) , albo zawarcie małżeństwa pod wpływem groźby bezprawnej, w stanie wyłączającym świadome wyrażenie woli (narkotyki, alkohol, przejściowe zaburzenia psychiczne), albo pod wpływem błędu co do tożsamości małżonka (ale to się rzadko zdarza i nie polega na tym, że ktoś myślał że wychodzi za bogatą dziewczynę, a okazało się że ta ma same długi). Też wiesz, zawsze mogli tak samo jak ci celebryci się dogadać i coś po prostu nawymyślać, żeby mieć czystą kartę. 

Wiem, ale wydaje mi sie, ze zwykli ludzie tak nie uniewazniaja koscielnie, ja przynajmniej nikogo takiego nie znam. A jak sie slyszy te slynne przypadki, to sie mysli - i tyle to slubowanie bylo warte. Wiadomo, ze tam musza byc jakies przeslanki, ale to samo to, ze wspolmalzonek zatail, ze nie chce posiadac potomstwa tez jest w stanie uniewaznic malzenstwo.

Oczywiście, że "zwykli" ludzie też unieważniają śluby kościelne. ? Osobiście znam kilka takich przypadków. Jakiś powód na papierze zawsze się wymyśli, a sposób żeby to załatwić z KK jest jedyny słuszny - pieniądze.

Ciekawa jestem co powoduje takimi ludzmi, ktorzy uniewazniaja slub koscielny? Przysiegali przed Bogiem, a pozniej zmiana zdania i wymazemy gumka myszka i udamy, ze nie bylo. Zakladam wowczas, ze cala szopka ze slubem koscielnym to byla sciema od samego poczatku. Nie czarujmy sie, ile z tych osob ma prawdziwe powody (wg tych uznanych przez Kosciol) do uniewaznienia, a ile naciaga. Dla mnie to banda hipokrytow. 

Z mojego podwórka: jak pisałam w poprzednim poście, dziewczyna zaciążyła w wieku 18 lat i rodzina nieco ją przycisnęła, żeby wzięła ślub, bo wypada, bo pewniejsza przyszłość, itp, itd. Mąż po niedługim czasie został bezrobotnym alkoholikiem. Rozwiedli się cywilnie, zasądzili alimenty. Alimenty płaciła była teściowa - początkowo przekazywała je przez byłego męża koleżanki, a swojego syna, później synuś zaczął z alimentami znikać, więc musiała zacząć je przekazywać osobiście. Dzieciak koleżanki, w tej chwili nastoletni, nie chce mieć z ojcem absolutnie nic wspólnego, przyjął nazwisko po nowym mężu koleżanki. Z unieważnieniem bujali się przez ładnych kilka lat i nie wiem, co w końcu podali jako powód.

Tak więc w tym przypadku powodem pierwszego ślubu był błąd młodości i presja rodziny. Unieważnienie dlatego, że koleżanka jest wierząca i zależało jej na tym, żeby wziąć ślub kościelny z drugim mężem i mieć "czyste papiery" w księgach kościelnych.

(tak, wiem, że zaciążenie w wieku 18 lat bez ślubu nie jest czymś, co przystoi wierzącym dziewczynom i że to generalnie i tak brzmi jak hipokryzja, ale koleżankę i tak rozumiem;))

Teraz są ogólnie trochę inne standardy w związkach. Młodzi ludzie nie męczą się że sobą na siłę gdy coś jest nie tak. Ja znam wiele osób że starszego pokolenia, które moim zdaniem powinny się rozstać, a nie przyjdzie im to nigdy do głowy, bo przecież mają slub koscielny, dzieci, wspolny dom. 

Przykład: mój wujek ciągle jest na wymyślonych l4, siedzi w domu i pije. Ciotka musi sluchac jego ględzenia,  krzyków, wyzwisk. Na każdym spotkaniu rodzinnym napije się i ją poniża publicznie. Obecnie nikt by tego nie znosił. To samo inny wujek pijak, nabrał kredytów na siebie i zmusił 2 dzieci, które wtedy miały 18 lat, żeby wzięły kredyty też na siebie. Ciotka dalej z nim siedzi, mimo że im wszystkim zniszczył życie.

Pasek wagi

UzaleznionaOdLukrecji napisał(a):

LinuxS napisał(a):

wodymidaj napisał(a):

cancri napisał(a):

Wilena napisał(a):

cancri napisał(a):

Radosna32 napisał(a):

U meza siostra I siostrzenica po rozwodzie, z tym ze dziewcze lat 19 rozwod po 6 miesiacach, chlop znalazl sobie inna Albo mial juz inna jak brali slub. u mnie w rodzinie to nie bylo zadnego rozwodu mimo ze by sie przydalo co niektorym

U mnie wsrod znajomych hitem bylo uniewaznienie malzenstwa...po kilku dniach. Tam chyba jest jakis okres, kiedy mozna uniewaznic jeszcze (Wilena?). A byli ze soba 2-3 lata, moze dluzej. Jakis walek ona zrobila totalny, chyba finansowy, do dzis nie wiem.

Mysle, ze sporym powodem tez jest to, ze ludzie sa co raz mniej wierzacy czy tym bardziej praktykujacy. Kiedys to i kobiety byly mniej wyksztalcone, mniej zarabialy, siedzialy w tych chalupach i byly od facetow totalnie zalezne, ale do tego wszystkiego mocno dochodzil aspekt religijny. Dzis go juz praktycznie nie ma, a jak sie czlowiek naczyta, jak to celebryci uzyskuja uniewaznienia koscielne, to tym bardziej...

Wałek finansowy nie wystarczy do unieważnienia małżeństwa. Jest ściśle określony katalog : bigamia, ubezwłasnowolnienie całkowite, pokrewieństwo, powinowactwo, choroba psychiczna (i upośledzenie umysłowe) , albo zawarcie małżeństwa pod wpływem groźby bezprawnej, w stanie wyłączającym świadome wyrażenie woli (narkotyki, alkohol, przejściowe zaburzenia psychiczne), albo pod wpływem błędu co do tożsamości małżonka (ale to się rzadko zdarza i nie polega na tym, że ktoś myślał że wychodzi za bogatą dziewczynę, a okazało się że ta ma same długi). Też wiesz, zawsze mogli tak samo jak ci celebryci się dogadać i coś po prostu nawymyślać, żeby mieć czystą kartę. 

Wiem, ale wydaje mi sie, ze zwykli ludzie tak nie uniewazniaja koscielnie, ja przynajmniej nikogo takiego nie znam. A jak sie slyszy te slynne przypadki, to sie mysli - i tyle to slubowanie bylo warte. Wiadomo, ze tam musza byc jakies przeslanki, ale to samo to, ze wspolmalzonek zatail, ze nie chce posiadac potomstwa tez jest w stanie uniewaznic malzenstwo.

Oczywiście, że "zwykli" ludzie też unieważniają śluby kościelne. ? Osobiście znam kilka takich przypadków. Jakiś powód na papierze zawsze się wymyśli, a sposób żeby to załatwić z KK jest jedyny słuszny - pieniądze.

Ciekawa jestem co powoduje takimi ludzmi, ktorzy uniewazniaja slub koscielny? Przysiegali przed Bogiem, a pozniej zmiana zdania i wymazemy gumka myszka i udamy, ze nie bylo. Zakladam wowczas, ze cala szopka ze slubem koscielnym to byla sciema od samego poczatku. Nie czarujmy sie, ile z tych osob ma prawdziwe powody (wg tych uznanych przez Kosciol) do uniewaznienia, a ile naciaga. Dla mnie to banda hipokrytow. 

Z mojego podwórka: jak pisałam w poprzednim poście, dziewczyna zaciążyła w wieku 18 lat i rodzina nieco ją przycisnęła, żeby wzięła ślub, bo wypada, bo pewniejsza przyszłość, itp, itd. Mąż po niedługim czasie został bezrobotnym alkoholikiem. Rozwiedli się cywilnie, zasądzili alimenty. Alimenty płaciła była teściowa - początkowo przekazywała je przez byłego męża koleżanki, a swojego syna, później synuś zaczął z alimentami znikać, więc musiała zacząć je przekazywać osobiście. Dzieciak koleżanki, w tej chwili nastoletni, nie chce mieć z ojcem absolutnie nic wspólnego, przyjął nazwisko po nowym mężu koleżanki. Z unieważnieniem bujali się przez ładnych kilka lat i nie wiem, co w końcu podali jako powód.

Tak więc w tym przypadku powodem pierwszego ślubu był błąd młodości i presja rodziny. Unieważnienie dlatego, że koleżanka jest wierząca i zależało jej na tym, żeby wziąć ślub kościelny z drugim mężem i mieć "czyste papiery" w księgach kościelnych.

(tak, wiem, że zaciążenie w wieku 18 lat bez ślubu nie jest czymś, co przystoi wierzącym dziewczynom i że to generalnie i tak brzmi jak hipokryzja, ale koleżankę i tak rozumiem;))

No i wlasnie o takich przypadkach mowie;-) Mi w sumie serio nic do tego, szczegolnie, ze sama do kosciola mam daleko i koscielnego nie bralam. Chodzi mi o to wlasnie, ze troche hipokryzja. Malzenstwo mi nie wyszlo, bo nawalilam i zle wybralam, to usune slady i zaczne z czysta karta. Dla mnie to sprzeczne z wiara i zalozeniami. 

LinuxS napisał(a):

UzaleznionaOdLukrecji napisał(a):

LinuxS napisał(a):

wodymidaj napisał(a):

cancri napisał(a):

Wilena napisał(a):

cancri napisał(a):

Radosna32 napisał(a):

U meza siostra I siostrzenica po rozwodzie, z tym ze dziewcze lat 19 rozwod po 6 miesiacach, chlop znalazl sobie inna Albo mial juz inna jak brali slub. u mnie w rodzinie to nie bylo zadnego rozwodu mimo ze by sie przydalo co niektorym

U mnie wsrod znajomych hitem bylo uniewaznienie malzenstwa...po kilku dniach. Tam chyba jest jakis okres, kiedy mozna uniewaznic jeszcze (Wilena?). A byli ze soba 2-3 lata, moze dluzej. Jakis walek ona zrobila totalny, chyba finansowy, do dzis nie wiem.

Mysle, ze sporym powodem tez jest to, ze ludzie sa co raz mniej wierzacy czy tym bardziej praktykujacy. Kiedys to i kobiety byly mniej wyksztalcone, mniej zarabialy, siedzialy w tych chalupach i byly od facetow totalnie zalezne, ale do tego wszystkiego mocno dochodzil aspekt religijny. Dzis go juz praktycznie nie ma, a jak sie czlowiek naczyta, jak to celebryci uzyskuja uniewaznienia koscielne, to tym bardziej...

Wałek finansowy nie wystarczy do unieważnienia małżeństwa. Jest ściśle określony katalog : bigamia, ubezwłasnowolnienie całkowite, pokrewieństwo, powinowactwo, choroba psychiczna (i upośledzenie umysłowe) , albo zawarcie małżeństwa pod wpływem groźby bezprawnej, w stanie wyłączającym świadome wyrażenie woli (narkotyki, alkohol, przejściowe zaburzenia psychiczne), albo pod wpływem błędu co do tożsamości małżonka (ale to się rzadko zdarza i nie polega na tym, że ktoś myślał że wychodzi za bogatą dziewczynę, a okazało się że ta ma same długi). Też wiesz, zawsze mogli tak samo jak ci celebryci się dogadać i coś po prostu nawymyślać, żeby mieć czystą kartę. 

Wiem, ale wydaje mi sie, ze zwykli ludzie tak nie uniewazniaja koscielnie, ja przynajmniej nikogo takiego nie znam. A jak sie slyszy te slynne przypadki, to sie mysli - i tyle to slubowanie bylo warte. Wiadomo, ze tam musza byc jakies przeslanki, ale to samo to, ze wspolmalzonek zatail, ze nie chce posiadac potomstwa tez jest w stanie uniewaznic malzenstwo.

Oczywiście, że "zwykli" ludzie też unieważniają śluby kościelne. ? Osobiście znam kilka takich przypadków. Jakiś powód na papierze zawsze się wymyśli, a sposób żeby to załatwić z KK jest jedyny słuszny - pieniądze.

Ciekawa jestem co powoduje takimi ludzmi, ktorzy uniewazniaja slub koscielny? Przysiegali przed Bogiem, a pozniej zmiana zdania i wymazemy gumka myszka i udamy, ze nie bylo. Zakladam wowczas, ze cala szopka ze slubem koscielnym to byla sciema od samego poczatku. Nie czarujmy sie, ile z tych osob ma prawdziwe powody (wg tych uznanych przez Kosciol) do uniewaznienia, a ile naciaga. Dla mnie to banda hipokrytow. 

Z mojego podwórka: jak pisałam w poprzednim poście, dziewczyna zaciążyła w wieku 18 lat i rodzina nieco ją przycisnęła, żeby wzięła ślub, bo wypada, bo pewniejsza przyszłość, itp, itd. Mąż po niedługim czasie został bezrobotnym alkoholikiem. Rozwiedli się cywilnie, zasądzili alimenty. Alimenty płaciła była teściowa - początkowo przekazywała je przez byłego męża koleżanki, a swojego syna, później synuś zaczął z alimentami znikać, więc musiała zacząć je przekazywać osobiście. Dzieciak koleżanki, w tej chwili nastoletni, nie chce mieć z ojcem absolutnie nic wspólnego, przyjął nazwisko po nowym mężu koleżanki. Z unieważnieniem bujali się przez ładnych kilka lat i nie wiem, co w końcu podali jako powód.

Tak więc w tym przypadku powodem pierwszego ślubu był błąd młodości i presja rodziny. Unieważnienie dlatego, że koleżanka jest wierząca i zależało jej na tym, żeby wziąć ślub kościelny z drugim mężem i mieć "czyste papiery" w księgach kościelnych.

(tak, wiem, że zaciążenie w wieku 18 lat bez ślubu nie jest czymś, co przystoi wierzącym dziewczynom i że to generalnie i tak brzmi jak hipokryzja, ale koleżankę i tak rozumiem;))

No i wlasnie o takich przypadkach mowie;-) Mi w sumie serio nic do tego, szczegolnie, ze sama do kosciola mam daleko i koscielnego nie bralam. Chodzi mi o to wlasnie, ze troche hipokryzja. Malzenstwo mi nie wyszlo, bo nawalilam i zle wybralam, to usune slady i zaczne z czysta karta. Dla mnie to sprzeczne z wiara i zalozeniami. 

I o to mi chodzi, ze kiedys ten slub koscielny sie bralo jednak "na serio" i do grobowej deski. Czy bil, czy pil. Nawet, jesli byl to blad mlodosci. Obecnie, jak kazdy sobie moze zalatwic taki rozwod, to i ranga slubu koscielnego poszla w ...

UzaleznionaOdLukrecji napisał(a):

LinuxS napisał(a):

wodymidaj napisał(a):

cancri napisał(a):

Wilena napisał(a):

cancri napisał(a):

Radosna32 napisał(a):

U meza siostra I siostrzenica po rozwodzie, z tym ze dziewcze lat 19 rozwod po 6 miesiacach, chlop znalazl sobie inna Albo mial juz inna jak brali slub. u mnie w rodzinie to nie bylo zadnego rozwodu mimo ze by sie przydalo co niektorym

U mnie wsrod znajomych hitem bylo uniewaznienie malzenstwa...po kilku dniach. Tam chyba jest jakis okres, kiedy mozna uniewaznic jeszcze (Wilena?). A byli ze soba 2-3 lata, moze dluzej. Jakis walek ona zrobila totalny, chyba finansowy, do dzis nie wiem.

Mysle, ze sporym powodem tez jest to, ze ludzie sa co raz mniej wierzacy czy tym bardziej praktykujacy. Kiedys to i kobiety byly mniej wyksztalcone, mniej zarabialy, siedzialy w tych chalupach i byly od facetow totalnie zalezne, ale do tego wszystkiego mocno dochodzil aspekt religijny. Dzis go juz praktycznie nie ma, a jak sie czlowiek naczyta, jak to celebryci uzyskuja uniewaznienia koscielne, to tym bardziej...

Wałek finansowy nie wystarczy do unieważnienia małżeństwa. Jest ściśle określony katalog : bigamia, ubezwłasnowolnienie całkowite, pokrewieństwo, powinowactwo, choroba psychiczna (i upośledzenie umysłowe) , albo zawarcie małżeństwa pod wpływem groźby bezprawnej, w stanie wyłączającym świadome wyrażenie woli (narkotyki, alkohol, przejściowe zaburzenia psychiczne), albo pod wpływem błędu co do tożsamości małżonka (ale to się rzadko zdarza i nie polega na tym, że ktoś myślał że wychodzi za bogatą dziewczynę, a okazało się że ta ma same długi). Też wiesz, zawsze mogli tak samo jak ci celebryci się dogadać i coś po prostu nawymyślać, żeby mieć czystą kartę. 

Wiem, ale wydaje mi sie, ze zwykli ludzie tak nie uniewazniaja koscielnie, ja przynajmniej nikogo takiego nie znam. A jak sie slyszy te slynne przypadki, to sie mysli - i tyle to slubowanie bylo warte. Wiadomo, ze tam musza byc jakies przeslanki, ale to samo to, ze wspolmalzonek zatail, ze nie chce posiadac potomstwa tez jest w stanie uniewaznic malzenstwo.

Oczywiście, że "zwykli" ludzie też unieważniają śluby kościelne. ? Osobiście znam kilka takich przypadków. Jakiś powód na papierze zawsze się wymyśli, a sposób żeby to załatwić z KK jest jedyny słuszny - pieniądze.

Ciekawa jestem co powoduje takimi ludzmi, ktorzy uniewazniaja slub koscielny? Przysiegali przed Bogiem, a pozniej zmiana zdania i wymazemy gumka myszka i udamy, ze nie bylo. Zakladam wowczas, ze cala szopka ze slubem koscielnym to byla sciema od samego poczatku. Nie czarujmy sie, ile z tych osob ma prawdziwe powody (wg tych uznanych przez Kosciol) do uniewaznienia, a ile naciaga. Dla mnie to banda hipokrytow. 

Z mojego podwórka: jak pisałam w poprzednim poście, dziewczyna zaciążyła w wieku 18 lat i rodzina nieco ją przycisnęła, żeby wzięła ślub, bo wypada, bo pewniejsza przyszłość, itp, itd. Mąż po niedługim czasie został bezrobotnym alkoholikiem. Rozwiedli się cywilnie, zasądzili alimenty. Alimenty płaciła była teściowa - początkowo przekazywała je przez byłego męża koleżanki, a swojego syna, później synuś zaczął z alimentami znikać, więc musiała zacząć je przekazywać osobiście. Dzieciak koleżanki, w tej chwili nastoletni, nie chce mieć z ojcem absolutnie nic wspólnego, przyjął nazwisko po nowym mężu koleżanki. Z unieważnieniem bujali się przez ładnych kilka lat i nie wiem, co w końcu podali jako powód.

Tak więc w tym przypadku powodem pierwszego ślubu był błąd młodości i presja rodziny. Unieważnienie dlatego, że koleżanka jest wierząca i zależało jej na tym, żeby wziąć ślub kościelny z drugim mężem i mieć "czyste papiery" w księgach kościelnych.

(tak, wiem, że zaciążenie w wieku 18 lat bez ślubu nie jest czymś, co przystoi wierzącym dziewczynom i że to generalnie i tak brzmi jak hipokryzja, ale koleżankę i tak rozumiem;))

A po co jej te" czyste papiery " weźmie je ze sobą na sąd ostateczny ?

Pasek wagi

Noir_Madame napisał(a):

UzaleznionaOdLukrecji napisał(a):

LinuxS napisał(a):

wodymidaj napisał(a):

cancri napisał(a):

Wilena napisał(a):

cancri napisał(a):

Radosna32 napisał(a):

U meza siostra I siostrzenica po rozwodzie, z tym ze dziewcze lat 19 rozwod po 6 miesiacach, chlop znalazl sobie inna Albo mial juz inna jak brali slub. u mnie w rodzinie to nie bylo zadnego rozwodu mimo ze by sie przydalo co niektorym

U mnie wsrod znajomych hitem bylo uniewaznienie malzenstwa...po kilku dniach. Tam chyba jest jakis okres, kiedy mozna uniewaznic jeszcze (Wilena?). A byli ze soba 2-3 lata, moze dluzej. Jakis walek ona zrobila totalny, chyba finansowy, do dzis nie wiem.

Mysle, ze sporym powodem tez jest to, ze ludzie sa co raz mniej wierzacy czy tym bardziej praktykujacy. Kiedys to i kobiety byly mniej wyksztalcone, mniej zarabialy, siedzialy w tych chalupach i byly od facetow totalnie zalezne, ale do tego wszystkiego mocno dochodzil aspekt religijny. Dzis go juz praktycznie nie ma, a jak sie czlowiek naczyta, jak to celebryci uzyskuja uniewaznienia koscielne, to tym bardziej...

Wałek finansowy nie wystarczy do unieważnienia małżeństwa. Jest ściśle określony katalog : bigamia, ubezwłasnowolnienie całkowite, pokrewieństwo, powinowactwo, choroba psychiczna (i upośledzenie umysłowe) , albo zawarcie małżeństwa pod wpływem groźby bezprawnej, w stanie wyłączającym świadome wyrażenie woli (narkotyki, alkohol, przejściowe zaburzenia psychiczne), albo pod wpływem błędu co do tożsamości małżonka (ale to się rzadko zdarza i nie polega na tym, że ktoś myślał że wychodzi za bogatą dziewczynę, a okazało się że ta ma same długi). Też wiesz, zawsze mogli tak samo jak ci celebryci się dogadać i coś po prostu nawymyślać, żeby mieć czystą kartę. 

Wiem, ale wydaje mi sie, ze zwykli ludzie tak nie uniewazniaja koscielnie, ja przynajmniej nikogo takiego nie znam. A jak sie slyszy te slynne przypadki, to sie mysli - i tyle to slubowanie bylo warte. Wiadomo, ze tam musza byc jakies przeslanki, ale to samo to, ze wspolmalzonek zatail, ze nie chce posiadac potomstwa tez jest w stanie uniewaznic malzenstwo.

Oczywiście, że "zwykli" ludzie też unieważniają śluby kościelne. ? Osobiście znam kilka takich przypadków. Jakiś powód na papierze zawsze się wymyśli, a sposób żeby to załatwić z KK jest jedyny słuszny - pieniądze.

Ciekawa jestem co powoduje takimi ludzmi, ktorzy uniewazniaja slub koscielny? Przysiegali przed Bogiem, a pozniej zmiana zdania i wymazemy gumka myszka i udamy, ze nie bylo. Zakladam wowczas, ze cala szopka ze slubem koscielnym to byla sciema od samego poczatku. Nie czarujmy sie, ile z tych osob ma prawdziwe powody (wg tych uznanych przez Kosciol) do uniewaznienia, a ile naciaga. Dla mnie to banda hipokrytow. 

Z mojego podwórka: jak pisałam w poprzednim poście, dziewczyna zaciążyła w wieku 18 lat i rodzina nieco ją przycisnęła, żeby wzięła ślub, bo wypada, bo pewniejsza przyszłość, itp, itd. Mąż po niedługim czasie został bezrobotnym alkoholikiem. Rozwiedli się cywilnie, zasądzili alimenty. Alimenty płaciła była teściowa - początkowo przekazywała je przez byłego męża koleżanki, a swojego syna, później synuś zaczął z alimentami znikać, więc musiała zacząć je przekazywać osobiście. Dzieciak koleżanki, w tej chwili nastoletni, nie chce mieć z ojcem absolutnie nic wspólnego, przyjął nazwisko po nowym mężu koleżanki. Z unieważnieniem bujali się przez ładnych kilka lat i nie wiem, co w końcu podali jako powód.

Tak więc w tym przypadku powodem pierwszego ślubu był błąd młodości i presja rodziny. Unieważnienie dlatego, że koleżanka jest wierząca i zależało jej na tym, żeby wziąć ślub kościelny z drugim mężem i mieć "czyste papiery" w księgach kościelnych.

(tak, wiem, że zaciążenie w wieku 18 lat bez ślubu nie jest czymś, co przystoi wierzącym dziewczynom i że to generalnie i tak brzmi jak hipokryzja, ale koleżankę i tak rozumiem;))

A po co jej te" czyste papiery " weźmie je ze sobą na sąd ostateczny ?

Może, o ile ludzie mocno wierzący trafiają tam i niosą papiery - ja się nie znam, bo mnie to nie czeka:D a tak poważnie - chyba chodziło też o to, żeby możliwie jak najbardziej odciąć się od byłego męża, nawet symbolicznie i w kościelnych papierach. I żeby wziąć ślub "po bożemu" z nowym mężem.

Kiedy człowiek myśli, że jest w sytuacji bez wyjścia, bardziej angażuje się w związek i szanse na przekształcenie go w coś sensownego gwałtownie rosną. Powierdzone badaniami. To jeden z sekretów trwałości związków dziesiąt lat temu. 

Rozwiedzionych krewnych i znajomych mam pod dostatkiem. Kiedyś myślałam, że wszystkie małżeństwa to kierat i kara za grzechy w poprzednim wcieleniu. Pamiętam niedowierzanie, kiedy podrosłam i dostrzegłam, że zdarzaja się też związki szczęśliwe :)

Ichigo000Emmey napisał(a):

Teraz są ogólnie trochę inne standardy w związkach. Młodzi ludzie nie męczą się że sobą na siłę gdy coś jest nie tak. Ja znam wiele osób że starszego pokolenia, które moim zdaniem powinny się rozstać, a nie przyjdzie im to nigdy do głowy, bo przecież mają slub koscielny, dzieci, wspolny dom. 

Przykład: mój wujek ciągle jest na wymyślonych l4, siedzi w domu i pije. Ciotka musi sluchac jego ględzenia,  krzyków, wyzwisk. Na każdym spotkaniu rodzinnym napije się i ją poniża publicznie. Obecnie nikt by tego nie znosił. To samo inny wujek pijak, nabrał kredytów na siebie i zmusił 2 dzieci, które wtedy miały 18 lat, żeby wzięły kredyty też na siebie. Ciotka dalej z nim siedzi, mimo że im wszystkim zniszczył życie.

jak to nie , mam osobe w otoczeniu, ktora maz tak poniza po pijaku (dla mnie juz sam fakt picia juz by dyskwalifikiwal go), porownuje do innych zon, a siedzi z nim, bo male dziecko, dom. Oni sie nigdy nie rozwioda, zreszta, ona udaje, ze jest ok, potrafi sobie wmawiac rozne rzeczy, jak jej to pomaga to ok. Niektorzy zyja na pokaz, wiec rozwod bylby porazka zyciowa. No i czesto slysze, na wsi, ze jak rozwod to napewno ON ja zostawil.


© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.