- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
21 października 2021, 07:10
nie mam dzieci, jestem sama, ale utrzymuję się też calkowicie sama od 8 lat. Odłożyłam kase na wkład własny (30%) po 5 latach pracy w zawodzie, mieszkanie 27 m2, duże miasto. Bałam się kupić większe mieszkanie, takie ok 40m2 - choć miałam zdolność kredytową. Ale ja się strasznie boje kredytów. Nie wiem skad ludzie biorą kasę na te działki i domy. Moja znajoma, ten sam wiek, pracowała w deichamannie, nie wiem czy miała umowe na stałe, wyszla za mąż, ma dwoje dzieci, nie pracuje i też z mężem się budują. Ma zaradnego męża ale no nie przypuszczam żeby zarabial nie wiadomo ile, poza tym mają dwójkę dzieci. Często się zastanawiam nad takimi sytuacjami. Ja studiowalam, znalazłam pracę, koleżanki z podstawwki które nie poszły na studia budują się, siedzą w domu i opiekują się dziećmi.
Inna koleżanka z pracy, wiek 31 lat, ma męża od roku. Od paru lat mieszkają razem u jego rodziców. Mają się budować za dwa lata. Tutaj oszczędzali mieszkając z teściami - wiadomo łatwiej jak nie trzeba płacić za wynajem, teściowa często też im gotuje. Ona zarabia średnio, on nie wiem. Ale są oboje tylko we dwójkę.
Przypuszczam, że sporo jest własnie takich par które mieszkają kilka lat u rodziców żeby przyoszczędzić. Części może pomagają finansowo rodzice. Poza tym młode małżeństwa mają często kase z wesela (rodzice pokryli koszty wesela, ale kasa z kopert jest ich). Zauważyłam właśnie że ci co się budują zwykle mieli bardzo duże wesela. Część dostaje w spadku jakieś mieszkania (które mogą sprzedać lub wynając), dzialki po krewnych. Mam sporo koleżanek jedynaczek i rodzice pakują kase tylko w nie. Niektórzy są szczęściarzami którzy mają rodziców którzy odkładali pieniądze na ich start. Też są pewnie ludzie którzy baaaardzo dużo zarabiają i sami sobie wszystko opłacają - lekarze, prawnicy, przedsiębiorcy - oni mogą w krótkim czasie odłożyć spore sumy.
Aha. Jeszcze jednej koleżance wdomu wykończeniówke na 100% zrobił ojciec za darmo. Innej znojomej która kupiła mieszkanie też remont ma robić ojciec z wujkiem.
Reszta szaraków bez pomocy rodziców, mieszkająca z dala od rodziny, nawet jeśli oboje skończyli studia, sami wyprawili sobie wesele to tacy ludzie biorą kredyt na mieszkanie 3 pokojowe na 30 lat niestety.
O kurczę w 99% mogę się podpisać. I od razu się przyznam ZAZDROSZCZĘ takim osobom. Ja po rodzicach nie mam nic (już nie żyją). Na początku wynajmowałam pokój w mieście 80 km od rodzinnego, a po 2 latach (w 2016) wzięliśmy kredyt na 185 tysięcy (wtedy 2 pokojowe mieszkanie 48 metrów w Katowicach wyremontowane z wyposażeniem tyle kosztowało). Teraz identyczne kosztuje 250 tysięcy. Nie mieliśmy innej możliwości. Zawsze mówiłam, że lepiej jeżeli jest zdolność, wziąć kredyt chociaż na małą kawalerkę niż wynajmować (przez te lata byśmy władowali w wynajem więcej niż w kredyt). Płacę 800 zł kredytu miesięcznie. Zaczynałam od 0 więc gdybym przez 5 lat odkładała te 800 zł to bym miała48 tysięcy. Czyli zważając , że mieszkanie kosztuje 250 tysięcy to i tak teraz brakowało by mi 200... czyli była bym na większym minusie niż biorąc kredyt w 2016, a przecież w międzyczasie trzeba było by gdzieś mieszkać i płacić za wynajem.
A jeżeli nagle zamarzyła by mi się wyprowadzka za granicę w najgorszym wypadku sprzedam obecne mieszkanie za 250 tysięcy, spłacę resztę kredytu (140 tysięcy) i reszta zostaje dla mnie. Na minusie nie jestem ;)
21 października 2021, 08:02
Nie żebym negowała sensowność robienia zakupów spożywczych z rozwagą, ale żeby kupić mieszkanie czy dom w okolicy, gdzie cena za metr kwadratowy przekracza 10k, to trochę mało, ale można w ten sposób na wiatrołap uciułać :)
Trzeba oszczędzać i zwiększać dochody, ewentualnie czekać na tę mannę z nieba, czy od rodziców, czy z lotto.
21 października 2021, 08:29
Nie żebym negowała sensowność robienia zakupów spożywczych z rozwagą, ale żeby kupić mieszkanie czy dom w okolicy, gdzie cena za metr kwadratowy przekracza 10k, to trochę mało, ale można w ten sposób na wiatrołap uciułać :)
Trzeba oszczędzać i zwiększać dochody, ewentualnie czekać na tę mannę z nieba, czy od rodziców, czy z lotto.
Tez tego nie ogarniam. My duzo wydajemy na jedzenie, ale tez nie az tak, zeby nagle ucinajac polowe wydatkow postawic za to dom :P
21 października 2021, 08:30
Jesli macie zdolnosc kredytowa i ogolnie spelniacie warunki, to nie ma sie co zastanawiac. Ciulanie moze sie sprawdzalo kiedys tam (chociaz ja nie pamietam, zeby to sie kiedykolwiek sprawdzalo, bo pieniadz zawsze tracil na wartosci, chyba ze ktos z powodzeniem inwestowal itd.) Gdzies musicie mieszkac, a wynajmowanie jesli mozna kupic, jak dla mnie jest strata pieniedzy.
Nie wiem, dlaczego niektorzy uwazaja, ze kredyt to takie zlo. Szczegolnie, ze normalni ludzie z nawet sensowna wyplata beda zbierac latami.
Ja zawsze bralam kredyt i bylo to dla mnie logiczne. Nie demonizuje kredytow. Nie wyobrazam sobie czekac z zakupem wlasnych 4 katow, az nazbieram pelna kwote.
Jasne , ze warto przyjrzec sie wydatkom, w tym na jedzenie. Ale nie mozna przeginac w przeciwna strone. Nie wyobrazam sobie zbierania na mieszkanie/dom czy kredytu, kosztem oszczedzania na normalnym zyciu. Mozna przyoszczedzic, ale nie moze byc tak, ze wszystkie pieniadze ida w mieszkanie czy dom, a na codzien sie wegetuje.
Edytowany przez LinuxS 21 października 2021, 08:33
21 października 2021, 08:54
Hej,
czy są tutaj na forum osoby, które oszczędzają na zakup mieszkania lub domu?
wszystko poszło w górę, ceny żywności, paliwa itd. A pensje stoją w miejscu.. chcieliśmy z mężem od nowego roku odkładać na swoje mieszkanie, ale wydaje mi się, że w danej sytuacji to trochę będzie trudne.
Jak dajecie radę oszczędzać? Uzbieraliscie sami na mieszkanie/dom czy wyłącznie w grę wchodzi kredyt?
My jesteśmy 4 osobowa rodzina , wiadomo są różne wydatki, dzieci, opłaty itd. Niby miesięcznie nie mamy mało pieniędzy, wiem , że inni mają mniej , ale przeraża mnie to , że ciężko jest coś odłożyć, bo zawsze coś...
w tej chwili kredyty idą mocno w górę. Wklad własny wymagany przez bank niestety też. My zmienialiśmy 4 lata temu. Wg przepisów banki powinny wymagać 10 % wkładu własnego niestety mają prawo zmienić sobie i nam zaśpiewali 20 %. Wiadomo Im wyższa kwota kredytu to te 10 % może być nieosiągalne. Teraz jest chyba 20 % wkładu własnego także mogą sobie zażyczyć 30 %.
Zdolność kredytowa to jedno wymagania banku to drugie.
W 2 bankach od razu nam chcieli udzielić kredytu. A 3 ci bank 4 razy odrzucał. Bo mu za każdym razem coś nieodpowiadało.
My mieliśmy uzbierane na wklad własny. Sprzedaliśmy też mieszkanie tam z różnicy pomiędzy kwotą sprzedaży a kwota jaką została do spłacenia uzbieraliśmy na wykończenie.
Musisz też liczyć się z kwota na wykończenie chyba, że kupisz do zamieszkania. Ale to zawsze coś gdzieś wyjdzie.
Koleżanka teraz bierze kredyt na dom do remontu. Od razu musi piec wymieniać bo wymagają tego przepisy. Koszt nowego jest chyba największą kwotą jaką będzie przeznaczona na remont. Oczywiście chodzi też o rozprowadzenie ogrzewania po całym domu.
21 października 2021, 09:12
Jesli macie zdolnosc kredytowa i ogolnie spelniacie warunki, to nie ma sie co zastanawiac. Ciulanie moze sie sprawdzalo kiedys tam (chociaz ja nie pamietam, zeby to sie kiedykolwiek sprawdzalo, bo pieniadz zawsze tracil na wartosci, chyba ze ktos z powodzeniem inwestowal itd.) Gdzies musicie mieszkac, a wynajmowanie jesli mozna kupic, jak dla mnie jest strata pieniedzy. Nie wiem, dlaczego niektorzy uwazaja, ze kredyt to takie zlo. Szczegolnie, ze normalni ludzie z nawet sensowna wyplata beda zbierac latami. Ja zawsze bralam kredyt i bylo to dla mnie logiczne. Nie demonizuje kredytow. Nie wyobrazam sobie czekac z zakupem wlasnych 4 katow, az nazbieram pelna kwote.
Jasne , ze warto przyjrzec sie wydatkom, w tym na jedzenie. Ale nie mozna przeginac w przeciwna strone. Nie wyobrazam sobie zbierania na mieszkanie/dom czy kredytu, kosztem oszczedzania na normalnym zyciu. Mozna przyoszczedzic, ale nie moze byc tak, ze wszystkie pieniadze ida w mieszkanie czy dom, a na codzien sie wegetuje.
Nie wiem czy opłaca się takie oszczędzanie. Miałam 2 kredyty hipoteczne, w tym czasie oba mieszkania prawie trzykrotnie zdrożały. Najlepiej brać na krótki okres kredytowania z malejącymi ratami. No i trzeba wziąć pod uwagę ewentualne zmiany- jak przy walutach czy teraz podwyzki stóp procentowych. Zresztą pensje tez rosną, więc duża rata na początku nie musi oznaczać dużej raty pod koniec kredytowania. A z tesciami czy własnymi rodzicami w życiu bym nie mieszkała.
21 października 2021, 10:54
Jesli macie zdolnosc kredytowa i ogolnie spelniacie warunki, to nie ma sie co zastanawiac. Ciulanie moze sie sprawdzalo kiedys tam (chociaz ja nie pamietam, zeby to sie kiedykolwiek sprawdzalo, bo pieniadz zawsze tracil na wartosci, chyba ze ktos z powodzeniem inwestowal itd.) Gdzies musicie mieszkac, a wynajmowanie jesli mozna kupic, jak dla mnie jest strata pieniedzy. Nie wiem, dlaczego niektorzy uwazaja, ze kredyt to takie zlo. Szczegolnie, ze normalni ludzie z nawet sensowna wyplata beda zbierac latami. Ja zawsze bralam kredyt i bylo to dla mnie logiczne. Nie demonizuje kredytow. Nie wyobrazam sobie czekac z zakupem wlasnych 4 katow, az nazbieram pelna kwote.
Jasne , ze warto przyjrzec sie wydatkom, w tym na jedzenie. Ale nie mozna przeginac w przeciwna strone. Nie wyobrazam sobie zbierania na mieszkanie/dom czy kredytu, kosztem oszczedzania na normalnym zyciu. Mozna przyoszczedzic, ale nie moze byc tak, ze wszystkie pieniadze ida w mieszkanie czy dom, a na codzien sie wegetuje.
Zgadzam się
21 października 2021, 11:12
Nie żebym negowała sensowność robienia zakupów spożywczych z rozwagą, ale żeby kupić mieszkanie czy dom w okolicy, gdzie cena za metr kwadratowy przekracza 10k, to trochę mało, ale można w ten sposób na wiatrołap uciułać :)
Trzeba oszczędzać i zwiększać dochody, ewentualnie czekać na tę mannę z nieba, czy od rodziców, czy z lotto.
Wiesz jeśli ktoś traci na tyle sporo by z przyzwoitej wypłaty nie umieć zaoszczędzić np na wkład własny to nawet z zakupów spożywczych można wyrwac np tysiąc miesięcznie i to w ale nie oszczędzając jakoś mega tylko po prostu planując. A nawet ten tysiąc to przez rok 12k oszczędności. Mieć to a nie mieć to różnica ☺️
21 października 2021, 12:02
Nie żebym negowała sensowność robienia zakupów spożywczych z rozwagą, ale żeby kupić mieszkanie czy dom w okolicy, gdzie cena za metr kwadratowy przekracza 10k, to trochę mało, ale można w ten sposób na wiatrołap uciułać :)
Trzeba oszczędzać i zwiększać dochody, ewentualnie czekać na tę mannę z nieba, czy od rodziców, czy z lotto.
Wiesz jeśli ktoś traci na tyle sporo by z przyzwoitej wypłaty nie umieć zaoszczędzić np na wkład własny to nawet z zakupów spożywczych można wyrwac np tysiąc miesięcznie i to w ale nie oszczędzając jakoś mega tylko po prostu planując. A nawet ten tysiąc to przez rok 12k oszczędności. Mieć to a nie mieć to różnica ??
Czyli przez rok zaoszczędzisz na 1m2 chaty, bo tyle stoją w dużych miastach ;) Kredyt to najmądrzejsza opcja, tym bardziej, że teraz nie opłaca się oszczędzać - najlepiej kasę ulokować w nieruchomości, na tym się nie straci. To nie samochód, który z roku na rok traci na wartości. Kupiłam mieszkanie kiedy miałam 22 lata, od razu po licencjacie, były wtedy tanie i banki dawały 100% kredytu, bez wkładu własnego. Moje mieszkanie jest w tej chwili warte 4 razy więcej, mogłam je sprzedać, spłacić kredyt i zostało na wkład własny na mały domek (plus trochę na wykończenie).
21 października 2021, 12:12
Nie żebym negowała sensowność robienia zakupów spożywczych z rozwagą, ale żeby kupić mieszkanie czy dom w okolicy, gdzie cena za metr kwadratowy przekracza 10k, to trochę mało, ale można w ten sposób na wiatrołap uciułać :)
Trzeba oszczędzać i zwiększać dochody, ewentualnie czekać na tę mannę z nieba, czy od rodziców, czy z lotto.
Wiesz jeśli ktoś traci na tyle sporo by z przyzwoitej wypłaty nie umieć zaoszczędzić np na wkład własny to nawet z zakupów spożywczych można wyrwac np tysiąc miesięcznie i to w ale nie oszczędzając jakoś mega tylko po prostu planując. A nawet ten tysiąc to przez rok 12k oszczędności. Mieć to a nie mieć to różnica ??
Jasne, że lepiej mieć niż nie mieć, ale jak pisałam - w ten sposób będziesz kilka lat ciułać na wykupienie miejsca parkingowego, komórki lokatorskiej czy wiatrołap, taka brutalna prawda.