Temat: Płacenie za siebie

Jak to jest z waszymi randkami, spotkaniami z facetami? Placicie za siebie czy szukacie facetów-portfelów którzy oplacaja wasze wyjscia? Slyszalam poglad, ze jak facet nie ma kasy to na co taki. Czy moze wrecz przeciwnie- to wy zazwyczaj jestescie chojne? Czy macie jakies kolrzanki materialistki?;)
x

Moim zdaniem ten kto zaprasza ten płaci (czyli facet).

oczywiście, kilkakrotnie proponowałam, że ja tym razem zapłacę (i tak mi na to nie pozwalał), albo zabierałam go do knajpy mówiąc że ja zapraszam i następnym razem on zapłaci (tu się udawało). I wydaje mi się, że takie podejście jest zdrowe, nie zawsze mamy kasę na takie rzeczy, więc jak jej brak to można zawsze spędzić inaczej czas np. na spacerze

Teraz to wszystko jedno bo mamy wspólne pieniądze.

BTW. ja nie uważam siebie za materialistkę, ale facet, który jest przewlekle spłukany to marny facet. Taka prawda, która z was chciałaby wiązać się z takim facetem i zakładać rodzinę? I martwić się czy wystarczy Twojej pensji na Wasze życie? Prędzej czy później takie związki się rozpadają, bo kobiety potrzebują poczucia bezpieczeństwa i stabilności.



Pasek wagi
Jeśli mój partner zapraszał mnie na kolacje, to on płacił. Teraz jesteśmy 4 lata razem i płacimy naprzemiennie albo wspólnie :)
Jak on mnie zaprasza to on płaci, jak ja zapraszam to ja płacę, za pozostałe codzienne rzeczy płacimy po połowie... Poza moimi zachciankami, za które płacę sama (kosmetyki, ciuchy itp..), a on za swoje...

... bylam kiedys facetem z tych "glodujacych artystow", wiecznie mnie gdzies wyciagal - kino, kolacja, wystawa ... a potem bylo -zapomnialem portfela, nie mam tyle, zaplac za mnie tym razem, oddam ci jutro... a nie daj boze sie zapytalam kiedy mi odda - foch i ciche dni bo ja taka materialistka ...  on artysta sie spelnia a ja jakies przyziemne gadki o kasie ... rzucilam chlopca nim zbankrutowalam, obgadal mnie u znajomych, ze lece na kase... po roku ozenil sie z corka jakiegos lokalnego polityka chyba (nie jestem pewna) ... dzis facet ma prawie 40 lat, raczek praca nie skalal, bogata zona placi za niego...

... a ja sie nauczylam, ze trzeba czasem patrzec facetowi w portfel niestety... zazwyczaj place za siebie, czasem za partnera, czemu nie... ale jzeli facet przy rachunku nie ma odruchu lapania za portfel, tylko wpatruje sie we mnie i czeka... no to drugiej randki nie bedzie :)

Mój chłopak nie pozwala ni płacić za nic, krępuje mnie to ale nie mogę mu wytłumaczyć, że nie jest to dla mnie komfortowa sytuacja. twierdzi, że musi o mnie dbać i to jego obowiązek. Jeśli wpada do mnie na kilka dni to wtedy ja dbam o niego i nie ma mowy, żeby coś kupował i przynosił ze sobą :)

kachagrubacha.wroclaw napisał(a):

a ja sie nauczylam, ze trzeba czasem patrzec facetowi w portfel niestety... zazwyczaj place za siebie, czasem za partnera, czemu nie... ale jzeli facet przy rachunku nie ma odruchu lapania za portfel, tylko wpatruje sie we mnie i czeka... no to drugiej randki nie bedzie :)


popieram Kachnę. Oczywiście, po równo, oczywiście, na początku, ale jak taki łapserdak co na ciebie patrzy, kolejki zmienia, cuduje, to za krzty obrotnosci ni honoru chłopię nie ma. A takiego to ja jako partnera nie widzę, przykro mi.
Mój Miś płacił od początku, słyszeć o niczym nie chciał. Po 6 latach to wspólne mamy wszystko, ale wyjścia to funduje on (ja mu natomiast sama z siebie cichcem zmieniam garderobę i zawsze coś dokupuję do ubrań ) . Dynamika związku po paru latach pokazuje, jak się to rozkłada finansowo, ale na początku jak zacznie mi kto chytrzyć, naciski wywierać, obceniać czym materialistka, sory, fora ze dwora. Jam nie łapserdak i łapserdaka nie chcę.
Pasek wagi

Nie mam kompleksów na punkcie tego, że mężczyzna chce za mnie płacić. Mam swoje pieniądze, więc nie jestem zależna.

Jeśliby trafił się ktoś, kto absolutnie chce płacić po połowie, od samego początku to dziwne by to dla mnie było, bo otaczam się raczej w towarzystwie mężczyzn, dla których było by to wstydem, gdyby nie zapłacił za kobietę na randce.

Mój płaci w 95% przypadków i nawet jak zaproponuje, ze coś zapłacę to się nie zgadza
Mój często mnie zaprasza i za mnie płaci, ale ja czasem też nam coś funduje, ogólnie to nie problem bo teraz dobrze obydwoje zarabiamy. Był taki czas, że zanim rozkręcił swój biznes był "trochę" na moim utrzymaniu (włożył w to sporo kasy) i nie był to dla mnie żaden problem. Jak jest się razem to nie ważne kto ma pieniądze, nie wszystko musi się wokół nich kręcić przecież.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.