Temat: tabletki PO znowu na receptę

za 3 miesiące podobno znowu będą na receptę. Ciekawe ile osób kupi na zapas. 

Wcześniej myślałam, że lepiej by było jakby były na receptę, bo nie byłyby brane jak cukierki, ale jak tak teraz o tym myślę, to jednak zmieniam zdanie. W sumie jedyna różnica to taka, że na receptę to jeszcze trzeba opłacić ginekologa i niby dla młodych dziewczyn mniejszy dostęp, a przynajmniej musiałyby powiadomić rodzica, ale z drugiej strony to wielu lekarzy za kasę zrobi wszystko. Czasami więcej można się dowiedzieć od farmaceuty niż od lekarza, jest tylu dumnych doktorków.

maharettt napisał(a):

fatfrumos napisał(a):

Daenneryss napisał(a):

fatfrumos napisał(a):

A mnie zawsze w dyskusjach dotyczących tabletek anty i prawa do aborcji uderza jedno - to wszystko godzi w zdrowie fizyczne i psychiczne kobiety  i zaskakujące jest to właśnie, że to kobiety krzyczą najgłośniej domagając się czegoś co de facto upośledza funkcjonowanie ich organizmu albo obciąża psychicznie na całe życie. 
Nigdy nie wiesz czy porod i obciazenie psychiczne (np. zwiazane z koniecznoscia urodzenia dziecka, ktore i tak umrze) nie spowoduja wiecej szkod niz tabletka hormonalna lub aborcja.Daj kobietom decydowac. A co bedzie to bedzie i bedzie to skutek ICH decyzji, a nie czegos z gory narzuconego przez kogos kto mysli, ze wie, co jest najlepsze dla wszystkich...A co do sedna tematu... Uwazam, ze te tabletki powinny pozostac bez recepty. Zdesperowana malolata i tak znajdzie zrodlo, a dorosla kobieta nie bedzie musiala napychac kieszeni lekarzom, aby dostac recepte...
A gdzie w mojej wypowiedzi nie daję kobietom decydować? Najgorsze w tym jest to, że ktoś wymyślił i pigułkę i to, że można pozbyć się... problemu. Potem wmówił, że to święte prawo kobiety, prawo do decydowania o swoim ciele. Wiadomo, świat nie jest czarno-biały. Jest wiele odcieni szarości. Za aktem pomiędzy kobietą i mężczyzną, który powinien być piękny często kryje się co innego a wraz z poczętym dzieckiem niekoniecznie przychodzą łzy wzruszenia i radości tylko rozpacz. Dlatego przede wszystkim powinno się stawiać na edukację w tym temacie, żeby obie strony wiedziały jakie są konsekwencje każdej opcji - wtedy można by mówić o prawie wyboru.
Mysle ze mylisz tutaj pijecia. To niw jest pigulka poronna, ona nie usuwa ciazy,tylko antykoncepcyjna, ona ciazy zapobiega.

Nie mylę pojęć, wiem do czego służy pigułka antykoncepcyjna i poronna i wiem co to aborcja. Przeczytaj jeszcze raz co napisałam w tym co cytujesz i się odnosisz swoim komentarzem. Kobieta ma wybór. Szkoda tylko, że jest to wybór między złem a złem. Możecie mnie wyzywać od ciemnogrodu. Takie jest moje zdanie. Po prostu. Większość z Was ma inne. Każda ze stron ma swoje racje. Nie ma tu złotego środka. Jak już pisałam wcześniej - edukacja jest tu kluczowa. Żeby kobieta NAPRAWDĘ dokonywała świadomego wyboru.

fatfrumos napisał(a):

maharettt napisał(a):

fatfrumos napisał(a):

Daenneryss napisał(a):

fatfrumos napisał(a):

A mnie zawsze w dyskusjach dotyczących tabletek anty i prawa do aborcji uderza jedno - to wszystko godzi w zdrowie fizyczne i psychiczne kobiety  i zaskakujące jest to właśnie, że to kobiety krzyczą najgłośniej domagając się czegoś co de facto upośledza funkcjonowanie ich organizmu albo obciąża psychicznie na całe życie. 
Nigdy nie wiesz czy porod i obciazenie psychiczne (np. zwiazane z koniecznoscia urodzenia dziecka, ktore i tak umrze) nie spowoduja wiecej szkod niz tabletka hormonalna lub aborcja.Daj kobietom decydowac. A co bedzie to bedzie i bedzie to skutek ICH decyzji, a nie czegos z gory narzuconego przez kogos kto mysli, ze wie, co jest najlepsze dla wszystkich...A co do sedna tematu... Uwazam, ze te tabletki powinny pozostac bez recepty. Zdesperowana malolata i tak znajdzie zrodlo, a dorosla kobieta nie bedzie musiala napychac kieszeni lekarzom, aby dostac recepte...
A gdzie w mojej wypowiedzi nie daję kobietom decydować? Najgorsze w tym jest to, że ktoś wymyślił i pigułkę i to, że można pozbyć się... problemu. Potem wmówił, że to święte prawo kobiety, prawo do decydowania o swoim ciele. Wiadomo, świat nie jest czarno-biały. Jest wiele odcieni szarości. Za aktem pomiędzy kobietą i mężczyzną, który powinien być piękny często kryje się co innego a wraz z poczętym dzieckiem niekoniecznie przychodzą łzy wzruszenia i radości tylko rozpacz. Dlatego przede wszystkim powinno się stawiać na edukację w tym temacie, żeby obie strony wiedziały jakie są konsekwencje każdej opcji - wtedy można by mówić o prawie wyboru.
Mysle ze mylisz tutaj pijecia. To niw jest pigulka poronna, ona nie usuwa ciazy,tylko antykoncepcyjna, ona ciazy zapobiega.
Nie mylę pojęć, wiem do czego służy pigułka antykoncepcyjna i poronna i wiem co to aborcja. Przeczytaj jeszcze raz co napisałam w tym co cytujesz i się odnosisz swoim komentarzem. Kobieta ma wybór. Szkoda tylko, że jest to wybór między złem a złem. Możecie mnie wyzywać od ciemnogrodu. Takie jest moje zdanie. Po prostu. Większość z Was ma inne. Każda ze stron ma swoje racje. Nie ma tu złotego środka. Jak już pisałam wcześniej - edukacja jest tu kluczowa. Żeby kobieta NAPRAWDĘ dokonywała świadomego wyboru.

Tylko dlaczego mam wrażenie, że Twoim zdaniem edukacja powinna udowodnić, że to TY masz rację?

Generalnie się zgadzam, że podstawą powinna być edukacja - taka dzięki której kobiety zrozumieją, że tabletka to nie magiczny cudowny różowy cukierek odpędzający ciemne chmury oznaczające niechcianą ciążę... Tylko to totalna ostateczność, która może wpłynąć również na ich zdrowie. 

Kiedy to zrozumieją nie będzie problemu, którego sporo z Was się boi...

A kwestia sumienia niech pozostanie kwestią sumienia. 

I naprawdę rozumiem, że według Ciebie to zło. Serio. Poza tym nikt nie twierdzi, że to dobro. Nie ma w tym nic dobrego, ale według mnie i wielu innych nie jest to złem bezwzględnym. Ot wybór. Trudny, ale wybór, który dla wielu kobiet jest mniejszym 'złem'. Nikt nie łyka tabletek czy nie dokonuje aborcji dla frajdy... To zawsze tragedia. 

 

o jejku wielki dramat jakby conajmniej tampony na recepte byly. Zacznijcie uprawiac odpowiedzialny seks to problem tabletek po nie bedzie was dotyczyl

Pasek wagi

cancri napisał(a):

Wisterya, jak widać świecie wierzą w to zwolennicy "nie-ciemnogrodu" ;P Edukacja edukacją,  ale przecież jest coś takiego jak wiedzą o rodzinie czy jak to się teraz nazywa? Nie ma juz tego przedmiotu? Jestem za dostępem np. Dla odpowiedzialnych kobiet, ale nie jestem za dostępem dla durnych nastolatek, które się bezmyślnie parza po kątach, bo jak coś łykna tabletkę i "po problemie". A moim zdaniem taka kobieta bez problemu pójdzie do lekarza i taka tabletkę dostanie.

Wychowanie do życia w rodzinie. Jest zarówno w gimnazjum jak i LO. Tylko, że w tym zwiera się o wiele szersza tematyka, a stricte o wychowaniu seksualnym mówi się mało. W zasadzie najwięcej zależy od nauczyciela prowadzącego. 

http://wyborcza.pl/1,76842,17116014,_Prosze_pani__jak_smakuje_sperma____Dobry_nauczyciel.html

to zależy, ja w podstawówce i gimnazjum miałam zajęcia z dobrą panią psycholog / seksuolog, i tam głównie było o seksie, metodach antykoncepcji, etc. Trochę o rodzinie, o zdrowych stosunkach miedzyludzkich, trochę o samych ludziach, ale głównie seks i podejście do własnej seksualności. Ale jak mówisz, zależy od nauczyciela. Wiem, że potem w mojej szkole nauczał tego nauczyciel id Wosu...no i nie wiem, czy on się w ogóle nadawał.. 

Ojej straszne rzeczy ;(

Uważam, że wszystkie leki poza typowo narkotycznymi, jak np. morfina, powinny być dostępne bez recepty,

Mieszkam w kraju, w którym papierek potrzebuję tylko na antybiotyki i tylko teoretycznie, bo wymagają go jedynie sieciówki.

Nie widzę minusów takiej sytuacji. Recepty to po prostu jeden z pomysłów na trzymanie społeczeństwa za ryj.

Przepraszam, ale argument o tym, że nastolatki będą łykać tabletki jak miętusy jest... Głupi. Nastolatki jak miętusy łykają acodin bo po 30 sztukach juz jest ponoć niezły odjazd, nie znam osobiście licealistki, która byłoby stać na wyrzucenie kilku stów miesięcznie na tabletki 72. Efekty uboczne?  Oczywiście są. Ale zdarzają się zgony po reklamowanych lekach przeciwbólowych a ja w realnym życiu znam idiotów, którzy ulotek do zapisanych przez lekarza farmaceutykow nie czytają. Zresztą! Co wyszło niedawno w temacie, spora część Vitalijek nie czyta ulotek do szczepionek także o to akurat kwestia braku edukacji. Tu byłabym bardziej za kampanią społeczną, która namawialaby ludzi do czytania ulotki od ibupromu na początek, za obowiązkowym wychowaniem seksualnym w szkole, za zakazem wykręcania się klauzulą sumienia i za łatwiejszym dostępem do przychodni ginekologicznych. 

Bo naprawdę nie rozumiem dlaczego ja miałabym nie mieć dostępu do tabletki 72po albo do wyżej wspomnianego acodinu tylko dlatego, że gdzieś istnieje banda debili, która bierze farmaceutyki na kilogramy.  Idąc tym tokiem myślenia powinno się zakazać wszystkiego, może wprowadźmy nabiał na kartki bo "głupia nastolatka"  sobie nerki na Dukanie popsuje. 

cancri napisał(a):

to zależy, ja w podstawówce i gimnazjum miałam zajęcia z dobrą panią psycholog / seksuolog, i tam głównie było o seksie, metodach antykoncepcji, etc. Trochę o rodzinie, o zdrowych stosunkach miedzyludzkich, trochę o samych ludziach, ale głównie seks i podejście do własnej seksualności. Ale jak mówisz, zależy od nauczyciela. Wiem, że potem w mojej szkole nauczał tego nauczyciel id Wosu...no i nie wiem, czy on się w ogóle nadawał.. 

Tu się zgadzam. Ja miałam w gimnazjum nauczyciela z szóstką dzieci, który strasznie wychwalał skuteczność kalendarzyka a antykoncepcja była złem stworzonym przez Szatana. Kiedyś stwierdził, że w czasie miesiączki kobiety nie powinny chcieć uprawiać seksu bo to hańbiące dla mężczyzny. No ale miałam też księdza, który odradzał prezerwatywy argumentując to tak, że Amerykanie wysyłają kontenery z gumkami do biedniejszych krajów Afrykańskich i przez to tam się rozszerzają choroby płciowe bo bakterie i wirusy jakoś oddziałują z lateksem.  Szczerze mówiąc nawet nie wiem jak do tego doszedł ale pamiętam, że takiej afery w szkole dawno nie było jak połowa klasy przekazała jego przemyślenia rodzicom. 

Dlatego edukacja jest tak ważna i myślę, że chociaż Internet może bardzo zaszkodzić młodemu człowiekowi to dostęp do niego jednak troszkę ułatwia sprawę. Oczywiście jeśli ktoś ma minimalne zdolności wyszukiwania informacji. 

A przepraszam, ze zapytam, bo nie wiem, nigdy takie tabletki brać nie musiałam. Czy to nie jest tak, że receptę na tego typu specyfik może wypisać każdy lekarz? I nie pytam tu o kwestie "chce-nie chce". Bo jeśli może, to chyba lepiej zapłacić za lek na recepte 35 zł niż grubo ponad stówę za lek bez niej. 
No i też przyłączam się do opinii że edukacja przede wszystkim, a nie " nie lubi w gumie, więc zrobiliśmy to bez, bo go kocham"

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.