- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
18 października 2017, 23:18
Mam nadzieję, że są tu na forum osoby, które podzielają moją wielką pasję, jaką jest uprawianie ogrodu. Zapraszam do wymiany doświadczeń tu na forum lub w zamkniętej grupie osoby, które poświęcają czas na wyhodowanie własnych warzyw czy owoców. Chętnie porozmawiam o tym, jak zabezpieczyć rośliny na zimę a potem przygotować się do nowego sezonu. Jestem ciekawa co planujecie zasiać wiosną, jak przetwarzacie zbiory.
A może podsuniecie mi pomysł co zrobić z cukinią, dynią, marchewką i burakami, żeby wiosną podać niemowlakowi w ramach rozszerzania diety te warzywa z własnej działki?
20 czerwca 2020, 08:39
U nas caly tydzien wisialy chmury. Jak mielismy dzisiaj i jutro spedzic na dzialce, to akurat od nocy leje. I taka to robota haha.
20 czerwca 2020, 08:51
U nas caly tydzien wisialy chmury. Jak mielismy dzisiaj i jutro spedzic na dzialce, to akurat od nocy leje. I taka to robota haha.
Zazdroszczę deszczu 😭
22 czerwca 2020, 21:26
U nas też leje- dzień w dzień co najmniej 1 solidna ulewa albo nawet kilka, wczoraj woda darła podjazdem jak rzeka... Do południa zdążyłam nieco z motyczką w warzywach poszaleć ale jeszcze trzeba sporo plewić. Noir-Madame- u ciebie co do chwaścika wyczyszczone Cebula faktycznie w tym roku wyjątkowo pięknie rośnie. Matylda- rozróżniasz jabłka odmianowo jak są takie malutkie? ;) szacun, ja za nic w świecie... Jak sa w pełni wyrośnięte i dojrzewające to poznam cechy koszteli ale na pewno nie na tym etapie na którym są teraz- u mnie mają wielkość może śliweczki... Faktycznie porzeczek czerwonej i białej bez owoców nie ma szans rozróżnić, z dobrych szkółek nie miałam żadnej takiej pomyłki, ale już róża z porzeczką..no to można powiedzieć pomyłka roku. zwł że i pędy i liście kompletnie inne. Te szkółki gdzie kupuję, to wszystko jest materiał kwalifikowany..wszystko jest kontrolowane przez Wiorin, paszportowane, już nie te czasy, przynajmniej w tym regionie- gdzie szkółek jest mnóstwo. Z ciekawością zobaczę jak wygląda płot z winogronu- zupełnie nie mogę sobie tego wyobrazić biorąc pod uwagę sposób wzrostu krzewu-chyba że będziesz ostro ciąć ze 2-3 x w roku-ale to nie zazdroszczę
.. osobiście nie lubię przycinania winorośli, brr.. Właśnie jestem w połowie wycinania zbędnych pędów, żeby szpaler na drutach nie był za gęsty a owoce duże, a to tylko kilka krzewów.
23 czerwca 2020, 17:16
Dzięki,staram się. Jejku jak ja Wam tego deszczu zazdroszczę. U nas pogoda wymarzona na wakacje.
24 czerwca 2020, 09:15
Nie pamiętam już deszczu. U nas znowu skwar i susza, ale o sytuacji podtopień w Polsce czytałam sporo. Mam nadzieję, że ominą nas lipcowe powodzie. Bo jeszcze tylko tego by brakowało.
29 czerwca 2020, 08:24
Rozpadało się wreszcie. Z niepokojem obserwuję pomidory i wypatruję śladów jakiejś choroby. Na razie bez skutku na szczęście, ale ciekawe jak długo?
Dookoła - dramat. Sąsiedzi posypują ziemię solą, polewają octem i robią opryski bez opamiętania. Oczywiście najlepiej w godzinach wczesnopopołudniowych. Wczoraj jeden znowu chodził z opryskiwaczem i traktował nim swoje zrębki wyłożone przy płocie. Nic to, że prawie nic w nich nie rośnie, że wiał silny wiatr a ja mam półtora metra od płotu borówki. Miałam ochotę zejść na dół i mu nawciskać, ale Mała mi wczoraj chorowała. Zaraz po zrobieniu oprysku pojechał do domu a kwadrans później zaczął padać deszcz. Brawo dla idioty.
Wyjaśniła się również sprawa ogródkowego płotu. Od kiedy zimą runął nasz płot lamelowy zastanawialiśmy się na czym stoimy i z jakim problemem przyjdzie się zmierzyć. Nasze ogródki od osiedla, na którym mieszkamy oddziela rzeczka. To taka mała smródka, która jednak potrafi zamienić się w rwący potok występujący z brzegów i zalewający okoliczne trawniki. Jak raz na kilka lat występuje z brzegów Łaba i zalewa pół starówki w naszym mieście, to w tym samym czasie nasza rzeczka wylewa z jednej strony na nasz parking a z drugiej woda dochodzi do naszych ogródków. I stąd pewnie ten spory spadek terenu, który mamy za ogrodzeniem (do rzeczki od nas jest jakieś 10-12 metrów).Tam się znajdowały nieużytki na których zarząd wybudował 30 lat temu betonowe umocnienia. To była granica ogrodów działkowych, które istnieją przeszło 30 lat. Kilka lat temu te nieużytki odkupił właściciel prywatnego domu, który stoi nieopodal. I choć zarząd z nim rozmawiał i go ostrzegał, to on rozebrał te umocnienia, żeby maksymalnie wykorzystać ziemię i pewnie jak najdalej odsunąć się od rzeki. Mnie jego postawa zadziwia bardzo, bo on mieszka tu od urodzenia i wie jak wygląda sytuacja. Ostatnia powódź w mieście była 8 lat temu i w zasadzie cała jego ziemia to tereny zalewane (rzeczka obecnie płynie przez jego ziemię). Pomimo to w 2017 roku wybudował altanę i urządził piękny ogród z drzewkami mandarynkowymi i palmami.
Do rzeczy. Wiosną rozmawialiśmy z nim o granicy i oświadczył, że to co mamy za płotem to nasza ziemia i nasz płot z siatki, który osuwa się systematycznie na jego ogrodzenie. Poprzedni właściciele zbudowali sobie płot lamelowy na wzniesieniu, oddzielając tę część ze spadkiem, której nie chcieli czy nie umieli wykorzystać. Co więcej w międzyczasie zauważyłam, że sąsiad musiał przechodzić na naszą stronę, bo przywiązał jakąś linką osuwający się w dół słupek do naszego płotu drewnianego. Nawet mu współczułam i byłam za tym, żeby pisać podania do zarządu o zabezpieczenie terenu przed osuwaniem i wymianę płotu. Mąż rozmawiał z panią prezes kilka razy i powtarzała tylko, że jest to problem sąsiada i ewentualne naprawy są w zakresie jego obowiązków. Nie bardzo rozumiałam o co chodzi. Wczoraj jednak pofatygował się cały zarząd na coroczny obchód i objaśnili całą sprawę. Zapewnili, że jest to ogrodzenie zewnętrzne , które miało swoje zabezpieczenia. I zostały one dobrowolnie i świadomie rozebrane na odpowiedzialność nowego właściciela ziemi, naszego sąsiada. Teraz w razie jakichkolwiek problemów, to on będzie odpowiedzialny a generalnie sprawa będzie się rozgrywała między nim z zarządem ogródków, bo oni mają całą dokumentację i jakieś jego pisma. A my możemy sobie robić do samego płotu co nam się podoba, łącznie z oczyszczeniem terenu z cegieł i betonowych płyt. No jestem cały czas w szoku, że jedni i drudzy tak do tego podchodzą. I patrzeć tylko jak ta skarpa, z naszym ogródkiem osunie się w dół na wypielęgnowany nowy ogródek sąsiada. W tym momencie tracę kalinę, jaśmin, bez, forsycję, trzy drzewka owocowe i trawnik. Ewentualnie jeszcze winorośl, którą zamierzam posadzić jesienią. No wspaniale. I wszystko wyląduje na jego altanie, w jego basenie i placu zabaw dla wnuczki.
Kolejna sprawa, to jakieś nowe zarządzenie, zgodnie z którym na terenie ogródków działkowych w całym kraju mają zostać usunięte tuje wyższe niż 120 centymetrów. A dla nowych użytkowników wprowadzono całkowity zakaz sadzenia tuj w ogródkach. My mamy 25 metrów ogrodzenia z tui i łaskawie zezwolili nam je pozostawić, ale mamy pilnować, żeby nie przerastały magicznych 120 centymetrów. Natomiast w razie oddania ogródka nowym użytkownikom - będą musieli ten płot usunąć. I tak łaskawie nas potraktowali. Nie wyobrażam sobie usuwania tego badziewia. No i przyznam, że rozumiem rozgoryczenie kilku sąsiadów, którym nakazano usunięcie sporych okazów. Oj będzie się u nas działo tego lata...
29 czerwca 2020, 23:30
120cm....no szaleństwo ;) to ja tej wysokości tuje kupiłam w tym roku jako nowe nasadzenie do odgrodzenia kawałka pola od wiatrów i uznaję za "małe"...a tu jako maksymalny wzrost ;) To chyba lepiej jakies cisy wsadzić, przynajmniej cięte na taki niski żywopłot będą pięknie zwarte i zielone..
Ale po co ci ludzie u ciebie sypią sól i leją ocet na ziemię? no już sól to jakiś kompletnie poroniony pomysł...przecież w zasolonej ziemi rośliny po prostu zaczynają umierać-a z wodą będzie się to przenosić w głąb i na boki i kumulować..no niepojęte jaka w tym logika? Wychodzi na to- o ile dobrze zrozumiałam, że żeby wam ogródek nie spłynął do sąsiada, to tak naprawdę przed tym jego płotkiem powinniście sobie sami skarpę wzmocnić np. murując jakiś zgłębiony w ziemi murek oporowy? wtedy ew. tylko sąsiad by popłynął jak fala przyjdzie?
U nas dziś burza była taka że się dom trząsł jak dookoła walił pioruny..część naszego pola to najwyższy punkt-niby niewielka różnica ale już kilkakrotnie były takie burze że waliło właśnie dokładnie w to pole...o dziwo w żadne drzewo nie przypakowało- a obsadziłam to wszystko dookoła wysokimi, dzikimi drzewami żeby w razie czego na siebie ściągały wyładowania.I u mnie pomidory na razie maja się ok, ale trzeba by profilaktycznie od grzyba opryskać..tylko nie bardzo jest kiedy, podobnie jak ze stonką na tych krzakach gdzie się pojawiła- bo ciągle pada... Czereśnie pękają z nadmiaru wody-normalnie rozrywa je i oczywiście rana zaraz pleśnieje bo niczym nie pryskane. Na szczęście jest ich takie mnóstwo że jeszcze 10 razy zdążą mi się znudzić.Nastawiłam rabarbarówkę z truskawkami-zobaczymy co wyjdzie.
30 czerwca 2020, 21:44
A czemu ma zapobiegać ta sól i ocet?
Muszę się pochwalić , to mój warzywnik . Słońce poparzyło mi sałatę
A to moje kalie tą część ogrodu mam urządzoną w kolorze zielono bordowym. Kalie kupiłam na allegro po 2 zł za sztukę, niby miało być 20 ale sprzedawca nawalił ze 40 , także obsadził w 2 miejscach i jeszcze sąsiadkom rozdałam
Edytowany przez Noir_Madame 3 lipca 2020, 18:46
8 lipca 2020, 12:57
Sól i ocet stosują, żeby zniszczyć chwasty. Nie jest to mądre, bo duża ich część ma już nasiona i one na bank wykiełkują. Poza tym mam wrażenie, że to niszczy tylko naziemną część rośliny a korzenie zostają i rosną dalej. Ale co zrobić jak im nie da się nic doradzić, bo wszystko wiedzą najlepiej?
To wykopywanie i skracanie tui oraz zakaz nasadzeń dotyczy tylko małych ogródków miejskich. Na pewno nie tyczy się ogrodów poza miastem. Nie wiem czy to dobrze, czy nie? Gdybym miała usunąć mój żywopłot, który ma co najmniej 25 metrów długości to prędzej bym chyba padła na twarz.
Cantendeskia przecudna. Pisz tu zaraz jak się to uprawia w gruncie. Chętnie skorzystam. Ja mam spory warzywniak, ale nie aż taki. Super. Zazdroszczę. Najbardziej kapusty, która mi notorycznie nie rosła.
9 lipca 2020, 23:55
Rewelacyjnie ci się ta kalla w gruncie trzyma :) Ja miałam ich kilka kolorów ale niestety w gruncie nie zimują, a zimowane w chłodzie, w doniczce z roku na rok część zamierała...teraz została mi tylko jedna :( Ogródek wyplewiony na czarno u mnie teraz chwast po deszczach nieźle konkuruje z warzywami-nie miałam czasu z motyczką wpaść już ze 2 tygodnie...