Temat: Ile zarabiacie?

Co robicie i ile miesięcznie zarabiacie? Ja pracuję w biurze i zarabiam 2500zł netto i od jakiegoś czasu wydaje mi się, że to jest mało. Znam język niemiecki bardzo dobrze i chyba czas zmienić pracę na lepiej płatną.
Pasek wagi

Dokładnie. Nadal lubię tę pracę, ale nie tak jak wcześniej. Zresztą jak wszędzie są osoby, które trzymają ten etat, bo to źródło dochodu i tyle. Pasji nie mają. Nikt oczywiście zwierząt źle nie traktuje, ale i nie każdy biegnie z uśmiechem do pracy. Kiedy o 6 rano mieliśmy pierwsze karmienie żyrafy, też nie biegłam w skowronkach, bo trudno cieszyć się tym, gdy stoi się o 4.30 na przystanku zimą i czeka na autobus. Kiedyś odjechał mi za wcześnie, więc zadzwoniłam po taksówkę. Kierowca szczerze zaskoczony, że do zoo o tej porze, a jak usłyszał, że jedziemy szybko, bo żyrafa głodna, to o mało z siedzenia nie spadł.

Zarabiam niewiele, bo 1900-2000 zł na rękę (pracownik fizyczny), Mój facet trochę lepiej- 4000 zł jako tester.

Pasek wagi

Łeeee... gady mnie nie przerażają, wręcz je lubię. Tak jak gryzonie. Ale owady, robaki i pająki to najpaskudniejsze stworzenia jakie istnieją. Jak tak sobie siedzą za szybką, to mi zwisają, ale jeśli jest minimalna szansa kontaktu dotykowego - to umieram na atak paniki.

ggeisha napisał(a):

Matyliano napisał(a):

Aquilone napisał(a):

Zależnie od dyżurów w weekendy i święta 2300-2700, latem więcej, zimą mniej. Pracuję w zoo.
ale Ci zazdroszczę :)
Ja też!!!

Ja tam bym nei chciala pracowac w wiezieniu. Nie masz wyrzutow sumienia, ze te biedne zwierzeta dla uciechy gawiedzi zyja w klatkach przez cale swoje zycie?

Pewnei zaraz uslysze ze im tam dobrze i ze chronicie gatunki ;D

Pasek wagi

KotkaPsotka napisał(a):

ggeisha napisał(a):

Matyliano napisał(a):

Aquilone napisał(a):

Zależnie od dyżurów w weekendy i święta 2300-2700, latem więcej, zimą mniej. Pracuję w zoo.
ale Ci zazdroszczę :)
Ja też!!!
Ja tam bym nei chciala pracowac w wiezieniu. Nie masz wyrzutow sumienia, ze te biedne zwierzeta dla uciechy gawiedzi zyja w klatkach przez cale swoje zycie?Pewnei zaraz uslysze ze im tam dobrze i ze chronicie gatunki ;D

no ochrona zagrożonych gatunków jest jednym z celów zoo :)  w schroniskach też zwierzęta siedzą w kojcach, a nikt nie potępia pracowników. tak samo pracownicy zoo nie są odpowiedzialni za niewolę zwierząt. jasne, lepiej żeby ich nie było, bo jak np. patrzę na klatkę tygrysów w gdańskim zoo, to się nóż w kieszeni otwiera (powinny mieć tak samo jak lwy), ale pracując w takim miejscu można zrobić też wiele dobrego. 

Pasek wagi

monika2907 napisał(a):

Lumen_ napisał(a):

soraka zajrzyj do programowania może. Chociażby mikrokontrolery AVR. 200 zł brutto za godzinę Ci wpada. Można nieźle dorobić do wypłaty, jeśli pracujesz gdzieś na etacie.No takie mamy realia w tym kraju niestety. U mnie mąż zacnie zarabia (automatyka przemysłowa) i teraz na zwolnieniu a potem na macierzyńskim, głownie dzięki jego zarobkom, nie będziemy musieli z niczego rezygnować.
Lumen można prosić o więcej szczegółów? Co to znaczy "zacnie"? W jak dużym mieście pracujecie, ile lat doświadczenia, czym się konkretnie zajmuje? Pytam, bo mój narzeczony jest automatykiem po studiach i chcielibyśmy poznać więcej szczegółów-jak to wygląda w innych firmach. My pracujemy w małym mieście 60.000 mieszkańców, na zachodzie Polski. Myślimy o wyjeździe do Poznania.

Ja bym chetnie odp ale moj Maz nie zyczy sobie takich info na forum - wiec jesli bys chciala cos wiecj wiedziec to napisz do mnie na priva ( Ja Do Ciebie nie moge ) Moj Maz pracuje w automatyce przemyslowej  wlasnie w miescie podobnym do Twojego obecnego. to ile sie zarabia trzeba tez skonfrontowac z realiami miasta i jakie sa koszty utrzymania .., bo owszem moj M zarabai tu stosunkow Malo jak np za to samo by mogl miec w Warszawie ( mial tam propozycje ) ale po obliczneiu kosztow zycia tam - np to ,ze tutaj mamy fajne mieszkanie - ktore nas nie zabija cena :p i ogolnie taniej tu jest plus to ,ze bysmy bylo daleko od bliskich ( a jestesmy rodzinni ) przechylilo szale ,ze zostajemy w mniejszy miescie za mniejsza kase ( co w sumie po przelicznieu kosztow etc wedlug nas wychodzi podobnie mimo wyzszych zarobko w Warszawie... )- no i kwestia tez tego ,ze nie kazdy przepada za tym pedem duzych miast... trzeba sobie na wiele plaszczyzn sojrzec a nie tylko i wylacznie kwote zarobku

ja mam 40zł/h, ale to praca dorywcza, pracuję po 6-8h/tyg. 240-320 zł/tyg

Pasek wagi

KotkaPsotka napisał(a):

Ja tam bym nei chciala pracowac w wiezieniu. Nie masz wyrzutow sumienia, ze te biedne zwierzeta dla uciechy gawiedzi zyja w klatkach przez cale swoje zycie?Pewnei zaraz uslysze ze im tam dobrze i ze chronicie gatunki ;D

No taka jest jedna z ról ogrodów. Cel rozrywkowy, edukacyjny- też. Inna sprawa, jak ludzie to widzą. Magisterkę pisałam w zoo, poruszyłam kwestię tego, że choćby zoo wyłaziło ze skóry, by czegoś ludzi nauczyć, to większość i tak nie ma na to ochoty. Przychodzą się rozerwać, mają nawet pretensje, że zwierząt nie widać albo tylko leżą, a nie zabawiają występami publiczności. Nasz ogród reintrodukuje do natury jedynie kilka gatunków, ale ogrody za granicą więcej, mają też więcej możliwości. Przede wszystkim są większe, co poprawia dobrostan zwierząt. Ogród w Stanach a ogród warszawski to dwa różne światy. 

Ja bym bardzo chciała świata pięknego, gdzie natura jest szanowana, ale tak nie jest. Można wypuścić zwierzęta z ogrodów. Połowa zginie, nie potrafiąc znaleźć pokarmu i uniknąć zagrożenia. Cenniejsze gatunki zostaną natychmiast zabite dla przemytu skór, kości, ciosów, trofeów. Mogłam oczywiście odmówić oferty pracy i zostać w schronisku dla zwierząt albo pójść do sklepu zoologicznego. Czy w sklepie nie męczy się zwierząt? Pracując w zoo staram się zrobić tyle dobrego, ile mogę. W schronisku też, a mimo to słyszałam obelgi, gdy nie chciałam wydać psa do adopcji. "Przecież każdy powinien mieć dom, a pani chce go tu trzymać!". Odbierałam telefony z wyzwiskami i groźbami, że pies za chwilę zostanie zastrzelony, jeśli nie przyjedziemy gdzieś pod Kozią Wólkę i nie powiemy mu, żeby przestał szczekać. Przyjmowałam od eko-patrolu i policji psy pobite, z łańcuchami u szyi cięższymi niż one same. U nas przechodziły operacje, rekonwalescencje, my pisaliśmy pisma, aby wszcząć postępowanie przeciwko właścicielowi. A potem gdzieś w rozmowie słyszałam: jak możesz tam pracować, wy tam psy zabijacie, jak macie za dużo. Nawet ludzie w pracy mi tak mówili, gdy aktualizowałam stan psów i kotów na dany dzień. "A jak macie za dużo, to usypiacie?". 

W zoo nic sama nie zdziałam, mogę tylko dbać o to, co mi powierzono. Na zewnątrz widać to, co widać plus opinia mediów. Wracając jeszcze raz do żyraf: w zeszłym roku padł nam samiec, ukochany, spokojny. Tylko pracownicy wiedzą, ile się walczyło o jego życie. Ile razy był faszerowany lekami, by nie cierpiał, badany, konsultowany, odpowiednio żywiony, siedzieliśmy przy nim w dzień i w nocy. Ja nie zapomnę widoku, gdy upadł po strzałce z lekiem. A po śmierci kolega usłyszał od zwiedzającej "I co, zabiliście, jak w Danii". Mała żyrafa, z której zrobiono celebrytę, wydaje się taka "łatwa". Urodziła się, coś tam przebąkiwano o problemach, ale jest, samo z siebie wyszło. Co się za tym kryje? Całodobowa opieka, nocowanie z małym, masaże, bandażowanie, ubieranie, montowanie promiennika, bo był wychłodzony, obserwowanie moczu, łapanie moczu do badań, mierzenie temperatury, przez pierwszy miesiąc co rano przed wejściem do pawilonu myśl, czy żyje. Karmienie kilka razy dziennie i wszystko, co z tym związane -matki karmiące butelkowo na pewno wiedzą, ile z tym zabawy, z wyparzaniem, przygotowywaniem mleka (butelki były 4), nie chciał pić, a musiał. W naturze drapieżnik zabiłby go już pierwszego dnia. Tutaj żyje i choć sam na wolność nie wróci, przekaże swoje geny.

Nie, nie przeszkadza mi praca tutaj. Klatki (dla nas woliery) nie są klatkami jak w menażeriach sprzed 200 lat. Są duże, mają wzbogacenia. Owszem, to nie rezerwat ani wolność, też bym chciała tam widzieć zwierzęta. Ale wiemy, jak to się zwykle kończy. W zoo jest utrzymywana pula genowa, by w ogóle te zwierzęta przetrwały. Za 50 lat na świecie nie będzie już choćby dzikich słoni, lwów, tygrysów, gepardów, nosorożców. Króla Lwa będą puszczać na spotkaniach WWF.

Aquilone napisał(a):

Nie przytulam. Teraz pracę traktuję czysto zarobkowo. Po zmianie działu płakałam 3 dni, a przez 3 miesiące niczego nie wzięłam do ust w czasie godzin pracy. Nie mam u siebie socjalnego, w sezonie jesień-zima nie jem w pracy, nie jestem w stanie. Może komuś nie przeszkadza widok biegających po blacie koło jedzenia robali. Mnie na pewno.

A to cale towarzystwo nie jest w jakis terrariach tylko tak sobie miedzy ludzmi biega?

Pasek wagi

maharettt napisał(a):

A to cale towarzystwo nie jest w jakis terrariach tylko tak sobie miedzy ludzmi biega?

Moje miejsce pracy jest na zapleczu, zwiedzający nie mają tam wstępu. Z racji braku remontu od kiedy miejsce istnieje, trochę uciekinierów się nazbierało i wyłażą pod szafek itd.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.