- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
11 grudnia 2016, 20:18
Edytowany przez Trendgirl 11 grudnia 2016, 20:18
14 grudnia 2016, 17:47
Podstawa plus premia (jest każdego miesiąca ,uzależniona od wysokości zrobionego przez nas targetu) plus to,co jeszcze uda mi się wyciągnąć to łącznie od 2400 do do 2800 na rękę. W miesiącach świątecznych ponad 3 tysiące są.
Branża odzieżowa - kierownik sklepu.
14 grudnia 2016, 21:53
setki tysiece FORITNOW! zwariowac mozna, tyle hajsu (nominalnie) przewija sie przez moje konto bankowe, a w rzeczywistosci nie jestem w stanie nic odlozyc.
14 grudnia 2016, 22:58
No taka jest jedna z ról ogrodów. Cel rozrywkowy, edukacyjny- też. Inna sprawa, jak ludzie to widzą. Magisterkę pisałam w zoo, poruszyłam kwestię tego, że choćby zoo wyłaziło ze skóry, by czegoś ludzi nauczyć, to większość i tak nie ma na to ochoty. Przychodzą się rozerwać, mają nawet pretensje, że zwierząt nie widać albo tylko leżą, a nie zabawiają występami publiczności. Nasz ogród reintrodukuje do natury jedynie kilka gatunków, ale ogrody za granicą więcej, mają też więcej możliwości. Przede wszystkim są większe, co poprawia dobrostan zwierząt. Ogród w Stanach a ogród warszawski to dwa różne światy. Ja bym bardzo chciała świata pięknego, gdzie natura jest szanowana, ale tak nie jest. Można wypuścić zwierzęta z ogrodów. Połowa zginie, nie potrafiąc znaleźć pokarmu i uniknąć zagrożenia. Cenniejsze gatunki zostaną natychmiast zabite dla przemytu skór, kości, ciosów, trofeów. Mogłam oczywiście odmówić oferty pracy i zostać w schronisku dla zwierząt albo pójść do sklepu zoologicznego. Czy w sklepie nie męczy się zwierząt? Pracując w zoo staram się zrobić tyle dobrego, ile mogę. W schronisku też, a mimo to słyszałam obelgi, gdy nie chciałam wydać psa do adopcji. "Przecież każdy powinien mieć dom, a pani chce go tu trzymać!". Odbierałam telefony z wyzwiskami i groźbami, że pies za chwilę zostanie zastrzelony, jeśli nie przyjedziemy gdzieś pod Kozią Wólkę i nie powiemy mu, żeby przestał szczekać. Przyjmowałam od eko-patrolu i policji psy pobite, z łańcuchami u szyi cięższymi niż one same. U nas przechodziły operacje, rekonwalescencje, my pisaliśmy pisma, aby wszcząć postępowanie przeciwko właścicielowi. A potem gdzieś w rozmowie słyszałam: jak możesz tam pracować, wy tam psy zabijacie, jak macie za dużo. Nawet ludzie w pracy mi tak mówili, gdy aktualizowałam stan psów i kotów na dany dzień. "A jak macie za dużo, to usypiacie?". W zoo nic sama nie zdziałam, mogę tylko dbać o to, co mi powierzono. Na zewnątrz widać to, co widać plus opinia mediów. Wracając jeszcze raz do żyraf: w zeszłym roku padł nam samiec, ukochany, spokojny. Tylko pracownicy wiedzą, ile się walczyło o jego życie. Ile razy był faszerowany lekami, by nie cierpiał, badany, konsultowany, odpowiednio żywiony, siedzieliśmy przy nim w dzień i w nocy. Ja nie zapomnę widoku, gdy upadł po strzałce z lekiem. A po śmierci kolega usłyszał od zwiedzającej "I co, zabiliście, jak w Danii". Mała żyrafa, z której zrobiono celebrytę, wydaje się taka "łatwa". Urodziła się, coś tam przebąkiwano o problemach, ale jest, samo z siebie wyszło. Co się za tym kryje? Całodobowa opieka, nocowanie z małym, masaże, bandażowanie, ubieranie, montowanie promiennika, bo był wychłodzony, obserwowanie moczu, łapanie moczu do badań, mierzenie temperatury, przez pierwszy miesiąc co rano przed wejściem do pawilonu myśl, czy żyje. Karmienie kilka razy dziennie i wszystko, co z tym związane -matki karmiące butelkowo na pewno wiedzą, ile z tym zabawy, z wyparzaniem, przygotowywaniem mleka (butelki były 4), nie chciał pić, a musiał. W naturze drapieżnik zabiłby go już pierwszego dnia. Tutaj żyje i choć sam na wolność nie wróci, przekaże swoje geny.Nie, nie przeszkadza mi praca tutaj. Klatki (dla nas woliery) nie są klatkami jak w menażeriach sprzed 200 lat. Są duże, mają wzbogacenia. Owszem, to nie rezerwat ani wolność, też bym chciała tam widzieć zwierzęta. Ale wiemy, jak to się zwykle kończy. W zoo jest utrzymywana pula genowa, by w ogóle te zwierzęta przetrwały. Za 50 lat na świecie nie będzie już choćby dzikich słoni, lwów, tygrysów, gepardów, nosorożców. Króla Lwa będą puszczać na spotkaniach WWF.Ja tam bym nei chciala pracowac w wiezieniu. Nie masz wyrzutow sumienia, ze te biedne zwierzeta dla uciechy gawiedzi zyja w klatkach przez cale swoje zycie?Pewnei zaraz uslysze ze im tam dobrze i ze chronicie gatunki ;D
no to dobrze ze chociaz widzisz i mowisz ze Zoo to nie jest raj dla zwierzat. Niestety tak reaguje wiekszosc ludzi ktorym ja zazucam brak empatii i wspieranie wiezienia zwierzat - ze one tam lepiej maja, ze nie ma drapieznikow, chorob, glodu, ze gatunki sie chroni itp.
Klatka to klatka, moze byc ze zlota ale i tak jest to klatka w ktore zwierze sie meczy dla uciechy plebsu i tyle. Kiedys murzynow przywozono do Europy na podobnej zasadzie.
Ja nie twierdze ze nalezy te zweirzaki wypuscic bo zdaje sobei z tego sprawe ze nie przezyja (no ale przynajmniej wolne) ale nalezaloby nie przyjmowac nowych i zamknac Zoo.
Mnie to boli, ze do Zoo rodziny zabeiraja dzieci ktore patrza zupelnei bez empatii i zrozumienia na te zweirzeta. Slon czy inne zwierzaki przemiezaja czasem kilometry na sawannach i zadnej wielkosci klatka im tego nie odda. Zreszta chyba problemy w rozmnazaniu i choroby sieroce sa tego objawem jesli sie nie myle.
Trzymanie myszek czy chomikow w klatce w domu albo papugi to to samo, nawet pewnie gorzej bo czesto ludzie sie nei zajmuja albo wyrzucaja :/.
Schronisko to co innego.
15 grudnia 2016, 18:52
no to dobrze ze chociaz widzisz i mowisz ze Zoo to nie jest raj dla zwierzat. Niestety tak reaguje wiekszosc ludzi ktorym ja zazucam brak empatii i wspieranie wiezienia zwierzat - ze one tam lepiej maja, ze nie ma drapieznikow, chorob, glodu, ze gatunki sie chroni itp.Klatka to klatka, moze byc ze zlota ale i tak jest to klatka w ktore zwierze sie meczy dla uciechy plebsu i tyle. Kiedys murzynow przywozono do Europy na podobnej zasadzie.Ja nie twierdze ze nalezy te zweirzaki wypuscic bo zdaje sobei z tego sprawe ze nie przezyja (no ale przynajmniej wolne) ale nalezaloby nie przyjmowac nowych i zamknac Zoo.Mnie to boli, ze do Zoo rodziny zabeiraja dzieci ktore patrza zupelnei bez empatii i zrozumienia na te zweirzeta. Slon czy inne zwierzaki przemiezaja czasem kilometry na sawannach i zadnej wielkosci klatka im tego nie odda. Zreszta chyba problemy w rozmnazaniu i choroby sieroce sa tego objawem jesli sie nie myle.Trzymanie myszek czy chomikow w klatce w domu albo papugi to to samo, nawet pewnie gorzej bo czesto ludzie sie nei zajmuja albo wyrzucaja :/.Schronisko to co innego.
W tej chwili musimy wybierać mniejsze zło - zamknięty w zoo oryks wolny nie jest, ale dzięki niemu trwa gatunek (w naturze został uznany za wymarły). Do tzw. kolekcji (nie lubię tego słowa) nie odławia się już zwierząt z wolności, przynajmniej nie w ogrodach zrzeszonych w EAZA itp. Wszelkie nowe nabytki (czy sprowadzenie do rozrodu, czy wymiana czy coś innego) to zwierzęta urodzone w niewoli. Fakt, rodziny w zoo nie za wiele rozumieją, czasem tylko trafi się wyjątek. Ogólnie to rozrywka, niestety. Mnie też to drażni. Co do zwierząt egzotycznych - jestem sceptycznie nastawiona. Nie trzymałabym nigdy w domu papugi, małpy czy kota drapieżnego, jak to różni ludzie robią. W Dubaju popylają sobie z gepardami na smyczy, bo smukły drapieżnik z setką na liczniku w 3 sekundy pasuje do ich samochodu. Zresztą to nie nowe zjawisko, gepardy są najłagodniejszymi z kotów, małe to to, pazury dosyć tępe, nieco nieogarnięte - już w starożytnym Egipcie robiły za psy stróżujące i uczestniczyły w polowaniach konnych.