- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
5 lutego 2016, 20:23
NO właśnie ja w temacie... kobiecy foch.. miewacie? Z jakich powodów miewacie fochy lub obrażacie sie na partnerów czy na otoczenie ? Czy wystarczy byle co i już pach ? Czy może musi dzban długo wodę nosić.... i wtedy trach foch ? Pytam jak to z Wami jest bo może ja za często sie fochuję? Zwykle mówi się i zwala winę na okres kobiecy :) ale u mnie czasami wystarczy błahy powód... :( walczę z tym, bo jak sobie analizuje swoje występki to czasami brak słów...ale wiadomo człowiek uczy się na błędach...
5 lutego 2016, 20:40
Fochów nie miewam, obrazić mi się zdarzyło. Ja to rozróżniam (chociaż nie wiem czy słusznie), więc foch to jak dla mnie takie naiwne prychanie i zgrywanie urażonej księżniczki, bo ktoś się krzywo spojrzał, albo spóźnił pięć minut. A obrażanie się to już coś poważniejszego, reakcja na bardzo złe potraktowanie, totalny brak szacunku, taką podłą krytykę, która z założenia ma zranić, a nie wnieść cokolwiek konstruktywnego. Na ogół w takich sytuacjach reaguję zanim zdążę przemyśleć, albo furia, albo żądza zemsty. Ale jak jestem już tak zupełnie na skraju wytrzymałości to właśnie nie idę w kierunku wybuchowych zachowań, tylko obrażenia się (wtedy nie robię nic, stwierdzam że nawet mścić się nie będę, bo nie warto rąk sobie brudzić). Zdarzyło mi się coś takiego parę razy w życiu. A zwalania winy na okres, hormony i tak dalej chorobliwie nie trawię, to jeszcze bardziej podbija efekt naiwnej księżniczki - tak jakby kobiety były bezmózgimi istotami, sterowanymi nie przez własne decyzje, a "fazę księżyca".
5 lutego 2016, 20:42
Fochów nie miewam, obrazić mi się zdarzyło. Ja to rozróżniam (chociaż nie wiem czy słusznie), więc foch to jak dla mnie takie naiwne prychanie i zgrywanie urażonej księżniczki, bo ktoś się krzywo spojrzał, albo spóźnił pięć minut. A obrażanie się to już coś poważniejszego, reakcja na bardzo złe potraktowanie, totalny brak szacunku, taką podłą krytykę, która z założenia ma zranić, a nie wnieść cokolwiek konstruktywnego. Na ogół w takich sytuacjach reaguję zanim zdążę przemyśleć, albo furia, albo żądza zemsty. Ale jak jestem już tak zupełnie na skraju wytrzymałości to właśnie nie idę w kierunku wybuchowych zachowań, tylko obrażenia się (wtedy nie robię nic, stwierdzam że nawet mścić się nie będę, bo nie warto rąk sobie brudzić). Zdarzyło mi się coś takiego parę razy w życiu. A zwalania winy na okres, hormony i tak dalej chorobliwie nie trawię, to jeszcze bardziej podbija efekt naiwnej księżniczki - tak jakby kobiety były bezmózgimi istotami, sterowanymi nie przez własne decyzje, a "fazę księżyca".
ładnie to ujęłaś
5 lutego 2016, 20:46
A zwalania winy na okres, hormony i tak dalej chorobliwie nie trawię, to jeszcze bardziej podbija efekt naiwnej księżniczki - tak jakby kobiety były bezmózgimi istotami, sterowanymi nie przez własne decyzje, a "fazę księżyca".
5 lutego 2016, 20:49
Nie. Jak jestem zła, to wybuchnę, wywrzeszczę, Luby pyta, czy mi przeszło, mówię: tak, przepraszam, i koniec tematu :P Ale generalnie sie dowiedziałam ostatnio, że jestem mistrzem zen ze swoim spokojem.
Edytowany przez cancri 5 lutego 2016, 20:49
5 lutego 2016, 20:50
Nie. Jak jestem zła, to wybuchnę, wywrzeszczę, Luby pyta, czy mi przeszło, mówię: tak, przepraszam, i koniec tematu :P
to i fajnie... pozazdroscic.... chociaz ja tez przepraszam ...
5 lutego 2016, 20:53
to i fajnie... pozazdroscic.... chociaz ja tez przepraszam ...Nie. Jak jestem zła, to wybuchnę, wywrzeszczę, Luby pyta, czy mi przeszło, mówię: tak, przepraszam, i koniec tematu :P
Ja przepraszam za to, że krzyczałam, nie za to, że się wkurzyłam :P Mój Luby strasznie nie toleruje krzyków i takich zachowań, on jest z tych, co to jak są wkurzeni, to zamilkną na wieki. A ja jestem wybuchowa.
5 lutego 2016, 20:58
Ja przepraszam za to, że krzyczałam, nie za to, że się wkurzyłam :P Mój Luby strasznie nie toleruje krzyków i takich zachowań, on jest z tych, co to jak są wkurzeni, to zamilkną na wieki. A ja jestem wybuchowa.to i fajnie... pozazdroscic.... chociaz ja tez przepraszam ...Nie. Jak jestem zła, to wybuchnę, wywrzeszczę, Luby pyta, czy mi przeszło, mówię: tak, przepraszam, i koniec tematu :P
no mój Pan M tez raczej spokojny jest....
5 lutego 2016, 21:05
Fakt, do tego zapewne ciężej zerwać z takim zachowaniem, póki pielęgnuje się niemądrą myśl z rodzaju "jestem kobietą, przysługują mi babskie fochy". Mój facet kiedyś potrafił strzelić rasowego, babskiego focha - nie wiem, od kogo to wyniósł, ale miałam tę osobę ochotę zamordować. Nachodziła mnie szewska pasja, jak nie działało po dobroci, to wykrzykiwałam, co sądzę o takim zachowaniu i wychodziłam odsapnąć, po drodze z całego serca współczując facetom tych "babskich fochów" i szczerze zdumiona, że wytrzymują z osobami, które nawet nie deklarują chęci pozbycia się tego paskudnego przymiotu.A zwalania winy na okres, hormony i tak dalej chorobliwie nie trawię, to jeszcze bardziej podbija efekt naiwnej księżniczki - tak jakby kobiety były bezmózgimi istotami, sterowanymi nie przez własne decyzje, a "fazę księżyca".
Właśnie mam wrażenie, że często nie wytrzymują. Jeszcze pół biedy jak komuś tak nagle nerwy puszczą i wykrzyczy drugiej osobie w twarz, żeby się w końcu z tymi fochami ogarnęła - awantura, czasowo zważona atmosfera, ale potem jakoś to się rozejdzie po kościach. Gorzej jak ktoś tak tłumi w sobie, zagryza zęby i to mu się tak gdzieś w środku składa i składa. Narasta taka mikroagresja, często latami, a dopiero potem następuje wybuch (na zasadzie kropli drążącej skałę) i wtedy kobieta się dowiaduje, że jest najgorsza i nie da się z nią żyć (ta oczywiście nie wie o co w ogóle chodzi, bo przecież do tej pory facet pokornie znosił jej humory). Jak w tej anegdotce, że mąż się pomylił przy śniadaniu i zamiast powiedzieć "kochanie, podaj mi proszę sól" powiedział "zmarnowałaś mi dwadzieścia lat życia".
5 lutego 2016, 21:30
fochow o byle co raczej nie miewam, a juz na pewno nie za sprawa okresu. jesli mam jednak powod to zdarza mi sie obrazic albo wydrzec morde to drugie ma miejsce zdecydowanie czesciej ..
w sumie to uwazam, ze lepsze jest wykrzyczenie w twarz partnerowi tego co sie mysli niz tlumienie emocji
lepiej od razu wyjasnic sprawe prosto z mostu a nie tracic czas na ciche dni, ktore nic do zwiazku nie wnosza.