Temat: Kobiecy FOCH...

NO właśnie ja w temacie... kobiecy foch.. miewacie? Z jakich powodów miewacie fochy lub obrażacie sie na partnerów czy na otoczenie ? Czy wystarczy byle co i już pach ? Czy może musi dzban długo wodę nosić.... i wtedy trach foch ? Pytam jak to z Wami jest bo może ja za często sie fochuję? Zwykle mówi się i zwala winę na okres kobiecy :) ale u mnie czasami wystarczy błahy powód... :(  walczę z tym, bo jak sobie analizuje swoje występki to czasami brak słów...ale wiadomo człowiek uczy się na błędach... 

Pasek wagi

Fochów nie miewam, obrazić mi się zdarzyło. Ja to rozróżniam (chociaż nie wiem czy słusznie), więc foch to jak dla mnie takie naiwne prychanie i zgrywanie urażonej księżniczki, bo ktoś się krzywo spojrzał, albo spóźnił pięć minut. A obrażanie się to już coś poważniejszego, reakcja na bardzo złe potraktowanie, totalny brak szacunku, taką podłą krytykę, która z założenia ma zranić, a nie wnieść cokolwiek konstruktywnego. Na ogół w takich sytuacjach reaguję zanim zdążę przemyśleć, albo furia, albo żądza zemsty. Ale jak jestem już tak zupełnie na skraju wytrzymałości to właśnie nie idę w kierunku wybuchowych zachowań, tylko obrażenia się (wtedy nie robię nic, stwierdzam że nawet mścić się nie będę, bo nie warto rąk sobie brudzić). Zdarzyło mi się coś takiego parę razy w życiu. A zwalania winy na okres, hormony i tak dalej chorobliwie nie trawię, to jeszcze bardziej podbija efekt naiwnej księżniczki - tak jakby kobiety były bezmózgimi istotami, sterowanymi nie przez własne decyzje, a "fazę księżyca". 

Wilena napisał(a):

Fochów nie miewam, obrazić mi się zdarzyło. Ja to rozróżniam (chociaż nie wiem czy słusznie), więc foch to jak dla mnie takie naiwne prychanie i zgrywanie urażonej księżniczki, bo ktoś się krzywo spojrzał, albo spóźnił pięć minut. A obrażanie się to już coś poważniejszego, reakcja na bardzo złe potraktowanie, totalny brak szacunku, taką podłą krytykę, która z założenia ma zranić, a nie wnieść cokolwiek konstruktywnego. Na ogół w takich sytuacjach reaguję zanim zdążę przemyśleć, albo furia, albo żądza zemsty. Ale jak jestem już tak zupełnie na skraju wytrzymałości to właśnie nie idę w kierunku wybuchowych zachowań, tylko obrażenia się (wtedy nie robię nic, stwierdzam że nawet mścić się nie będę, bo nie warto rąk sobie brudzić). Zdarzyło mi się coś takiego parę razy w życiu. A zwalania winy na okres, hormony i tak dalej chorobliwie nie trawię, to jeszcze bardziej podbija efekt naiwnej księżniczki - tak jakby kobiety były bezmózgimi istotami, sterowanymi nie przez własne decyzje, a "fazę księżyca". 

ładnie to ujęłaś 

Pasek wagi

Wilena napisał(a):

A zwalania winy na okres, hormony i tak dalej chorobliwie nie trawię, to jeszcze bardziej podbija efekt naiwnej księżniczki - tak jakby kobiety były bezmózgimi istotami, sterowanymi nie przez własne decyzje, a "fazę księżyca". 
Fakt, do tego zapewne ciężej zerwać z takim zachowaniem, póki pielęgnuje się niemądrą myśl z rodzaju "jestem kobietą, przysługują mi babskie fochy". Mój facet kiedyś potrafił strzelić rasowego, babskiego focha - nie wiem, od kogo to wyniósł, ale miałam tę osobę ochotę zamordować. Nachodziła mnie szewska pasja, jak nie działało po dobroci, to wykrzykiwałam, co sądzę o takim zachowaniu i wychodziłam odsapnąć, po drodze z całego serca współczując facetom tych "babskich fochów" i szczerze zdumiona, że wytrzymują z osobami, które nawet nie deklarują chęci pozbycia się tego paskudnego przymiotu.

Nie. Jak jestem zła, to wybuchnę, wywrzeszczę, Luby pyta, czy mi przeszło, mówię: tak, przepraszam, i koniec tematu :P Ale generalnie sie dowiedziałam ostatnio, że jestem mistrzem zen ze swoim spokojem.

cancri napisał(a):

Nie. Jak jestem zła, to wybuchnę, wywrzeszczę, Luby pyta, czy mi przeszło, mówię: tak, przepraszam, i koniec tematu :P

 to i fajnie... pozazdroscic.... chociaz ja tez przepraszam ... 

Pasek wagi

aska1277 napisał(a):

cancri napisał(a):

Nie. Jak jestem zła, to wybuchnę, wywrzeszczę, Luby pyta, czy mi przeszło, mówię: tak, przepraszam, i koniec tematu :P
 to i fajnie... pozazdroscic.... chociaz ja tez przepraszam ... 

Ja przepraszam za to, że krzyczałam, nie za to, że się wkurzyłam :P Mój Luby strasznie nie toleruje krzyków i takich zachowań, on jest z tych, co to jak są wkurzeni, to zamilkną na wieki. A ja jestem wybuchowa.

cancri napisał(a):

aska1277 napisał(a):

cancri napisał(a):

Nie. Jak jestem zła, to wybuchnę, wywrzeszczę, Luby pyta, czy mi przeszło, mówię: tak, przepraszam, i koniec tematu :P
 to i fajnie... pozazdroscic.... chociaz ja tez przepraszam ... 
Ja przepraszam za to, że krzyczałam, nie za to, że się wkurzyłam :P Mój Luby strasznie nie toleruje krzyków i takich zachowań, on jest z tych, co to jak są wkurzeni, to zamilkną na wieki. A ja jestem wybuchowa.

no mój Pan M tez raczej spokojny jest....

Pasek wagi

Sfaxy007 napisał(a):

Wilena napisał(a):

A zwalania winy na okres, hormony i tak dalej chorobliwie nie trawię, to jeszcze bardziej podbija efekt naiwnej księżniczki - tak jakby kobiety były bezmózgimi istotami, sterowanymi nie przez własne decyzje, a "fazę księżyca". 
Fakt, do tego zapewne ciężej zerwać z takim zachowaniem, póki pielęgnuje się niemądrą myśl z rodzaju "jestem kobietą, przysługują mi babskie fochy". Mój facet kiedyś potrafił strzelić rasowego, babskiego focha - nie wiem, od kogo to wyniósł, ale miałam tę osobę ochotę zamordować. Nachodziła mnie szewska pasja, jak nie działało po dobroci, to wykrzykiwałam, co sądzę o takim zachowaniu i wychodziłam odsapnąć, po drodze z całego serca współczując facetom tych "babskich fochów" i szczerze zdumiona, że wytrzymują z osobami, które nawet nie deklarują chęci pozbycia się tego paskudnego przymiotu.

Właśnie mam wrażenie, że często nie wytrzymują. Jeszcze pół biedy jak komuś tak nagle nerwy puszczą i wykrzyczy drugiej osobie w twarz, żeby się w końcu z tymi fochami ogarnęła - awantura, czasowo zważona atmosfera, ale potem jakoś to się rozejdzie po kościach. Gorzej jak ktoś tak tłumi w sobie, zagryza zęby i to mu się tak gdzieś w środku składa i składa. Narasta taka mikroagresja, często latami, a dopiero potem następuje wybuch (na zasadzie kropli drążącej skałę) i wtedy kobieta się dowiaduje, że jest najgorsza i nie da się z nią żyć (ta oczywiście nie wie o co w ogóle chodzi, bo przecież do tej pory facet pokornie znosił jej humory). Jak w tej anegdotce, że mąż się pomylił przy śniadaniu i zamiast powiedzieć "kochanie, podaj mi proszę sól" powiedział "zmarnowałaś mi dwadzieścia lat życia". 

fochow o byle co raczej nie miewam, a juz na pewno nie za sprawa okresu. jesli mam jednak powod to zdarza mi sie obrazic albo wydrzec morde :< to drugie ma miejsce zdecydowanie czesciej .. :PP w sumie to uwazam, ze lepsze jest wykrzyczenie w twarz partnerowi tego co sie mysli niz tlumienie emocji ;) lepiej od razu wyjasnic sprawe prosto z mostu a nie tracic czas na ciche dni, ktore nic do zwiazku nie wnosza.

Ja tez nie mmam fochow. Jak mi cos nie pasuje to mowie o tym otwarcie. Sadze, ze fochowanie czy jakies ciche dni to tylko zwiazek rozwalaja - nie wiem dlaczego dziewczynom sie wydaje, ze moze to cos pozytywnego wniesc do zwiazku.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.