Temat: Co sądzicie o takim zachowaniu?

Jak kobiety załatwiają się, pierdzą, bekają i robią inne obrzydliwe czynności przy swoich facetach.

Czy tego typu zachowania są normą w waszym związku? 

Czy wyobrażacie sobie taką sytuację, że wy jesteście w łazience i załatwiacie swoją potrzebę, a facet w tym czasie np. goli się, albo myje zęby? Przecież to jest obrzydliwe, a znam laski, które uważają, że to przecież nic nadzwyczajnego i właśnie tak się zachowują. Myślicie, że facetom nie zaburza to w jakimś stopniu pociągu seksualnego do swojej partnerki?

Wilena napisał(a):

yuratka napisał(a):

A ja uwazam, ze sa to uzgodnione zasady panujace w zwiazku. Jesli para przy sobie sie zalatwia, beka, puszcza gazy itd to ich sprawa i nikomu nic do tego. Tak samo jakbym chciala poszczekac sobie w trakcie stosunku, a moj partner by na to przyzwalal albo bardziej sie podniecal (!)- to nasza sprawa! Nie ma to nic wspolnego z kultura. Robic takie rzeczy wsrod obcych lub znajomych to jest brak kultury. 
Nie? Nikomu nic do tego co dana para robi w łóżku, to racja, w końcu każdy decyduje sam o swoim współżyciu i ma własne upodobania. Natomiast bekanie, puszczanie gazów i tak dalej, w czyjejś obecności jest po prostu obiektywnie niekulturalne. Zasady kultury są uniwersalne (w naszym kręgu kulturowym oczywiście, bo co innego w Chinach na przykład, gdzie bekanie jest traktowane jako komplement dla kucharza). Partnerowi ten brak kultury może nie przeszkadzać, ale brak kultury brakiem kultury pozostaje. 

Jak można mówić co jest obiektywnie kulturalne u kogoś w domu? Nie da się przenieść wszystkich zasad naszego kręgu kulturowego do każdego domu. Bo właśnie one dotyczą "kręgu kulturowego", a nie pojedynczej jednostki. U kogoś w domu może być oznaką kultury to, że każdy może się zachowywać swobodnie, nie musi się zrywać jak chihuahua, żeby uciec z pokoju i puścić bąka, nie musi się stresować, że nie może tego zrobić, kiedy potrzebuje i go później brzuch boli. Że szanuje się "człowieczeństwo" tej drugiej osoby, włączając jego śmierdzącą część. Trzeba dostosowywać swoje zachowanie do środowiska, w którym się jest i do panujących tam zasad kultury. W domu panują domowe zasady kulturalnego zachowania, a na zewnątrz - w szkole, w pracy, w pubie - inne. Bo to tak samo jakby ujednolicać, że noszenie krótkich spodenek jest obiektywnie niekulturalne, bo do pracy i kościoła tak chodzić nie można.

Nie, nie, nie! Jestem z moim mężem już 6 lat. Bardzo się kochamy i czujemy się przy sobie swobodnie, ale nie rozumiem co do czucia się swobodnie w swoim towarzystwie ma bycie niekulturalną świnką? Fuj. Ponadto jeśli pary, które mają dzieci tak postępują i pewnie mają wiele innych odrażających zwyczajów, to już wiem skąd tyle niewychowanych dzieci bez podstaw kultury wszędzie... Tragedia.

Pasek wagi

Jak się to przytrafi niechcący (beknięcie, gazy), to nie ma problemu, ale nigdy robienie tego świadomie. Załatwianie potrzeb fizjologicznych w obecności partnera też nie. Ludzie są różni, poziomy kultury są różne i dla jednych to jest normalne, a dla innych nie do pomyślenia.

Ja nie potrafię zrobić nawet siku, jak koleżanka jest w łaZience.  Więc zdecydowanie przy facecie bym nie potrafiła. 

Pasek wagi

Mi to przeszkadza, mojemu partnerowi wogóle...jak sie zalatwiam to go wyganiam...oczywiscie on akurat MUSI wtedy wejść hehe 

Popieram Yuratke. Kazdy ustala granice w zwiazku. 

Wilena napisał(a):

yuratka napisał(a):

A ja uwazam, ze sa to uzgodnione zasady panujace w zwiazku. Jesli para przy sobie sie zalatwia, beka, puszcza gazy itd to ich sprawa i nikomu nic do tego. Tak samo jakbym chciala poszczekac sobie w trakcie stosunku, a moj partner by na to przyzwalal albo bardziej sie podniecal (!)- to nasza sprawa! Nie ma to nic wspolnego z kultura. Robic takie rzeczy wsrod obcych lub znajomych to jest brak kultury. 
Nie? Nikomu nic do tego co dana para robi w łóżku, to racja, w końcu każdy decyduje sam o swoim współżyciu i ma własne upodobania. Natomiast bekanie, puszczanie gazów i tak dalej, w czyjejś obecności jest po prostu obiektywnie niekulturalne. Zasady kultury są uniwersalne (w naszym kręgu kulturowym oczywiście, bo co innego w Chinach na przykład, gdzie bekanie jest traktowane jako komplement dla kucharza). Partnerowi ten brak kultury może nie przeszkadzać, ale brak kultury brakiem kultury pozostaje. 

no nie do końca - chodzić publicznie w bieliźnie też nie wypada a czy to znaczy, że przy partnerze też tak nie chodzisz? 

Ja uznaję, że jak się jest z kimś masę czasu to nie ma siły żeby nie poznał "ciemniejszej strony człowieczeństwa". O ile samej by mi przeszkadzała obecność partnera w trakcie defekacji to fakt, że czasem piardnie czy beknie przy mnie to nie, to ludzka rzecz i tyle. Innych nie oceniam, generalnie yuratka ma rację - dopóki sami zainteresowani to akceptują to jest ok.

Pasek wagi

yuratka napisał(a):

A ja uwazam, ze sa to uzgodnione zasady panujace w zwiazku. Jesli para przy sobie sie zalatwia, beka, puszcza gazy itd to ich sprawa i nikomu nic do tego. Tak samo jakbym chciala poszczekac sobie w trakcie stosunku, a moj partner by na to przyzwalal albo bardziej sie podniecal (!)- to nasza sprawa! Nie ma to nic wspolnego z kultura. Robic takie rzeczy wsrod obcych lub znajomych to jest brak kultury. 

A wy nie jesteście ludźmi, ze was ta kultura nie obowiązuje? Czy wśród obcych, czy swoich nie należy tak robić i tyle.

Na początku było mi głupio na myśl, że mój facet ma widzieć mnie przy tych ludzkich czynnościach, ale samo jakos tak wyszło. Tylko przy dwójce żądamy prywatności :P nie zmieniło to naszego poczucia seksualności, kiedy dochodzi do zbliżenia wcale nie wyobrażam sobie jak mój kochany siedział na toalecie :D

Pasek wagi

nieważne przy kim, ale chodzi o sam fakt. czy mama, czy tata, czy siostra, czy maz czy lekarz... nie wypada, obrzydza osobę. Ale jesli się zdarzy to coz, koniec swiata to nie jest. wiadomo, w srodku nocy nie będę lecieć do lazienki, by puscić bąka. Ale jeśli chodzi o wc, to absolutnie buntuję się i wyganiam faceta z łazienki, jeśli wejdzie, ja sama nie wchodzę, gdy on zalatwia swoje. W domu powinno czuć się swobodnie, ale nie na tyle, by pierdzieć komuś pod nosem z premedytacją:P 

Jakos nie wyobrazam sobie zalatwianaia potrzebowali fizjologicznych przy mezu. Zdarza sie,ze dzieciaki czasem wskocza do lazienki gdy robie siku,ale one maja 1 I 3 lata,wiec to cos innego.co do bekania I pierdzenia tez mowimy nie,ale gdyby sie juz zdarzylo to zawsze przepraszamy I po problemie.

W pracy jest panna,ktora bez pardonu beka I pierdzi I przeprosi tylko wtedy,gdy juz zauwazyl,ze ktos sie na nia z obrzydzeniem wpatruje...dla mnie to od poczatku byl szok I nawet kiedys zwrocilam jej zartem uwage,ze taki maly swiniaczek z niej....stwierdzila, ze to nic zlego,tylko fizjologia!!!!! No sorry....

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.