- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
29 października 2013, 10:48
Edytowany przez terazmisieuda 29 października 2013, 11:20
29 października 2013, 20:24
Serio ktoś to zglosil do moderacji?! Dobra, tez bedę zgłaszać zidiociałe nastolatki pytające o chudniecie przy niedowadze, setny temat o menu, sniadaniu, sukience na wesele, na chrzciny, na osiemnastke, o domniemanej ciązy, o bólu brzucha, kolana, ucha, na ile wyglądam, czy za dużo jem i za mało piję, jakie ćwiczenia na gruuuubaśne uda, brzucha i co lepsze: Mel B czy Chodakowska-srodakowska!
29 października 2013, 20:38
Krystaliczna nie jestem. Ale nawet jak sąsiadka "drze ryja" na swojego faceta to mówię: "Kurde, Ci spod 5 znowu się kłócą. Zwariować można". Tak mnie rodzice wychowali, że powyższe określenie uważam za niestosowne.Mnie też zastanawia jak to możliwe, że takie małe stworzenie może drzeć się jak opętane godzinami.Na szczęście nie mam takiego w sąsiedztwie, bo musiałabym zmienić mieszkanie - nie lubię dzieci i nie planuję w przyszłości, bo wiem, że nie nadaję się na matkę.Co do słownictwa autorki - też używam takich określeń. Bo jak inaczej nazwać kakofonię dźwięków trwającą dłużej niż chwilę jak nie darciem ryja? Ja drę ryj jak muszę, dziecko drze ryj bo albo jest rozpuszczone albo inaczej komunikować się nie umie, mój pies/kot też potrafi drzeć ryja. I co? Świat się zawalił? Jestem bardzo ciekawa, czy wszyscy potępiający autorkę są tacy krystaliczni w słownictwie w życiu prywatnym, czy tylko na Vitali bawią się w obrońców uciśnionych...
29 października 2013, 20:42
wychowanie nie ma nic do rzeczy, czlowiek jest wolny, moze mowic co chce, spojrz na gwalcicieli i modercow - czy mamusia im powiedziala isc sobie zabij dziewuche albo ja zgwalc?Krystaliczna nie jestem. Ale nawet jak sąsiadka "drze ryja" na swojego faceta to mówię: "Kurde, Ci spod 5 znowu się kłócą. Zwariować można". Tak mnie rodzice wychowali, że powyższe określenie uważam za niestosowne.Mnie też zastanawia jak to możliwe, że takie małe stworzenie może drzeć się jak opętane godzinami.Na szczęście nie mam takiego w sąsiedztwie, bo musiałabym zmienić mieszkanie - nie lubię dzieci i nie planuję w przyszłości, bo wiem, że nie nadaję się na matkę.Co do słownictwa autorki - też używam takich określeń. Bo jak inaczej nazwać kakofonię dźwięków trwającą dłużej niż chwilę jak nie darciem ryja? Ja drę ryj jak muszę, dziecko drze ryj bo albo jest rozpuszczone albo inaczej komunikować się nie umie, mój pies/kot też potrafi drzeć ryja. I co? Świat się zawalił? Jestem bardzo ciekawa, czy wszyscy potępiający autorkę są tacy krystaliczni w słownictwie w życiu prywatnym, czy tylko na Vitali bawią się w obrońców uciśnionych...
31 października 2013, 09:12
Oczywiście, że wychowanie i nawyki wyniesione z domu mają kluczowe znaczenie na to jakim językiem się posługujemy i jakich określeń używamy. Bo to nie jest zapisane w genach tylko wyuczone.wychowanie nie ma nic do rzeczy, czlowiek jest wolny, moze mowic co chce, spojrz na gwalcicieli i modercow - czy mamusia im powiedziala isc sobie zabij dziewuche albo ja zgwalc?Krystaliczna nie jestem. Ale nawet jak sąsiadka "drze ryja" na swojego faceta to mówię: "Kurde, Ci spod 5 znowu się kłócą. Zwariować można". Tak mnie rodzice wychowali, że powyższe określenie uważam za niestosowne.Mnie też zastanawia jak to możliwe, że takie małe stworzenie może drzeć się jak opętane godzinami.Na szczęście nie mam takiego w sąsiedztwie, bo musiałabym zmienić mieszkanie - nie lubię dzieci i nie planuję w przyszłości, bo wiem, że nie nadaję się na matkę.Co do słownictwa autorki - też używam takich określeń. Bo jak inaczej nazwać kakofonię dźwięków trwającą dłużej niż chwilę jak nie darciem ryja? Ja drę ryj jak muszę, dziecko drze ryj bo albo jest rozpuszczone albo inaczej komunikować się nie umie, mój pies/kot też potrafi drzeć ryja. I co? Świat się zawalił? Jestem bardzo ciekawa, czy wszyscy potępiający autorkę są tacy krystaliczni w słownictwie w życiu prywatnym, czy tylko na Vitali bawią się w obrońców uciśnionych...
31 października 2013, 09:18
Zatem muszę powiedzieć mojej mamie, że zawiodła Matki Polki i Obrońców Uciśnionych, bo jej młodsza córka używa słowa "ryj".Oczywiście, że wychowanie i nawyki wyniesione z domu mają kluczowe znaczenie na to jakim językiem się posługujemy i jakich określeń używamy. Bo to nie jest zapisane w genach tylko wyuczone.wychowanie nie ma nic do rzeczy, czlowiek jest wolny, moze mowic co chce, spojrz na gwalcicieli i modercow - czy mamusia im powiedziala isc sobie zabij dziewuche albo ja zgwalc?Krystaliczna nie jestem. Ale nawet jak sąsiadka "drze ryja" na swojego faceta to mówię: "Kurde, Ci spod 5 znowu się kłócą. Zwariować można". Tak mnie rodzice wychowali, że powyższe określenie uważam za niestosowne.Mnie też zastanawia jak to możliwe, że takie małe stworzenie może drzeć się jak opętane godzinami.Na szczęście nie mam takiego w sąsiedztwie, bo musiałabym zmienić mieszkanie - nie lubię dzieci i nie planuję w przyszłości, bo wiem, że nie nadaję się na matkę.Co do słownictwa autorki - też używam takich określeń. Bo jak inaczej nazwać kakofonię dźwięków trwającą dłużej niż chwilę jak nie darciem ryja? Ja drę ryj jak muszę, dziecko drze ryj bo albo jest rozpuszczone albo inaczej komunikować się nie umie, mój pies/kot też potrafi drzeć ryja. I co? Świat się zawalił? Jestem bardzo ciekawa, czy wszyscy potępiający autorkę są tacy krystaliczni w słownictwie w życiu prywatnym, czy tylko na Vitali bawią się w obrońców uciśnionych...
31 października 2013, 18:07
31 października 2013, 18:37
Ryj to ty masz,jak można tak powiedzieć o malutkim dziecku,przecież to nie ich wina rodzą się czasami takie dzieci
31 października 2013, 18:42
Mnie też zastanawia jak to możliwe, że takie małe stworzenie może drzeć się jak opętane godzinami.Na szczęście nie mam takiego w sąsiedztwie, bo musiałabym zmienić mieszkanie - nie lubię dzieci i nie planuję w przyszłości, bo wiem, że nie nadaję się na matkę.Co do słownictwa autorki - też używam takich określeń. Bo jak inaczej nazwać kakofonię dźwięków trwającą dłużej niż chwilę jak nie darciem ryja? Ja drę ryj jak muszę, dziecko drze ryj bo albo jest rozpuszczone albo inaczej komunikować się nie umie, mój pies/kot też potrafi drzeć ryja. I co? Świat się zawalił? Jestem bardzo ciekawa, czy wszyscy potępiający autorkę są tacy krystaliczni w słownictwie w życiu prywatnym, czy tylko na Vitali bawią się w obrońców uciśnionych...
A potem w telewizji codzienie slyszy sie o matce ktora zabila dziecko. Straszne! Mam tylko nadzieje, ze te oporne na krzyki rzeczywiscie nie beda mialy dzieci.
Edytowany przez dona.perfecta 31 października 2013, 18:46
31 października 2013, 19:53
Jeśli córka na prośby matki odpowiada : "Zamknij ryja" to faktycznie zawiodła ;-)Zatem muszę powiedzieć mojej mamie, że zawiodła Matki Polki i Obrońców Uciśnionych, bo jej młodsza córka używa słowa "ryj".Oczywiście, że wychowanie i nawyki wyniesione z domu mają kluczowe znaczenie na to jakim językiem się posługujemy i jakich określeń używamy. Bo to nie jest zapisane w genach tylko wyuczone.wychowanie nie ma nic do rzeczy, czlowiek jest wolny, moze mowic co chce, spojrz na gwalcicieli i modercow - czy mamusia im powiedziala isc sobie zabij dziewuche albo ja zgwalc?Krystaliczna nie jestem. Ale nawet jak sąsiadka "drze ryja" na swojego faceta to mówię: "Kurde, Ci spod 5 znowu się kłócą. Zwariować można". Tak mnie rodzice wychowali, że powyższe określenie uważam za niestosowne.Mnie też zastanawia jak to możliwe, że takie małe stworzenie może drzeć się jak opętane godzinami.Na szczęście nie mam takiego w sąsiedztwie, bo musiałabym zmienić mieszkanie - nie lubię dzieci i nie planuję w przyszłości, bo wiem, że nie nadaję się na matkę.Co do słownictwa autorki - też używam takich określeń. Bo jak inaczej nazwać kakofonię dźwięków trwającą dłużej niż chwilę jak nie darciem ryja? Ja drę ryj jak muszę, dziecko drze ryj bo albo jest rozpuszczone albo inaczej komunikować się nie umie, mój pies/kot też potrafi drzeć ryja. I co? Świat się zawalił? Jestem bardzo ciekawa, czy wszyscy potępiający autorkę są tacy krystaliczni w słownictwie w życiu prywatnym, czy tylko na Vitali bawią się w obrońców uciśnionych...
31 października 2013, 20:59
Tak głupiego pytania dawno tu nie widziałam. Serio myślisz, że dziecko na złość rodzicom płacze? Musi być jakiś powód tego, że tak się zachowuje. Niemowlaki nie mają wypracowanych zachowań typu: teraz się rozryczę, bo mi się tak podoba. Popatrzyłam na Twój wiek i się aż przeraziłam, że tak (jakby się wydawało) dojrzała osoba ma taką sieczkę w głowie. A Ty się kilkumiesięcznemu dziecku dziwisz, że jego zachowanie jest dziwne...