Temat: Regionalizmy.

Muszę przyznać, że bardzo jestem ciekawa jak to się mówi w innych częściach Polski - co jest niezrozumiałe, dziwne  bądź wydaje się odróżniać od reszty ;)

Ja jestem z Krakowa i spotkałam się z tym, że ktoś nie wiedział co to flizy (płytki) i sznycel (kotlet mielony).
Sama byłam kiedyś zdziwiona gdy nie mogłam znaleźć weki w kalkulatorze kalorii i internet mnie oświecił, że niektórzy nazywają ją bułką paryska.
No i Kraków chyba trochę odróżnia "wychodzenie na pole", "chodzenie na nogach", końcówki -że "zróbże, chodźże"
I ludzie też często mówią se.  przypuśćmy 'dajże se siana' Wspominam bo kogoś to drażniło w temacie o błędach ;)
A także z czego również nie zdawałam sobie sprawy liczbę 3 ludzie wypowiadają bardziej jak 'czy' niż jak 'trzy'. 

Muszę przyznać, że bawią mnie również pantofle - nazwy, z którymi się spotkałam to oczywiście klapki a także laczki, trepki, ciapki i papucie. Czy u was może mówi się jeszcze inaczej? ;)

Jak to jest u was?

magdahk napisał(a):

Dla mnie zwrot "zakluczyć drzwi" jest tak oczywisty, że nie wiedziałam iż jest regionalny ale sprawdziłam i rzeczywiście charakterystyczny dla północy kraju. Czyli w pozostałych regionach za każdym razem pytają: "Zamknąłeś drzwi na klucz?", czy tylko "Zamknąłeś drzwi?" i od razu wiadomo, że na klucz (albo kluczem)? 

mmm no jak dla mnie, to logicznym jest, ze przy wyjsciu z domu sie zamyka drzwi na klucz, wiec pytam "zamknales drzwi?". Moj facet natomiast swojego domu na klucz nie zamyka nigdy, wiec kiedy on u mnie jest i wychodzimy to dodaje wspomniane "na klucz?".

Ale teraz jak to sobie czytam to brzmi troche idiotycznie to samo "zamknales drzwi" :D bo faktycznie, sie je zamyka tylko a nie przekreca, czyli na logike o ktorej wspomnialam drzwi zamknac trzeba wiec bez sensu pytac.

O, moj tato za to zawsze pyta "przekrecilas?" :P 
A! I u nas mamy kuzynów i kuzynki, ciocie i wujków. Strasznie zaskoczyła mnie kiedyś koleżanka, o której wiedziałam, że jest jedynaczką, a nagle zaczęła opowiadać coś o braciach. Wytłumaczyła później, że ciotecznych. U mnie te zwroty nie funkcjonują w ogóle.
Pasek wagi

cancri napisał(a):

magdahk napisał(a):

Dla mnie zwrot "zakluczyć drzwi" jest tak oczywisty, że nie wiedziałam iż jest regionalny ale sprawdziłam i rzeczywiście charakterystyczny dla północy kraju. Czyli w pozostałych regionach za każdym razem pytają: "Zamknąłeś drzwi na klucz?", czy tylko "Zamknąłeś drzwi?" i od razu wiadomo, że na klucz (albo kluczem)? 
mmm no jak dla mnie, to logicznym jest, ze przy wyjsciu z domu sie zamyka drzwi na klucz, wiec pytam "zamknales drzwi?". Moj facet natomiast swojego domu na klucz nie zamyka nigdy, wiec kiedy on u mnie jest i wychodzimy to dodaje wspomniane "na klucz?".Ale teraz jak to sobie czytam to brzmi troche idiotycznie to samo "zamknales drzwi" :D bo faktycznie, sie je zamyka tylko a nie przekreca, czyli na logike o ktorej wspomnialam drzwi zamknac trzeba wiec bez sensu pytac.O, moj tato za to zawsze pyta "przekrecilas?" :P 

Tak mi się nasunęło, bo gdy pytam syna czy zamknął drzwi zawsze odpowiada "tak", gdy dodam "zakluczyłeś?" - najczęściej słyszę "zapomniałem".
Pasek wagi
Ja nie kojarzę żadnych powiedzonek (Warmia), za to inni zwracają uwagę na mój akcent, co mnie zawsze dziwi bardzo...Ja uwielbiam akcent rodem z Białegostoku, ten "śledziowy" :) Przeciągają jak Kargule z Pawlakami :) Mnie gwara jako taka nigdy u nikogo nie drażniła, za to drażnią mnie końcówki wyrazów rodem z mazowieckiego. HipermarKIET, weź torebKIE, KIEczup/KIE/czap - o to mnie powala!, zaczesz sobie grzywKIE. Co prawda nie wiem go końca czy to mazowieckie, ale kumpela tak mówi a jest z Warszawy. Zawsze ją pytam czy ta Warszawa z której pochodzi to coś jak ta Ameryka pod Olsztynkiem (w sensie, że wieś zabita dechami). Nie kojarzy mi się to z poprawnością językową.

Yrithee napisał(a):

cancri napisał(a):

LadyMela napisał(a):

Yrithee napisał(a):

LadyMela, gwary są starsze, niż język polski. Ten język też wyszedł z jednego regionu, chyba warszawskiego, a upowszechnił się dopiero w okolicach ostatniego stulecia. Gwary dają poczucie jedności kulturowej danego regionu, UNICEF walczy o zachowanie takich języków.
Świat jest i tak wystarczająco różnorodny i kolorowy, jest tyle różnych języków, że nie potrzeba do szczęścia gwar. To kreuje tylko dodatkowy bałagan i problemy z komunikacją między ludźmi. No i nie oszukujmy się, gwarami mówią głównie proste, ograniczone ludziki.
Nie zgodze sie z Toba zupelnie. Mi sie bardziej podobaja odmiany wlasnego jezyka niz to, ze kazdy mowi po angielsku, francusku czy po niemiecku. No chyba, ze chcesz byc taka amerykanska i wystarczyloby Ci, jakby caly swiat mowil po angielsku.  A nazywania kogos ograniczonym, bo mowi w jezyku swoich przodkow jest ponizej pasa. Kto ma problemy z komunikacja? Ci ludzie doskonale siebie rozumieja w swoich kregach, a to, ze moze starsze osoby nie znaja tak dobrze np. "czystego polskiego" nie oznacza, ze sa ograniczeni. Twoje babcie tez maja smartfony i tablety, bo jak nie, to pewnie tez sa ograniczone Twoim tokiem rozumowania, bo sie niedostosowaly do spoleczenstwa...I pisanie "to sa polacy?" totalnie pokazuje Twoj absolutny brak wiedzy w temacie....Mozna czegos nie rozumiec, ale zeby od razu z powodu wlasnego braku zrozumienia nazywac kogos ograniczonym, to naprawde, trzeba miec tupet.Raija Yrithee a i to jest piekne. Tylko Polacy sie wstydza wlasnego pochodzenia, i wielu mlodych na sile chce byc jednolita masa rodem z MTV. Bo niestety, ale Stany z racji krotkiej historii nie maja takich pieknych tradycji, odmian jezykowych (nie liczac akcentow). No ale, badzmy szara masa bez kultury! :-)
Cancri, dokładnie, Polacy maja taki kompleks wsiokowatości, że aż ściska. No ale u nas było kilka dużych miast, a tak to co - wieś! 99% użytkowniczek Vitki ma wśród swoich przodków chłopów małorolnych, mało która jest potomkinią chocby małego rodu włościańskiego (czyli też wieśniaków, ale z ambicjami), czy mieszczan, bo ci w dużym stopniu zostali wytłuczeni w pierwszej połowie XX wieku.



Przecież to są nasze korzenie,ta ,,ograniczona" mowa.
Nie mam jakiejś wielkiej wiedzy w tym zakresie,ale jakoś przykro mi,że dla niektórych to jest wiocha,obciach,ograniczenie?
Przecież to jest piękne,ta różnorodność.
Ja sie nie wstydzę własnego pochodzenia, zachwyca mnie nasza historia i uważam że mamy wiele powodów do dumy,a wstydzić to się można za siebie,a nie za coś co jest częścią dawnych dziejów. 
u mnie co nie każdy rozumie (byłam zdziwiona) mówi się np. 
-jak u Ciebie?
-tak o.
Kolega w pracy miał cały dzień przemyślenia związane z moim "tak o". Potem pytałam ludzi z innych regionów i faktycznie większość nie wiedziała ocb:D

hania2007 napisał(a):

Ja nie kojarzę żadnych powiedzonek (Warmia), za to inni zwracają uwagę na mój akcent, co mnie zawsze dziwi bardzo...Ja uwielbiam akcent rodem z Białegostoku, ten "śledziowy" :) Przeciągają jak Kargule z Pawlakami :) Mnie gwara jako taka nigdy u nikogo nie drażniła, za to drażnią mnie końcówki wyrazów rodem z mazowieckiego. HipermarKIET, weź torebKIE, KIEczup/KIE/czap - o to mnie powala!, zaczesz sobie grzywKIE. Co prawda nie wiem go końca czy to mazowieckie, ale kumpela tak mówi a jest z Warszawy. Zawsze ją pytam czy ta Warszawa z której pochodzi to coś jak ta Ameryka pod Olsztynkiem (w sensie, że wieś zabita dechami). Nie kojarzy mi się to z poprawnością językową.


Az z ciekawosci sprawdzilam, bo nigdy nie slyszlam tego 'kie'. Z wikipedii: ''Bardzo charakterystyczne dla gwary warszawskiej jest wymawianie głosek "kę", "gę" zarówno wewnątrzwyrazowych, jak i kończących wyraz jako "kie", "gie", a innych np. tak: zamiast "kę" – "ke" (kerownica, cukerek, "gąbkie,") itp.''


I jeszcze jedno z mowy slaskiej do czego bardzo dlugo musialam sie przyzwyczajac. U nich ktos nie mieszka w Niemczech tylko w Niemcach, a ze babcia M tam mieszka to bardzo czesto te sformulowanie sie powtarza.
Pasek wagi
Moja babcia (pochodziła z ziem zabużańskich), gdy nam coś dawała (wprost do ręki) mówiła "ne". 
Rodzinka z Dolnego Śląska gdy coś opowiada często używa zwrotu "co nie" - tak jakby chcąc potwierdzić to o czym opowiadają np. - "Ona tam pojechała. Co nie. I okazało się, że..." U mnie (Kociewie) natomiast w tym samym znaczeniu używa się "no nie". W ogóle "nie" jest dość ciekawe, bo oczywiste jest, że to zaprzeczenie, a jednak często prowadząc dialog używamy "nie" robiąc charakterystyczną pauzę, jakby sprawdzając czy rozmówca nas słucha i rozumie. Tak przynajmniej jest u mnie.
Pasek wagi
scotland21. - Z tymi Niemcami to prawda
A u Was też mówi się np. "bo u Ruskich to zima straszna..." mówicie Rosjan czy Ruskich? Tak z ciekawości, skoro z tymi Niemcami tylko u mnie :Mówimy też "Ruskie" np. "Rosjanie są Słowianami" to mówimy też "Ruskie są Słowianami", "Ruski twój brat" . Wiem, że to niepoprawnie w języku polskim ale chodzi mi o mowę potoczną.
magdahk hahaha no tak jest, ja jestem z Dolnego Slaska :P
Nawet na nonsensopedii jest taka wzmianka, ze w moim miescie wlasnie sie mowi nieeeeee a nie twarde nie.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.