Temat: Potrącony kot.

Właśnie wróciłam z biegania. Po drodze zobaczylam lezącego koło ulicy kota, zauważyłam, że jest z nim coś nie tak po tym jak leżał z dziwnie ułożonymi nogami i sapał. Nie miałam przy sobie telefonu, więc zatrzymałam pierwsze lepsze auto i poprosiłam żeby kierowca zadzwonił na straż pożarną (niech go uratują albo dobiją). Dyspozytor ze straży kazał mi zadzwonić do straży miejskiej, a że jest już późno to nikt nie odebrał, bo już tam nie pracują.

Co mam zrobić ? Mam straszne wyrzuty sumienia, ze go tam zostawiłam. Zaniosłam mu trochę wody, ale ten na mój widok tylko zaczął przeraźliwie miauczeć. Nie mógł ruszać tylnymi łapkami. 
Gdybym miała taką możliwość, to wzięłabym go domu a jutro do weterynarza, ale niestety..

ojtoja napisał(a):

jezu... prawo natury. śmierć. Do dżungli też pojedziecie ratować zwierzęta przed śmiercią?

w dzungli nie ma bezmózgowych kierowców którzy nie patrzą na drogę.
Pasek wagi
jeśli nic sie nie da zrobic, by pomoc kotu to po co założyłas ten bzdurny temat

kamkamas napisał(a):

Jak moglas go zostawic samego w takich cierpieniach?Jezuuu. Az nie moge o tym myslec teraz bo plakac mi sie chce. Wez go do domu, albo na klatke chociaz, na podworko. Daj mu wody. I moze cos przeciwbolowego pokrusz i pomieszkaj z woda, no nie wiem ale zrob cos!!!!!!

Typowo polskie " zrób coś ". Jeśli kot jest bardzo rozciapciany to może go jedynie dobić. Rzuciacie sie tu, jakby to był kot prezydenta. Wiem, że czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal, ale Wy nawet nie zdajecie sobie sprawy ile dziennie osób umiera, ile zwierząt zostaje potrąconych i zabitych, a powiem Wam jeszcze więcej, zwierzęta rania się też nawzajem, a ile trafia na stół to już pominę, bo przecież wszystkie jesteście tu obrończyniami zwierząt i wegetariankami. 

serepath napisał(a):

Najkiplus napisał(a):

I co jeszcze? Może do samego Tuska... Nie zapominajcie, że piszemy tu tylko o zwierzęciu.
Współczuję ci jak możesz być tak bezuczuciowy! Obym trzymała się z daleka od takich ludzi jak ty! Wstyd! Żeby kiedyś nie okazało się, że ktoś przejdzie obojętnie obok twojego dziecka jak ulegnie wypadku, bo to tylko człowiek! Przepraszam za szczerość, ale nienawidzę takich ludzi. Ratuj go! Zadzwoń do weterynarza teraz, wielu jest takich dla których bycie weterynarzem to nie tylko praca, a sens życia i ktoś na pewno pomoże! Nie zostawiaj zwierzęcia na śmierć! Napisz miejsce gdzie to jest to i ja zadzwonię po pomoc.

W opisanej sytuacji nie będę oczekiwal pomocy od żadnego kota... i od Ciebie też. Mój post był trochę prowokacyjny bo już zaczęła sie tutaj niezła licytacja do kogo by jeszcze zadzwonić, bo akurat zdarzyło sie, że ktos zauważył to zwierze, a "obok" dziesiątki umarło niezauwazone. Taka już natura, takie prawo dżungli.

Pasek wagi
rada na przyszłość dla wszystkich!!!

nie rusza się dzikich zwierząt! kot zapewne miał przetrącony kręgosłup ..kot mógłby Cię zaatakować bo strach jaki odczuwał był gorszy od bólu! jedyne wyjście zadzwonić do weterynarza żeby przyjechał i podał zastrzyk usypiający bo nikt dzikiego kota leczyć nie bedzie


zorcia napisał(a):

bo nikt dzikiego kota leczyć nie bedzie

Z wyjątkiem naszych forumowych samarytanek... oczywiście tylko wirtualnie, gorzej gdyby miały sobie zrobić "szpital dla zwierząt" u siebie w pokoju.

Pasek wagi
w takich wypadkach trzeba zadzwonić do schroniska, z którym gmina ma podpisaną umowę na wyłapywanie zwierząt. a niby w jaki sposób straż pożarna miałaby mu pomóc, że tam dzwoniłaś? to, ze zdejmą Ci kota z drzewa nie znaczy, że potrącone zwierze przyjmą do siebie.

zorcia napisał(a):

rada na przyszłość dla wszystkich!!!nie rusza się dzikich zwierząt! kot zapewne miał przetrącony kręgosłup ..kot mógłby Cię zaatakować bo strach jaki odczuwał był gorszy od bólu! jedyne wyjście zadzwonić do weterynarza żeby przyjechał i podał zastrzyk usypiający bo nikt dzikiego kota leczyć nie bedzie

Mądrze powiedziane.
Jeszcze było tu napisane, że głupi kierowcy nie patrzą jak jeżdżą. To nie zawsze jest prawda. Nie dalej jak parę dni temu sama byłam świadkiem jak kot nagle ni z tego ni z owego skoczył pod koła. W żaden sposób nie dałoby się tego uniknąć. Co prawda kierowca się nie zatrzymała, ale to już inna sprawa. A kotek niestety umarł na miejscu.

zorcia napisał(a):

rada na przyszłość dla wszystkich!!!nie rusza się dzikich zwierząt! kot zapewne miał przetrącony kręgosłup ..kot mógłby Cię zaatakować bo strach jaki odczuwał był gorszy od bólu! jedyne wyjście zadzwonić do weterynarza żeby przyjechał i podał zastrzyk usypiający bo nikt dzikiego kota leczyć nie bedzie

Sama miałam taką sytuację. Znalazłam kota w piwnicy, który jak się później okazało miał przetrącony kręgosłup. Zabrałam go do domu mimo że był dziki. Podrapał mnie. Zadzwoniłam do schroniska przyjechali (bo tylko tam był weterynarz całodobowy), kota zabrali a mnie opieprzyli że nie rusza się dzikich zwierząt, bo mogą być chore. Niewykluczyli wścieklizny. Kota uśpiono bo nie było możliwości aby go uratować. Ja natomiast przez dwa dni drżałam ze strachu przed tym czy nie jestem chora. W końcu zadzwonili że nie był chory ale miał przetrącony kręgosłup. To mnie nauczyło żeby nie ruszać chorych i dzikich zwierząt. 


Pasek wagi
jak mogłaś zostawić rannego kotka ?
napewno w twoim mieście lub okolicy jest towarzystwo opieki nad zwierzetami tam trzeba było zadzwonić !!! boże ja nigdy nie zostawiłabym tego kociaka, jak tak można !!!
Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.