Temat: Oszczędności- oszczędzacie czy nie bardzo?:)

Jestem ciekawa, jak to u Was wygląda- staracie się oszczędzać i odkładać regularnie pieniądze? Czy może wydajecie wszystko na bieżąco? Jakie kwoty byłyby dla Was naprawdę zadowalającymi sumami na koncie?:) Odkładacie tylko na jakiś cel czy w ramach zabezpieczenia finansowego?

Ja np. staram się zawsze coś odłożyć i nie wyobrażam sobie nie mieć żadnych oszczędności.

rynkaa napisał(a):

ja jeszcze nie muszę się utrzymywać sama ale większość pieniędzy zarobiona dorywczo i kieszonkowe wpłacam na konto, przydadzą się gdy zaczne samodzielne życie.


Ja muszę sama gospodarować, ale pieniędzmi, które dostaje co miesiąc od mamy:P
Nie muszę oszczędzać chociaż się staram coś tam odłożyć... stać nas na zapłacenie wakacji z wypłat bieżących czy kupienie prezentów gwiazdkowych więc nie ma na co super zbierać. Jedyna moja inwestycja to nadpłata kredytu, który mnie wkurza bo chce go spłacić o 2 lata wcześniej i zaoszczędzić na odsetkach.

passoasecret napisał(a):

Nie muszę oszczędzać chociaż się staram coś tam odłożyć... stać nas na zapłacenie wakacji z wypłat bieżących czy kupienie prezentów gwiazdkowych więc nie ma na co super zbierać. Jedyna moja inwestycja to nadpłata kredytu, który mnie wkurza bo chce go spłacić o 2 lata wcześniej i zaoszczędzić na odsetkach.


Wakacje i prezenty... a przyszłość, gorsze lata/czarna godzina, starość?:)

sacria napisał(a):

passoasecret napisał(a):

Nie muszę oszczędzać chociaż się staram coś tam odłożyć... stać nas na zapłacenie wakacji z wypłat bieżących czy kupienie prezentów gwiazdkowych więc nie ma na co super zbierać. Jedyna moja inwestycja to nadpłata kredytu, który mnie wkurza bo chce go spłacić o 2 lata wcześniej i zaoszczędzić na odsetkach.
Wakacje i prezenty... a przyszłość, gorsze lata/czarna godzina, starość?:)


Faktycznie trochę źle to ujęłam... nasza firma zarabia tyle, że nie ruszam pieniędzy z konta firmowego tylko żyję z wypłaty jakie sobie z mężem ustaliliśmy i sądzę, że najbliższe 10 lat mamy zabezpieczone jedyne co to mamy kredyt inwestycyjny ale to małe zagrożenie bo firma dobrze prosperuje. Dodam jeszcze, że ten kto myśli ma jak my fundusz inwestycyjny aby mieć spokojną emeryturę i drugą pensję ;) także polecam się zabezpieczać wcześniej.
Nigdy nie oszczędzałam, aż do pewnego dnia, kiedy stwierdziłam, że może czas zacząć odkładać pieniądze na jakiś szczytny cel ;) Obecnie mój bank dał mi możliwość fajnego oszczędzania, z którego od razu skorzystałam i.. w sposób nieodczuwalny odkładam pieniądze na lepsze jutro :)
Nie mam konkretnej kwoty, do której chciałabym "dozbierać". Nigdy nie byłam osobą przesadnie rozrzutną czy też przesadnie oszczędną, a to, co obecnie udało mi się uzbierać zbieram.. bo chcę i mam ku temu możliwości.
tymczasowo nie mam z czego,wlasnie poszukuje pracy.w zeszlym roku udalo mi sie splacic ponad 10 000zl swoich zadluzen i zobowiazan  po za bierzacymi wydatkami.zostala mi jeszcze druga dycha.jak tylko bedzie mnie stac splace reszte i bede odkladac na czarna godzine i zaloze corce fundusz by miala lepszy start w dorosle zycie
Pasek wagi
Ja mam konto "na czarną godzinę". 

Nie bardzo jest na razie z czego odkładać ale zawsze staram się żeby coś trafiło na to konto ;))

rynkaa napisał(a):

ja jeszcze nie muszę się utrzymywać sama ale większość pieniędzy zarobiona dorywczo i kieszonkowe wpłacam na konto, przydadzą się gdy zaczne samodzielne życie.

bardzo madre i dojrzale posuniecie :) brawo
Pasek wagi
Do skarpety co miesiac 200 euro i tak juz przez 2 lata
Pasek wagi
Sacria a pracujesz, czy dostajesz kasę od rodziców?

Ja zawsze wydawałam dużo kasy, babcia mnie tak nauczyła niestety.
Ale to były zarobione przeze mnie pieniądze, a kasę od rodziców, zawsze szanowałam.
Po maturze wyjechałam na rok w głąb Europy żeby pracować, teraz zaczyna się trzeci rok po,
i oszczędności mi prawie całkowicie stopniały, więc od kilku miesięcy spinam tyłek, i oszczędzam.

Ja nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, że jak mam ochotę sobie coś kupić, to nie mogę, bo mnie na to nie stać. Tzn. nie mówię tu o takich sytuacjach, że codziennie kupuję sobie koszulki czy coś, bo tak nie jest. Po prostu jak sobie założę, że muszę coś mieć, to to kupuję, ale też z rozsądkiem. Nie wydaję pieniędzy bez sensu.

Ale rozumiem np. mojego Lubego, który liczy każdy grosz (chociaż też potrafi wydawać kasę z rozmachem).

Jakiś czas temu stwierdziłam, że jak się zmobilizuję teraz do pracy w końcu (czekam na odpowiedzi), to dla przykładu, raz na sezon będę sobie kupować ubrania. Po kilka sztuk, za to dobrych firm. Nie potrzebuję 20 byle jakich tshirtów, które kupuje się, bo są tanie (u mnie w De można takie dostać za 2 euro w sieciówkach  i to nie jest sztuka). Będę kupować np. 4 tshirty, za to dobre, lepsze. I tak w kółko chodzę w tym samym, a reszta leży. Więc mam zamiar nauczyć się oszczędzać na bezsensownym wydawaniu kasy na masę rzeczy, które mi są "niezbędne" do życia. I wierzę, że kupując droższe rzeczy, tak naprawdę zaoszczędzę. Póki co w ogóle nie kupuję ciuchów, bo przecież niedługo schudnę, to jest dopiero oszczędność  :D

Ale nigdy, przenigdy nie nauczę się oszczędzać tak, żeby mi kasa na dany miesiąc zostawała, i żebym ją odkładała, może dlatego, że przez ostatnie lata nie miałam takiej potrzeby, a te oszczędności właśnie wydawałam.
Sorry jak się rozpisałam, wciągnął mnie temat :D

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.