- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
22 października 2023, 15:48
Takie zwykłe pytanie. Czy drożyzna spowodowała u Was zmianę sytuacji finansowej? Czy odczuwacie ją? Jak bardzo? Czy w chwili obecnej pozwalacie sobie na mniej niż kiedyś?
23 października 2023, 06:27
Tak, ale od kiedy jestem na diecie kupuję tylko to co potrzebuję. Staram się, aby nic nie marnować. Mimo wszystko nie odmówię sobie wakacji, gdzie wylatuję raz w roku. Tylko, że jest ,,ale'' bo pracuję na 1,5 etatu i czasami w sobotę i niedziele- zależy. Myślę, że jeśli pracowałabym tylko cały etat od pn-pt nie pozwoliłabym sobie na dodatkowe wydatki prócz zagranicznych wakacji jak np. aparat ortodontyczny czy wymiana pomnika.
23 października 2023, 07:53
Oczywiście, że tak.
Nie narzekam może jakoś bardzo na naszą sytuację bo jest dość dobra, co nie zmienia faktu, że w sklepach zostawia się coraz więcej.
Na co dzień robię częściej zakupy więc jednorazowo nie zostawiam ogromnych kwot (ale sporo większe niż wcześniej) ale teraz w piątek jak pojechałam do Auchan i zobaczyłam 900 zł to sama byłam w szoku - a wcale jakoś ten wózek po brzegi wypełniony nie był.
Nie musimy się jakoś bardzo ograniczać ale zaczęłam brać pod uwagę promocje - jak kupuję rybę to zazwyczaj biorę tą, która jest na promce. To samo np. jak kupowałam lody - też jak były na promocji brałam większą ilość żeby potem nie kupować po 20 zł za pudełko.
Koszty utrzymania mieszkania także wzrosły, mamy nowy dom więc jeszcze w miarę to jakoś jest ale wynajmujemy także mieszkania - musieliśmy ponieść najemcom czynsz o 50% żeby to się jakoś spinało.
musieliśmy ponieść najemcom czynsz o 50% żeby to się jakoś spinało. oby ci ktos zaplacil te 50 % wiecej, nie sadze by dochody im o 50 % wzrosly a podwyzki w innych dziedzinach tez odczuja, ja musialabym sie wyprowadzic jak by mi wlasciciel zaspiewal z dnia na dzien podwyzke o 50 %.
Moja siostra wlasnie się wyprowadza po tak dużej podwyżce, koszty w porównaniu z metrażem, standardem i lokalizacją zrobiły się absurdalnie wysokie. Zresztą mi jako wynajmującemu raczej byłoby głupio zarządzić tak wysoka podwyżkę jeśli lokator byłby ok i płacił na czas bezproblemowo.
"Zresztą mi jako wynajmującemu raczej byłoby głupio zarządzić tak wysoka podwyżkę jeśli lokator byłby ok i płacił na czas bezproblemowo."
A wynajmujesz mieszkanie czy tylko gdybasz ? Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
zdziwilam sie taka podwyzka bo u mnie po prostu funkcjonuje prawo ktore pozwala na podwyzke czynszu do 20 % raz na trzy lata, wiec podniesienie o 50 % jest nie zgodne z prawem (co nie znaczy ze do takich podwyzek czasem dochodzi gdy wlasciciele chca pozbyc sie ludzi wyremontowac kamiennice i podniesc czynsze o 300%). Jesli u was czynsz wczesniej byl nizszy od srednich stawek i wynajmujacy ta sytuacje akceptuja to tylko wasza umowa miedzy wami i nikt jej nie podwaza.
musielibyśmy rozdzielić dwie sprawy- czynsz najmu który jest zyskiem wynajmującego plus czynsz do spółdzielni/opłaty stałe i eksploatacyjne czy jak inni to nazywają.
Mieszkania ludzie zazwyczaj wynajmują podając "cena najmu plus czynsz i opłaty esploatacyjne według rachunków", które są po stronie najemcy i jeśli rosną to najemca płaci więcej (tak jak każdy kto ma swoje własne mieszkanie musi płacić więcej kiedy czynsz rośnie)- np. w Gdańsku przeciętna cena najmu dwóch pokoi to 2800 zł plus czynsz powiedzmy 600 zł i prąd według rachunków.
Wnioskuję, że dziewczyny piszą o tej drugiej kwocie, która jest jednak mniejsza składowa "ceny końcowej" i nie jest aż tak poruszająca podwyżka. Plus dodatkowo wynajmujący wie, że płaci więcej bo po prostu zużył w takiej kwocie za aktualne ceny.
23 października 2023, 08:11
Ogólnie spożywczo + jakaś chemia kupuję to co kupowałam, bo i tak do tej pory nie kupowaliśmy zbędnych rzeczy, więc nawet nie miałabym z czego obciąć a nie będę kupowała tańszych, bo to co kupuję jest dobre pod kątem składu i nie mam zamiaru kupować gwna byle taniej. Po samych zakupach widzę podwyżki, bo robię zakupy raz w tygodniu, prawie te same produkty (plus minus, wiadomo czasem coś wpadnie a czasem odejdzie) i jak kiedyś wydawałam na nie 200-250 zł tak teraz min. 350. Ogólnie w budżecie tego nie odczuwamy jakoś bardzo, bo za podwyżkami poszły też na szczęscie podwyżki pensji. Ale widać i po cenach i po rachunkach. Bardzo do góry też poszły wszelakiego rodzaju meble. Wprawdzie nie kupuje się tego jakoś namiętnie co chwilę, ale mam porównanie jak chciałam kupić córce biurko w ikea. Takie same jakie mamy dwa w domu - wcześniej koszt 330 zł, teraz prawie 600. W końcu kupiłam na olxie używkę za 200 zł. Ostatnio sobie umyśliłam szafę zrobić i mam też z ikei jedną, za którą 3 lata temu całościowo zapłaciłam 700 zł (obudowa, 2 pary drzwi i w ch... półek, gdzie same półki kosztowały sporo a mam ich gęsto bo robiłam ją na buty). Teraz chciałam taką samą tylko mniej półek bo na ciuchy, to sama obudowa kosztuje 650 zł a gdzie drzwi i półki? Masakra. Jeden element kosztuje tyle ile zapłaciłam za całą szafę 3 lata temu.
23 października 2023, 08:23
Oczywiście, że odczuwamy, a na pewno zauważamy- ceny niektórych produktów są szokujące, pamiętając ile coś tam jeszcze niedawno kosztowało.
Ostatnio wyszliśmy ze znajomymi, rezerwacja była z apka, gdzie mieliśmy zniżkę 50% na dania (pełna płatność tylko za napoje wszelakie) i wydaliśmy na naszą dwójkę około 400 zł za cały wieczór. Nigdy nie wychodziliśmy co tydzień (poza okresem letnim,, gdzie lubimy wychodzić i to robimy) i u nas częstotliwość się jakoś nie zmieniła, ale wydaje mi się że wyjscia do knajp- tak jak w jakims momencie stały się bardzo dostępne dla wielu ludzi, tak teraz te możliwości znowu się kurczą i niektórych może być na to zupełnie nie stac.
Mieliśmy podwyżki, generalnie nie żyje nam się w żaden sposób źle czy ciężko- nie spadł nam standard życia w żaden sposób, odkładamy z roku na rok więcej, ale mam świadomość że wartość tych oszczędności jest mniejsza w kontekście np. kupna samochodu, nieruchomości czy wykończenia mieszkania.
W sklepach patrzę na promocje, tzn. nadal jemy tak samo, ale jak widzę ręczniki papierowe czy papier toaletowy w promocji, tak samo są produkty spożywcze które u nas schodzą kupuję w zapasie podczas promocji. Tyle że mi się wydaje że zawsze tak robiłam. Mam wrażenie że nie zaczęliśmy wydawać na jedzenie zdecydowanie więcej niż np. 2 lata temu.
Edytowany przez sacria 23 października 2023, 12:10
23 października 2023, 09:03
We Fr jest głównie shrinkflacja i shitflacja. Ceny wzrosły trochę, ale opakowania widocznie zmalały i mam wrażenie, że pogorszyła się jakość produktów. Pamiętam zawsze standardową wagą było 200 i 500g, teraz zamiast 200 jest 150-180, zamiast 500 jest 350, a 500ek w ogóle nie ma w sprzedaży (np w opakowaniach mięs). Więc niby wychodzi na to, że te ceny nie wzrosły tak bardzo, ale finalnie za swoje pieniądze dostajesz dużo mniej ilościowo i jakościowo. Gdzieś na przestrzeni pocovidowej zrezygnowaliśmy z różnych sprzyjających wydawaniu pieniędzy rzeczy, właśnie dlatego, że nam jakość przestała pasować do ceny (take away, mięso czy sery od rzeźnika i lokalnego producenta) i teoretycznie to powinno się odkładać na większe oszczędności - nie przełożyło się. I na pewno pierwszy raz ever zaczęliśmy patrzeć na rachunki za gaz.
Plus, mam wrażenie (które zdaje się potwierdzać google), że we Fr inflacja nie przełożyła się specjalnie na wzrost wynagrodzeń, więc to inna sytuacja niż w PL gdzie przynajmniej dla części populacji ostatnie lata to po prostu gonienie zachodu nie tylko gdy idzie o koszty życia, ale też wynagrodzenia.
A ogólnie to najbardziej mi dowali wzrost cen nieruchomości i mieszkań, bo dokładnie w momencie, kiedy planowaliśmy się wyprowadzić mamy tak jak w PL najwyższe ceny nieruchomości w historii w pakiecie z najwyższymi stopami procentowymi od kryzysu 2008 - i to mi bardziej da po dupie niż jakakolwiek podwyżka cen jedzenia, nie wiem czy sobie kiedykolwiek wybaczę, że cokolwiek kupię, zapłacę za to pi razy oko 2 razy tyle na przestrzeni całego okresu spłaty hipoteki, co ktoś kilka lat temu.
Edytowany przez menot 23 października 2023, 09:14
23 października 2023, 09:45
Oczywiście, że tak.
Nie narzekam może jakoś bardzo na naszą sytuację bo jest dość dobra, co nie zmienia faktu, że w sklepach zostawia się coraz więcej.
Na co dzień robię częściej zakupy więc jednorazowo nie zostawiam ogromnych kwot (ale sporo większe niż wcześniej) ale teraz w piątek jak pojechałam do Auchan i zobaczyłam 900 zł to sama byłam w szoku - a wcale jakoś ten wózek po brzegi wypełniony nie był.
Nie musimy się jakoś bardzo ograniczać ale zaczęłam brać pod uwagę promocje - jak kupuję rybę to zazwyczaj biorę tą, która jest na promce. To samo np. jak kupowałam lody - też jak były na promocji brałam większą ilość żeby potem nie kupować po 20 zł za pudełko.
Koszty utrzymania mieszkania także wzrosły, mamy nowy dom więc jeszcze w miarę to jakoś jest ale wynajmujemy także mieszkania - musieliśmy ponieść najemcom czynsz o 50% żeby to się jakoś spinało.
musieliśmy ponieść najemcom czynsz o 50% żeby to się jakoś spinało. oby ci ktos zaplacil te 50 % wiecej, nie sadze by dochody im o 50 % wzrosly a podwyzki w innych dziedzinach tez odczuja, ja musialabym sie wyprowadzic jak by mi wlasciciel zaspiewal z dnia na dzien podwyzke o 50 %.
Moja siostra wlasnie się wyprowadza po tak dużej podwyżce, koszty w porównaniu z metrażem, standardem i lokalizacją zrobiły się absurdalnie wysokie. Zresztą mi jako wynajmującemu raczej byłoby głupio zarządzić tak wysoka podwyżkę jeśli lokator byłby ok i płacił na czas bezproblemowo.
"Zresztą mi jako wynajmującemu raczej byłoby głupio zarządzić tak wysoka podwyżkę jeśli lokator byłby ok i płacił na czas bezproblemowo."
A wynajmujesz mieszkanie czy tylko gdybasz ? Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
zdziwilam sie taka podwyzka bo u mnie po prostu funkcjonuje prawo ktore pozwala na podwyzke czynszu do 20 % raz na trzy lata, wiec podniesienie o 50 % jest nie zgodne z prawem (co nie znaczy ze do takich podwyzek czasem dochodzi gdy wlasciciele chca pozbyc sie ludzi wyremontowac kamiennice i podniesc czynsze o 300%). Jesli u was czynsz wczesniej byl nizszy od srednich stawek i wynajmujacy ta sytuacje akceptuja to tylko wasza umowa miedzy wami i nikt jej nie podwaza.
musielibyśmy rozdzielić dwie sprawy- czynsz najmu który jest zyskiem wynajmującego plus czynsz do spółdzielni/opłaty stałe i eksploatacyjne czy jak inni to nazywają.
Mieszkania ludzie zazwyczaj wynajmują podając "cena najmu plus czynsz i opłaty esploatacyjne według rachunków", które są po stronie najemcy i jeśli rosną to najemca płaci więcej (tak jak każdy kto ma swoje własne mieszkanie musi płacić więcej kiedy czynsz rośnie)- np. w Gdańsku przeciętna cena najmu dwóch pokoi to 2800 zł plus czynsz powiedzmy 600 zł i prąd według rachunków.
Wnioskuję, że dziewczyny piszą o tej drugiej kwocie, która jest jednak mniejsza składowa "ceny końcowej" i nie jest aż tak poruszająca podwyżka. Plus dodatkowo wynajmujący wie, że płaci więcej bo po prostu zużył w takiej kwocie za aktualne ceny.
nasze opłaty za wynajem ustalone są wg schematu: stała kwota (w tym jest czynsz spoldzielni, który opłacamy potem my) plus opłaty typowo licznikowe (prąd, gaz, woda - najemca opłaca je bezpośrednio dostawcom wg wskazań licznikow).
czynsz do spoldzielni jest w naszym "ryzyku" dlatego, że w przypadku zmiany najemcy ciężko rozliczyć ten czynsz (np. wspomniane ciepło, które jest rozliczane raz w roku a jest skladowa czynszu).
23 października 2023, 09:57
Generalnie jest drogo w uj, ale porównując ile zarabiałam kilka lat temu, to mimo, że było taniej, to przez marne zarobki żyło mi się gorzej. Teraz zdecydowanie mogę sobie pozwolić na więcej
23 października 2023, 10:22
I tak i nie. Na pewno teraz nie wydaje pieniędzy na bzdety na prawo i lewo jak to miałam w zwyczaju, staram się mądrze planować zakupy i ogólnie ostrożniej podchodzić do wydawania pieniędzy, ale na to tez ma wpływ to ze odkładamy na wesele i mamy dziecko w drodze. Ceny są wyższe, ale od kiedy np. planuje posiłki na cały tydzień, to spokojnie mieszczę się w budżecie który sobie zaplanowaliśmy, gdzie wcześniej był z tym problem. Nie musieliśmy póki co zrezygnować z żadnych zbędnych przyjemności, dalej jesteśmy w stanie sobie pozwolić na kilka wyjazdów w ciagu roku i ogólnie dobrze nam się żyje. Szczerze mówiąc, to dopiero jak się pochyliłam nad finansami to zauważyłam w jakiej jesteśmy uprzywilejowanej pozycji.
23 października 2023, 10:40
Troche tak, troche nie, bo mielismy ciezki okres w pandemii i teraz jest zdecydowanie lepiej. My generalnie duzo wydajemy, wychodzimy, jemy zamowionego jedzenia. Ale np. potrafie porownac, ze kiedys takie jednorazowe zakupy w Kaufland to bylo 80€ (i wcale nie jakies wielkie), a teraz na weekend 150€ 🙈 W PL wydajemy na weekend zawsze prawie 1.000, zakupy w Biedrze / miesnym / paliwo / obiad + fajki D.
A no najwyzsza podwyzke widze w jedzeniu w PL w takiej restauracji, przed pandemia to za 4 obiady placilismy kolo 80 pln, a dzis tez niemal dwa razy tyle.
Mielismy tez regularnie podwyzki inflacyjne chociaz, to to na pewno pomoglo, bo gdybym miala miec takie zarobki jak w trakcie pandemii, to by bylo gorzej.
Edytowany przez cancri 23 października 2023, 11:14