Temat: Czy odczuwacie drożyznę?

Takie zwykłe pytanie. Czy drożyzna spowodowała u Was zmianę sytuacji finansowej? Czy odczuwacie ją? Jak bardzo? Czy w chwili obecnej pozwalacie sobie na mniej niż kiedyś?

widzę wzrost cen w sklepach, natomiast mocno podskoczyły mi zarobki, więc mogę pozwolić sobie na więcej niż kiedyś 

Oczywiście, że tak. Co prawda kupujemy to samo i nie oszczędzamy na niczym, ale widzę, że wydajemy dużo więcej pieniędzy. Mam wrażenie, że teraz kasa rozpływa się z prędkością światła 😜 Najgorzej chyba idzie to odczuć na produktach spożywczych.

Pasek wagi

Z jakiegoś powodu zawsze rzuca mi się w oczy rosnąca cena pomidorków koktajlowych, ostatnio w Lidlu 500g za 16.99zł, aż mnie zatkało ;)

Ves91 napisał(a):

Oczywiście, że tak. Co prawda kupujemy to samo i nie oszczędzamy na niczym, ale widzę, że wydajemy dużo więcej pieniędzy. Mam wrażenie, że teraz kasa rozpływa się z prędkością światła ? Najgorzej chyba idzie to odczuć na produktach spożywczych.

Pewnie dlatego, że kupuje się je regularnie. Inne rzeczy oczywiście też poszły do góry i to nawet bardziej niz spożywka, ale nie kupuje się tego co chwilę, więc się nie odczuwa. Jak już trzeba coś kupić to oczywiście jest zdziwienie i albo się kupuje i jakoś to przeżyje bo w końcu raz albo się odpuszcza jeśli cena wybitnie nieadekwatna do potrzeb. A jednak ta spożywka czy chcesz czy nie chcesz to trzeba kupić, no bo jeść trzeba. O ile można sobie darować jakieś urozmaicenia, przyoszczędzić na jakichś swoich zachciankach, tak powiedzmy ten chleb, makarony jakieś ryże, kasze, dodatki, nabiał, ziemniaki itp. to raczej kupuje większość. Z mięsem też drożyzna i na mięsie i na wędlinach (my akurat wędlin nie kupujemy a i mięsa jemy mało), ale z drugiej strony jak ktoś nie je mięsa wcale, to je co innego zamiast i to też swoje kosztuje niestety. O ile można sobie odmówić coli za 10 zł czy paczki czipsów za 8, tak na podstawowych produktach ciężko oszczędzić. Już nawet jak ktoś zamieni pieczywo z ulubionej piekarni na jakieś marketowe, to i tak swoje wyda bo teraz durny chleb w biedrze potrafi kosztować 5-6 zł o ile się nie bierze tego najbielszego z białych. U mnie w sklepie osiedlowym durna bułka kosztuje 1,8 zł, gdzie jeszcze niedawno za 2 razy tyle miałam cały bochenek chleba.

Pasek wagi

Widze, ze rachunki ogolnie wzrosly. Nie ma to jednak wplywu na komfort zycia i wybory. Nic nie zmienilam i nie zamierzam. Po prostu place wiecej za zakupy, w restauracji, prad i cala reszte. 

Przewartościowuję priorytety. Wolę lepsze mięso i więcej warzyw, niż jakieś głupotki, czy dziesiąte coś tam. Tyle tylko, że mi czynsz nie wzrósł o 50%... Współczucia dla ludzi postawionych z dnia na dzień w takiej sytuacji.

Pasek wagi

krolowamargot napisał(a):

Widzę, że ceny wzrosły, ale nie zmienił się mój poziom życia, ani nawyki zakupowe.Ilość podróży chyba nawet wzrosła.

Tak jak koleżanki, musiałam podnieść czynsz najemcom nieruchomości w PL, w NL zrobiliśmy to na początku roku.  

Podniosła pani ludziom czynsz na tyle, by liczba podróży mogła wzrosnąć? Przepraszam, to nawet nie jest pytanie. Przerzucanie wzrostu kosztów w zasadzie jedynie na biedniejszych niestety było i jest. Nie ma się czym chwalić.

Pasek wagi

Użytkownik5374931 napisał(a):

krolowamargot napisał(a):

Widzę, że ceny wzrosły, ale nie zmienił się mój poziom życia, ani nawyki zakupowe.Ilość podróży chyba nawet wzrosła.

Tak jak koleżanki, musiałam podnieść czynsz najemcom nieruchomości w PL, w NL zrobiliśmy to na początku roku.  

Podniosła pani ludziom czynsz na tyle, by liczba podróży mogła wzrosnąć? Przepraszam, to nawet nie jest pytanie. Przerzucanie wzrostu kosztów w zasadzie jedynie na biedniejszych niestety było i jest. Nie ma się czym chwalić.

A to nie chodzi o to, że podniosły czynsze bo wzrosły koszta eksploatacji? Są sytuacje gdzie płaci się sam czynsz a oprócz tego najemca płaci rachunki, to w tym wypadku wzrost jest nie specjalnie uzasadniony, ale dużo osób płaci czynsz kompleksowo a własciciel z tych pieniędzy opłaca rachunki i coś mu zostaje zysku, więc jeśli rachunki wzrosły (a wzrosły) to wzrost takiego czynszu jest uzasadniony, bo przecież ten właściciel nie bedzie dokładał ze swoich. Nie miałoby to sensu.

Pasek wagi

Karolka_83 napisał(a):

Użytkownik5374931 napisał(a):

krolowamargot napisał(a):

Widzę, że ceny wzrosły, ale nie zmienił się mój poziom życia, ani nawyki zakupowe.Ilość podróży chyba nawet wzrosła.

Tak jak koleżanki, musiałam podnieść czynsz najemcom nieruchomości w PL, w NL zrobiliśmy to na początku roku.  

Podniosła pani ludziom czynsz na tyle, by liczba podróży mogła wzrosnąć? Przepraszam, to nawet nie jest pytanie. Przerzucanie wzrostu kosztów w zasadzie jedynie na biedniejszych niestety było i jest. Nie ma się czym chwalić.

A to nie chodzi o to, że podniosły czynsze bo wzrosły koszta eksploatacji? Są sytuacje gdzie płaci się sam czynsz a oprócz tego najemca płaci rachunki, to w tym wypadku wzrost jest nie specjalnie uzasadniony, ale dużo osób płaci czynsz kompleksowo a własciciel z tych pieniędzy opłaca rachunki i coś mu zostaje zysku, więc jeśli rachunki wzrosły (a wzrosły) to wzrost takiego czynszu jest uzasadniony, bo przecież ten właściciel nie bedzie dokładał ze swoich. Nie miałoby to sensu.

plus skoro skumulowana inflacja np. za ostatnie 3 lata wyniosła 30% to 1 zł zysku sprzed 3 lat nie ma takiej siły nabywczej jak miała wtedy.

Użytkownik5374931 jak chcesz wynajmować komuś charytatywnie to proszę bardzo.

Pasek wagi

Użytkownik5374931 napisał(a):

krolowamargot napisał(a):

Widzę, że ceny wzrosły, ale nie zmienił się mój poziom życia, ani nawyki zakupowe.Ilość podróży chyba nawet wzrosła.

Tak jak koleżanki, musiałam podnieść czynsz najemcom nieruchomości w PL, w NL zrobiliśmy to na początku roku.  

Podniosła pani ludziom czynsz na tyle, by liczba podróży mogła wzrosnąć? Przepraszam, to nawet nie jest pytanie. Przerzucanie wzrostu kosztów w zasadzie jedynie na biedniejszych niestety było i jest. Nie ma się czym chwalić.

Ale to zupełnie nie jest Twoja sprawa, z czego finansuję swoje podróże, prawda?

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.