Temat: Czy da się przestać być żarłokiem?

Mnie jedzenie bardzo jara i ekscytuje. Np bardzo mnie cieszy ze zjem na obiad coś dobrego, słodkości bardzo kuszą, dużo rozmyślam o jedzeniu, czuje jakiś brak gdy sobie odmawiam czegoś. A znam osoby które potrafią jedna czekoladę jeść miesiąc, nie myślą co będzie na obiad, zapominają ze nie jedli i maja do tego obojętny stosunek. Powiedzcie czy da się tak przestawić jak od małego się było typem żarłoka? I jak to zrobić?

właśnie mi uświadomiłas, że coś ze mną nie tak. Jak miałam 20 lat matka mojego chłopaka ciągle mówiła o jedzenie, że obiad, że pójdziemy coś zjeść, że do restauracji itd. I to się wydawało mega słabe. Mega mega. A teraz ja. Jak gdzieś j dziwny to patrzę na knajpy, na jedzenie, żeby było dużo, bo lubię. Nagradzamy się jedzeniem, pocieszam się jedzeniem i jak jestem głodna to jest źle. Bardzo źle. Bardzo lubię być na poście Dąbrowskiej, bo wtedy mam klarowna sytuację, że nie mogę nic innego zjeść, bo post, przestanie mieć sens. Jakąkolwiek dietę nie robiłabym ciągu ostatnich 13 lat to pięknie chudnę i zaraz pięknie tyje. I tym sposobem przez 13 lat dodałam sobie 30kg. 1/3 już zwaliłam. Czas na dalsze kroki. Trzeba się przeprogramować, a to jest ciężkie. Nawet kurs dietetyki i psychodietetyki zrobiłam, żeby się umieć trzymać w garści, ale nie pomogło. Teraz mam cel, żeby na 40. urodziny wrócić do wagi wyjściowej. Mam na to jeszcze ponad 270 dni. Zaciskam żeby i nie zapominam o celu. Chyba trzeba się każdego dnia pilnować i rozmawiać z sobą, czy muszę to jeść. Negocjować, przekonywać. Iść na kompromis. 

wiem o czym mówisz.... zdarzają się tacy ludzie dla których jedzenie nic nie znaczy lub stanowi straszną mękę, znam jedną osobę taką, ponoć może jest ich więcej, ja lubię jeść....

Ja tez wiem o czym mówisz. Teraz w ciąży jestem na etapie ze nie jestem w stanie nic zjeść i nic mnie nie jara i szczerze mówiąc to mam dużą nadzieje, ze chociaż trochę już mi tak zostanie po ciąży :/ 

vegadula napisał(a):

Ja tez wiem o czym mówisz. Teraz w ciąży jestem na etapie ze nie jestem w stanie nic zjeść i nic mnie nie jara i szczerze mówiąc to mam dużą nadzieje, ze chociaż trochę już mi tak zostanie po ciąży :/ 

jeśli to 1 trymestr to nie martw się minie już za kilka tygodni 😂😁

Pleszkaa napisał(a):

Mnie z tego wyleczyła operacja zmniejszenia żołądka. Niegdyś totalnie jedzenie władało moim życiem. Wciąż myślałam co zjem, kiedy zjem, szukałam okazji. Cieszyłam się na domowe obiady, słodycze, fastfoody. Ogólnie jedzenie były istotnym i głównym aspektem życia. Dopiero teraz gdy się od tego uwolniłam widzę jakie to było obciążające i ciężkie.. Byłam totalnym więzniem jedzenia, które mną rządziło. A jak przeszło? Samo z siebie, po operacji. 

to dlatego ze przy zmniejszaniu zoaldka wycinaja organy produkujace greline, hormon glodu. 

niestety nie ma innego sposobu na bezposrednie wplyniecie na greline. kazdy jednak ma rozne wyrzuty greliny dlatego niektorzy sa zarlokami inni nie.

posrednio jedynym rozwiazaniem an wyhamowanie greliny jest obnizenie insuliny poprzed np diete keto i post przerywany. Glod jest wtedy wytlumiony o 90%. Jednak wtedy mozna zapomniec o jedzeniu weglowodanow wiec i czekoladek :)

tak mowi nauka, a wszystkie inne sprawy typu, wiecej trzeba sie ruszac, jesc wazywka, motywacje,  dlogofalowo zawodza zawsze czasami 3 miesiace czasami 3 lata :) 

asdfer napisał(a):

Pleszkaa napisał(a):

Mnie z tego wyleczyła operacja zmniejszenia żołądka. Niegdyś totalnie jedzenie władało moim życiem. Wciąż myślałam co zjem, kiedy zjem, szukałam okazji. Cieszyłam się na domowe obiady, słodycze, fastfoody. Ogólnie jedzenie były istotnym i głównym aspektem życia. Dopiero teraz gdy się od tego uwolniłam widzę jakie to było obciążające i ciężkie.. Byłam totalnym więzniem jedzenia, które mną rządziło. A jak przeszło? Samo z siebie, po operacji. 

To co opisujesz jest u mnie również , to jakby nałóg pod który się dostosowuje różne sytuacje życiowe ? ja się takiej operacji nie poddam bo mam wagę w normie ale chciałabym znaleźć rozwiązanie na to żeby mi przeszło tak jak tobie..

Ja myślę, że to była u mnie kwestia głodu. O tym jedzeniu przypominał mi mój żołądek, bo czułam cały czas takie lekkie ssanie, nawet jak byłam najedzona. Więc po posiłku mijało jakieś pół godziny i już znowu myślałam o jedzeniu. 
Okazało się, że to były hormony głodu, które każdy z nas ma w żołądku i one dają nam znać o potrzebie jedzenia. Ale równie dobrze może to być aspekt psychologiczny. Ja tak mam ze słodyczami. Cały czas w ciężkich chwilach mam na nie ogromną ochotę i z automatu chcę po nie sięgać.
To można przepracować na terapii. 

MyszekCzarny napisał(a):

Pleszkaa napisał(a):

Mnie z tego wyleczyła operacja zmniejszenia żołądka. Niegdyś totalnie jedzenie władało moim życiem. Wciąż myślałam co zjem, kiedy zjem, szukałam okazji. Cieszyłam się na domowe obiady, słodycze, fastfoody. Ogólnie jedzenie były istotnym i głównym aspektem życia. Dopiero teraz gdy się od tego uwolniłam widzę jakie to było obciążające i ciężkie.. Byłam totalnym więzniem jedzenia, które mną rządziło. A jak przeszło? Samo z siebie, po operacji. 

to dlatego ze przy zmniejszaniu zoaldka wycinaja organy produkujace greline, hormon glodu. 

niestety nie ma innego sposobu na bezposrednie wplyniecie na greline. kazdy jednak ma rozne wyrzuty greliny dlatego niektorzy sa zarlokami inni nie.

posrednio jedynym rozwiazaniem an wyhamowanie greliny jest obnizenie insuliny poprzed np diete keto i post przerywany. Glod jest wtedy wytlumiony o 90%. Jednak wtedy mozna zapomniec o jedzeniu weglowodanow wiec i czekoladek :)

tak mowi nauka, a wszystkie inne sprawy typu, wiecej trzeba sie ruszac, jesc wazywka, motywacje,  dlogofalowo zawodza zawsze czasami 3 miesiace czasami 3 lata :) 

Właśnie tak! Nie sądziłam, że mój hormon głodu był aż tak aktywny i tak mocno wpływał na całe moje życie ;)

asdfer napisał(a):

Mnie jedzenie bardzo jara i ekscytuje. Np bardzo mnie cieszy ze zjem na obiad coś dobrego, słodkości bardzo kuszą, dużo rozmyślam o jedzeniu, czuje jakiś brak gdy sobie odmawiam czegoś. A znam osoby które potrafią jedna czekoladę jeść miesiąc, nie myślą co będzie na obiad, zapominają ze nie jedli i maja do tego obojętny stosunek. Powiedzcie czy da się tak przestawić jak od małego się było typem żarłoka? I jak to zrobić?

nie ma rzeczy niemożliwych, ale podejrzewam, że dla osoby, która nadała jedzeniu wyższą rangę, może być ciężko i to tak jakby brać rozwód lub przeżywać czyjąś śmierć.

mnie jest ciężko wczuć się w Twoją sytuację, ponieważ jestem przykładem osoby, jaką opisywałas w drugiej części swojego posta. Nie dam Ci żadnych rad, ponieważ od dziecka mam bardzo obojętny stosunek do jedzenia, ale gotować lubię i robię to bardzo chetnie. W czwartek upiekłam szalotkę z bezą i nie zjadłam nawet kawałka, bo wszystko rozdałam - dla mnie to norma, ale podejrzewam, że dla kogoś takie zachowanie może być wręcz abstrakcyjne.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.