Temat: Czy da się przestać być żarłokiem?

Mnie jedzenie bardzo jara i ekscytuje. Np bardzo mnie cieszy ze zjem na obiad coś dobrego, słodkości bardzo kuszą, dużo rozmyślam o jedzeniu, czuje jakiś brak gdy sobie odmawiam czegoś. A znam osoby które potrafią jedna czekoladę jeść miesiąc, nie myślą co będzie na obiad, zapominają ze nie jedli i maja do tego obojętny stosunek. Powiedzcie czy da się tak przestawić jak od małego się było typem żarłoka? I jak to zrobić?

Ogólnie mam tez już taka łatkę w rodzinie ze jem duże porcje i lubię zjeść przez co mi chcą dogadzać i robią jakieś smakołyki i potem mi głupio odmówić bo to z myślą o mnie było … moje bmi to 21 wiec mówią ze jestem chuda i mogę jeść i żebym jadła… a ja tak bardzo nie lubię w sobie tego łakomstwa 

Czerpanie radości z jedzenia nie oznacza bycia żarłokiem, czyli osobą jadającą dużo i łapczywie.

Jeśli nie wpływa to na Twoją wagę i zdrowie, to bym się nie przejmowała. Dla mnie żarłok to ktoś kto się rzuca na jedzenie jakby miesiąc nie jadł, je łapczywie, nie zwraca uwagi czy dla innych starczy, tylko wymiata wszystko ze stołu co pod rękę popadnie. Ja np zazdroszczę, bo nie mogę sobie pozwolić na duże porcje czy jedzenie wszystkiego co leży na stole :)

Pasek wagi

Karolka_83 napisał(a):

Jeśli nie wpływa to na Twoją wagę i zdrowie, to bym się nie przejmowała. Dla mnie żarłok to ktoś kto się rzuca na jedzenie jakby miesiąc nie jadł, je łapczywie, nie zwraca uwagi czy dla innych starczy, tylko wymiata wszystko ze stołu co pod rękę popadnie. Ja np zazdroszczę, bo nie mogę sobie pozwolić na duże porcje czy jedzenie wszystkiego co leży na stole :)

ja niby mogę ale przez lato mi 2 kg weszło i nie chce zejść . A moje nawyki jedzenia dużych porcji i dojadania nawet gdy jestem pełna żeby nie marnować jedzenia itp ciężko mi to zrzucić :( 

Nie jestem żarłokiem i od dziecka byłam niejadkiem. Dużo jedzenia niestety marnuję, bo kupię coś, na co niby mam ochotę a potem o tym zapominam i koniec końców nadaje się tylko do wyrzucenia.

Jem tylko wtedy gdy jestem już naprawdę głodna. 

Nie lubię imprez przy stole, bo każdy namawia do jedzenia, a ja naprawdę nie potrzebuję wiele i tak naprawdę nie ma tak dużo rzeczy, które by mi smakowały w kuchni polskiej. Najchętniej sięgam po prostu po owoce.

izabela19681 napisał(a):

Nie jestem żarłokiem i od dziecka byłam niejadkiem. Dużo jedzenia niestety marnuję, bo kupię coś, na co niby mam ochotę a potem o tym zapominam i koniec końców nadaje się tylko do wyrzucenia.

Jem tylko wtedy gdy jestem już naprawdę głodna. 

Nie lubię imprez przy stole, bo każdy namawia do jedzenia, a ja naprawdę nie potrzebuję wiele i tak naprawdę nie ma tak dużo rzeczy, które by mi smakowały w kuchni polskiej. Najchętniej sięgam po prostu po owoce.

pozazdrościć. Czyli to bardziej wynika z natury … a co zatem robisz na stronie o odchudzaniu musiałaś kiedyś zrzucać kg?

asdfer napisał(a):

izabela19681 napisał(a):

Nie jestem żarłokiem i od dziecka byłam niejadkiem. Dużo jedzenia niestety marnuję, bo kupię coś, na co niby mam ochotę a potem o tym zapominam i koniec końców nadaje się tylko do wyrzucenia.

Jem tylko wtedy gdy jestem już naprawdę głodna. 

Nie lubię imprez przy stole, bo każdy namawia do jedzenia, a ja naprawdę nie potrzebuję wiele i tak naprawdę nie ma tak dużo rzeczy, które by mi smakowały w kuchni polskiej. Najchętniej sięgam po prostu po owoce.

pozazdrościć. Czyli to bardziej wynika z natury ? a co zatem robisz na stronie o odchudzaniu musiałaś kiedyś zrzucać kg?

Z wiekiem kilka kg się pojawiło. Ale nigdy nie przekroczyłam na szczęście 69 kg. Teraz spadło do 58-59kg i jest naprawdę ok na moje 164cm i 55 lat. 

Przerzuciłam się na zdrowe suplementy, nie pije alkoholu, 10 lat nie palę już papierosów, w zasadzie pije tylko czystą wodę lub wodę z chlorofilem, zimą będzie to woda z imbirem, herbatki owocowe. Nie słodzę niczym, nic gazowanego. A co do diety, to jestem bardzo niekonsekwentna i jak byłam na diecie, to mnie to bardzo męczyło i regularne jedzenie powodowało, że byłam stale głodna, a ja nie lubię myśleć o jedzeniu.

Jestem tu z przyzwyczajenia :) Dieta Vitalii nigdy mi nie pasowała. 

Mnie z tego wyleczyła operacja zmniejszenia żołądka. Niegdyś totalnie jedzenie władało moim życiem. Wciąż myślałam co zjem, kiedy zjem, szukałam okazji. Cieszyłam się na domowe obiady, słodycze, fastfoody. 
Ogólnie jedzenie były istotnym i głównym aspektem życia. Dopiero teraz gdy się od tego uwolniłam widzę jakie to było obciążające i ciężkie.. 
Byłam totalnym więzniem jedzenia, które mną rządziło. 
A jak przeszło? Samo z siebie, po operacji. 

Pleszkaa napisał(a):

Mnie z tego wyleczyła operacja zmniejszenia żołądka. Niegdyś totalnie jedzenie władało moim życiem. Wciąż myślałam co zjem, kiedy zjem, szukałam okazji. Cieszyłam się na domowe obiady, słodycze, fastfoody. Ogólnie jedzenie były istotnym i głównym aspektem życia. Dopiero teraz gdy się od tego uwolniłam widzę jakie to było obciążające i ciężkie.. Byłam totalnym więzniem jedzenia, które mną rządziło. A jak przeszło? Samo z siebie, po operacji. 

To co opisujesz jest u mnie również , to jakby nałóg pod który się dostosowuje różne sytuacje życiowe … ja się takiej operacji nie poddam bo mam wagę w normie ale chciałabym znaleźć rozwiązanie na to żeby mi przeszło tak jak tobie..

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.