Temat: Lubicie o siebie dbać?

Witam.

Tak się czasem zastanawiam, czy ze mną jest coś nie tak pod tym względem? Bo dbanie o siebie to dla mnie straszny wysiłek, który rzadko podejmuję. Kąpię się raz w tygodniu, mniej więcej, a wszystkie kosmetyki, których używam to mydło, dezodorant, szampon, pasta do zębów i jedwab do włosów. Golę tylko pachy, a zęby i twarz (twarz mydłem) myję raz dziennie, nie robię makijażu, czasem używam perfum, ale zazwyczaj zapominam. Bardzo tego nie lubię i zdecydowanie wolę poświęcić dodatkowe 5 minut, na spacer, ulubioną książkę, film, coś, co sprawia mi przyjemność. 

Raz w miesiącu robię mani, pedi raz-dwa razy w roku, raz na trzy miesiące podcinam końcówki, włosy myję co dwa dni, rano mycie zębów, twarzy i strategicznych miejsc typu pachy i miejsca intymne, lekki krem na twarz +podkład, malowanie rzęs. Cała kąpię się zawsze wieczorem/chyba że w ciągu dnia się spocę i czuję się nieświeżo to również. W ogóle dla mnie kąpiel to taka oczywista oczywistość, przecież to nie trwa dwie godziny żeby nie mieć na to czasu.

Lubię dbać o ciało ( kosmetycznie szczególnie o twarz) oraz o ducha ( spacery, rower, zabawa z psem i książki). Lubię szczotkować ciało, do twarzy przykładam szczególną uwagę ( zabiegi w domu, pielęgnacja zależnie od pory roku i dostosowana do potrzeb skóry) dbam o ciało również wewnętrznie, dieta, suplementacja)

Annaszupr napisał(a):

Raz w miesiącu robię mani, pedi raz-dwa razy w roku, raz na trzy miesiące podcinam końcówki, włosy myję co dwa dni, rano mycie zębów, twarzy i strategicznych miejsc typu pachy i miejsca intymne, lekki krem na twarz +podkład, malowanie rzęs. Cała kąpię się zawsze wieczorem/chyba że w ciągu dnia się spocę i czuję się nieświeżo to również. W ogóle dla mnie kąpiel to taka oczywista oczywistość, przecież to nie trwa dwie godziny żeby nie mieć na to czasu.

Czas bym znalazła, bardziej chodzi o to, że strasznie się zmuszam do tego, wolałabym robić w tym czasie coś innego. Manikiuru i pedikiuru nigdy nie robiłam.

Ovocova napisał(a):

Tak z ciekawości, czy Twoja mama dbała o siebie?

Nie, u nas w domu kąpiel była raz na trzy-cztery tygodnie. Zębów nie myłyśmy, nigdy nikt mi nie kazał myć twarzy, rąk itp. Póki jeszcze był prąd, można było zagrzać wodę do kąpieli na elektrycznej kuchence, potem, jak nie było prądu i gazu, to tylko w zimnej (mama nie pracowała, ale nie była żadnym alkoholikiem ani nic, załamała się po śmierci taty).

PustynnaRoza napisał(a):

Annaszupr napisał(a):

Raz w miesiącu robię mani, pedi raz-dwa razy w roku, raz na trzy miesiące podcinam końcówki, włosy myję co dwa dni, rano mycie zębów, twarzy i strategicznych miejsc typu pachy i miejsca intymne, lekki krem na twarz +podkład, malowanie rzęs. Cała kąpię się zawsze wieczorem/chyba że w ciągu dnia się spocę i czuję się nieświeżo to również. W ogóle dla mnie kąpiel to taka oczywista oczywistość, przecież to nie trwa dwie godziny żeby nie mieć na to czasu.

Czas bym znalazła, bardziej chodzi o to, że strasznie się zmuszam do tego, wolałabym robić w tym czasie coś innego. Manikiuru i pedikiuru nigdy nie robiłam.

Róża, to jest kwestia nawyku. Jak sport, jak wstawanie o określonej godzinie. Po prostu jak zaczniesz, jak to wpasujesz w swój plan dnia, jak znajdziesz jakąś sensowną rutynę, to przestanie ci to wadzić i nie będziesz już tego traktować jako jakiegoś wielkiego poświęcenia. Może nawet to polubisz, szczególnie jeśli zobaczysz poprawę wyglądu.

Przykład? moje włosy ostatnio bardzo źle znoszą mycie przed snem. Więc musiałam się przestawić na mycie w ciągu dnia, tak, żeby całkowicie wyschły przed nocą. Na początku uważałam, że to mega niepraktyczne i irytujące, ale po paru tygodniach się przyzwyczaiłam i już nie mam z tym problemu. 

NewEra2023 napisał(a):

PustynnaRoza napisał(a):

NovemberRain napisał(a):

Chciałam napisać, że nie lubię dbać o siebie, bo nie chce mi się codziennie malować albo nudzi mnie mani-pedi. Ale u Ciebie to już problem z higieną ? kąpiel raz na tydzień nie brzmi dobrze.

Nie masz Ty, dziewczyno jakiejś depresji? 

Nie, po prostu w domu byłam od dziecka uczona, że kąpiel raz na trzy-cztery tygodnie, więc raz w tygodniu to i tak zmiana na lepsze. Dopiero jak miałam jakieś 14 lat zorientowałam się, że inni kąpią się częściej.

Kąpiel co 3-4 tygodnie? Napisz proszę, że chodzi jedynie o kąpiel w wannie pełnej wody, a nie o mycie ciała, szybki prysznic. Bo nie wyobrazam sobie mycia co kilka tygodni. Wiesz, nie każdy ma wannę, więc niektórzy nigdy kąpieli nie biorą. Ale prysznic raz, dwa razy dziennie...

Rozumiem, że nie chce ci się chodzić do kosmetyczki, nie trzeba, poza tym nie każdego na to stać. Ale piszesz o podstawowej higienie jak mycie zębów. Tego się nie lubi, to się po prostu robi.

No i właśnie ja się zmuszam do podstawowej higieny, bo nie wyniosłam tego z domu. Ja szczoteczkę do zębów dostawałam do szkoły na fluoryzację i to wszystko. Teraz myję zęby bo muszę, ale nie przychodzi mi to łatwo, a już na pewno nie automatycznie.

PustynnaRoza napisał(a):

NewEra2023 napisał(a):

PustynnaRoza napisał(a):

NovemberRain napisał(a):

Chciałam napisać, że nie lubię dbać o siebie, bo nie chce mi się codziennie malować albo nudzi mnie mani-pedi. Ale u Ciebie to już problem z higieną ? kąpiel raz na tydzień nie brzmi dobrze.

Nie masz Ty, dziewczyno jakiejś depresji? 

Nie, po prostu w domu byłam od dziecka uczona, że kąpiel raz na trzy-cztery tygodnie, więc raz w tygodniu to i tak zmiana na lepsze. Dopiero jak miałam jakieś 14 lat zorientowałam się, że inni kąpią się częściej.

Kąpiel co 3-4 tygodnie? Napisz proszę, że chodzi jedynie o kąpiel w wannie pełnej wody, a nie o mycie ciała, szybki prysznic. Bo nie wyobrazam sobie mycia co kilka tygodni. Wiesz, nie każdy ma wannę, więc niektórzy nigdy kąpieli nie biorą. Ale prysznic raz, dwa razy dziennie...

Rozumiem, że nie chce ci się chodzić do kosmetyczki, nie trzeba, poza tym nie każdego na to stać. Ale piszesz o podstawowej higienie jak mycie zębów. Tego się nie lubi, to się po prostu robi.

No i właśnie ja się zmuszam do podstawowej higieny, bo nie wyniosłam tego z domu. Ja szczoteczkę do zębów dostawałam do szkoły na fluoryzację i to wszystko. Teraz myję zęby bo muszę, ale nie przychodzi mi to łatwo, a już na pewno nie automatycznie.

No niestety prawda taka, że czym skorupka za młodu nasiąknie... Ja mam też gwniane nawyki z dzieciństwa, ale żywieniowe. U nas jadło się głównie mącznie, kluskowo, plackowo, zerosurówkowo i popijało się albo oranżadą 3 cytryny albo herbatą z 2 łyżeczkami cukru. Jako dorosła, w miarę świadoma osoba staram się to zmieniać od lat. Staram się jeść więcej warzyw, więcej surówek, bardziej urozmaicać posiłki, ale prawda jest taka, że i tak podświadomie ciągnie mnie do kluch wszelakich a wodę piję, ale też muszę świadomie o tym pamiętać, że trzeba teraz wypić wodę. Nie przychodzi mi to naturalnie. Ale też im dłużej coś robię, tym łatwiejsze i bardziej oczywiste są kolejne razy. Najpierw z przymusu, potem dla zasady a na końcu jako oczywista oczywistość o której nie myślę, tylko robię. Ale nie ze wszystkim niestety. Np na co dzień jem pieczywo żytnie, ale jak się w domu znajdzie bułka pszenna to będzie moim pierwszym wyborem na śniadanie/kolację niż chleb żytni. Dlatego nie kupuję ;) I dlatego trzeba dzieciaki uczyć od małego dobrych nawyków żywieniowych i higienicznych.

Pasek wagi

Karolka_83 napisał(a):

PustynnaRoza napisał(a):

NewEra2023 napisał(a):

PustynnaRoza napisał(a):

NovemberRain napisał(a):

Chciałam napisać, że nie lubię dbać o siebie, bo nie chce mi się codziennie malować albo nudzi mnie mani-pedi. Ale u Ciebie to już problem z higieną ? kąpiel raz na tydzień nie brzmi dobrze.

Nie masz Ty, dziewczyno jakiejś depresji? 

Nie, po prostu w domu byłam od dziecka uczona, że kąpiel raz na trzy-cztery tygodnie, więc raz w tygodniu to i tak zmiana na lepsze. Dopiero jak miałam jakieś 14 lat zorientowałam się, że inni kąpią się częściej.

Kąpiel co 3-4 tygodnie? Napisz proszę, że chodzi jedynie o kąpiel w wannie pełnej wody, a nie o mycie ciała, szybki prysznic. Bo nie wyobrazam sobie mycia co kilka tygodni. Wiesz, nie każdy ma wannę, więc niektórzy nigdy kąpieli nie biorą. Ale prysznic raz, dwa razy dziennie...

Rozumiem, że nie chce ci się chodzić do kosmetyczki, nie trzeba, poza tym nie każdego na to stać. Ale piszesz o podstawowej higienie jak mycie zębów. Tego się nie lubi, to się po prostu robi.

No i właśnie ja się zmuszam do podstawowej higieny, bo nie wyniosłam tego z domu. Ja szczoteczkę do zębów dostawałam do szkoły na fluoryzację i to wszystko. Teraz myję zęby bo muszę, ale nie przychodzi mi to łatwo, a już na pewno nie automatycznie.

No niestety prawda taka, że czym skorupka za młodu nasiąknie... Ja mam też gwniane nawyki z dzieciństwa, ale żywieniowe. U nas jadło się głównie mącznie, kluskowo, plackowo, zerosurówkowo i popijało się albo oranżadą 3 cytryny albo herbatą z 2 łyżeczkami cukru. Jako dorosła, w miarę świadoma osoba staram się to zmieniać od lat. Staram się jeść więcej warzyw, więcej surówek, bardziej urozmaicać posiłki, ale prawda jest taka, że i tak podświadomie ciągnie mnie do kluch wszelakich a wodę piję, ale też muszę świadomie o tym pamiętać, że trzeba teraz wypić wodę. Nie przychodzi mi to naturalnie. Ale też im dłużej coś robię, tym łatwiejsze i bardziej oczywiste są kolejne razy. Najpierw z przymusu, potem dla zasady a na końcu jako oczywista oczywistość o której nie myślę, tylko robię. Ale nie ze wszystkim niestety. Np na co dzień jem pieczywo żytnie, ale jak się w domu znajdzie bułka pszenna to będzie moim pierwszym wyborem na śniadanie/kolację niż chleb żytni. Dlatego nie kupuję ;) I dlatego trzeba dzieciaki uczyć od małego dobrych nawyków żywieniowych i higienicznych.

Mam dokładnie to samo szczególnie z bułkami, sięgam po nie jak ćpun po dragi 🤪

Pasek wagi

Ale negatywne konsekwencje niemycia zebow czy ogolnie niedbania o podstawowa higiene tobie nie przeszkadzaja?

Kapiel kapiela, ale prysznic, 3 minuty dziennie to podstawa. Moczenie sie w wodzie nawet moze zaszkodzi skorze. 

Tak samo mycie zebow. Nie masz problemow dentystycznych przez to, ze nie dbasz o higiene jamy ustnej? Dziury, ubytki, bolace dziasla? 

Juz sama wizja tego, ze moge miec problemy zdrowotne ogolne czy dentystyczne mnie wystarczajaco motywuje o dbianie o higiene. 

Nie mowiac o tym, jak cie odbieraja inni, jezeli zauwaza, ze podstawowa higiena kuleje. Na przyklad, ze od ciebie stronia, bo moze masz nieswiezy oddech, albo nieswieze ubranie, tluste wlosy itd. Nie motywuje cie to?

Jak ci sie teraz nie chce, to jak to ma wygladac na starosc, jak bedziesz coraz bardziej niedlezna?

Nie trzeba chodzic to kosmetyczki, na pedikur czy manikur, farbowac wlosow, malowac sie, masowac, robic peelingi, czy juz wogole jakies inne zabiegi bardziej inwazyjne. Jak nie ma sie na to czasu, ochoty czy kasy, to mozna olac. Ale podstawawa higiene??? Cos, co kazdego dnia zajmuje jakies 10 minut rano i 10 wieczorem?

Noir_Madame napisał(a):

Karolka_83 napisał(a):

PustynnaRoza napisał(a):

NewEra2023 napisał(a):

PustynnaRoza napisał(a):

NovemberRain napisał(a):

Chciałam napisać, że nie lubię dbać o siebie, bo nie chce mi się codziennie malować albo nudzi mnie mani-pedi. Ale u Ciebie to już problem z higieną ? kąpiel raz na tydzień nie brzmi dobrze.

Nie masz Ty, dziewczyno jakiejś depresji? 

Nie, po prostu w domu byłam od dziecka uczona, że kąpiel raz na trzy-cztery tygodnie, więc raz w tygodniu to i tak zmiana na lepsze. Dopiero jak miałam jakieś 14 lat zorientowałam się, że inni kąpią się częściej.

Kąpiel co 3-4 tygodnie? Napisz proszę, że chodzi jedynie o kąpiel w wannie pełnej wody, a nie o mycie ciała, szybki prysznic. Bo nie wyobrazam sobie mycia co kilka tygodni. Wiesz, nie każdy ma wannę, więc niektórzy nigdy kąpieli nie biorą. Ale prysznic raz, dwa razy dziennie...

Rozumiem, że nie chce ci się chodzić do kosmetyczki, nie trzeba, poza tym nie każdego na to stać. Ale piszesz o podstawowej higienie jak mycie zębów. Tego się nie lubi, to się po prostu robi.

No i właśnie ja się zmuszam do podstawowej higieny, bo nie wyniosłam tego z domu. Ja szczoteczkę do zębów dostawałam do szkoły na fluoryzację i to wszystko. Teraz myję zęby bo muszę, ale nie przychodzi mi to łatwo, a już na pewno nie automatycznie.

No niestety prawda taka, że czym skorupka za młodu nasiąknie... Ja mam też gwniane nawyki z dzieciństwa, ale żywieniowe. U nas jadło się głównie mącznie, kluskowo, plackowo, zerosurówkowo i popijało się albo oranżadą 3 cytryny albo herbatą z 2 łyżeczkami cukru. Jako dorosła, w miarę świadoma osoba staram się to zmieniać od lat. Staram się jeść więcej warzyw, więcej surówek, bardziej urozmaicać posiłki, ale prawda jest taka, że i tak podświadomie ciągnie mnie do kluch wszelakich a wodę piję, ale też muszę świadomie o tym pamiętać, że trzeba teraz wypić wodę. Nie przychodzi mi to naturalnie. Ale też im dłużej coś robię, tym łatwiejsze i bardziej oczywiste są kolejne razy. Najpierw z przymusu, potem dla zasady a na końcu jako oczywista oczywistość o której nie myślę, tylko robię. Ale nie ze wszystkim niestety. Np na co dzień jem pieczywo żytnie, ale jak się w domu znajdzie bułka pszenna to będzie moim pierwszym wyborem na śniadanie/kolację niż chleb żytni. Dlatego nie kupuję ;) I dlatego trzeba dzieciaki uczyć od małego dobrych nawyków żywieniowych i higienicznych.

Mam dokładnie to samo szczególnie z bułkami, sięgam po nie jak ćpun po dragi ?

u mnie na słodko się jadło. W zasadzie straciłam smak. Dopiero jako dorosłą osoba odstawiłam cukier, wtedy zaczęłam czuć smak potraw. A tak nic mi nie smakowało, co nie było słodkie. U kuzynki dzieciaki są grube, dziewczynka miala już stan przed cukrzycowy (w wieku 13 lat), lekarz zalecił picie wody, zamiast orenżad, a oni jej dawali wodę smakową, któa jej taki samym syfem.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.