Temat: Mieszkanie - Załamka

Hej.. szukam porady, wydaje mi się że jesteśmy z chłopakiem w sytuacji bez wyjścia.. chodzi o mieszkanie. 

Mam wrażenie, że jesteśmy zbyt bogaci na mieszkanie z urzędu, a zbyt biedni na mieszkanie na kredyt. 


Jestem totalnie załamana tą sytuację. Mam już dość wynajmowania mieszkania, w którym nie mogę nic zrobić :/ 

Interesowaliśmy się kredytem, ale nie dostaniemy jako związek partnerski. Albo ślub, albo dziecko wtedy możemy coś myśleć dalej.. 


Sprawdzałam jak wygląda z mieszkaniami z miasta, to oczywiście w pierwszej kolejności dostają rodziny z dziećmi, z chorobami, i innymi nieszczęściami. Mam wrażenie, że dla osób takich jak my, szaraczków pracujących nie ma nic ;( 

Angelofdeath napisał(a):

Wiecznie__gruba napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

no ale co stoi na przeszkodzie, aby wziąć ślub, na wspólny zakup mieszkania i kredyt na całe życie jesteście gotowi, ale na ślub nie ?

Chcemy ślub, ale nie pod kredyt. Inaczej sobie ten dzień wyobrażałam po prostu : <

Na spokojnie, wszystko w swoim czasie, a nie na huraaa szybko ślub, żeby wziąć kredyt jak najszybciej. 

W takim razie w ramach formalności możesz wziąć ślub cywilny (bez wesela) i za jakiś czas jak będziecie gotowi kościelny. Międzyczasie wziąć kredyt i realizować palny. 

a komu potrzebny jakiś ślub kościelny? 

Pasek wagi

Noir_Madame napisał(a):

Berchen napisał(a):

cancri napisał(a):

sacria napisał(a):

cancri napisał(a):

Nie sacria, ludzi na te mieszkania i domy po prostu nie stac.

jak widzimy w Polsce wielu ludzi też nie stać. Niemców i tak prawdopodobnie stać bardziej niż Polaków.

moglybyście napisać z Berchen ile wynoszą takie średnie ceny mieszkania 3 pokojowego tam gdzie mieszkacie? 

Wez pod uwage, ze w Niemczech dostajesz puste (!) mieszkanie, nawet podlogi sa sciagane. U mnie takie w wielkiej plycie, czyli najtansze, za ok. 55m to okolo 600? + prad i internet. Emerytura jesli masz place minimalna, to troche ponad 800?. Jak chcesz mieszkanie w kamienicy albo takie wybudowane w ostatnich 10 latach, to juz powyzej tysiaca. W moim miescie 80% to wielka plyta. Placa minimalna to tak okolo 1500 na reke. Z tym, ze jako specjalista wcale nie dostajesz niewiadomo jak duzo wiecej. Nie ma takiego gigantycznego przestrzalu w tysiacach, jak to ma miejsce w PL. U mnie inzynierowie w doswiadczeniem 20+ lat maja nie wiecej, jak mniej niz 3k? na reke. 

Mieszkan do kupienia praktycznie nie ma, a domow sie nie buduje. Kilkudziesiecioletnie do remontu, to jest od 300.000? tu na wschodzie. Domy maja ci, ktorzy je maja od pokolen. Innych ludzi na to nie stac.

Jeszcze dodam, ze mieszkania Niemcy maja naprawde brzydkie, czy domy, jesli chodzi o wnetrza. Standard jest naprawde bardzo slaby. Przerazilabys sie, jak ludzie mieszkaja. Wiadomo, ze bogacze sa i ladne domy i mieszkania tez sa. Ale w bardzo przewazajacej czesci jest slabo. Przynajmniej na wschodzie, moze na zachodzie jest lepiej. Tu zmienic mieszkanie to jak zmiana pomiedzy dzuma a cholera. My mielismy puste i zaniedbane i mieszkamy od 10 lat, sami sobie zrobilismy plytki w lazience (lazienki sa z tapetami), podlogi, nowe tapety, listwy przypodlogowe.

mieszkam na " zachodzie", potwierdzam ze jakosc mieszkan nie dorownuje polskim mieszkaniom. Ja swoje wynajmowane tez sama remontowalam bo nie moglabym tak mieszkac, wlascicielka odliczyla koszty w czynsz a robocizna juz nasza. 

Sprawdzialm , za 1500 euro można kupic 798 litrów benzyny, diesla jeszcze więcej. W pl za 3000 zł a raczej większość tyle nie zarabia na rękę 496 litrów.

Policz tez inne koszty, np. ile kosztuje ubezpieczenie samochodu (ponad tysiac €), ile kosztuje podatek drogowy (150-200€ i wiecej), ile kosztuja czesci do samochodu i ich wymiana (np. zaplacilam rok temu 400€ za wymiane czesci, ktora w PL kosztuje 200 zlotych). Za sama wymiane opon place 130€ w sezonie. Za lekko wgniecione drzwi (tak 5 cm) policzono mi 1700€ za naprawe. Ile kosztuje przeglad. 

Ile kosztuje srednie utrzymanie samochodu w stosunku do wyplaty w Niemczech, a ile w PL. Bo przeliczanie kosztu paliwa, ktory tak, jest nizszy, okej, ale pomijanie innych kosztow, ktore sa duzo, duzo wyzsze, niz w Polsce...ekhm...jest to naprawde malo miarodajne. Z moich znajomych na studiach, samochody mieli jedynie Polacy i to praktycznie kazdy z nas mial samochod. Niemcy mieli co najwyzej rowery i jezdzili pociagami na drugi koniec Niemiec do rodzin. I wcale to nie jest ani tansze, ani wygodniejsze, ani niewiadomo jak latwiejsze, niz w PL.

Koncze, bo robimy offtop, a moj komentarz odnosil sie jedynie do tego, ze mieszkanie na wlasnosc, to nie jest podstawowa zyciowa potrzeba, zeby w mlodym wieku miec depresje nie majac go.

cancri napisał(a):

Noir_Madame napisał(a):

Berchen napisał(a):

cancri napisał(a):

sacria napisał(a):

cancri napisał(a):

Nie sacria, ludzi na te mieszkania i domy po prostu nie stac.

jak widzimy w Polsce wielu ludzi też nie stać. Niemców i tak prawdopodobnie stać bardziej niż Polaków.

moglybyście napisać z Berchen ile wynoszą takie średnie ceny mieszkania 3 pokojowego tam gdzie mieszkacie? 

Wez pod uwage, ze w Niemczech dostajesz puste (!) mieszkanie, nawet podlogi sa sciagane. U mnie takie w wielkiej plycie, czyli najtansze, za ok. 55m to okolo 600? + prad i internet. Emerytura jesli masz place minimalna, to troche ponad 800?. Jak chcesz mieszkanie w kamienicy albo takie wybudowane w ostatnich 10 latach, to juz powyzej tysiaca. W moim miescie 80% to wielka plyta. Placa minimalna to tak okolo 1500 na reke. Z tym, ze jako specjalista wcale nie dostajesz niewiadomo jak duzo wiecej. Nie ma takiego gigantycznego przestrzalu w tysiacach, jak to ma miejsce w PL. U mnie inzynierowie w doswiadczeniem 20+ lat maja nie wiecej, jak mniej niz 3k? na reke. 

Mieszkan do kupienia praktycznie nie ma, a domow sie nie buduje. Kilkudziesiecioletnie do remontu, to jest od 300.000? tu na wschodzie. Domy maja ci, ktorzy je maja od pokolen. Innych ludzi na to nie stac.

Jeszcze dodam, ze mieszkania Niemcy maja naprawde brzydkie, czy domy, jesli chodzi o wnetrza. Standard jest naprawde bardzo slaby. Przerazilabys sie, jak ludzie mieszkaja. Wiadomo, ze bogacze sa i ladne domy i mieszkania tez sa. Ale w bardzo przewazajacej czesci jest slabo. Przynajmniej na wschodzie, moze na zachodzie jest lepiej. Tu zmienic mieszkanie to jak zmiana pomiedzy dzuma a cholera. My mielismy puste i zaniedbane i mieszkamy od 10 lat, sami sobie zrobilismy plytki w lazience (lazienki sa z tapetami), podlogi, nowe tapety, listwy przypodlogowe.

mieszkam na " zachodzie", potwierdzam ze jakosc mieszkan nie dorownuje polskim mieszkaniom. Ja swoje wynajmowane tez sama remontowalam bo nie moglabym tak mieszkac, wlascicielka odliczyla koszty w czynsz a robocizna juz nasza. 

Sprawdzialm , za 1500 euro można kupic 798 litrów benzyny, diesla jeszcze więcej. W pl za 3000 zł a raczej większość tyle nie zarabia na rękę 496 litrów.

Policz moze inne koszty, np. ile kosztuje ubezpieczenie samochodu (ponad tysiac ?), ile kosztuje podatek drogowy (150-200?), ile kosztuja czesci do samochodu i ich wymiana (np. zaplacilam rok temu 400? za wymiane czesci, ktora w PL kosztuje 200 zlotych). Za sama wymiane opon place 130? w sezonie. Za lekko wgniecione drzwi (tak 5 cm) policzono mi 1700? za naprawe. 

Nie no jasne bo w pl to wszystko o czym piszesz daje PiS 🥴 a ja ostatnio przetarlam zderzak w dość leciwej renowce i lakierowanie zaśpiewano 3k. I jaki sens ma porównanie ile to kosztuje w euro skoro mieszka się i zarbia w de z tym ile dana usług kosztuje w pl ???

Pasek wagi

Noir_Madame napisał(a):

cancri napisał(a):

Noir_Madame napisał(a):

Berchen napisał(a):

cancri napisał(a):

sacria napisał(a):

cancri napisał(a):

Nie sacria, ludzi na te mieszkania i domy po prostu nie stac.

jak widzimy w Polsce wielu ludzi też nie stać. Niemców i tak prawdopodobnie stać bardziej niż Polaków.

moglybyście napisać z Berchen ile wynoszą takie średnie ceny mieszkania 3 pokojowego tam gdzie mieszkacie? 

Wez pod uwage, ze w Niemczech dostajesz puste (!) mieszkanie, nawet podlogi sa sciagane. U mnie takie w wielkiej plycie, czyli najtansze, za ok. 55m to okolo 600? + prad i internet. Emerytura jesli masz place minimalna, to troche ponad 800?. Jak chcesz mieszkanie w kamienicy albo takie wybudowane w ostatnich 10 latach, to juz powyzej tysiaca. W moim miescie 80% to wielka plyta. Placa minimalna to tak okolo 1500 na reke. Z tym, ze jako specjalista wcale nie dostajesz niewiadomo jak duzo wiecej. Nie ma takiego gigantycznego przestrzalu w tysiacach, jak to ma miejsce w PL. U mnie inzynierowie w doswiadczeniem 20+ lat maja nie wiecej, jak mniej niz 3k? na reke. 

Mieszkan do kupienia praktycznie nie ma, a domow sie nie buduje. Kilkudziesiecioletnie do remontu, to jest od 300.000? tu na wschodzie. Domy maja ci, ktorzy je maja od pokolen. Innych ludzi na to nie stac.

Jeszcze dodam, ze mieszkania Niemcy maja naprawde brzydkie, czy domy, jesli chodzi o wnetrza. Standard jest naprawde bardzo slaby. Przerazilabys sie, jak ludzie mieszkaja. Wiadomo, ze bogacze sa i ladne domy i mieszkania tez sa. Ale w bardzo przewazajacej czesci jest slabo. Przynajmniej na wschodzie, moze na zachodzie jest lepiej. Tu zmienic mieszkanie to jak zmiana pomiedzy dzuma a cholera. My mielismy puste i zaniedbane i mieszkamy od 10 lat, sami sobie zrobilismy plytki w lazience (lazienki sa z tapetami), podlogi, nowe tapety, listwy przypodlogowe.

mieszkam na " zachodzie", potwierdzam ze jakosc mieszkan nie dorownuje polskim mieszkaniom. Ja swoje wynajmowane tez sama remontowalam bo nie moglabym tak mieszkac, wlascicielka odliczyla koszty w czynsz a robocizna juz nasza. 

Sprawdzialm , za 1500 euro można kupic 798 litrów benzyny, diesla jeszcze więcej. W pl za 3000 zł a raczej większość tyle nie zarabia na rękę 496 litrów.

Policz moze inne koszty, np. ile kosztuje ubezpieczenie samochodu (ponad tysiac ?), ile kosztuje podatek drogowy (150-200?), ile kosztuja czesci do samochodu i ich wymiana (np. zaplacilam rok temu 400? za wymiane czesci, ktora w PL kosztuje 200 zlotych). Za sama wymiane opon place 130? w sezonie. Za lekko wgniecione drzwi (tak 5 cm) policzono mi 1700? za naprawe. 

Nie no jasne bo w pl to wszystko o czym piszesz daje PiS ? a ja ostatnio przetarlam zderzak w dość leciwej renowce i lakierowanie zaśpiewano 3k. I jaki sens ma porównanie ile to kosztuje w euro skoro mieszka się i zarbia w de z tym ile dana usług kosztuje w pl ???

Ale to Ty porownujesz ile kto kupi paliwa za swoja wyplate, nie ja 🤷‍♀️ Dla mnie to zadne wiarygodne wyliczenie, bo jest masa innych skladowych, ktore sie nakladaja na utrzymanie takiego samochodu.

A co ma PiS do naszek dyskusji, to juz totalnie nie rozumiem, wiec watku nie bede podnosic.

cancri napisał(a):

Noir_Madame napisał(a):

cancri napisał(a):

Noir_Madame napisał(a):

Berchen napisał(a):

cancri napisał(a):

sacria napisał(a):

cancri napisał(a):

Nie sacria, ludzi na te mieszkania i domy po prostu nie stac.

jak widzimy w Polsce wielu ludzi też nie stać. Niemców i tak prawdopodobnie stać bardziej niż Polaków.

moglybyście napisać z Berchen ile wynoszą takie średnie ceny mieszkania 3 pokojowego tam gdzie mieszkacie? 

Wez pod uwage, ze w Niemczech dostajesz puste (!) mieszkanie, nawet podlogi sa sciagane. U mnie takie w wielkiej plycie, czyli najtansze, za ok. 55m to okolo 600? + prad i internet. Emerytura jesli masz place minimalna, to troche ponad 800?. Jak chcesz mieszkanie w kamienicy albo takie wybudowane w ostatnich 10 latach, to juz powyzej tysiaca. W moim miescie 80% to wielka plyta. Placa minimalna to tak okolo 1500 na reke. Z tym, ze jako specjalista wcale nie dostajesz niewiadomo jak duzo wiecej. Nie ma takiego gigantycznego przestrzalu w tysiacach, jak to ma miejsce w PL. U mnie inzynierowie w doswiadczeniem 20+ lat maja nie wiecej, jak mniej niz 3k? na reke. 

Mieszkan do kupienia praktycznie nie ma, a domow sie nie buduje. Kilkudziesiecioletnie do remontu, to jest od 300.000? tu na wschodzie. Domy maja ci, ktorzy je maja od pokolen. Innych ludzi na to nie stac.

Jeszcze dodam, ze mieszkania Niemcy maja naprawde brzydkie, czy domy, jesli chodzi o wnetrza. Standard jest naprawde bardzo slaby. Przerazilabys sie, jak ludzie mieszkaja. Wiadomo, ze bogacze sa i ladne domy i mieszkania tez sa. Ale w bardzo przewazajacej czesci jest slabo. Przynajmniej na wschodzie, moze na zachodzie jest lepiej. Tu zmienic mieszkanie to jak zmiana pomiedzy dzuma a cholera. My mielismy puste i zaniedbane i mieszkamy od 10 lat, sami sobie zrobilismy plytki w lazience (lazienki sa z tapetami), podlogi, nowe tapety, listwy przypodlogowe.

mieszkam na " zachodzie", potwierdzam ze jakosc mieszkan nie dorownuje polskim mieszkaniom. Ja swoje wynajmowane tez sama remontowalam bo nie moglabym tak mieszkac, wlascicielka odliczyla koszty w czynsz a robocizna juz nasza. 

Sprawdzialm , za 1500 euro można kupic 798 litrów benzyny, diesla jeszcze więcej. W pl za 3000 zł a raczej większość tyle nie zarabia na rękę 496 litrów.

Policz moze inne koszty, np. ile kosztuje ubezpieczenie samochodu (ponad tysiac ?), ile kosztuje podatek drogowy (150-200?), ile kosztuja czesci do samochodu i ich wymiana (np. zaplacilam rok temu 400? za wymiane czesci, ktora w PL kosztuje 200 zlotych). Za sama wymiane opon place 130? w sezonie. Za lekko wgniecione drzwi (tak 5 cm) policzono mi 1700? za naprawe. 

Nie no jasne bo w pl to wszystko o czym piszesz daje PiS ? a ja ostatnio przetarlam zderzak w dość leciwej renowce i lakierowanie zaśpiewano 3k. I jaki sens ma porównanie ile to kosztuje w euro skoro mieszka się i zarbia w de z tym ile dana usług kosztuje w pl ???

Ale to Ty porownujesz ile kto kupi paliwa za swoja wyplate, nie ja ???? Dla mnie to zadne wiarygodne wyliczenie, bo jest masa innych skladowych, ktore sie nakladaja na utrzymanie takiego samochodu.

Odkad pamiętam zawsze dość dobrze odzwierciedlało to siłę nabywczą a choćby z tej prostej przyczyny że na cenę większości towarów właśnie koszty paliwa mają wpływ. Więc porównując wprost Niemiec za 1500 euro kupi 800 litrów paliwa Polak za 1500 zł 250 litrów. I jeszcze jedno w de paliwo jest po 1.88 czyli około 8,50 zł a w pl ponad 6 zł,serio nie widzisz różnicy ?

Pasek wagi

cancri napisał(a):

Noir_Madame napisał(a):

cancri napisał(a):

Noir_Madame napisał(a):

Berchen napisał(a):

cancri napisał(a):

sacria napisał(a):

cancri napisał(a):

Nie sacria, ludzi na te mieszkania i domy po prostu nie stac.

jak widzimy w Polsce wielu ludzi też nie stać. Niemców i tak prawdopodobnie stać bardziej niż Polaków.

moglybyście napisać z Berchen ile wynoszą takie średnie ceny mieszkania 3 pokojowego tam gdzie mieszkacie? 

Wez pod uwage, ze w Niemczech dostajesz puste (!) mieszkanie, nawet podlogi sa sciagane. U mnie takie w wielkiej plycie, czyli najtansze, za ok. 55m to okolo 600? + prad i internet. Emerytura jesli masz place minimalna, to troche ponad 800?. Jak chcesz mieszkanie w kamienicy albo takie wybudowane w ostatnich 10 latach, to juz powyzej tysiaca. W moim miescie 80% to wielka plyta. Placa minimalna to tak okolo 1500 na reke. Z tym, ze jako specjalista wcale nie dostajesz niewiadomo jak duzo wiecej. Nie ma takiego gigantycznego przestrzalu w tysiacach, jak to ma miejsce w PL. U mnie inzynierowie w doswiadczeniem 20+ lat maja nie wiecej, jak mniej niz 3k? na reke. 

Mieszkan do kupienia praktycznie nie ma, a domow sie nie buduje. Kilkudziesiecioletnie do remontu, to jest od 300.000? tu na wschodzie. Domy maja ci, ktorzy je maja od pokolen. Innych ludzi na to nie stac.

Jeszcze dodam, ze mieszkania Niemcy maja naprawde brzydkie, czy domy, jesli chodzi o wnetrza. Standard jest naprawde bardzo slaby. Przerazilabys sie, jak ludzie mieszkaja. Wiadomo, ze bogacze sa i ladne domy i mieszkania tez sa. Ale w bardzo przewazajacej czesci jest slabo. Przynajmniej na wschodzie, moze na zachodzie jest lepiej. Tu zmienic mieszkanie to jak zmiana pomiedzy dzuma a cholera. My mielismy puste i zaniedbane i mieszkamy od 10 lat, sami sobie zrobilismy plytki w lazience (lazienki sa z tapetami), podlogi, nowe tapety, listwy przypodlogowe.

mieszkam na " zachodzie", potwierdzam ze jakosc mieszkan nie dorownuje polskim mieszkaniom. Ja swoje wynajmowane tez sama remontowalam bo nie moglabym tak mieszkac, wlascicielka odliczyla koszty w czynsz a robocizna juz nasza. 

Sprawdzialm , za 1500 euro można kupic 798 litrów benzyny, diesla jeszcze więcej. W pl za 3000 zł a raczej większość tyle nie zarabia na rękę 496 litrów.

Policz moze inne koszty, np. ile kosztuje ubezpieczenie samochodu (ponad tysiac ?), ile kosztuje podatek drogowy (150-200?), ile kosztuja czesci do samochodu i ich wymiana (np. zaplacilam rok temu 400? za wymiane czesci, ktora w PL kosztuje 200 zlotych). Za sama wymiane opon place 130? w sezonie. Za lekko wgniecione drzwi (tak 5 cm) policzono mi 1700? za naprawe. 

Nie no jasne bo w pl to wszystko o czym piszesz daje PiS ? a ja ostatnio przetarlam zderzak w dość leciwej renowce i lakierowanie zaśpiewano 3k. I jaki sens ma porównanie ile to kosztuje w euro skoro mieszka się i zarbia w de z tym ile dana usług kosztuje w pl ???

Ale to Ty porownujesz ile kto kupi paliwa za swoja wyplate, nie ja ???? Dla mnie to zadne wiarygodne wyliczenie, bo jest masa innych skladowych, ktore sie nakladaja na utrzymanie takiego samochodu.

A co ma PiS do naszek dyskusji, to juz totalnie nie rozumiem, wiec watku nie bede podnosic.

Bez urazy, ale przeliczanie ilości litrów paliwa, i tego ile kto wydaje na zmianę opon, jest trochę zabawne. PKB per capita  w Polsce to jakieś 16 tys. euro, w Niemczech ponad 45 tys. - wiadomo, że to też nie jest idealny wyznacznik, ale napewno bardziej obiektywny niż takie licytowanie się ile kosztuje utrzymanie samochodu. Jak widać wartość prawie trzy razy wyższa na korzyść Niemiec. I pokrycie w rzeczywistości to moim zdaniem ma - ilu jest Polaków, którzy pracują tam? Masę. Ilu jest Niemców, którzy pracują tutaj? O ile kogoś nie oddelegowano na jakiś czas z międzynarodowej firmy, żeby ogarnął sprawy w polskim oddziale (kiedy nadal zarabia w euro), albo nie przeprowadził się tutaj z powodów osobistych (partner z Polski) - to marne szanse. 

Berchen napisał(a):

EgyptianCat napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

Tojotka napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

Tojotka napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

krolowamargot1 napisał(a):

Możesz złożyć podanie o mieszkanie komunalne- to należące do miasta. Listy są pewnie długie, choć to zależy od miasta. W małych miasteczkach, zgodnie z tym co wiem, jest nieco łatwiej. Ale, czynsze wcale nie są niskie, czasem trzeba samemu zatroszczyć się o ogrzewanie, prąd jest na kartę, miasta rzadko zgadzają się na wykup, po prostu jest to długotrwały wynajem. jest coś takiego, jak TBS, gdzie wpłaca się udział, potem płaci wysoki czynsz i czasem po latach można dojść do własności- zależy pewnie od umowy. 

Niektóre firmy wciąż mają mieszkania służbowe, typu policja, wojsko, ministerstwa, elektrownie. spoldzielnie wciąż istnieją, ale już nie w formie znanej naszym rodzicom- typu czekanie 15 lat, stała wpłata i na koniec mieszkanie z możliwością wykupu. 

blagam, moim rodzice dostali zaraz po ślubie kawalerkę , a po 4 latach 2 pokojowe mieszkanie na które czekali tak długo bo wybrzydzali nad lokalizacja  i nie przyjmowali innych propozycji,  moja babcia jak przyjęła się do pracy dostała dwupokojowe mieszkanie na spółkę z inną pracownica, a jak zaszła w ciążę to przed porodem dostała swoją kawalerkę , podobnie reszta członków rodziny mojej czy męża

Tak, bo w PRLu mieszkania rozmnażały się przez pączkowanie i było wystarczająco wszystkiego dla każdego. Przestań gadać bzdury bo jeszcze nie wymarli wszyscy, którzy pamiętają czasy komunistycznego "dobrobytu". Mieszkania (i inne dobra luksusowe) od ręki dostępne były  dla partyjniaków i innych uprzywilejowanych wielbicieli władzy. Ja bym się na Twoim miejscu tym nie chwaliła.

nie uważam że moja rodzina ma się czego wstydzić , może twoja rodzina swoje nieudacznictwo tłumaczy w taki prostacki sposób 

Moja rodzina to moja sprawa, nie wycieram sobie nią gęby na forach jak Ty. A historia jest jedna, dla wszystkich. Pamiętamy  i nigdy nie zapomnimy eSBeckich suk. 

Bez odbioru.

Buhehe polecam kontakt ze specjalistą, bo widać jakiś głęboki problem emocjonalny. I radzę zdobyć nieco więcej wiedzy o realiach minionego okresu, bo masz bardzo ograniczona oglad na tę kwestię, co ewidentnie szkodzi na twoją psychikę i realna ocenę sytuacji. 

p.s.

nikt nikomu nie bronił wyjechać z rodzinnego domu w wieku nastu lat   za pracą i mieszkaniem, gębę to ty sobie wycierasz historia  tego kraju, dostosowując ją w perfidny sposób do swojej absurdalnej wypowiedzi , wstyd 

No więc właśnie. Mój tata został zwerbowany do pracy w zakładzie produkcyjnym, gdy miał zaledwie 19 lat. Po ślubie rodzice dostali kawalerkę, a gdy moja mama zaszła w drugą ciążę - mieszkanie 3-pokojowe z dużym balkonem. Nowiutkie osiedle, niska zabudowa w zielonej, spokojnej okolicy. W tym samym mieście co rodzice Nomy. ;) I pewnie na tych samych zasadach. W partii nikt z mojej rodziny nigdy nie był. Wszystkie mieszkania na tym osiedlu (i wielu innych) zostały rozdane pracownikom i ich rodzinom.

i co ty nie powiesz - ja zylam w tych czasach jak to twoim zdaniem rozdawano jakos nie znam nikogo kto by tak jak ty opisujesz bez czekania cos dostal. Znam za to rodziny, ktore po zapisaniu sie w kolejki czekaly po 20- 25 lat na swoje M-3 - czyli mieszkanie przyznane bylo dopiero jak juz dzieci sie odchowaly. Ja tyle lat nie musialam czekac tylko dlatego ze maz pracowal w firmie budujacej te mieszkania i po wplaceniu 10 procent reszte kredytu splacalo sie razem z czynszem. Nie czuje by ktos nam cos "dal" , cale zycie splacalismy to mieszkanie, po latach mozna bylo wykupic je na wlasnosc. 

czytasz Berchen co ludzie piszą, mój tata mając 15 lat (tak jak i jego rodzeństwo)wyprowadził się z domu i zamieszkał 250 km od swojej rodziny w szkole z internatem, tam uczył się zawodu , jak skończył szkołę zakład zakwaterował go w mieszkaniu pracowniczym z innymi pracownikami, a jak wziął ślub dostał kawalerkę, potem jak ja się urodziłam to 2 pokojowe mieszkanie, każdy pracownik tego zakładu dostawał po ślubie w miarę szybko lokal, rodzice mojego męża pochodzą z innych stron niż mój ojciec, ale na podobnej zasadzie przyjechali do pracy w sąsiednim mieście, podjęli pracę w innym zakladzie i też dostali szybko mieszkania , 

zeby mieć taki luksus trzeba było opuścić swój rodzinny dom i pojechac jako mlokos w nieznane , a nie siedzieć u rodziców i czekać wygodnie aż miasto coś da, i tak jak pisałam wykupienie mieszkania odbywało się przez kilkadziesiąt lat w formie dodatku do czynszu, natomiast prawda jest taka że nie był to kredyt, nie naliczano zadnych odsetek i nie waloryzowano kwoty wykupu więc pod koniec to już były bardzo niewielkie kwoty 

p.s.

moja babcia po wojnie też przyjechała tutaj kilkastet km, podjęła pracę w przedszkolu i na podobnej zasadzie jak wyżej dostała mieszkanie z tym że z miasta bo pracowała w budżetówce 



Dziewczyny widzę, że się zrobiła totalna dyskusja o wszystkim i niczym. 

Dodam od siebie tylko kilka zdań, bo mam wrażenie, że jestem atakowana.

Od rodziców wyprowadziłam się zaraz po szkole, wyjechałam do dużego miasta za pracą. Więc nie siedzę u rodziców i nie czekam aż "miasto da". Od tamtej pory wynajmuje, najpierw pokój, a potem jak już miałam lepsze wynagrodzenie i sytuacje to mieszkanie. Wiadomo, taka kolej rzeczy. W końcu po 10 latach przyszła pora, żeby pomyśleć w końcu nad czymś własnym. Jeśli chodzi o rodzinę to niestety nie mam pomocy żadnej z ich strony, więc chcąc nie chcąc muszę sobie radzić sama w tym zakresie. 

Nie mamy żadnej nieruchomości na własność. Rodzice mieszkają w normalnym mieszkaniu spółdzielczym od zawsze tak naprawdę. I też pytając o to w tym wątku, o takie mieszkanie mi chodziło.  

Liczyłam na odpowiedzi w stylu " złóż wniosek, ja po 2-3 latach dostałam" lub "czasem uda się coś szybciej dostać, ale do remontu" . Absolutnie nie chodziło mi o mieszkanie socjalne, dla potrzebujących. Tylko normalne mieszkanie w bloku, w którym płaci się czynsz i pozostałe media, gdzie nadal nie jest stricte "moje". Ale w mojej opinii lepsze takie niż wynajmowanie i płacenie kolosalnych sum komuś obcemu, kto może mi po jakimś czasie wypowiedzieć umowę, bo różnie w życiu bywa.  


Kolejna kwestia to ślub. Ktoś mi tam zarzucił że muszę być jak księżniczka i mieć wesele z pompą. Akurat, tak się składa że huczne imprezy i księżniczkowanie to totalne przeciwieństwa mnie. Nigdy nie chciałam i nie chce weseliska nie wiadomo jakiego, skromne przyjęcie dla najbliższych to jest coś czego akurat chce w tym dniu, ale też nie chce żeby ten dzień był dyktowany przez pryzmat kredytu. 



Noir_Madame napisał(a):

cancri napisał(a):

Noir_Madame napisał(a):

krolowamargot1 napisał(a):

Noir_Madame napisał(a):

cancri napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

cancri napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

cancri napisał(a):

Wiecznie__gruba napisał(a):

cancri napisał(a):

Wiecznie__gruba napisał(a):

nuta napisał(a):

Wiecznie__gruba napisał(a):

nuta napisał(a):

Nie wiem dlaczego mlodym i zdrowym ludziom mialoby sie nalezec mieszkanie od miasta. Normalnie powinnas sie wstydzic za takie pomysly! A mieszkanie od miasta to czesto jest w nieciekawym stanie.

Nie wiem jakie Wy macie oczekiwania co do tego mieszkania, ze Was nie stac na kredyt. Moze trzeba pomyslec nad zmiana pracy czy pewniejsza umowa lub mniejszym mieszkaniem. Znajmych stac na kredyt na dom, ale nie chcieli sie zajechac kredytem i wybrali 2pokojowe mieszkanie.

To nie sztuka dostac kredyt, tylko go splacac terminowo.

A dodam, ze banki potrafia wcisnac kredyt powyzej czyisc mozliwosci albo tak na styk.

To żart? Dlaczego miałabym nie dostać mieszkania od miasta, nawet takiego do remontu, gdzie byłabym gotowa wsadzić kilkadziesiąt tysięcy w remont? Bo pracuje? Czyli najlepiej siedzieć na dupie i wyciągać ręce po wszystko? Wtedy się należy zapewne :) 

A skoro myślami o kredycie i jesteśmy już po rozmowach z doradcą finansowym to myślę że mamy tego świadomość jak wygląda wzięcie kredytu, jak wygląda jego spłacanie, ile wynosi, ile wynosi nasze życie itd. 

Czy uwazasz, ze to zart, ze ja sama pracuje i sama biore kredyt aby miec gdzie mieszkac?  

Domyslam sie, ze jestes mloda i zdrowa osoba, wiec mozesz zarobic na mieszkanie.

Sa ludzie niepelnosprawni, w trudnej zyciowej sytuacji, takze niedpowiedzialni i skazujacy gromadke wlasnych dzieci na trudne warunki, ktorzy nie maja mozliwosci zarobkowych i latami czekaja na mieszkanie,  ktore i tak czesto nie wystarcza dla ich potrzeb (np. maly metraz na osobe, wspolna lazienka, itd). I bardzo dobrze, ze nikt mieszkan nie rozdaje, bo to nie jest dar od miasta, to jest koszt podanikow. 

Mnie to sie w glowie nie miesci, ze mloda para rozwaza czy mogliby sie zakwalifikowac do mieszkania z urzedu. Chyba naprawde mlodzi musicie byc i bez swiadomosci dla kogos sa te mieszkania, jak dlugo sie czeka na taka decyzje i w jakim stanie/lokalizacji sa takie mieszkania.

Tak jak napisałam wyżej, jestem w stanie wyremontować takie mieszkanie, a też przy tym się nie zaciągać. To jest po prostu w tym kraju przytłaczające. Młodzi pracują, a potem nawet mają problem, żeby dostać swoje własne 4 kąty, bo sytuacja wygląda jak wygląda. 

Chryste, powiedz prosze, ze to zart. Mieszkam w Niemczech i tu maly procent ludzi ma cokolwiek na wlasnosc... nie masz chyba w ogole pojecia, o czym mowisz dziewczyno i przede wszystkim - czego wymagasz...

Nie porównuj sytuacji w Niemczech do sytuacji w Polsce. Dlaczego mamy płacić kupę kasy na wynajem, a mieszkania własnego już nie możemy mieć? To jest absurd jaki panuje w Polsce. 

Dalej nie wiesz, o czym mowisz. 

P.S. W De malo kogo stac i ludzie jakos zyja. Nie ma cisnienia na posiadanie No ale wiadomo, w PL tak zle...? 

Odpowiadajac na pytanie - plcisz, bo korzystasz z czyjejs wlasnosci.

Mieszkanie to podstawowa potrzeba życiowa i chyba każdy chce miec swoj kat  czuć się w nim bezpiecznie i robić sobie w nim co mu się podoba, a nie inwestować, remontować coś co nie należy do niego. Ja uwielbiam dopieszczac swoje mieszkanie i w nim przebywać, bo jest moje i takie jak ja chcę. Wracam z pracy i wracam do siebie, nie do cudzego. Mieszkań na wynajmowanym to jak mieszkać na walizkach w hotelu. 

Podstawowa potrzeba jest posiadanie dachu nad glowa, a nie mieszkania na wlasnosc. Kwestia ewentualnych remontow, wyposazenia, to chyba kwestia do dogadania z wlascicielami, czy nie?

dachem nad głową może byc również karton, albo miejsce na dworcu 

podstawowa potrzeba jest posiadanie własnego mieszkania/domu 

kolejna sprawa nawet chłop pańszczyźniany dostawal dom 

Noma, please. Ja wiem, ze Ty sie lubujesz w absurdach, ale uwazanie, ze podstawowa potrzeba czlowieka jest posiadanie mieszkania na wlasnosc, bo kazdy ma prawo miec swoje mebelki, jest serio zenua...w czasach, kiedy nawet w PL tylu ludzi wciaz nie ma dostepu do biezacej wody, ani lazienki w ludzkich warunkach, zejdz na ziemie dziewczyno.

I nie bede z Toba dyskutowac, bo wiem, ze bedziesz szla w zaparte do upadlego.

Ale co teraz Noma ma się zrzucić na doprowadzenie wody dla nich czy co ? Ja tam też wolę własność a nie wynajem, przecież krzywdy tym nikomu nie robię, zwykły życiowy wybór.

ale własność oznacza albo zakup albo dziedziczenie. Albo darowiznę. A Autorka szuka jakiejś drogi równoległej- chciałaby mieć mieszkanie, bez zakupu, w które mogłaby ewentualnie wyremontować, ale chciałaby je ?dostać?. No to nie wiem, do PIS trzeba się zapisać? 

Odnioslam się do odpowiedzi cancri że ludzie wody pitnej nie mają itp. co to ma do tego że ktoś woli mieć mieszkanie,dom na własność, płaci i ma.

A ja sie odnioslam do postu Nomy, ktora uwaza, ze mieszkanie na wlasnosc to podstawa jestestwa. A realia sa inne. Co kto woli, to jest wlasnie ten punkt sporny - wolic, a potrzebowac do przezycia, to sa dwie rozne sprawy. Ja rozumiem, ze kazdy chce miec swoje, wyremontowac, urzadzic sie po swojemu, ale to nie jest podstawym warunkiem do zycia. 

I smieszy mnie to, ze odniesienie do tego, ze w innym kraju ludzie zyja na wynajmie i zyja, tak oburzyl tyle osob, a nikt nie podjal tematu braku dostepu do biezacej wody i lazienek w PL, skoro mowimy o podstawach. Oprocz Twojego tekstu Noir.

Ale wiadomo, ze przymykamy oczy na to, co niewygodne ;-) Mowicie o horrendalnych cenach na wynajem, tylko kto napedza te banke...?

No ale co, zabronisz ludziom którzy mają pieniądze kupowania mieszkań ? My nie jesteśmy majetnymi ludźmi ale zamiast wozić się nowym" wozkiem" jeździmy starymi samochodami bo wbrew pozorom są dużo tańsze w utrzymaniu,serwisowaniu, niż nowe,nowsze.Odklafamy zamiast brać kredyt. Oszczędzam teraz rozważnie wydając pieniądze na żywność, chemię, odzież i większość związane z codziennym życiem. Jeśli zaś chodzi o dostępność wody to często są to decyzje samorządów,kto i jakie podejmuje ?

Noir przecież Ty się niedawno chwalilas zakupem wielkiego drogiego samochodu (choć uzywanego), który pali jak smok

Wiecznie__gruba napisał(a):

Dziewczyny widzę, że się zrobiła totalna dyskusja o wszystkim i niczym. 

Dodam od siebie tylko kilka zdań, bo mam wrażenie, że jestem atakowana.

Od rodziców wyprowadziłam się zaraz po szkole, wyjechałam do dużego miasta za pracą. Więc nie siedzę u rodziców i nie czekam aż "miasto da". Od tamtej pory wynajmuje, najpierw pokój, a potem jak już miałam lepsze wynagrodzenie i sytuacje to mieszkanie. Wiadomo, taka kolej rzeczy. W końcu po 10 latach przyszła pora, żeby pomyśleć w końcu nad czymś własnym. Jeśli chodzi o rodzinę to niestety nie mam pomocy żadnej z ich strony, więc chcąc nie chcąc muszę sobie radzić sama w tym zakresie. 

Nie mamy żadnej nieruchomości na własność. Rodzice mieszkają w normalnym mieszkaniu spółdzielczym od zawsze tak naprawdę. I też pytając o to w tym wątku, o takie mieszkanie mi chodziło.  

Liczyłam na odpowiedzi w stylu " złóż wniosek, ja po 2-3 latach dostałam" lub "czasem uda się coś szybciej dostać, ale do remontu" . Absolutnie nie chodziło mi o mieszkanie socjalne, dla potrzebujących. Tylko normalne mieszkanie w bloku, w którym płaci się czynsz i pozostałe media, gdzie nadal nie jest stricte "moje". Ale w mojej opinii lepsze takie niż wynajmowanie i płacenie kolosalnych sum komuś obcemu, kto może mi po jakimś czasie wypowiedzieć umowę, bo różnie w życiu bywa.  

Kolejna kwestia to ślub. Ktoś mi tam zarzucił że muszę być jak księżniczka i mieć wesele z pompą. Akurat, tak się składa że huczne imprezy i księżniczkowanie to totalne przeciwieństwa mnie. Nigdy nie chciałam i nie chce weseliska nie wiadomo jakiego, skromne przyjęcie dla najbliższych to jest coś czego akurat chce w tym dniu, ale też nie chce żeby ten dzień był dyktowany przez pryzmat kredytu. 

No to napisałam Ci, że spółdzielnie mieszkaniowe w starym stylu już nie istnieją. Znaczy, formalnie istnieją, ale zarządzają mieszkaniami wykupionymi w większości i niczego nie rozdają, nie sprzedają na raty, tylko sprzedają normalnie, rynkowo. Wtedy nie kupujesz mieszkania od dewelopera, tylko od spółdzielni. Czasem sprzedają mieszkania „odzyskane”, czyli po wykwaterowaniu nie-właścicieli dłużników na aukcjach, wtedy m2 jest tańszy niż na rynku, ale wciąż musisz mieć kilkaset tysięcy na taką transakcję. Są jeszcze aukcje komornicze, ale patrz wyżej. Możesz zainteresować się TBS. Możesz sprawdzić w urzędzie kwestię mieszkania komunalnego, czyli wynajmowanego długoterminowo od miasta. Innych opcji jakoś nie kojarzę.

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.