Temat: Mieszkanie - Załamka

Hej.. szukam porady, wydaje mi się że jesteśmy z chłopakiem w sytuacji bez wyjścia.. chodzi o mieszkanie. 

Mam wrażenie, że jesteśmy zbyt bogaci na mieszkanie z urzędu, a zbyt biedni na mieszkanie na kredyt. 


Jestem totalnie załamana tą sytuację. Mam już dość wynajmowania mieszkania, w którym nie mogę nic zrobić :/ 

Interesowaliśmy się kredytem, ale nie dostaniemy jako związek partnerski. Albo ślub, albo dziecko wtedy możemy coś myśleć dalej.. 


Sprawdzałam jak wygląda z mieszkaniami z miasta, to oczywiście w pierwszej kolejności dostają rodziny z dziećmi, z chorobami, i innymi nieszczęściami. Mam wrażenie, że dla osób takich jak my, szaraczków pracujących nie ma nic ;( 

cancri napisał(a):

Noir_Madame napisał(a):

krolowamargot1 napisał(a):

Noir_Madame napisał(a):

cancri napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

cancri napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

cancri napisał(a):

Wiecznie__gruba napisał(a):

cancri napisał(a):

Wiecznie__gruba napisał(a):

nuta napisał(a):

Wiecznie__gruba napisał(a):

nuta napisał(a):

Nie wiem dlaczego mlodym i zdrowym ludziom mialoby sie nalezec mieszkanie od miasta. Normalnie powinnas sie wstydzic za takie pomysly! A mieszkanie od miasta to czesto jest w nieciekawym stanie.

Nie wiem jakie Wy macie oczekiwania co do tego mieszkania, ze Was nie stac na kredyt. Moze trzeba pomyslec nad zmiana pracy czy pewniejsza umowa lub mniejszym mieszkaniem. Znajmych stac na kredyt na dom, ale nie chcieli sie zajechac kredytem i wybrali 2pokojowe mieszkanie.

To nie sztuka dostac kredyt, tylko go splacac terminowo.

A dodam, ze banki potrafia wcisnac kredyt powyzej czyisc mozliwosci albo tak na styk.

To żart? Dlaczego miałabym nie dostać mieszkania od miasta, nawet takiego do remontu, gdzie byłabym gotowa wsadzić kilkadziesiąt tysięcy w remont? Bo pracuje? Czyli najlepiej siedzieć na dupie i wyciągać ręce po wszystko? Wtedy się należy zapewne :) 

A skoro myślami o kredycie i jesteśmy już po rozmowach z doradcą finansowym to myślę że mamy tego świadomość jak wygląda wzięcie kredytu, jak wygląda jego spłacanie, ile wynosi, ile wynosi nasze życie itd. 

Czy uwazasz, ze to zart, ze ja sama pracuje i sama biore kredyt aby miec gdzie mieszkac?  

Domyslam sie, ze jestes mloda i zdrowa osoba, wiec mozesz zarobic na mieszkanie.

Sa ludzie niepelnosprawni, w trudnej zyciowej sytuacji, takze niedpowiedzialni i skazujacy gromadke wlasnych dzieci na trudne warunki, ktorzy nie maja mozliwosci zarobkowych i latami czekaja na mieszkanie,  ktore i tak czesto nie wystarcza dla ich potrzeb (np. maly metraz na osobe, wspolna lazienka, itd). I bardzo dobrze, ze nikt mieszkan nie rozdaje, bo to nie jest dar od miasta, to jest koszt podanikow. 

Mnie to sie w glowie nie miesci, ze mloda para rozwaza czy mogliby sie zakwalifikowac do mieszkania z urzedu. Chyba naprawde mlodzi musicie byc i bez swiadomosci dla kogos sa te mieszkania, jak dlugo sie czeka na taka decyzje i w jakim stanie/lokalizacji sa takie mieszkania.

Tak jak napisałam wyżej, jestem w stanie wyremontować takie mieszkanie, a też przy tym się nie zaciągać. To jest po prostu w tym kraju przytłaczające. Młodzi pracują, a potem nawet mają problem, żeby dostać swoje własne 4 kąty, bo sytuacja wygląda jak wygląda. 

Chryste, powiedz prosze, ze to zart. Mieszkam w Niemczech i tu maly procent ludzi ma cokolwiek na wlasnosc... nie masz chyba w ogole pojecia, o czym mowisz dziewczyno i przede wszystkim - czego wymagasz...

Nie porównuj sytuacji w Niemczech do sytuacji w Polsce. Dlaczego mamy płacić kupę kasy na wynajem, a mieszkania własnego już nie możemy mieć? To jest absurd jaki panuje w Polsce. 

Dalej nie wiesz, o czym mowisz. 

P.S. W De malo kogo stac i ludzie jakos zyja. Nie ma cisnienia na posiadanie No ale wiadomo, w PL tak zle...? 

Odpowiadajac na pytanie - plcisz, bo korzystasz z czyjejs wlasnosci.

Mieszkanie to podstawowa potrzeba życiowa i chyba każdy chce miec swoj kat  czuć się w nim bezpiecznie i robić sobie w nim co mu się podoba, a nie inwestować, remontować coś co nie należy do niego. Ja uwielbiam dopieszczac swoje mieszkanie i w nim przebywać, bo jest moje i takie jak ja chcę. Wracam z pracy i wracam do siebie, nie do cudzego. Mieszkań na wynajmowanym to jak mieszkać na walizkach w hotelu. 

Podstawowa potrzeba jest posiadanie dachu nad glowa, a nie mieszkania na wlasnosc. Kwestia ewentualnych remontow, wyposazenia, to chyba kwestia do dogadania z wlascicielami, czy nie?

dachem nad głową może byc również karton, albo miejsce na dworcu 

podstawowa potrzeba jest posiadanie własnego mieszkania/domu 

kolejna sprawa nawet chłop pańszczyźniany dostawal dom 

Noma, please. Ja wiem, ze Ty sie lubujesz w absurdach, ale uwazanie, ze podstawowa potrzeba czlowieka jest posiadanie mieszkania na wlasnosc, bo kazdy ma prawo miec swoje mebelki, jest serio zenua...w czasach, kiedy nawet w PL tylu ludzi wciaz nie ma dostepu do biezacej wody, ani lazienki w ludzkich warunkach, zejdz na ziemie dziewczyno.

I nie bede z Toba dyskutowac, bo wiem, ze bedziesz szla w zaparte do upadlego.

Ale co teraz Noma ma się zrzucić na doprowadzenie wody dla nich czy co ? Ja tam też wolę własność a nie wynajem, przecież krzywdy tym nikomu nie robię, zwykły życiowy wybór.

ale własność oznacza albo zakup albo dziedziczenie. Albo darowiznę. A Autorka szuka jakiejś drogi równoległej- chciałaby mieć mieszkanie, bez zakupu, w które mogłaby ewentualnie wyremontować, ale chciałaby je ?dostać?. No to nie wiem, do PIS trzeba się zapisać? 

Odnioslam się do odpowiedzi cancri że ludzie wody pitnej nie mają itp. co to ma do tego że ktoś woli mieć mieszkanie,dom na własność, płaci i ma.

A ja sie odnioslam do postu Nomy, ktora uwaza, ze mieszkanie na wlasnosc to podstawa jestestwa. A realia sa inne. Co kto woli, to jest wlasnie ten punkt sporny - wolic, a potrzebowac do przezycia, to sa dwie rozne sprawy. Ja rozumiem, ze kazdy chce miec swoje, wyremontowac, urzadzic sie po swojemu, ale to nie jest podstawym warunkiem do zycia. 

I smieszy mnie to, ze odniesienie do tego, ze w innym kraju ludzie zyja na wynajmie i zyja, tak oburzyl tyle osob, a nikt nie podjal tematu braku dostepu do biezacej wody i lazienek w PL, skoro mowimy o podstawach. Oprocz Twojego tekstu Noir.

Ale wiadomo, ze przymykamy oczy na to, co niewygodne ;-) Mowicie o horrendalnych cenach na wynajem, tylko kto napedza te banke...?

No ale co, zabronisz ludziom którzy mają pieniądze kupowania mieszkań ? My nie jesteśmy majetnymi ludźmi ale zamiast wozić się nowym" wozkiem" jeździmy starymi samochodami bo wbrew pozorom są dużo tańsze w utrzymaniu,serwisowaniu, niż nowe,nowsze.Odklafamy zamiast brać kredyt. Oszczędzam teraz rozważnie wydając pieniądze na żywność, chemię, odzież i większość związane z codziennym życiem. Jeśli zaś chodzi o dostępność wody to często są to decyzje samorządów,kto i jakie podejmuje ?

Pasek wagi

Nie sacria, ludzi na te mieszkania i domy po prostu nie stac.

Noir_Madame napisał(a):

Haga. napisał(a):

Porównywanie zachodnich zwyczajów wynajmowania całe życie z realiami polskimi jest niepoważne. Na zachodzie nie przeznacza się całej pensji na kiepskie małe mieszkanko w kiepskiej małej mieścinie, z którego w każej chwili mozna zostać wywalonym z trzymiesiecznym okresem wypowiedzenia z opcją zakazu wbicia gwoździa w ściane i permanenetnie wyłażącym grzybem. U nas wynajemcami są analogi Januszów biznesu, na zachodzie zajmują się tym wyspecjalizowane administracje. W takim mieszkaniu mozna spędzić całe życie i ani razu nie pomyśleć, że cię z niego wykopią. Z dwojga złego wynajem w pl a kredyt w pl to już chyba kredyt lepszy. Chyba.

Mnie zastanawia, że kredyt to nie problem ale ślub już tak. To kiepsko wróży jakichby uzasadnień nie wymyślać. W takim układzie nie brałabym nawet chomika na spółkę. 

A jak uregulowana jest sprawa zalegania z czynszem, opłatami za media ? Co dzieje się gdy najemca przestaje płacić ?

Nie wiem, ja znam bliżej tylko takich co płacą. Z umowami notarialnymi. 

Śpieszę dodać w obronie Nomy, że moja babcia w SB nie była ani w żadnej partii, była natomiast ksiegową i z tego tytułu dostała fajne jak na tamte czasy mieszkanko, z którego okien widziała swój zakład pracy a z okien bocznych duzy park. Dzieki temu mieszkanku mogła wynieść sie od rodziców (1-2 km dalej). W dzieciństwie zachorowałam tak, że potrzebny był super drogi i super zagraniczy lek, który dostałam bez zadawania się rodziców z SB, partią ani dawania łapówek. W podonej sytuacji teraz bez sponsoringu jakieś szejka arabskiego nie byłoby szans. Wiec tamte czasy miały różne oblicza nie tylko to jedno nachalnie wciskane. 

.nonszalancja. napisał(a):

Tojotka napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

Tojotka napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

krolowamargot1 napisał(a):

Możesz złożyć podanie o mieszkanie komunalne- to należące do miasta. Listy są pewnie długie, choć to zależy od miasta. W małych miasteczkach, zgodnie z tym co wiem, jest nieco łatwiej. Ale, czynsze wcale nie są niskie, czasem trzeba samemu zatroszczyć się o ogrzewanie, prąd jest na kartę, miasta rzadko zgadzają się na wykup, po prostu jest to długotrwały wynajem. jest coś takiego, jak TBS, gdzie wpłaca się udział, potem płaci wysoki czynsz i czasem po latach można dojść do własności- zależy pewnie od umowy. 

Niektóre firmy wciąż mają mieszkania służbowe, typu policja, wojsko, ministerstwa, elektrownie. spoldzielnie wciąż istnieją, ale już nie w formie znanej naszym rodzicom- typu czekanie 15 lat, stała wpłata i na koniec mieszkanie z możliwością wykupu. 

blagam, moim rodzice dostali zaraz po ślubie kawalerkę , a po 4 latach 2 pokojowe mieszkanie na które czekali tak długo bo wybrzydzali nad lokalizacja  i nie przyjmowali innych propozycji,  moja babcia jak przyjęła się do pracy dostała dwupokojowe mieszkanie na spółkę z inną pracownica, a jak zaszła w ciążę to przed porodem dostała swoją kawalerkę , podobnie reszta członków rodziny mojej czy męża

Tak, bo w PRLu mieszkania rozmnażały się przez pączkowanie i było wystarczająco wszystkiego dla każdego. Przestań gadać bzdury bo jeszcze nie wymarli wszyscy, którzy pamiętają czasy komunistycznego "dobrobytu". Mieszkania (i inne dobra luksusowe) od ręki dostępne były  dla partyjniaków i innych uprzywilejowanych wielbicieli władzy. Ja bym się na Twoim miejscu tym nie chwaliła.

nie uważam że moja rodzina ma się czego wstydzić , może twoja rodzina swoje nieudacznictwo tłumaczy w taki prostacki sposób 

Moja rodzina to moja sprawa, nie wycieram sobie nią gęby na forach jak Ty. A historia jest jedna, dla wszystkich. Pamiętamy  i nigdy nie zapomnimy eSBeckich suk. 

Bez odbioru.

Buhehe polecam kontakt ze specjalistą, bo widać jakiś głęboki problem emocjonalny. I radzę zdobyć nieco więcej wiedzy o realiach minionego okresu, bo masz bardzo ograniczona oglad na tę kwestię, co ewidentnie szkodzi na twoją psychikę i realna ocenę sytuacji. 

p.s.

nikt nikomu nie bronił wyjechać z rodzinnego domu w wieku nastu lat   za pracą i mieszkaniem, gębę to ty sobie wycierasz historia  tego kraju, dostosowując ją w perfidny sposób do swojej absurdalnej wypowiedzi , wstyd 

No więc właśnie. Mój tata został zwerbowany do pracy w zakładzie produkcyjnym, gdy miał zaledwie 19 lat. Po ślubie rodzice dostali kawalerkę, a gdy moja mama zaszła w drugą ciążę - mieszkanie 3-pokojowe z dużym balkonem. Nowiutkie osiedle, niska zabudowa w zielonej, spokojnej okolicy. W tym samym mieście co rodzice Nomy. ;) I pewnie na tych samych zasadach. W partii nikt z mojej rodziny nigdy nie był. Wszystkie mieszkania na tym osiedlu (i wielu innych) zostały rozdane pracownikom i ich rodzinom.

Haga. napisał(a):

Porównywanie zachodnich zwyczajów wynajmowania całe życie z realiami polskimi jest niepoważne. Na zachodzie nie przeznacza się całej pensji na kiepskie małe mieszkanko w kiepskiej małej mieścinie, z którego w każej chwili mozna zostać wywalonym z trzymiesiecznym okresem wypowiedzenia z opcją zakazu wbicia gwoździa w ściane i permanenetnie wyłażącym grzybem. U nas wynajemcami są analogi Januszów biznesu, na zachodzie zajmują się tym wyspecjalizowane administracje. W takim mieszkaniu mozna spędzić całe życie i ani razu nie pomyśleć, że cię z niego wykopią. Z dwojga złego wynajem w pl a kredyt w pl to już chyba kredyt lepszy. Chyba.

Mnie zastanawia, że kredyt to nie problem ale ślub już tak. To kiepsko wróży jakichby uzasadnień nie wymyślać. W takim układzie nie brałabym nawet chomika na spółkę. 

warunki wynajmu na zachodzie sa tak samo trudne jak w Pl, jedynie mieszkania na wlasnosc sa jeszcze drozsze (tu gdzie zyje okolo czterokrotniew porownaniu do Pl) i to zmusza ludzi do wynajmu. Inna sprawa - ludzie musza czesciej zmieniac prace i co za tym idzie miejsce zamieszkania, wtedy inwestycja w wlasnosc tez jest trudna. Jesli chodzi o koszty wynajmu to w duzych miastach sumy sa tak wysokie ze czesto tworza sie wspolnoty mieszkaniowe, tak mlodzi jak i starzy ludzie zyja we wspolnotach zeby miec dach nad glowa. W Pl zycie we wspolnocie na emeryturze raczej nie przyszloby nikomu do glowy (poza zyciem z rodzina).

EgyptianCat napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

Tojotka napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

Tojotka napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

krolowamargot1 napisał(a):

Możesz złożyć podanie o mieszkanie komunalne- to należące do miasta. Listy są pewnie długie, choć to zależy od miasta. W małych miasteczkach, zgodnie z tym co wiem, jest nieco łatwiej. Ale, czynsze wcale nie są niskie, czasem trzeba samemu zatroszczyć się o ogrzewanie, prąd jest na kartę, miasta rzadko zgadzają się na wykup, po prostu jest to długotrwały wynajem. jest coś takiego, jak TBS, gdzie wpłaca się udział, potem płaci wysoki czynsz i czasem po latach można dojść do własności- zależy pewnie od umowy. 

Niektóre firmy wciąż mają mieszkania służbowe, typu policja, wojsko, ministerstwa, elektrownie. spoldzielnie wciąż istnieją, ale już nie w formie znanej naszym rodzicom- typu czekanie 15 lat, stała wpłata i na koniec mieszkanie z możliwością wykupu. 

blagam, moim rodzice dostali zaraz po ślubie kawalerkę , a po 4 latach 2 pokojowe mieszkanie na które czekali tak długo bo wybrzydzali nad lokalizacja  i nie przyjmowali innych propozycji,  moja babcia jak przyjęła się do pracy dostała dwupokojowe mieszkanie na spółkę z inną pracownica, a jak zaszła w ciążę to przed porodem dostała swoją kawalerkę , podobnie reszta członków rodziny mojej czy męża

Tak, bo w PRLu mieszkania rozmnażały się przez pączkowanie i było wystarczająco wszystkiego dla każdego. Przestań gadać bzdury bo jeszcze nie wymarli wszyscy, którzy pamiętają czasy komunistycznego "dobrobytu". Mieszkania (i inne dobra luksusowe) od ręki dostępne były  dla partyjniaków i innych uprzywilejowanych wielbicieli władzy. Ja bym się na Twoim miejscu tym nie chwaliła.

nie uważam że moja rodzina ma się czego wstydzić , może twoja rodzina swoje nieudacznictwo tłumaczy w taki prostacki sposób 

Moja rodzina to moja sprawa, nie wycieram sobie nią gęby na forach jak Ty. A historia jest jedna, dla wszystkich. Pamiętamy  i nigdy nie zapomnimy eSBeckich suk. 

Bez odbioru.

Buhehe polecam kontakt ze specjalistą, bo widać jakiś głęboki problem emocjonalny. I radzę zdobyć nieco więcej wiedzy o realiach minionego okresu, bo masz bardzo ograniczona oglad na tę kwestię, co ewidentnie szkodzi na twoją psychikę i realna ocenę sytuacji. 

p.s.

nikt nikomu nie bronił wyjechać z rodzinnego domu w wieku nastu lat   za pracą i mieszkaniem, gębę to ty sobie wycierasz historia  tego kraju, dostosowując ją w perfidny sposób do swojej absurdalnej wypowiedzi , wstyd 

No więc właśnie. Mój tata został zwerbowany do pracy w zakładzie produkcyjnym, gdy miał zaledwie 19 lat. Po ślubie rodzice dostali kawalerkę, a gdy moja mama zaszła w drugą ciążę - mieszkanie 3-pokojowe z dużym balkonem. Nowiutkie osiedle, niska zabudowa w zielonej, spokojnej okolicy. W tym samym mieście co rodzice Nomy. ;) I pewnie na tych samych zasadach. W partii nikt z mojej rodziny nigdy nie był. Wszystkie mieszkania na tym osiedlu (i wielu innych) zostały rozdane pracownikom i ich rodzinom.

i co ty nie powiesz - ja zylam w tych czasach jak to twoim zdaniem rozdawano jakos nie znam nikogo kto by tak jak ty opisujesz bez czekania cos dostal. Znam za to rodziny, ktore po zapisaniu sie w kolejki czekaly po 20- 25 lat na swoje M-3 - czyli mieszkanie przyznane bylo dopiero jak juz dzieci sie odchowaly. Ja tyle lat nie musialam czekac tylko dlatego ze maz pracowal w firmie budujacej te mieszkania i po wplaceniu 10 procent reszte kredytu splacalo sie razem z czynszem. Nie czuje by ktos nam cos "dal" , cale zycie splacalismy to mieszkanie, po latach mozna bylo wykupic je na wlasnosc. 

Haga. napisał(a):

Noir_Madame napisał(a):

Haga. napisał(a):

Porównywanie zachodnich zwyczajów wynajmowania całe życie z realiami polskimi jest niepoważne. Na zachodzie nie przeznacza się całej pensji na kiepskie małe mieszkanko w kiepskiej małej mieścinie, z którego w każej chwili mozna zostać wywalonym z trzymiesiecznym okresem wypowiedzenia z opcją zakazu wbicia gwoździa w ściane i permanenetnie wyłażącym grzybem. U nas wynajemcami są analogi Januszów biznesu, na zachodzie zajmują się tym wyspecjalizowane administracje. W takim mieszkaniu mozna spędzić całe życie i ani razu nie pomyśleć, że cię z niego wykopią. Z dwojga złego wynajem w pl a kredyt w pl to już chyba kredyt lepszy. Chyba.

Mnie zastanawia, że kredyt to nie problem ale ślub już tak. To kiepsko wróży jakichby uzasadnień nie wymyślać. W takim układzie nie brałabym nawet chomika na spółkę. 

A jak uregulowana jest sprawa zalegania z czynszem, opłatami za media ? Co dzieje się gdy najemca przestaje płacić ?

Nie wiem, ja znam bliżej tylko takich co płacą. Z umowami notarialnymi. 

Śpieszę dodać w obronie Nomy, że moja babcia w SB nie była ani w żadnej partii, była natomiast ksiegową i z tego tytułu dostała fajne jak na tamte czasy mieszkanko, z którego okien widziała swój zakład pracy a z okien bocznych duzy park. Dzieki temu mieszkanku mogła wynieść sie od rodziców (1-2 km dalej). W dzieciństwie zachorowałam tak, że potrzebny był super drogi i super zagraniczy lek, który dostałam bez zadawania się rodziców z SB, partią ani dawania łapówek. W podonej sytuacji teraz bez sponsoringu jakieś szejka arabskiego nie byłoby szans. Wiec tamte czasy miały różne oblicza nie tylko to jedno nachalnie wciskane. 

tak kiedys jak i teraz zalezy duzo gdzie sie pracuje, jakie ma sie uklady, mysle ze twoja babcia jako ksiegowa miala inne warunki wtedy niz jakikolwiek inny zwykly pracownik fabryki. To wiedza tylko sami zainteresowani. Podobnie dzisiaj , jeden musi robic skladki na lek a ktos z ministerstwa zdrowia jestem pewna ze dostanie go z kasy chorych. Pod tym wzgledem zawsze liczyly sie i licza uklady.

Berchen napisał(a):

EgyptianCat napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

Tojotka napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

Tojotka napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

krolowamargot1 napisał(a):

Możesz złożyć podanie o mieszkanie komunalne- to należące do miasta. Listy są pewnie długie, choć to zależy od miasta. W małych miasteczkach, zgodnie z tym co wiem, jest nieco łatwiej. Ale, czynsze wcale nie są niskie, czasem trzeba samemu zatroszczyć się o ogrzewanie, prąd jest na kartę, miasta rzadko zgadzają się na wykup, po prostu jest to długotrwały wynajem. jest coś takiego, jak TBS, gdzie wpłaca się udział, potem płaci wysoki czynsz i czasem po latach można dojść do własności- zależy pewnie od umowy. 

Niektóre firmy wciąż mają mieszkania służbowe, typu policja, wojsko, ministerstwa, elektrownie. spoldzielnie wciąż istnieją, ale już nie w formie znanej naszym rodzicom- typu czekanie 15 lat, stała wpłata i na koniec mieszkanie z możliwością wykupu. 

blagam, moim rodzice dostali zaraz po ślubie kawalerkę , a po 4 latach 2 pokojowe mieszkanie na które czekali tak długo bo wybrzydzali nad lokalizacja  i nie przyjmowali innych propozycji,  moja babcia jak przyjęła się do pracy dostała dwupokojowe mieszkanie na spółkę z inną pracownica, a jak zaszła w ciążę to przed porodem dostała swoją kawalerkę , podobnie reszta członków rodziny mojej czy męża

Tak, bo w PRLu mieszkania rozmnażały się przez pączkowanie i było wystarczająco wszystkiego dla każdego. Przestań gadać bzdury bo jeszcze nie wymarli wszyscy, którzy pamiętają czasy komunistycznego "dobrobytu". Mieszkania (i inne dobra luksusowe) od ręki dostępne były  dla partyjniaków i innych uprzywilejowanych wielbicieli władzy. Ja bym się na Twoim miejscu tym nie chwaliła.

nie uważam że moja rodzina ma się czego wstydzić , może twoja rodzina swoje nieudacznictwo tłumaczy w taki prostacki sposób 

Moja rodzina to moja sprawa, nie wycieram sobie nią gęby na forach jak Ty. A historia jest jedna, dla wszystkich. Pamiętamy  i nigdy nie zapomnimy eSBeckich suk. 

Bez odbioru.

Buhehe polecam kontakt ze specjalistą, bo widać jakiś głęboki problem emocjonalny. I radzę zdobyć nieco więcej wiedzy o realiach minionego okresu, bo masz bardzo ograniczona oglad na tę kwestię, co ewidentnie szkodzi na twoją psychikę i realna ocenę sytuacji. 

p.s.

nikt nikomu nie bronił wyjechać z rodzinnego domu w wieku nastu lat   za pracą i mieszkaniem, gębę to ty sobie wycierasz historia  tego kraju, dostosowując ją w perfidny sposób do swojej absurdalnej wypowiedzi , wstyd 

No więc właśnie. Mój tata został zwerbowany do pracy w zakładzie produkcyjnym, gdy miał zaledwie 19 lat. Po ślubie rodzice dostali kawalerkę, a gdy moja mama zaszła w drugą ciążę - mieszkanie 3-pokojowe z dużym balkonem. Nowiutkie osiedle, niska zabudowa w zielonej, spokojnej okolicy. W tym samym mieście co rodzice Nomy. ;) I pewnie na tych samych zasadach. W partii nikt z mojej rodziny nigdy nie był. Wszystkie mieszkania na tym osiedlu (i wielu innych) zostały rozdane pracownikom i ich rodzinom.

i co ty nie powiesz - ja zylam w tych czasach jak to twoim zdaniem rozdawano jakos nie znam nikogo kto by tak jak ty opisujesz bez czekania cos dostal. Znam za to rodziny, ktore po zapisaniu sie w kolejki czekaly po 20- 25 lat na swoje M-3 - czyli mieszkanie przyznane bylo dopiero jak juz dzieci sie odchowaly. Ja tyle lat nie musialam czekac tylko dlatego ze maz pracowal w firmie budujacej te mieszkania i po wplaceniu 10 procent reszte kredytu splacalo sie razem z czynszem. Nie czuje by ktos nam cos "dal" , cale zycie splacalismy to mieszkanie, po latach mozna bylo wykupic je na wlasnosc. 

W tym mieście rozdawano, Berchen. Nie miasto, nie państwo - konkretny zakład pracy, we własnym interesie.

cancri napisał(a):

Nie sacria, ludzi na te mieszkania i domy po prostu nie stac.

jak widzimy w Polsce wielu ludzi też nie stać. Niemców i tak prawdopodobnie stać bardziej niż Polaków.

moglybyście napisać z Berchen ile wynoszą takie średnie ceny mieszkania 3 pokojowego tam gdzie mieszkacie? 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.