Temat: Mieszkanie - Załamka

Hej.. szukam porady, wydaje mi się że jesteśmy z chłopakiem w sytuacji bez wyjścia.. chodzi o mieszkanie. 

Mam wrażenie, że jesteśmy zbyt bogaci na mieszkanie z urzędu, a zbyt biedni na mieszkanie na kredyt. 


Jestem totalnie załamana tą sytuację. Mam już dość wynajmowania mieszkania, w którym nie mogę nic zrobić :/ 

Interesowaliśmy się kredytem, ale nie dostaniemy jako związek partnerski. Albo ślub, albo dziecko wtedy możemy coś myśleć dalej.. 


Sprawdzałam jak wygląda z mieszkaniami z miasta, to oczywiście w pierwszej kolejności dostają rodziny z dziećmi, z chorobami, i innymi nieszczęściami. Mam wrażenie, że dla osób takich jak my, szaraczków pracujących nie ma nic ;( 

My wyjechaliśmy tyrać 2 lata po 1.5 etaty każdy. Wróciliśmy i mieszkania drożały w takim tempie że odechciało mam się kupić. Na szczęście trafiliśmy nna super tani najem / 1000 zł niezmiennie od 6 lat za 2 pokoje/

wygodnie tak. Nie muszę się o nic martwić , remontować. Prace mamy teraz  lepsze zarabiamy naprawdę spoko. Ale zaczynaliśmy od najniższej krajowej i Z 2 prac w polsce jak sie żyje skromnie i bierze dodatkowe godziny to można odłożyć ok 30 tys rocznie... I tak kilka lat. To nasz przykład że da sie bez kredytu...

wyjściem jest też kupno w mnieszej miejscowości

teraz sie czaimy na dom , bo nam sie oczekiwania zmieniły. Nie żałuję że wynajmuję. Gdybym wzieła 6 lat temu kredyt to kupiłabym klitkę w miescie którego nie lubie i musiała sp£acać 20 lat albo szukać teraz kupca 

Noir_Madame napisał(a):

.Asha. napisał(a):

Noir_Madame napisał(a):

cancri napisał(a):

Noir_Madame napisał(a):

krolowamargot1 napisał(a):

Noir_Madame napisał(a):

cancri napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

cancri napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

cancri napisał(a):

Wiecznie__gruba napisał(a):

cancri napisał(a):

Wiecznie__gruba napisał(a):

nuta napisał(a):

Wiecznie__gruba napisał(a):

nuta napisał(a):

Nie wiem dlaczego mlodym i zdrowym ludziom mialoby sie nalezec mieszkanie od miasta. Normalnie powinnas sie wstydzic za takie pomysly! A mieszkanie od miasta to czesto jest w nieciekawym stanie.

Nie wiem jakie Wy macie oczekiwania co do tego mieszkania, ze Was nie stac na kredyt. Moze trzeba pomyslec nad zmiana pracy czy pewniejsza umowa lub mniejszym mieszkaniem. Znajmych stac na kredyt na dom, ale nie chcieli sie zajechac kredytem i wybrali 2pokojowe mieszkanie.

To nie sztuka dostac kredyt, tylko go splacac terminowo.

A dodam, ze banki potrafia wcisnac kredyt powyzej czyisc mozliwosci albo tak na styk.

To żart? Dlaczego miałabym nie dostać mieszkania od miasta, nawet takiego do remontu, gdzie byłabym gotowa wsadzić kilkadziesiąt tysięcy w remont? Bo pracuje? Czyli najlepiej siedzieć na dupie i wyciągać ręce po wszystko? Wtedy się należy zapewne :) 

A skoro myślami o kredycie i jesteśmy już po rozmowach z doradcą finansowym to myślę że mamy tego świadomość jak wygląda wzięcie kredytu, jak wygląda jego spłacanie, ile wynosi, ile wynosi nasze życie itd. 

Czy uwazasz, ze to zart, ze ja sama pracuje i sama biore kredyt aby miec gdzie mieszkac?  

Domyslam sie, ze jestes mloda i zdrowa osoba, wiec mozesz zarobic na mieszkanie.

Sa ludzie niepelnosprawni, w trudnej zyciowej sytuacji, takze niedpowiedzialni i skazujacy gromadke wlasnych dzieci na trudne warunki, ktorzy nie maja mozliwosci zarobkowych i latami czekaja na mieszkanie,  ktore i tak czesto nie wystarcza dla ich potrzeb (np. maly metraz na osobe, wspolna lazienka, itd). I bardzo dobrze, ze nikt mieszkan nie rozdaje, bo to nie jest dar od miasta, to jest koszt podanikow. 

Mnie to sie w glowie nie miesci, ze mloda para rozwaza czy mogliby sie zakwalifikowac do mieszkania z urzedu. Chyba naprawde mlodzi musicie byc i bez swiadomosci dla kogos sa te mieszkania, jak dlugo sie czeka na taka decyzje i w jakim stanie/lokalizacji sa takie mieszkania.

Tak jak napisałam wyżej, jestem w stanie wyremontować takie mieszkanie, a też przy tym się nie zaciągać. To jest po prostu w tym kraju przytłaczające. Młodzi pracują, a potem nawet mają problem, żeby dostać swoje własne 4 kąty, bo sytuacja wygląda jak wygląda. 

Chryste, powiedz prosze, ze to zart. Mieszkam w Niemczech i tu maly procent ludzi ma cokolwiek na wlasnosc... nie masz chyba w ogole pojecia, o czym mowisz dziewczyno i przede wszystkim - czego wymagasz...

Nie porównuj sytuacji w Niemczech do sytuacji w Polsce. Dlaczego mamy płacić kupę kasy na wynajem, a mieszkania własnego już nie możemy mieć? To jest absurd jaki panuje w Polsce. 

Dalej nie wiesz, o czym mowisz. 

P.S. W De malo kogo stac i ludzie jakos zyja. Nie ma cisnienia na posiadanie No ale wiadomo, w PL tak zle...? 

Odpowiadajac na pytanie - plcisz, bo korzystasz z czyjejs wlasnosci.

Mieszkanie to podstawowa potrzeba życiowa i chyba każdy chce miec swoj kat  czuć się w nim bezpiecznie i robić sobie w nim co mu się podoba, a nie inwestować, remontować coś co nie należy do niego. Ja uwielbiam dopieszczac swoje mieszkanie i w nim przebywać, bo jest moje i takie jak ja chcę. Wracam z pracy i wracam do siebie, nie do cudzego. Mieszkań na wynajmowanym to jak mieszkać na walizkach w hotelu. 

Podstawowa potrzeba jest posiadanie dachu nad glowa, a nie mieszkania na wlasnosc. Kwestia ewentualnych remontow, wyposazenia, to chyba kwestia do dogadania z wlascicielami, czy nie?

dachem nad głową może byc również karton, albo miejsce na dworcu 

podstawowa potrzeba jest posiadanie własnego mieszkania/domu 

kolejna sprawa nawet chłop pańszczyźniany dostawal dom 

Noma, please. Ja wiem, ze Ty sie lubujesz w absurdach, ale uwazanie, ze podstawowa potrzeba czlowieka jest posiadanie mieszkania na wlasnosc, bo kazdy ma prawo miec swoje mebelki, jest serio zenua...w czasach, kiedy nawet w PL tylu ludzi wciaz nie ma dostepu do biezacej wody, ani lazienki w ludzkich warunkach, zejdz na ziemie dziewczyno.

I nie bede z Toba dyskutowac, bo wiem, ze bedziesz szla w zaparte do upadlego.

Ale co teraz Noma ma się zrzucić na doprowadzenie wody dla nich czy co ? Ja tam też wolę własność a nie wynajem, przecież krzywdy tym nikomu nie robię, zwykły życiowy wybór.

ale własność oznacza albo zakup albo dziedziczenie. Albo darowiznę. A Autorka szuka jakiejś drogi równoległej- chciałaby mieć mieszkanie, bez zakupu, w które mogłaby ewentualnie wyremontować, ale chciałaby je ?dostać?. No to nie wiem, do PIS trzeba się zapisać? 

Odnioslam się do odpowiedzi cancri że ludzie wody pitnej nie mają itp. co to ma do tego że ktoś woli mieć mieszkanie,dom na własność, płaci i ma.

A ja sie odnioslam do postu Nomy, ktora uwaza, ze mieszkanie na wlasnosc to podstawa jestestwa. A realia sa inne. Co kto woli, to jest wlasnie ten punkt sporny - wolic, a potrzebowac do przezycia, to sa dwie rozne sprawy. Ja rozumiem, ze kazdy chce miec swoje, wyremontowac, urzadzic sie po swojemu, ale to nie jest podstawym warunkiem do zycia. 

I smieszy mnie to, ze odniesienie do tego, ze w innym kraju ludzie zyja na wynajmie i zyja, tak oburzyl tyle osob, a nikt nie podjal tematu braku dostepu do biezacej wody i lazienek w PL, skoro mowimy o podstawach. Oprocz Twojego tekstu Noir.

Ale wiadomo, ze przymykamy oczy na to, co niewygodne ;-) Mowicie o horrendalnych cenach na wynajem, tylko kto napedza te banke...?

No ale co, zabronisz ludziom którzy mają pieniądze kupowania mieszkań ? My nie jesteśmy majetnymi ludźmi ale zamiast wozić się nowym" wozkiem" jeździmy starymi samochodami bo wbrew pozorom są dużo tańsze w utrzymaniu,serwisowaniu, niż nowe,nowsze.Odklafamy zamiast brać kredyt. Oszczędzam teraz rozważnie wydając pieniądze na żywność, chemię, odzież i większość związane z codziennym życiem. Jeśli zaś chodzi o dostępność wody to często są to decyzje samorządów,kto i jakie podejmuje ?

Noir przecież Ty się niedawno chwalilas zakupem wielkiego drogiego samochodu (choć uzywanego), który pali jak smok

I co ? Zapracowałam to kupiłam i wbrew pozorom koszt na 100 km to nie całe 60 zł. To był celowy i przemyślany zakup w celach marketingowych. 80 % jeśli nie więcej naszych klientów komentuje w pozytywny sposób to auto. Podoba im się krótko mówiąc lub robią wrażenie gabaryty. Jadąc drogą widzę jak ludzie mu się przyglądają, jakiś procent z nich na pewno zapamięta że mamy gospodarstwo szkółkarskie. Z resztą już słyszałam że jeden drugiemu mówił o naszym"Czorcie". Kolejna rzecz to np. to że nie pracujemy w zimie mogę więc dać ogłoszenie że zawiozę do ślubu, myślę że znaleźliby się chętni. Koleja sprawa tego rodzaju samochody raczej nie tracą na wartości, więc jest to swego rodzaju inwestycja.

i po co ta złość? Sama jesteś niespójna w swoich wypowiedziach . Masz drogie auto a nie "stary" samochod. Więc gdzie ta oszczędność 

.Asha. napisał(a):

Noir_Madame napisał(a):

.Asha. napisał(a):

Noir_Madame napisał(a):

cancri napisał(a):

Noir_Madame napisał(a):

krolowamargot1 napisał(a):

Noir_Madame napisał(a):

cancri napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

cancri napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

cancri napisał(a):

Wiecznie__gruba napisał(a):

cancri napisał(a):

Wiecznie__gruba napisał(a):

nuta napisał(a):

Wiecznie__gruba napisał(a):

nuta napisał(a):

Nie wiem dlaczego mlodym i zdrowym ludziom mialoby sie nalezec mieszkanie od miasta. Normalnie powinnas sie wstydzic za takie pomysly! A mieszkanie od miasta to czesto jest w nieciekawym stanie.

Nie wiem jakie Wy macie oczekiwania co do tego mieszkania, ze Was nie stac na kredyt. Moze trzeba pomyslec nad zmiana pracy czy pewniejsza umowa lub mniejszym mieszkaniem. Znajmych stac na kredyt na dom, ale nie chcieli sie zajechac kredytem i wybrali 2pokojowe mieszkanie.

To nie sztuka dostac kredyt, tylko go splacac terminowo.

A dodam, ze banki potrafia wcisnac kredyt powyzej czyisc mozliwosci albo tak na styk.

To żart? Dlaczego miałabym nie dostać mieszkania od miasta, nawet takiego do remontu, gdzie byłabym gotowa wsadzić kilkadziesiąt tysięcy w remont? Bo pracuje? Czyli najlepiej siedzieć na dupie i wyciągać ręce po wszystko? Wtedy się należy zapewne :) 

A skoro myślami o kredycie i jesteśmy już po rozmowach z doradcą finansowym to myślę że mamy tego świadomość jak wygląda wzięcie kredytu, jak wygląda jego spłacanie, ile wynosi, ile wynosi nasze życie itd. 

Czy uwazasz, ze to zart, ze ja sama pracuje i sama biore kredyt aby miec gdzie mieszkac?  

Domyslam sie, ze jestes mloda i zdrowa osoba, wiec mozesz zarobic na mieszkanie.

Sa ludzie niepelnosprawni, w trudnej zyciowej sytuacji, takze niedpowiedzialni i skazujacy gromadke wlasnych dzieci na trudne warunki, ktorzy nie maja mozliwosci zarobkowych i latami czekaja na mieszkanie,  ktore i tak czesto nie wystarcza dla ich potrzeb (np. maly metraz na osobe, wspolna lazienka, itd). I bardzo dobrze, ze nikt mieszkan nie rozdaje, bo to nie jest dar od miasta, to jest koszt podanikow. 

Mnie to sie w glowie nie miesci, ze mloda para rozwaza czy mogliby sie zakwalifikowac do mieszkania z urzedu. Chyba naprawde mlodzi musicie byc i bez swiadomosci dla kogos sa te mieszkania, jak dlugo sie czeka na taka decyzje i w jakim stanie/lokalizacji sa takie mieszkania.

Tak jak napisałam wyżej, jestem w stanie wyremontować takie mieszkanie, a też przy tym się nie zaciągać. To jest po prostu w tym kraju przytłaczające. Młodzi pracują, a potem nawet mają problem, żeby dostać swoje własne 4 kąty, bo sytuacja wygląda jak wygląda. 

Chryste, powiedz prosze, ze to zart. Mieszkam w Niemczech i tu maly procent ludzi ma cokolwiek na wlasnosc... nie masz chyba w ogole pojecia, o czym mowisz dziewczyno i przede wszystkim - czego wymagasz...

Nie porównuj sytuacji w Niemczech do sytuacji w Polsce. Dlaczego mamy płacić kupę kasy na wynajem, a mieszkania własnego już nie możemy mieć? To jest absurd jaki panuje w Polsce. 

Dalej nie wiesz, o czym mowisz. 

P.S. W De malo kogo stac i ludzie jakos zyja. Nie ma cisnienia na posiadanie No ale wiadomo, w PL tak zle...? 

Odpowiadajac na pytanie - plcisz, bo korzystasz z czyjejs wlasnosci.

Mieszkanie to podstawowa potrzeba życiowa i chyba każdy chce miec swoj kat  czuć się w nim bezpiecznie i robić sobie w nim co mu się podoba, a nie inwestować, remontować coś co nie należy do niego. Ja uwielbiam dopieszczac swoje mieszkanie i w nim przebywać, bo jest moje i takie jak ja chcę. Wracam z pracy i wracam do siebie, nie do cudzego. Mieszkań na wynajmowanym to jak mieszkać na walizkach w hotelu. 

Podstawowa potrzeba jest posiadanie dachu nad glowa, a nie mieszkania na wlasnosc. Kwestia ewentualnych remontow, wyposazenia, to chyba kwestia do dogadania z wlascicielami, czy nie?

dachem nad głową może byc również karton, albo miejsce na dworcu 

podstawowa potrzeba jest posiadanie własnego mieszkania/domu 

kolejna sprawa nawet chłop pańszczyźniany dostawal dom 

Noma, please. Ja wiem, ze Ty sie lubujesz w absurdach, ale uwazanie, ze podstawowa potrzeba czlowieka jest posiadanie mieszkania na wlasnosc, bo kazdy ma prawo miec swoje mebelki, jest serio zenua...w czasach, kiedy nawet w PL tylu ludzi wciaz nie ma dostepu do biezacej wody, ani lazienki w ludzkich warunkach, zejdz na ziemie dziewczyno.

I nie bede z Toba dyskutowac, bo wiem, ze bedziesz szla w zaparte do upadlego.

Ale co teraz Noma ma się zrzucić na doprowadzenie wody dla nich czy co ? Ja tam też wolę własność a nie wynajem, przecież krzywdy tym nikomu nie robię, zwykły życiowy wybór.

ale własność oznacza albo zakup albo dziedziczenie. Albo darowiznę. A Autorka szuka jakiejś drogi równoległej- chciałaby mieć mieszkanie, bez zakupu, w które mogłaby ewentualnie wyremontować, ale chciałaby je ?dostać?. No to nie wiem, do PIS trzeba się zapisać? 

Odnioslam się do odpowiedzi cancri że ludzie wody pitnej nie mają itp. co to ma do tego że ktoś woli mieć mieszkanie,dom na własność, płaci i ma.

A ja sie odnioslam do postu Nomy, ktora uwaza, ze mieszkanie na wlasnosc to podstawa jestestwa. A realia sa inne. Co kto woli, to jest wlasnie ten punkt sporny - wolic, a potrzebowac do przezycia, to sa dwie rozne sprawy. Ja rozumiem, ze kazdy chce miec swoje, wyremontowac, urzadzic sie po swojemu, ale to nie jest podstawym warunkiem do zycia. 

I smieszy mnie to, ze odniesienie do tego, ze w innym kraju ludzie zyja na wynajmie i zyja, tak oburzyl tyle osob, a nikt nie podjal tematu braku dostepu do biezacej wody i lazienek w PL, skoro mowimy o podstawach. Oprocz Twojego tekstu Noir.

Ale wiadomo, ze przymykamy oczy na to, co niewygodne ;-) Mowicie o horrendalnych cenach na wynajem, tylko kto napedza te banke...?

No ale co, zabronisz ludziom którzy mają pieniądze kupowania mieszkań ? My nie jesteśmy majetnymi ludźmi ale zamiast wozić się nowym" wozkiem" jeździmy starymi samochodami bo wbrew pozorom są dużo tańsze w utrzymaniu,serwisowaniu, niż nowe,nowsze.Odklafamy zamiast brać kredyt. Oszczędzam teraz rozważnie wydając pieniądze na żywność, chemię, odzież i większość związane z codziennym życiem. Jeśli zaś chodzi o dostępność wody to często są to decyzje samorządów,kto i jakie podejmuje ?

Noir przecież Ty się niedawno chwalilas zakupem wielkiego drogiego samochodu (choć uzywanego), który pali jak smok

I co ? Zapracowałam to kupiłam i wbrew pozorom koszt na 100 km to nie całe 60 zł. To był celowy i przemyślany zakup w celach marketingowych. 80 % jeśli nie więcej naszych klientów komentuje w pozytywny sposób to auto. Podoba im się krótko mówiąc lub robią wrażenie gabaryty. Jadąc drogą widzę jak ludzie mu się przyglądają, jakiś procent z nich na pewno zapamięta że mamy gospodarstwo szkółkarskie. Z resztą już słyszałam że jeden drugiemu mówił o naszym"Czorcie". Kolejna rzecz to np. to że nie pracujemy w zimie mogę więc dać ogłoszenie że zawiozę do ślubu, myślę że znaleźliby się chętni. Koleja sprawa tego rodzaju samochody raczej nie tracą na wartości, więc jest to swego rodzaju inwestycja.

i po co ta złość? Sama jesteś niespójna w swoich wypowiedziach . Masz drogie auto a nie "stary" samochod. Więc gdzie ta oszczędność 

Jaka złość ? Nie wiem ale dla mnie 13 letni samochód to jednak jest już stary. Mam jeszcze 30 letniego VW T4 i Renault Trafic 8 lat także średnia słabo wypada 🤣

Pasek wagi

Kaliaaaaa napisał(a):

Ja tylko dodam bo strasznie mnie to drazni- nie da się porównywać najmu w Niemczech i Polsce. 

Tutaj można wynajmować od spółdzielni, nie jest to tanie, ale jest szereg obwarowań chroniących najemcę.. osoby gorzej sytuowane, mają dostęp do puli tańszych mieszkań , są dodatki mieszkaniowe itd(szczegółów nie znam bo nie korzystałam). 

Mieszkanie od spółdzielni można wynajmować kilkadziesiąt lat, czynsz rośnie w granicach ustalonych ustawowo. 

75 metrow, w nowym budownictwie(no 6 letnim), w centrum duzego miasta to 1200 euro. I to jest w miarę tanio bo najem był te 6 lat temu. Z gwarancją że mogę tu mieszkać dopóki place. 

Tego nie da się porównać z najmem od Janusza , który może np zechciec z dnia na dzień się wprowadzić do "zapasowego" mieszkania(na ogół trzy miesiące wypowiedzenia, albo podnosi czynsz bo na rynku sytuacja się zmienila. 

Rzucanie kosztem paliwa w stosunku do zarobków nie ma sensu. W Niemczech wysokie są koszty pracy więc towary wymagające więcej pracy są dużo droższe niż w Pl. Znany przykład cukru który w De był tańszy niż w Pl, ale już chleb będzie tańszy w Pl.... Część osób może jezdzi po zakupy do Pl ale głównie do mechanika, dentysty , fryzjera itd to jest dużo tańsze. 

Btw moja mama dostała w latach mieszkanie od wiejskiej szkoły gdzie pracowała, potem można je było wykupić. W partii nie była :) No tak bylo- ale z dużego miasta musiała się wyniesc na wieś. Teraz tez można kupić nieruchomości od np PKP za pol darmo - tylko lokalizację i ich stan odpowiadają cenie. Pod tym względem za wiele się nie zmienilo- nie ma nic za darmo.

Autorko nie czuj się atakowana... Mamy tu różne doświadczenia życiowe po prostu. Na pewno idź do dwóch -trzech doradców i na spokojnie się zastanów. Nad kredytami, nad ślubem itd. 

Mam nadzieję że z czasem dorobisz się mieszkania na wynajem lub kilku i też będziesz czytać o sobie że jesteś januszem. 🤣🤣🤣

Pasek wagi

Wiecznie__gruba napisał(a):

Czyli po prostu musimy zmienić kolejność myślenia. Najpierw ślub w stosownym dla nas momencie, a po ślubie myśleć o ewentualnym kredycie na mieszkanko, a nie odwrotnie. Bo inaczej nie przeskoczymy tego w żaden inny sposób. 

Dlaczego nie? Coś Ty się tak tego ślubu uparła? Jak już pisałam, kredyt można wziąć, nie będąc w związku małżeńskim. Serio, popytajcie w innych bankach... Przecież na rynku jest tego multum. Nie rozumiem, dlaczego to dla Ciebie "problem nie do przeskoczenia".

Pasek wagi

Kaliaaaaa napisał(a):

Ja tylko dodam bo strasznie mnie to drazni- nie da się porównywać najmu w Niemczech i Polsce. 

Tutaj można wynajmować od spółdzielni, nie jest to tanie, ale jest szereg obwarowań chroniących najemcę.. osoby gorzej sytuowane, mają dostęp do puli tańszych mieszkań , są dodatki mieszkaniowe itd(szczegółów nie znam bo nie korzystałam). 

Mieszkanie od spółdzielni można wynajmować kilkadziesiąt lat, czynsz rośnie w granicach ustalonych ustawowo. 

75 metrow, w nowym budownictwie(no 6 letnim), w centrum duzego miasta to 1200 euro. I to jest w miarę tanio bo najem był te 6 lat temu. Z gwarancją że mogę tu mieszkać dopóki place. 

Tego nie da się porównać z najmem od Janusza , który może np zechciec z dnia na dzień się wprowadzić do "zapasowego" mieszkania(na ogół trzy miesiące wypowiedzenia, albo podnosi czynsz bo na rynku sytuacja się zmienila. 

Rzucanie kosztem paliwa w stosunku do zarobków nie ma sensu. W Niemczech wysokie są koszty pracy więc towary wymagające więcej pracy są dużo droższe niż w Pl. Znany przykład cukru który w De był tańszy niż w Pl, ale już chleb będzie tańszy w Pl.... Część osób może jezdzi po zakupy do Pl ale głównie do mechanika, dentysty , fryzjera itd to jest dużo tańsze. 

Btw moja mama dostała w latach mieszkanie od wiejskiej szkoły gdzie pracowała, potem można je było wykupić. W partii nie była :) No tak bylo- ale z dużego miasta musiała się wyniesc na wieś. Teraz tez można kupić nieruchomości od np PKP za pol darmo - tylko lokalizację i ich stan odpowiadają cenie. Pod tym względem za wiele się nie zmienilo- nie ma nic za darmo.

Autorko nie czuj się atakowana... Mamy tu różne doświadczenia życiowe po prostu. Na pewno idź do dwóch -trzech doradców i na spokojnie się zastanów. Nad kredytami, nad ślubem itd. 

nie ma sensu porownywania dwoch roznych krajow z roznymi warunkami, tymbardziej ze Niemcy to nie jeden kraj a 16 landow z roznymi warunkami, tu gdzie ja zyje nie slyszalam o  spoldzielniach. Chodzilo bardziej o ogolna mentalnosc parcia na posiadanie wlasnosci, ale to tez jest rozne w zaleznosci od wielu czynnikow.

Berchen napisał(a):

Kaliaaaaa napisał(a):

Ja tylko dodam bo strasznie mnie to drazni- nie da się porównywać najmu w Niemczech i Polsce. 

Tutaj można wynajmować od spółdzielni, nie jest to tanie, ale jest szereg obwarowań chroniących najemcę.. osoby gorzej sytuowane, mają dostęp do puli tańszych mieszkań , są dodatki mieszkaniowe itd(szczegółów nie znam bo nie korzystałam). 

Mieszkanie od spółdzielni można wynajmować kilkadziesiąt lat, czynsz rośnie w granicach ustalonych ustawowo. 

75 metrow, w nowym budownictwie(no 6 letnim), w centrum duzego miasta to 1200 euro. I to jest w miarę tanio bo najem był te 6 lat temu. Z gwarancją że mogę tu mieszkać dopóki place. 

Tego nie da się porównać z najmem od Janusza , który może np zechciec z dnia na dzień się wprowadzić do "zapasowego" mieszkania(na ogół trzy miesiące wypowiedzenia, albo podnosi czynsz bo na rynku sytuacja się zmienila. 

Rzucanie kosztem paliwa w stosunku do zarobków nie ma sensu. W Niemczech wysokie są koszty pracy więc towary wymagające więcej pracy są dużo droższe niż w Pl. Znany przykład cukru który w De był tańszy niż w Pl, ale już chleb będzie tańszy w Pl.... Część osób może jezdzi po zakupy do Pl ale głównie do mechanika, dentysty , fryzjera itd to jest dużo tańsze. 

Btw moja mama dostała w latach mieszkanie od wiejskiej szkoły gdzie pracowała, potem można je było wykupić. W partii nie była :) No tak bylo- ale z dużego miasta musiała się wyniesc na wieś. Teraz tez można kupić nieruchomości od np PKP za pol darmo - tylko lokalizację i ich stan odpowiadają cenie. Pod tym względem za wiele się nie zmienilo- nie ma nic za darmo.

Autorko nie czuj się atakowana... Mamy tu różne doświadczenia życiowe po prostu. Na pewno idź do dwóch -trzech doradców i na spokojnie się zastanów. Nad kredytami, nad ślubem itd. 

nie ma sensu porownywania dwoch roznych krajow z roznymi warunkami, tymbardziej ze Niemcy to nie jeden kraj a 16 landow z roznymi warunkami, tu gdzie ja zyje nie slyszalam o  spoldzielniach. Chodzilo bardziej o ogolna mentalnosc parcia na posiadanie wlasnosci, ale to tez jest rozne w zaleznosci od wielu czynnikow.

Tak, dokladnie o to chodzilo, bo wynajem przedstawiany jest jako koniec swiata, uwlaczajacy godnosci ludzkiej. Przedstawiane to jest, jakby w innych krajach to lasa z nieba splywala a ludzi bylo stac na wynajem przez cale zycie. A tak nie jest.

Ves91 napisał(a):

Wiecznie__gruba napisał(a):

Czyli po prostu musimy zmienić kolejność myślenia. Najpierw ślub w stosownym dla nas momencie, a po ślubie myśleć o ewentualnym kredycie na mieszkanko, a nie odwrotnie. Bo inaczej nie przeskoczymy tego w żaden inny sposób. 

Dlaczego nie? Coś Ty się tak tego ślubu uparła? Jak już pisałam, kredyt można wziąć, nie będąc w związku małżeńskim. Serio, popytajcie w innych bankach... Przecież na rynku jest tego multum. Nie rozumiem, dlaczego to dla Ciebie "problem nie do przeskoczenia".

Żeby wziąć ten rządowy kredyt 2% trzeba być małżeństwem albo mieć wspolne dziecko. Albo być singlem, ale autorka chce wspólny kredyt z partnerem. Póki co BK2% wygląda na bardziej opłacalny (ale kto wie jak będzie w końcowym rozrachunku) od standardowego kredytu hipotecznego.

cancri napisał(a):

Berchen napisał(a):

Kaliaaaaa napisał(a):

Ja tylko dodam bo strasznie mnie to drazni- nie da się porównywać najmu w Niemczech i Polsce. 

Tutaj można wynajmować od spółdzielni, nie jest to tanie, ale jest szereg obwarowań chroniących najemcę.. osoby gorzej sytuowane, mają dostęp do puli tańszych mieszkań , są dodatki mieszkaniowe itd(szczegółów nie znam bo nie korzystałam). 

Mieszkanie od spółdzielni można wynajmować kilkadziesiąt lat, czynsz rośnie w granicach ustalonych ustawowo. 

75 metrow, w nowym budownictwie(no 6 letnim), w centrum duzego miasta to 1200 euro. I to jest w miarę tanio bo najem był te 6 lat temu. Z gwarancją że mogę tu mieszkać dopóki place. 

Tego nie da się porównać z najmem od Janusza , który może np zechciec z dnia na dzień się wprowadzić do "zapasowego" mieszkania(na ogół trzy miesiące wypowiedzenia, albo podnosi czynsz bo na rynku sytuacja się zmienila. 

Rzucanie kosztem paliwa w stosunku do zarobków nie ma sensu. W Niemczech wysokie są koszty pracy więc towary wymagające więcej pracy są dużo droższe niż w Pl. Znany przykład cukru który w De był tańszy niż w Pl, ale już chleb będzie tańszy w Pl.... Część osób może jezdzi po zakupy do Pl ale głównie do mechanika, dentysty , fryzjera itd to jest dużo tańsze. 

Btw moja mama dostała w latach mieszkanie od wiejskiej szkoły gdzie pracowała, potem można je było wykupić. W partii nie była :) No tak bylo- ale z dużego miasta musiała się wyniesc na wieś. Teraz tez można kupić nieruchomości od np PKP za pol darmo - tylko lokalizację i ich stan odpowiadają cenie. Pod tym względem za wiele się nie zmienilo- nie ma nic za darmo.

Autorko nie czuj się atakowana... Mamy tu różne doświadczenia życiowe po prostu. Na pewno idź do dwóch -trzech doradców i na spokojnie się zastanów. Nad kredytami, nad ślubem itd. 

nie ma sensu porownywania dwoch roznych krajow z roznymi warunkami, tymbardziej ze Niemcy to nie jeden kraj a 16 landow z roznymi warunkami, tu gdzie ja zyje nie slyszalam o  spoldzielniach. Chodzilo bardziej o ogolna mentalnosc parcia na posiadanie wlasnosci, ale to tez jest rozne w zaleznosci od wielu czynnikow.

Tak, dokladnie o to chodzilo, bo wynajem przedstawiany jest jako koniec swiata, uwlaczajacy godnosci ludzkiej. Przedstawiane to jest, jakby w innych krajach to lasa z nieba splywala a ludzi bylo stac na wynajem przez cale zycie. A tak nie jest.

teraz bardzo ceny poszły w górę, bo jest dużo Ukraincow. W Warszawie to jakaś masakra  a popyt jest taki, że ludzie wynajmują beż oglądania. Wynajem zły nie jest, tylko płacisz komuś do kieszeni zamiast na własne mieszkanie. Mieszkanie można sprzedać, nawet z kredytem i to jest rzecz na której się nie straci

agazur57 napisał(a):

cancri napisał(a):

Berchen napisał(a):

Kaliaaaaa napisał(a):

Ja tylko dodam bo strasznie mnie to drazni- nie da się porównywać najmu w Niemczech i Polsce. 

Tutaj można wynajmować od spółdzielni, nie jest to tanie, ale jest szereg obwarowań chroniących najemcę.. osoby gorzej sytuowane, mają dostęp do puli tańszych mieszkań , są dodatki mieszkaniowe itd(szczegółów nie znam bo nie korzystałam). 

Mieszkanie od spółdzielni można wynajmować kilkadziesiąt lat, czynsz rośnie w granicach ustalonych ustawowo. 

75 metrow, w nowym budownictwie(no 6 letnim), w centrum duzego miasta to 1200 euro. I to jest w miarę tanio bo najem był te 6 lat temu. Z gwarancją że mogę tu mieszkać dopóki place. 

Tego nie da się porównać z najmem od Janusza , który może np zechciec z dnia na dzień się wprowadzić do "zapasowego" mieszkania(na ogół trzy miesiące wypowiedzenia, albo podnosi czynsz bo na rynku sytuacja się zmienila. 

Rzucanie kosztem paliwa w stosunku do zarobków nie ma sensu. W Niemczech wysokie są koszty pracy więc towary wymagające więcej pracy są dużo droższe niż w Pl. Znany przykład cukru który w De był tańszy niż w Pl, ale już chleb będzie tańszy w Pl.... Część osób może jezdzi po zakupy do Pl ale głównie do mechanika, dentysty , fryzjera itd to jest dużo tańsze. 

Btw moja mama dostała w latach mieszkanie od wiejskiej szkoły gdzie pracowała, potem można je było wykupić. W partii nie była :) No tak bylo- ale z dużego miasta musiała się wyniesc na wieś. Teraz tez można kupić nieruchomości od np PKP za pol darmo - tylko lokalizację i ich stan odpowiadają cenie. Pod tym względem za wiele się nie zmienilo- nie ma nic za darmo.

Autorko nie czuj się atakowana... Mamy tu różne doświadczenia życiowe po prostu. Na pewno idź do dwóch -trzech doradców i na spokojnie się zastanów. Nad kredytami, nad ślubem itd. 

nie ma sensu porownywania dwoch roznych krajow z roznymi warunkami, tymbardziej ze Niemcy to nie jeden kraj a 16 landow z roznymi warunkami, tu gdzie ja zyje nie slyszalam o  spoldzielniach. Chodzilo bardziej o ogolna mentalnosc parcia na posiadanie wlasnosci, ale to tez jest rozne w zaleznosci od wielu czynnikow.

Tak, dokladnie o to chodzilo, bo wynajem przedstawiany jest jako koniec swiata, uwlaczajacy godnosci ludzkiej. Przedstawiane to jest, jakby w innych krajach to lasa z nieba splywala a ludzi bylo stac na wynajem przez cale zycie. A tak nie jest.

teraz bardzo ceny poszły w górę, bo jest dużo Ukraincow. W Warszawie to jakaś masakra  a popyt jest taki, że ludzie wynajmują beż oglądania. Wynajem zły nie jest, tylko płacisz komuś do kieszeni zamiast na własne mieszkanie. Mieszkanie można sprzedać, nawet z kredytem i to jest rzecz na której się nie straci

Dokładnie. Ja za kredyt+czynsz+opłaty płacę 2k, wynajem takiego samego mieszkania to byłoby minimum 3k ze wszystkim. W dodatku po latach nic z tego nie mam. Ponadto czekają nas prawdopodonie głodowe emerytury, a nigdy nie wiemy czy np. w wieku 60 nie zachorujemy poważnie i nie wyzerujemy oszczędności odłożonych na emeryturę samodzielnie.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.