Temat: Mieszkanie - Załamka

Hej.. szukam porady, wydaje mi się że jesteśmy z chłopakiem w sytuacji bez wyjścia.. chodzi o mieszkanie. 

Mam wrażenie, że jesteśmy zbyt bogaci na mieszkanie z urzędu, a zbyt biedni na mieszkanie na kredyt. 


Jestem totalnie załamana tą sytuację. Mam już dość wynajmowania mieszkania, w którym nie mogę nic zrobić :/ 

Interesowaliśmy się kredytem, ale nie dostaniemy jako związek partnerski. Albo ślub, albo dziecko wtedy możemy coś myśleć dalej.. 


Sprawdzałam jak wygląda z mieszkaniami z miasta, to oczywiście w pierwszej kolejności dostają rodziny z dziećmi, z chorobami, i innymi nieszczęściami. Mam wrażenie, że dla osób takich jak my, szaraczków pracujących nie ma nic ;( 

nataliu napisał(a):

Ves91 napisał(a):

Wiecznie__gruba napisał(a):

Czyli po prostu musimy zmienić kolejność myślenia. Najpierw ślub w stosownym dla nas momencie, a po ślubie myśleć o ewentualnym kredycie na mieszkanko, a nie odwrotnie. Bo inaczej nie przeskoczymy tego w żaden inny sposób. 

Dlaczego nie? Coś Ty się tak tego ślubu uparła? Jak już pisałam, kredyt można wziąć, nie będąc w związku małżeńskim. Serio, popytajcie w innych bankach... Przecież na rynku jest tego multum. Nie rozumiem, dlaczego to dla Ciebie "problem nie do przeskoczenia".

Żeby wziąć ten rządowy kredyt 2% trzeba być małżeństwem albo mieć wspolne dziecko. Albo być singlem, ale autorka chce wspólny kredyt z partnerem. Póki co BK2% wygląda na bardziej opłacalny (ale kto wie jak będzie w końcowym rozrachunku) od standardowego kredytu hipotecznego.

Jakbym liczyła na jakiś rządowy program, to bym nadal siedziała na wynajmie. Trzeba popytać i działać. Nam udało się jakiś rok temu z hakiem wziąć wspólny kredyt hipoteczny (nie będąc małżeństwem), ale fakt faktem, partner starał się o to już półtora - dwa lata przed samą decyzją; jeździł, rozmawiał z doradcami z całej Polski, wypytywał o jak najkorzystniejsze warunki. Trochę też nam się poszczęściło z samą ceną mieszkania, ale tu także trzeba szukać, być na bieżąco z ogłoszeniami i pytać w biurach nieruchomości na własną rękę (tu już była moja działka). Czasem atrakcyjne oferty nie są nawet wystawiane - a może inaczej - właściciel jeszcze nie zdąży ich wystawić i człowiek dowiaduje się o jakimś fajnym mieszkaniu na sprzedaż "drogą pantoflową", od sąsiada. Dodam jeszcze, że wcale nie mieliśmy jakiegoś imponującego wkładu własnego. No i uważam, że głupotą jest zadłużać się na 20-30 lat.

Oczywiście, zawsze można zacząć biadolić na swój los i taplać się w tej beznadziei, ale uważam, że warto być wytrwałym i przynajmniej spróbować osiągnąć to, co zamierzamy :) Nie można się poddawać - tym bardziej, że jesteście młodzi, pewnie w pełni sił, ze wspólnymi planami na przyszłość.

Jeśli jednak faktycznie nie macie szans na kredyt jako związek partnerski, bo wykorzystaliście wszystkie pomysły, to rozważyłabym skromny ślub cywilny, aby uzyskać wymagany papier. Potraktujcie to na lajcie... Przysięgę małżeńską można odnowić (choć nie wiem, na jakich warunkach), a jak kiedyś będziecie chcieli mieć ślub "z pompą", to weźmiecie kościelny.

Pasek wagi

Na spokojnie możesz wziąć kredyt będąc  w związku partnerskim, ba możesz wziąć kredyt z obojętnie jaką osobą, bylebyście mieli zdolność. Ja mam kredyt z narzeczonym, nie było żadnego problemu żeby ten kredyt otrzymać.

Aktualnie dwie osoby zarabiające najniższą krajową otrzymają około 200-250 tysięcy kredytu, nie wiem gdzie mieszkasz, ale w mniejszych miastach za taką kwotę można kupić mieszkanie.  Ewentualnie może szukać na wsiach, jeśli jesteście mobilni ? To też jakieś rozwiązanie a często na wsi można za taniochę kupić mieszkanie.

Skąd jesteś?

Mieliśmy podobną sytuację. 2 osoby pracujące na etacie bez szans na kredyt w Polsce. Polecam wyjazd za granicę, zwłaszcza jeśli nie spieszycie się ze ślubem. My po 3 latach kupiliśmy mieszkanie 80m wspomagając się kredytem gotówkowym. Po kolejnych 2 latach spłaciliśmy w całości. Koszt mieszkania 330 tys. Wyjazd wiąże się naturalnie z jakimiś wyrzeczeniami, ale coś za coś.

Wiecznie__gruba napisał(a):

numb027 napisał(a):

no tak jest, w tym momencie osoby w wieku 20-30, które nie dostały nic od rodziny, a nawet zarabiają dobre pieniądze - są w większości skazane na wynajem. Taka sytuacja ;)

ale nie przyszłoby mi do głowy, żeby coś dostawać 'od miasta', być moze za kilka lat uda się coś odłożyć

Ale to nie wygląda tak że dostanę od miasta za darmo. Przecież bym płaciła za czynsz i inne media. W tym przypadku nie byłoby to własnościowe mieszkanie, ale byłoby takie że mam pewność że nie prędko, ktoś by mnie z niego wyrzucił, a gdyby po X latach byłaby możliwość wykupu to czemu nie. 

Nie chce mieszkać za darmo. Absolutnie nie o to mi chodziło. Masa ludzi, w tym moja rodzina mieszka w mieszaniu spółdzielczym, płacą czynsz i pozostałe rachunki. Mówię tylko, że bardzo trudno jest dostać takie mieszkanie. 

W życiu bym nie wpadła na to, żeby miasto miało mi dać mieszkanie... Roszczeniowość ludzi mnie czasami przerasta. 

Pasek wagi

Użytkownik4535693 napisał(a):

Na spokojnie możesz wziąć kredyt będąc  w związku partnerskim, ba możesz wziąć kredyt z obojętnie jaką osobą, bylebyście mieli zdolność. Ja mam kredyt z narzeczonym, nie było żadnego problemu żeby ten kredyt otrzymać.

Aktualnie dwie osoby zarabiające najniższą krajową otrzymają około 200-250 tysięcy kredytu, nie wiem gdzie mieszkasz, ale w mniejszych miastach za taką kwotę można kupić mieszkanie.  Ewentualnie może szukać na wsiach, jeśli jesteście mobilni ? To też jakieś rozwiązanie a często na wsi można za taniochę kupić mieszkanie.

Skąd jesteś?

Jesteśmy z okolic Katowic, więc dość sporo mamy ewentualności, jeśli chodzi o te wszystkie miasta graniczące. Oboje mamy samochód. 

Przyznam, że kontaktowaliśmy się tylko z jeden, ale bardzo polecanym, dlatego zaufałam w 100%. A jeśli chodzi o temat kredytu to raczej jesteśmy dość zieloni. Pan powiedział, że albo dziecko albo ślub. Stąd od razu takie podejście nasze, że wszystko przepadło i nie mamy żadnych szans.  

Oboje zarabiamy więcej niż minimalna krajowa. 

Po wszystkich komentarzach wiem, że musimy jeszcze podzwonić i poumawiać się z innymi doradcami, bardziej wejść w ten temat, nie ma co odpuszczać po jednej rozmowie. 


Songbird napisał(a):

Wiecznie__gruba napisał(a):

numb027 napisał(a):

no tak jest, w tym momencie osoby w wieku 20-30, które nie dostały nic od rodziny, a nawet zarabiają dobre pieniądze - są w większości skazane na wynajem. Taka sytuacja ;)

ale nie przyszłoby mi do głowy, żeby coś dostawać 'od miasta', być moze za kilka lat uda się coś odłożyć

Ale to nie wygląda tak że dostanę od miasta za darmo. Przecież bym płaciła za czynsz i inne media. W tym przypadku nie byłoby to własnościowe mieszkanie, ale byłoby takie że mam pewność że nie prędko, ktoś by mnie z niego wyrzucił, a gdyby po X latach byłaby możliwość wykupu to czemu nie. 

Nie chce mieszkać za darmo. Absolutnie nie o to mi chodziło. Masa ludzi, w tym moja rodzina mieszka w mieszaniu spółdzielczym, płacą czynsz i pozostałe rachunki. Mówię tylko, że bardzo trudno jest dostać takie mieszkanie. 

W życiu bym nie wpadła na to, żeby miasto miało mi dać mieszkanie... Roszczeniowość ludzi mnie czasami przerasta. 

Kiedyś się tak robiło,  się składało wniosek na mieszkanie spółdzielcze i czekało. Jedni dłużej, drudzy krócej. Akurat nie wiedziałam, ze nie jest już to stosowane. 

Wiecznie__gruba napisał(a):

Songbird napisał(a):

Wiecznie__gruba napisał(a):

numb027 napisał(a):

no tak jest, w tym momencie osoby w wieku 20-30, które nie dostały nic od rodziny, a nawet zarabiają dobre pieniądze - są w większości skazane na wynajem. Taka sytuacja ;)

ale nie przyszłoby mi do głowy, żeby coś dostawać 'od miasta', być moze za kilka lat uda się coś odłożyć

Ale to nie wygląda tak że dostanę od miasta za darmo. Przecież bym płaciła za czynsz i inne media. W tym przypadku nie byłoby to własnościowe mieszkanie, ale byłoby takie że mam pewność że nie prędko, ktoś by mnie z niego wyrzucił, a gdyby po X latach byłaby możliwość wykupu to czemu nie. 

Nie chce mieszkać za darmo. Absolutnie nie o to mi chodziło. Masa ludzi, w tym moja rodzina mieszka w mieszaniu spółdzielczym, płacą czynsz i pozostałe rachunki. Mówię tylko, że bardzo trudno jest dostać takie mieszkanie. 

W życiu bym nie wpadła na to, żeby miasto miało mi dać mieszkanie... Roszczeniowość ludzi mnie czasami przerasta. 

Kiedyś się tak robiło,  się składało wniosek na mieszkanie spółdzielcze i czekało. Jedni dłużej, drudzy krócej. Akurat nie wiedziałam, ze nie jest już to stosowane. 

To bylo ze 30lat temu:)   i czesto  powiazane z wykonywanym zawodem

W porównaniu do wielu tu piszacych masz najkorzystaniejsza opcje kredytowa (2%) i masz narzeczonego. 

Singiel, nie dosc, ze sam na siebie bierze ryzyko, to jeszcze ma duzo większe oprocentowanie.

cancri napisał(a):

Berchen napisał(a):

Kaliaaaaa napisał(a):

Ja tylko dodam bo strasznie mnie to drazni- nie da się porównywać najmu w Niemczech i Polsce. 

Tutaj można wynajmować od spółdzielni, nie jest to tanie, ale jest szereg obwarowań chroniących najemcę.. osoby gorzej sytuowane, mają dostęp do puli tańszych mieszkań , są dodatki mieszkaniowe itd(szczegółów nie znam bo nie korzystałam). 

Mieszkanie od spółdzielni można wynajmować kilkadziesiąt lat, czynsz rośnie w granicach ustalonych ustawowo. 

75 metrow, w nowym budownictwie(no 6 letnim), w centrum duzego miasta to 1200 euro. I to jest w miarę tanio bo najem był te 6 lat temu. Z gwarancją że mogę tu mieszkać dopóki place. 

Tego nie da się porównać z najmem od Janusza , który może np zechciec z dnia na dzień się wprowadzić do "zapasowego" mieszkania(na ogół trzy miesiące wypowiedzenia, albo podnosi czynsz bo na rynku sytuacja się zmienila. 

Rzucanie kosztem paliwa w stosunku do zarobków nie ma sensu. W Niemczech wysokie są koszty pracy więc towary wymagające więcej pracy są dużo droższe niż w Pl. Znany przykład cukru który w De był tańszy niż w Pl, ale już chleb będzie tańszy w Pl.... Część osób może jezdzi po zakupy do Pl ale głównie do mechanika, dentysty , fryzjera itd to jest dużo tańsze. 

Btw moja mama dostała w latach mieszkanie od wiejskiej szkoły gdzie pracowała, potem można je było wykupić. W partii nie była :) No tak bylo- ale z dużego miasta musiała się wyniesc na wieś. Teraz tez można kupić nieruchomości od np PKP za pol darmo - tylko lokalizację i ich stan odpowiadają cenie. Pod tym względem za wiele się nie zmienilo- nie ma nic za darmo.

Autorko nie czuj się atakowana... Mamy tu różne doświadczenia życiowe po prostu. Na pewno idź do dwóch -trzech doradców i na spokojnie się zastanów. Nad kredytami, nad ślubem itd. 

nie ma sensu porownywania dwoch roznych krajow z roznymi warunkami, tymbardziej ze Niemcy to nie jeden kraj a 16 landow z roznymi warunkami, tu gdzie ja zyje nie slyszalam o  spoldzielniach. Chodzilo bardziej o ogolna mentalnosc parcia na posiadanie wlasnosci, ale to tez jest rozne w zaleznosci od wielu czynnikow.

Tak, dokladnie o to chodzilo, bo wynajem przedstawiany jest jako koniec swiata, uwlaczajacy godnosci ludzkiej. Przedstawiane to jest, jakby w innych krajach to lasa z nieba splywala a ludzi bylo stac na wynajem przez cale zycie. A tak nie jest.

Myślę, że nie o to dziewczynom chodziło. Wynajem mieszkania nikomu nie uwłacza i absolutnie nie jest niczym złym. A parcie na posiadanie własnego 'm' bardziej wynika z tego, że po prostu w naszym kraju wynajem jest droższy niż kredyt. Także nie dziwię się, że ludzie dążą do kupna skoro w ten spsob można obniżyć rachunki miesięczne. 

Fakt, że w ostatnim czasie stopy procentowe szalały, ale nadal w ostatecznym rozrachunku kupno mieszkania jest tańsze niż wynajem. 

Jak widać podane przez was kwoty wynajmu w DE są na takim samym poziomie jak w pl, a jednak przeciętny Polak wyda większy procent swojej wypłaty na rachunki niż Niemiec. W średnim mieście 400-500 euro trafia do kieszeni wynajmującego. 


Pasek wagi

Właśnie trafiłam na rolkę w temacie kredytu na 2%

Facebook

zolzaaaa napisał(a):

cancri napisał(a):

Berchen napisał(a):

Kaliaaaaa napisał(a):

Ja tylko dodam bo strasznie mnie to drazni- nie da się porównywać najmu w Niemczech i Polsce. 

Tutaj można wynajmować od spółdzielni, nie jest to tanie, ale jest szereg obwarowań chroniących najemcę.. osoby gorzej sytuowane, mają dostęp do puli tańszych mieszkań , są dodatki mieszkaniowe itd(szczegółów nie znam bo nie korzystałam). 

Mieszkanie od spółdzielni można wynajmować kilkadziesiąt lat, czynsz rośnie w granicach ustalonych ustawowo. 

75 metrow, w nowym budownictwie(no 6 letnim), w centrum duzego miasta to 1200 euro. I to jest w miarę tanio bo najem był te 6 lat temu. Z gwarancją że mogę tu mieszkać dopóki place. 

Tego nie da się porównać z najmem od Janusza , który może np zechciec z dnia na dzień się wprowadzić do "zapasowego" mieszkania(na ogół trzy miesiące wypowiedzenia, albo podnosi czynsz bo na rynku sytuacja się zmienila. 

Rzucanie kosztem paliwa w stosunku do zarobków nie ma sensu. W Niemczech wysokie są koszty pracy więc towary wymagające więcej pracy są dużo droższe niż w Pl. Znany przykład cukru który w De był tańszy niż w Pl, ale już chleb będzie tańszy w Pl.... Część osób może jezdzi po zakupy do Pl ale głównie do mechanika, dentysty , fryzjera itd to jest dużo tańsze. 

Btw moja mama dostała w latach mieszkanie od wiejskiej szkoły gdzie pracowała, potem można je było wykupić. W partii nie była :) No tak bylo- ale z dużego miasta musiała się wyniesc na wieś. Teraz tez można kupić nieruchomości od np PKP za pol darmo - tylko lokalizację i ich stan odpowiadają cenie. Pod tym względem za wiele się nie zmienilo- nie ma nic za darmo.

Autorko nie czuj się atakowana... Mamy tu różne doświadczenia życiowe po prostu. Na pewno idź do dwóch -trzech doradców i na spokojnie się zastanów. Nad kredytami, nad ślubem itd. 

nie ma sensu porownywania dwoch roznych krajow z roznymi warunkami, tymbardziej ze Niemcy to nie jeden kraj a 16 landow z roznymi warunkami, tu gdzie ja zyje nie slyszalam o  spoldzielniach. Chodzilo bardziej o ogolna mentalnosc parcia na posiadanie wlasnosci, ale to tez jest rozne w zaleznosci od wielu czynnikow.

Tak, dokladnie o to chodzilo, bo wynajem przedstawiany jest jako koniec swiata, uwlaczajacy godnosci ludzkiej. Przedstawiane to jest, jakby w innych krajach to lasa z nieba splywala a ludzi bylo stac na wynajem przez cale zycie. A tak nie jest.

Myślę, że nie o to dziewczynom chodziło. Wynajem mieszkania nikomu nie uwłacza i absolutnie nie jest niczym złym. A parcie na posiadanie własnego 'm' bardziej wynika z tego, że po prostu w naszym kraju wynajem jest droższy niż kredyt. Także nie dziwię się, że ludzie dążą do kupna skoro w ten spsob można obniżyć rachunki miesięczne. 

Fakt, że w ostatnim czasie stopy procentowe szalały, ale nadal w ostatecznym rozrachunku kupno mieszkania jest tańsze niż wynajem. 

Jak widać podane przez was kwoty wynajmu w DE są na takim samym poziomie jak w pl, a jednak przeciętny Polak wyda większy procent swojej wypłaty na rachunki niż Niemiec. W średnim mieście 400-500 euro trafia do kieszeni wynajmującego. 

Według mnie każdy kto ma możliwości i głowę na karku będzie dążył do kupna nieruchomości na własność. Ludzie dochodzą w ten sposób do jakiegoś majątku. Często po to aby ich dzieciom żyło się lżej, żeby nie musiały się zadłużać na 30 lat. Żeby w końcu mogły być rentierami czy to jest jakaś zbrodnia przeciwko ludzkości? Stanęłabym na głowie żeby mieć własne mieszkanie,dom.

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.