Temat: Mieszkanie - Załamka

Hej.. szukam porady, wydaje mi się że jesteśmy z chłopakiem w sytuacji bez wyjścia.. chodzi o mieszkanie. 

Mam wrażenie, że jesteśmy zbyt bogaci na mieszkanie z urzędu, a zbyt biedni na mieszkanie na kredyt. 


Jestem totalnie załamana tą sytuację. Mam już dość wynajmowania mieszkania, w którym nie mogę nic zrobić :/ 

Interesowaliśmy się kredytem, ale nie dostaniemy jako związek partnerski. Albo ślub, albo dziecko wtedy możemy coś myśleć dalej.. 


Sprawdzałam jak wygląda z mieszkaniami z miasta, to oczywiście w pierwszej kolejności dostają rodziny z dziećmi, z chorobami, i innymi nieszczęściami. Mam wrażenie, że dla osób takich jak my, szaraczków pracujących nie ma nic ;( 

Wiecznie__gruba napisał(a):

Akurat mówiłam tu o tym kredycie 2% gdzie właśnie żeby dostać wspólnie musielibyśmy wziąć specjalnie ślub. Rozmawialiśmy tylko z jednym doradcą kredytowym, może warto jeszcze uderzyć do innego, który zaproponuje jeszcze jakieś inne możliwości. Ogólnie to nas stać na kredyt. 

weźcie cywilny, a z pompą możecie potem wziąc

W tym kredycie BK2% chyba faktycznie są 2 opcje: albo ślub albo wspólne dziecko. Ale zwykły kredyt hipoteczny można wziąć bez ślubu. Teraz wybór należy do was, przyspieszony ślub i BK2% czy droższy kredyt w zwykłym banku.

ElwiraZ napisał(a):

menot napisał(a):

ElwiraZ napisał(a):

Weźcie  cywilny, bez imprezy, dla mnie najlepsze wyjście i nie widzę tu wielkich trudności. Jeśli jesteście siebie pewnie to nie widzę tu  problemu. Chyba, że nie jesteście? A ślub kościelny (o ile planujecie) i wesele ("prawdziwy ślub") zrobicie później. Dużo ludzi tak robi, życie to nie koncert życzeń.

Jest jak jest, takie narzekanie jest bez sensu. Super mieć mieszkanie na własność, ale jak ktoś nie ma zdolności kredytowej to wynajmuje. Pisanie, że bym chciała nic nie zmieni. Tysiące ludzi jest w takiej sytuacji. Teraz są super kredyty na pierwsze mieszkanie na 2%, ludzie którzy mają kredyt (np. ja) zazdroszczą taki warunków. Płacę około tysiąc złotych wyższą ratę przy niższej kwocie porównując do tej oferty. Lepszej oferty kredytowej nigdy nie było!!!  I pewnie nie będzie, nie wiadomo ile czasu ta opcja będzie dostępna. Na pewno do wyborów bo to kiełbasa przedwyborcza. Jeśli przy takiej ofercie was nie stać na kredyt to po prostu was nie stać w ogóle. 

No i piszesz dziecinnie i jakoś pretensjonalnie? Witamy w dorosłości. Jeśli chcecie kredyt to warunki dyktują banki i koniec kropka. Ludzie biorąc kredyt spłacają często dwa razy tyle, i co? Pisanie a bo ja wymarzyłam inaczej wesele, a bo ja bym chciała mieszkanie od miasta, żeby móc tam robić remonty... no cóż jest jak jest. Albo weźcie cywilny i kredyt albo nie. Na mieszanie w TBS bez ślubu i dzieci nie macie co liczyć! I po ciul płakać, ze byśmy chcieli takie... Mieszkań komunalnych i spółdzielczych w obecnych czasach nikt nie przydziela. A na TBS czeka się latami, to nie jest opcja dla młodych ludzi, którzy wolą płacić dużo taniej w TBS niż kredyt. Każdy (wiele osób) by pewnie tak chciała. Po co brać kredyt na 30 lat i zaciskać pasa? Osoby nadużywające alkoholu, z gromadką dzieci łapią się dużo szybciej, co jest nie fair ale nie polepsza to w jakikolwiek sposób twojej sytuacji. Możemy popisać 5 stron, że tak jest, jakie to niesprawiedliwe, jest to poważny problem. I co? Jak chcesz to rzuć pracę ty i twój partner, trzaśnij 5 dzieci, w szyję dawać też nie zaszkodzi i wskoczysz na listę dużo wyżej. Satysfakcjonuje cię to?  Jeśli nie nie to jojczenie nie ma sensu. Jeśli takie mieszkania były by dawane takim osobom (młode, bez dzieci, kredyt drogi to lepiej taniej od miasta) to jako kraj byśmy chyba zbankrutowali. Zmiany w budowie mieszkań i ich dostępności to problem który trwa od lat i lata będzie trwał. 

Inna opcja to ostre oszczędzanie, dorobienie (np. w weekendy sprzątanie, nawet McDonald, inwentaryzacja, cokolwiek, tak samo facet na magazynie, na budowie, popołudniami dodatkowa praca) odłożenie ile się da i za parę lat przy większych oszczędnościach i wkładzie własnym będziecie mieli lepszą zdolność kredytową. Masa ludzi zap...ala parę lat, żeby odłożyć na mieszkanie, również przy pracy fizycznej a nie korpoludki jak piszesz, czy zarabiający powyżej średniej. 

Jeszcze inna opcja to wyjazd za granicę, ostra praca kilka lat, choćby przy sprzątaniu, na dachach, na Islandii pracy nie brakuje i po kilku latach powrót i zakup mieszkania. Znam masę ludzi, którzy tak dorobili się mieszkania, a nawet domu.

Z tą pracą za granicą, to trzeba sobie wszystko poważnie przeanalizować, bo w ostatnich latach koszty i ceny życia w PL bardzo nadgoniły (wliczając nieszczęsne mieszkania). Inflacja w PL nie osłabiła złotego. Więc okres jeżdżenia na saksy, żeby się obłowić na jakieś minimalnej pensji, żeby potem być krezusem w PL to już chyba minął. 

Tak, to nie te czasy, że się jechało do USA czy GB i człowiek się obławiał raz dwa. Ale ja nie piszę o takiej opcji. Piszę o kilkuletnim zasuwaniu aby odłożyć jak najwięcej. W wielu krajach da się dalej odłożyć w kilka lat, ale pracując, najlepiej w 2 osoby. Znam dużo takich ludzi obecnie, nie takich które wróciły X lat temu. Trzeba się rozeznać w rynku i ciężko pracować. W Norwegii, Islandii, Belgii, a nawet w Niemczech da się żyć. W nastawieniu tymczasowym i max odkładaniu, co innego gdy ktoś tam mieszka na stałe i nie pracuje fizyczni, kupuje mieszkanie lub wynajmuje ładne 3 pokojowe, ma dzieci które chodzą do szkoły, robi zakupy nie w opcji oszczędzanie itp.  Jeśli dwie osoby odkładają (nie mówię o kwocie typu 15 tys miesięcznie, ale niech 1 osoba odłoży 800 euro i druga 800 euro miesięcznie, to w parę lat uzbiera się na solidny wkład własny, albo na 2 pokojowe mieszkanie. Moi bardzo dobrzy znajomi jeżdżą do Belgii mają z tego dobre pieniądze, opłaca im się. Pracują przy zbiorach jabłek i gruszek na jasieni (sierpień - październik), zimą przy sortowaniu owoców, po zimie przy przycinaniu gałęzi. Kto chce może pracować tam cały rok, oni akurat jeźdźą na kilka miesięcy w roku, a kilka spędzają w PL. I nie pracują jak niewolnicy. Praca 8h dziennie, legalna, mieszanie zapewnione (dopłacają jakoś 50 euro miesięcznie, symbolicznie). Pokój w domku, dla każdego oddzielny. Nadgodziny płatne. W tego typu pracy spokojnie w parę lat da się dużą sumę odłożyć.

Inny znajomy pracuje od około 5 lat u dużego gospodarza w Norwegii. Kończy budowę domu. W PL ma żonę (od 2 lat) i roczne dziecko. Jest to jakieś poświęcenie, wiadomo przyjeżdża kilka razy w roku i żona z dzieckiem lata do niego. Ale za chwilę będą mieli dom bez kredytu i będą już razem ze sobą.

Wiadomo, że nie każdy się na to pisze, ale da się i są to prace, które nie wymagają żadnych kwalifikacji. Jedynie pracowitości i chęci nauczenia się obowiązków.

Można też mieszkać w PL za najniższą krajową, nic nie odkładać i płakać, że miasto nie daje mieszkania a żeby dostać kredyt trzeba mieć na wkład własny i zdolność kredytową.

Inni jeźdżą na dorobku na urlop na zbiory, lub opiekę nad dzieckiem. Np. moja znajoma jeździła parę lat na opiekę nad dzieckiem do Francji i chwaliła sobie. Mieszkanie miała zapewnione, również wyżywienie.  Odkładała około3 tys euro za letnią pracę na czysto (w PL byłaby w stanie odłożyć miesięcznie 1000 zł), co daje odłożone pieniądze w kwocie 13 tys zł. W Polsce była w stanie odłożyć niewiele. Przy obecnym kursie 5 lat wyjazdów daje kwotę 50 tys, co przy jej zarobkach jest dużą kwotą, i kwotą dającą połowę wkładu własnego aby dostać kredyt  w kwocie około 450 tys. W Polsce pracowała i nadal pracuje jako sekretarka medyczna.

Inna znajoma budując dom, pracują w PL jako pielęgniarka jeździła 4 lata do DE na zbiór szparagów. W PL brałą różne prace dodatkowe, prywatnie zastrzyki, kroplówki, dodatkowa poradnia popołudniu. Jej mąż w tym czasie pracował u tego samego gospodarza ale cały rok. Dom postawili i wykończyli szybko (kilka lat) i taraz sobie oboje spokojnie żyją z pracy w PL.

Oczywiście, ktoś powie, że tym osobom się jakoś super trafiło. Ale kto szuka ten znajdzie. Większość z nich zmieniała pracodawców po rozeznaniu się, szukając lepszego miejsca i się im to udawało. Znam masę ludzi, którzy tak robili. Których nie było stać na kredyt, odkładali mało i po prostu coś z tym zrobili.

Można też przecież dorabiać w Polsce. Jak ktoś pracuje na etacie to szuka pracy popołudniu, na weekend. Oczywiście trudno tak funkcjonować całe życie, ale chcąc zarobić na wkład własny, większy lub mniejszy, lub całkowicie kupić coś za gotówkę trzeba sobie jakoś radzić. Lub wynajmować i płakać, że drogo i nie moje. Ja sama bardzo dużo pracowałam w okresie 3 lat przed wzięciem kredytu (żeby był jak najniższy)  i z 2 lata po nim w okresie urządzania się i wykańczania domu. Teraz pracuję dużo mniej.

ja bym się nie bawiła w odkładanie. Inflacja i drożejące mieszkania temu nie sprzyjają. Wzięłabym ten cholerny ślub, kupiła mieszkanie, wynajęłabym je i dopiero wtedy bym pojechała na zarobek. Jak spadną stopy i znowu ludzie rzucą się na hipoteki, to mieszkania znowu skoczą w górę.

Wiecznie__gruba napisał(a):

Akurat mówiłam tu o tym kredycie 2% gdzie właśnie żeby dostać wspólnie musielibyśmy wziąć specjalnie ślub. Rozmawialiśmy tylko z jednym doradcą kredytowym, może warto jeszcze uderzyć do innego, który zaproponuje jeszcze jakieś inne możliwości. Ogólnie to nas stać na kredyt. 

No nie wierzę w to co czytam, chcę kredyt oprocentowany na 2% ale nie chcę spełnić warunków żeby go dostać. To weź komercyjny kredyt, płać i czekaj sobie na odpowiedni moment, serio jesteś roszczeniowa,tym bardziej że piszesz że na kredyt was stać.

Pasek wagi

Wiecznie__gruba napisał(a):

Akurat mówiłam tu o tym kredycie 2% gdzie właśnie żeby dostać wspólnie musielibyśmy wziąć specjalnie ślub. Rozmawialiśmy tylko z jednym doradcą kredytowym, może warto jeszcze uderzyć do innego, który zaproponuje jeszcze jakieś inne możliwości. Ogólnie to nas stać na kredyt. 

Bez zastanowienia wzięłabym ślub w trybie przyspieszonym. Za moich czasów korzystałam z programu 'Rodzina na swoim' i wielu moich znajomych również. Niektórzy z nich specjalnie formalizowali szybciej związek. 

Pasek wagi

Wiecznie__gruba napisał(a):

Akurat mówiłam tu o tym kredycie 2% gdzie właśnie żeby dostać wspólnie musielibyśmy wziąć specjalnie ślub. Rozmawialiśmy tylko z jednym doradcą kredytowym, może warto jeszcze uderzyć do innego, który zaproponuje jeszcze jakieś inne możliwości. Ogólnie to nas stać na kredyt. 

Bardzo mnie ciekawi ile macie / masz lat.

Tak jak wspomniałam, widocznie zabraliśmy się za to od dupy strony i tyle. 

Oceniam to, co sama o sobie piszesz.
Zachowujesz sie dziecinnie i roszczeniowo. Oczekujesz od obcych ludzi, ze dadza ci mieszkanie, zebys je sobie dopiescila. Tak, bo wszelkie mieszkania od panstwa to skladka innych ludzi dla garstki, ktora je dostaje. I nie uwazam, ze powinna je dostac mloda, zdrowa dziewczyna z chlopakiem. 

Masz szanse na kredyt na dobrych warunkach, na ktory wiekszosc z nas nie miala szans i wadzi ci, ze slub musisz wziac, zwby go dostac.

Bez slubu tez mozesz wziac kredyt, ale na gorszych warunkach, albo dopracowac, zeby zaczeli liczyc ci dodatkowa prace.

I nic co nie pasuje, tylko ubolewasz, jak jest ci zle.

Wez sie nad soba zastanow. Zycie to sztuka wyboru. A ty nie chcesz skorzystac z mozliwosci, ktore masz.

I dla przykladu, sama wzielam 2 kredyty, zeby kupic mieszkanie. Nie jojcze, tylko je splacam. Sa miesiace lepsze, sa gorsze. Sa miesiace, gdy cos nadplace, sa takie, gdy ciulam na rate. Na wiele rzeczy mnie nie stac, ale chce po prostu miec mieszkanie. I nie jojczalam, ze nie dostane tyle kredytu, ile chcialam, tylko po prostu wzielam dodatkowy kredyt i ciagne wozek. Moglabym jezdzic na lepsze wakacje, lepiej zyc, ale wybralam inne wartosci na ten moment.

Ja tylko dodam bo strasznie mnie to drazni- nie da się porównywać najmu w Niemczech i Polsce. 

Tutaj można wynajmować od spółdzielni, nie jest to tanie, ale jest szereg obwarowań chroniących najemcę.. osoby gorzej sytuowane, mają dostęp do puli tańszych mieszkań , są dodatki mieszkaniowe itd(szczegółów nie znam bo nie korzystałam). 

Mieszkanie od spółdzielni można wynajmować kilkadziesiąt lat, czynsz rośnie w granicach ustalonych ustawowo. 

75 metrow, w nowym budownictwie(no 6 letnim), w centrum duzego miasta to 1200 euro. I to jest w miarę tanio bo najem był te 6 lat temu. Z gwarancją że mogę tu mieszkać dopóki place. 

Tego nie da się porównać z najmem od Janusza , który może np zechciec z dnia na dzień się wprowadzić do "zapasowego" mieszkania(na ogół trzy miesiące wypowiedzenia, albo podnosi czynsz bo na rynku sytuacja się zmienila. 

Rzucanie kosztem paliwa w stosunku do zarobków nie ma sensu. W Niemczech wysokie są koszty pracy więc towary wymagające więcej pracy są dużo droższe niż w Pl. Znany przykład cukru który w De był tańszy niż w Pl, ale już chleb będzie tańszy w Pl.... Część osób może jezdzi po zakupy do Pl ale głównie do mechanika, dentysty , fryzjera itd to jest dużo tańsze. 

Btw moja mama dostała w latach mieszkanie od wiejskiej szkoły gdzie pracowała, potem można je było wykupić. W partii nie była :) No tak bylo- ale z dużego miasta musiała się wyniesc na wieś. Teraz tez można kupić nieruchomości od np PKP za pol darmo - tylko lokalizację i ich stan odpowiadają cenie. Pod tym względem za wiele się nie zmienilo- nie ma nic za darmo.

Autorko nie czuj się atakowana... Mamy tu różne doświadczenia życiowe po prostu. Na pewno idź do dwóch -trzech doradców i na spokojnie się zastanów. Nad kredytami, nad ślubem itd. 


Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.