Temat: chorobliwa zazdrość w związku?

Czy zaakceptowałybyście takie zachowanie, gdy Wasz partner w przerwie między zajęciami na szkoleniu zaprasza na kawę obcą dziewczynę z grupy, bo "chce się z kimś zaprzyjaźniać"? Spędzi z tą grupą mniej więcej kilka dni w miesiącu przez trzy lata szkolenia. Czy fakt, że mnie się to nie podoba oznacza już, że jestem chorobliwie zazdrosna? 

W ogóle według mnie znajomości i przyjaźnie damsko-męskie u dorosłych ludzi w stałych związkach nie są dwuznaczne, gdy wszyscy z tego układu się znają. Np. ja mam przyjaciela od 15 lat, znam dobrze jego żonę, synka, bywamy u siebie, mój partner także szybko ich poznał, najczęściej spotykamy się we czworo, a ja z przyjacielem rozmawiam oprócz tego telefonicznie, raz na miesiąc wpadnie do mnie do pracy na kawę. I według mnie to jest normalna relacja. Natomiast sytuacja, gdy mój partner ma "koleżanki", których ja w życiu na oczy nie widziałam i on chce się z nimi spotykać na kawę czy piwo sam na sam, a on też nigdy nie poznał nawet partnerów tych kobiet, jest przekroczeniem granic. A mój partner uważa, że jestem chorobliwie zazdrosna i przesadzam oczywiście. Jak zaproponowałam, żeby zorganizował spotkanie tak, bym mogła poznać te jego koleżanki, to oczywiście cichosza...

Jakie jest Wasze zdanie? Mnie takie sytuacje kompletnie rozbijają, nawet nie chodzi o to, że się na niego wkurzam, bo raczej nie, po prostu czuję się fatalnie, zdradzona, oszukana - choć na poziomie racjonalnym nic takiego złego przecież się nie dzieje.

Pasek wagi

Krummel napisał(a):

Berchen napisał(a):

Krummel napisał(a):

krolowamargot1 napisał(a):

To tylko kawa, w przerwie pomiędzy zajęciami, po to, żeby mieć od kogo wziąć notatki, czy przegadać temat ze szkolenia. Kawa. Ludzie wychodzą na kawę czy lunch, nie trzeba do tego dorabiać sagi i wizualizować problemów. społeczeństwo składa się w większości z kobiet. Czy oczekujesz, że twój partner przestanie to zauważać?

to samo pomyślałam :) i wyobraziłam sobie gościa, który w przerwie siedzi sam na korytarzu, podpiera ścianę, bo dziewczyna zabroniła mu się integrować. 

Krummel,  niby tak, ale szczerze brakuje mozliwosci kontaktu z grupa? Musi to byc jakas rownie samotna "podpierajaca sciane"? Troche pozylam i naprawde rzadko wynika z takich znajomosci cos dobrego. Biorac pod uwage " najgorsza" wersje to facet mowi zonie ze ma nowa kolezanke z ktora bedzie regularnie sie  sluzbowo spotykal. Gdyby w mslzenstwie ukladalo sie naprawde dobrze to nie byloby tego postu. W sytuacji gdy juz cos sie srednio uklada taka informacja moze rozbic. 

Najlepszy agent jakiego znam to taki jeden, ktory zaprasza co piatek kolezanke na wieczor filmowy w swojej czesci domku jednorodzinnego ( poddasze) a jego zona na ogol "nie lubi" tego typu filmow i spedza ten wieczor na dole. Tak jej wparl ze ma nie wtracac sie w jego prywatnosc ze przestala im przeszkadzac. Jak dla mnie to jest chore, ale gdyby sie poskarzyla bylaby oceniona jako zazdrosnica. Oprocz piatkow sa tez wyjazdy gdzie on jej w czyms ciagle pomaga?.sorry,nie kazdy jest uczciwy, poczciwy i kochajacy. 

Berchen, wychodzę z założenia, że nie ma sensu robić dramy czy scen facetowi, ponieważ i tak zrobi co będzie chciał. Autorka może jęczeć, marudzić, robić awantury, a jej TŻ i tak może dalej wychodzić na kawę - najwyżej przestanie o tym mówić. A jak facet jest kumaty i zna swoją partnerkę, to dobrze wie, co może ją zranić. Pytanie tylko, czy ten związek jest zdrowy, a partnerzy są siebie pewni: tutaj mam wątpliwości i wydaje mi się, że autorka nie jest pewna swojej pozycji w związku.

to swoja droga, to  podstawowe pytanie.

Tylko co Ci da to, że ją poznasz? Jeśli będą chcieli mieć romas, to to, że ty ją znasz, nie przeszkodzi im. 

Pasek wagi

Nie kazdy ma ochote na spotykanie sie z innymi ludzmi w stadzie. A Ty jestes chorobliwie zazdrosna. Wiesz czemu? Bo uwazasz, ze wlasnie stado uratuje Wasza relacje. Bo sie chorobliwie boisz tego, ze Twoj partner Cie zdradzi. Bo naiwnie wierzysz w to, ze jak poznasz jego kolezanki, to bedziesz miala nad tym kontrole i do tego nie dojdzie. Bo wyliczasz mu, ile moze miec zenskich znajomych, bo skoro Ty masz jednego starego przyjaciela, to on nie moze miec wiecej kolezanek.


Wykazujesz totalny brak zaufania w stosunku do niego. Chyba nie musze Ci pisac, jak sie koncza takie zwiazki?

Milosniczka! napisał(a):

Tylko co Ci da to, że ją poznasz? Jeśli będą chcieli mieć romas, to to, że ty ją znasz, nie przeszkodzi im. 

dokładnie. Moj facet miał romans z "przyjaciolka" domu która była u mnie na kawce co drugi dzień. 

a ja opowiem z drugiej strony. Generalnie nie przepadam za towarzystwem kobiet, zawsze miałam kolegów i wole mieć kolegów niż koleżanki. Pracowałam w firmie- tam miałam właśnie takiego kolegę, z którym na lunch wychodziłam, na kawę. Widziałam za plecami, że niektóre dziewczyny myślały, że mamy romans- bo przewracały oczami za moimi plecami. 

A co do pytania- zależy od tego jaki jest mąż. Gdyby mój nagle zaczął się przyjaźnić tak z dziewczyną i wychodzić z nią na kawę, to bym się zaniepokoiła, bo on jedynie na piwo z kolegami wychodzi- zaraz bym go podejrzewałam, bo wiem, że on raczej na takie przyjaźnie damsko-męskie nie idzie i to nie jego bajka.

Tak jak napisala agazur, też myślę że wszystko zalezy od faceta, a także od waszej relacji. Jeśli od dłuższego czasu są kłótnie, brak szacunku i problemy, to wiadomo, że takie spotykanie się z nową koleżanką tylko pogorszy sprawę, a dla ciebie to kolejny powód do zmartwień. 

U mnie w pracy to nic dziwnego wychodzić we 2 na kawę czy obiad, nikt na to krzywo nie patrzy. Gdy mój mąż umówił się na piwo z koleżanką, nie poczułam strachu czy zazdrości. Życzyłam im miłej zabawy i cieszyłam się wolnym mieszkaniem, bo prawie ciągle jesteśmy razem :D

A to już nie można być zazdrosnym? 

Ja szczerze mówiąc jestem bardzo zazdrosna. Mój narzeczony ma w pracy koleżanki i kolegów, wychodzą razem na obiad, spotkania integracyjne pracowe, czasami na spotkania po pracy. Ale zawsze w większym, mieszanym gronie. Gdyby wychodził 1-1 to byłabym niezadowolona. Ale wiem, że tego nie zrobi, bo zna moje zdanie na ten temat, zresztą on sam nie jest jakoś specjalnie towarzyski i woli spotykać się w grupie, bo wtedy nie musi za dużo mówić, tylko sobie słucha i czasami coś wtrąci. Nie sądzę też, żeby poznanie takiej koleżanki coś zmieniło w Twoim przypadku. 

Sama mam taką pracę, że pracuje głównie z facetami. Czasami wychodziliśmy na wyjścia integracyjne. Ale nigdy 1-1, nie chciałabym czegoś takiego, bo nie widzę potrzeby. Koledzy z pracy to tylko luźni znajomi i nie chciałabym aż tak zacieśniać kontaktów. 

Uważam zresztą sytuację Twojego faceta za dziwną. On tak szuka przyjaciół czy po prostu ludzi, żeby spędzić czas i nie sterczeć samemu? Jak, żeby nie sterczeć samemu, to może zagadać do kogokolwiek. Nie koniecznie do tej jednej jedynej koleżanki, z którą ma TAKI super wspólny język. Uważam, że to podejrzane. I nazwijcie mnie chorobliwie zazdrosną, ale ja bym na to nie pozwoliła. 

Pasek wagi

Ichigo000Emmey napisał(a):

A to już nie można być zazdrosnym? 

Ja szczerze mówiąc jestem bardzo zazdrosna. Mój narzeczony ma w pracy koleżanki i kolegów, wychodzą razem na obiad, spotkania integracyjne pracowe, czasami na spotkania po pracy. Ale zawsze w większym, mieszanym gronie. Gdyby wychodził 1-1 to byłabym niezadowolona. Ale wiem, że tego nie zrobi, bo zna moje zdanie na ten temat, zresztą on sam nie jest jakoś specjalnie towarzyski i woli spotykać się w grupie, bo wtedy nie musi za dużo mówić, tylko sobie słucha i czasami coś wtrąci. Nie sądzę też, żeby poznanie takiej koleżanki coś zmieniło w Twoim przypadku. 

Sama mam taką pracę, że pracuje głównie z facetami. Czasami wychodziliśmy na wyjścia integracyjne. Ale nigdy 1-1, nie chciałabym czegoś takiego, bo nie widzę potrzeby. Koledzy z pracy to tylko luźni znajomi i nie chciałabym aż tak zacieśniać kontaktów. 

Uważam zresztą sytuację Twojego faceta za dziwną. On tak szuka przyjaciół czy po prostu ludzi, żeby spędzić czas i nie sterczeć samemu? Jak, żeby nie sterczeć samemu, to może zagadać do kogokolwiek. Nie koniecznie do tej jednej jedynej koleżanki, z którą ma TAKI super wspólny język. Uważam, że to podejrzane. I nazwijcie mnie chorobliwie zazdrosną, ale ja bym na to nie pozwoliła. 

Ale jak nie pozwolisz dorosłemu człowiekowi rozmawiać z innymi ludźmi ? Ciesz się że otwarcie mówi ci o tym bo może za chwilę nic nie będzie mówić.

Pasek wagi

serio dorosły chłop mający kobite ma potrzeby kawkowania sam na sam  i zaprzyjaźniania sie z obcą baba i to jest normalne ... ? 

pewnie, że jest dorosły i niczego mu zabronić nie można, ale autorka też nie musi czegoś takiego akceptować i być z kimś takim 

.nonszalancja. napisał(a):

serio dorosły chłop mający kobite ma potrzeby kawkowania sam na sam  i zaprzyjaźniania sie z obcą baba i to jest normalne ... ? 

pewnie, że jest dorosły i niczego mu zabronić nie można, ale autorka też nie musi czegoś takiego akceptować i być z kimś takim 

Nonszalancja, jaki ty masz spaczony obraz relacji międzyludzkich. Ze wskazaniem, że twój model polegający na totalnym odcięciu się od świata z dniem ślubu, jest tym jedynym słusznym. Nawet nie wiem, czy mi ciebie żal.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.