Temat: Problemy z pobraniem krwi

Od kiedy pamietam nie mam widocznych żył, nawet gdy miałam prawidłową wagę. Od zawsze też mam problem z pobraniem krwi. Pielęgniarki muszą mnie kłuć kilka razy żeby w końcu się udało. We wtorek mam zabieg i dowiedziałam się, że podczas każdego zabiegu należy założyć wenflon… co u mnie graniczy z cudem.
Czy ktoś ma podobnie? Czy to po prostu kiepskie pielęgniarki lubią sobie robić wymówkę z niewidocznych żył? 

Karolka_83 napisał(a):

Ja mam niewidoczne żyły tylko na jednej ręce - tej na której zawsze chcą mnie kłuć. Po kilku razach przy pobieraniu krwi w laboratoriach (różnych) jak wyszłam zmasakrowana a i tak w końcu pobrali z drugiej ręki, teraz od razu wystawiam tą drugą. Parę razy chcieli mnie pacyfikować, że nie ta tylko tamta, ale taki wuj. Po prostu sie nie da i koniec. Tzn da się w końcu, ale ileż można wytrzymać kilkukrotne kłucie i majtanie tą igłą w ręce w poszukiwaniu "a nóż widelec trafię" a potem ręce posiniaczone przez kilka dni/tygodni jakby stary stwierdził, że zupa była za słona :/

Co do wenflonu - miałam trzy razy w życiu i zawsze na wierzchu dłoni. Tam jakoś te żyły dobrze u mnie widać. Chyba też skóra jest stosunkowo cienka a te żyły takie sążne. Na pewno znajdą jakieś miejsce. Oczywiście kwestia też dobrej pielęgniarki - niestety nie każda umie dobrze się wbić, nawet jak żyła pulsuje pod samiutką cieniutką warstwą skóry i jest widoczna z kilometra ;)

Ojjj jak pulsuje pod skórą to tętnica, przy zwykłym pobieraniu krwi w to się nie kłuje 😉

Autorko, pij sporo wody dzień przed pobraniem, łożysko naczyniowe się wypełni i jest szansa, że żyła będzie lepiej widoczna. 

ella96 napisał(a):

Karolka_83 napisał(a):

Ja mam niewidoczne żyły tylko na jednej ręce - tej na której zawsze chcą mnie kłuć. Po kilku razach przy pobieraniu krwi w laboratoriach (różnych) jak wyszłam zmasakrowana a i tak w końcu pobrali z drugiej ręki, teraz od razu wystawiam tą drugą. Parę razy chcieli mnie pacyfikować, że nie ta tylko tamta, ale taki wuj. Po prostu sie nie da i koniec. Tzn da się w końcu, ale ileż można wytrzymać kilkukrotne kłucie i majtanie tą igłą w ręce w poszukiwaniu "a nóż widelec trafię" a potem ręce posiniaczone przez kilka dni/tygodni jakby stary stwierdził, że zupa była za słona :/

Co do wenflonu - miałam trzy razy w życiu i zawsze na wierzchu dłoni. Tam jakoś te żyły dobrze u mnie widać. Chyba też skóra jest stosunkowo cienka a te żyły takie sążne. Na pewno znajdą jakieś miejsce. Oczywiście kwestia też dobrej pielęgniarki - niestety nie każda umie dobrze się wbić, nawet jak żyła pulsuje pod samiutką cieniutką warstwą skóry i jest widoczna z kilometra ;)

Ojjj jak pulsuje pod skórą to tętnica, przy zwykłym pobieraniu krwi w to się nie kłuje ?

Autorko, pij sporo wody dzień przed pobraniem, łożysko naczyniowe się wypełni i jest szansa, że żyła będzie lepiej widoczna. 

Oj tam oj tam, to tylko takie wyolbrzymienie co by nadać dramatyzmu ;)

Pasek wagi

cancri napisał(a):

Ja mam zyly idealne. I mialam jak bylam szczuplutka, i teraz jak jestem otyla to rowniez nie ma najmniejszego problemu. Kazda pielegniarka jest zawsze zachwycona...

Natomiast tej grzebaniny za kazdym razem bardzo wspolczuje.

Mam tak samo. Kilka razy uslyszałam, że mam się zgłosić jako pomoc naukowa dla początkujących studentów;)

W uk robi sie taki szybki scan zeby sprawdzic gdzue jest zyla, nie ma co kuc na slepo. Zreszta zyly sie wyczuwa, nie trzeba ich koniecznie widziec. 

Mam podobnie. Ale nie możesz nazywać kogoś kiepskim, bo nie we wszystkim jest najlepszy. Wkłucia to tylko część pracy pielęgniarek. W każdym zespole będzie ktoś kto jest lepszy we wkłuciach, inny w cewnikowaniu. Dobra pielęgniarka przyzna, że ma problem i zawoła koleżankę. I tak jest zawsze u mnie. Jedyna taka różnica, że mi mogą grzebać w żyłach i nie robi mi się słabo. 

Wczesniej nawodnij się, poruszaj i pracuj ręką zaciskając pięść. Np wczoraj po wcześniejszym odśnieżaniu podwórka udało się mnie zakłuć już za 2 razem ;)

Pasek wagi

karlsdatter napisał(a):

Mam podobnie. Ale nie możesz nazywać kogoś kiepskim, bo nie we wszystkim jest najlepszy. Wkłucia to tylko część pracy pielęgniarek. W każdym zespole będzie ktoś kto jest lepszy we wkłuciach, inny w cewnikowaniu. Dobra pielęgniarka przyzna, że ma problem i zawoła koleżankę. I tak jest zawsze u mnie. Jedyna taka różnica, że mi mogą grzebać w żyłach i nie robi mi się słabo. 

Wczesniej nawodnij się, poruszaj i pracuj ręką zaciskając pięść. Np wczoraj po wcześniejszym odśnieżaniu podwórka udało się mnie zakłuć już za 2 razem ;)

O no wlasnie, wazny punkt. Ja z moimi idealnymi zylami polowe zycia mdlalam po pobraniu krwii. A sie nie balam, patrzylam zawsze, wszystko spoko, wychodzilam z mama i tam z 10 min pozniej lezalam na ulicy.

.Daga. napisał(a):

Od kiedy pamietam nie mam widocznych żył, nawet gdy miałam prawidłową wagę. Od zawsze też mam problem z pobraniem krwi. Pielęgniarki muszą mnie kłuć kilka razy żeby w końcu się udało. We wtorek mam zabieg i dowiedziałam się, że podczas każdego zabiegu należy założyć wenflon? co u mnie graniczy z cudem. Czy ktoś ma podobnie? Czy to po prostu kiepskie pielęgniarki lubią sobie robić wymówkę z niewidocznych żył? 

Podpowiedz pielęgniarkom, że w razie kłopotów są dwa patenty na pobranie krwi:

zalozenie dwóch staż (jedna pod drugą) lub spryskanie miejsca wkłucia Nitromintem (nitrogliceryna rozszerza naczynia krwionośne i jest przede wszystkim stosowana podjęzykowo na obniżenie ciśnienia). 

Jako osoba, która na studiach nieraz widziała, że niestety istnieją pacjenci z "trudnymi żyłami" potwierdzam, że to żadna wymówka dla personelu medycznego. Po prostu czasem tak jest. Ważne, żeby nie walić w żyłę ręką (co się jednak mimo wszystko zdarza...), bo w ten sposób traumatyzuje się żyłę.

Pasek wagi

karlsdatter napisał(a):

Mam podobnie. Ale nie możesz nazywać kogoś kiepskim, bo nie we wszystkim jest najlepszy. Wkłucia to tylko część pracy pielęgniarek. W każdym zespole będzie ktoś kto jest lepszy we wkłuciach, inny w cewnikowaniu. Dobra pielęgniarka przyzna, że ma problem i zawoła koleżankę. I tak jest zawsze u mnie. Jedyna taka różnica, że mi mogą grzebać w żyłach i nie robi mi się słabo. 

Wczesniej nawodnij się, poruszaj i pracuj ręką zaciskając pięść. Np wczoraj po wcześniejszym odśnieżaniu podwórka udało się mnie zakłuć już za 2 razem ;)

Jezeli dobrze kojarzę z to gdzieś nawet było zapisane, że po dwóch nieudanych próbach wkłucia woła się bardziej doświadczoną osobę 🤔

Pasek wagi

Blue_Fairy napisał(a):

.Daga. napisał(a):

Od kiedy pamietam nie mam widocznych żył, nawet gdy miałam prawidłową wagę. Od zawsze też mam problem z pobraniem krwi. Pielęgniarki muszą mnie kłuć kilka razy żeby w końcu się udało. We wtorek mam zabieg i dowiedziałam się, że podczas każdego zabiegu należy założyć wenflon? co u mnie graniczy z cudem. Czy ktoś ma podobnie? Czy to po prostu kiepskie pielęgniarki lubią sobie robić wymówkę z niewidocznych żył? 

Podpowiedz pielęgniarkom, że w razie kłopotów są dwa patenty na pobranie krwi:

zalozenie dwóch staż (jedna pod drugą) lub spryskanie miejsca wkłucia Nitromintem (nitrogliceryna rozszerza naczynia krwionośne i jest przede wszystkim stosowana podjęzykowo na obniżenie ciśnienia). 

Jako osoba, która na studiach nieraz widziała, że niestety istnieją pacjenci z "trudnymi żyłami" potwierdzam, że to żadna wymówka dla personelu medycznego. Po prostu czasem tak jest. Ważne, żeby nie walić w żyłę ręką (co się jednak mimo wszystko zdarza...), bo w ten sposób traumatyzuje się żyłę.

U mnie wczoraj poszło za 4 razem dopiero i oczywiście klepała mi po rękach. 
Zreszta tłumaczyła mi, że to ona do żyły się wkłuwała, ale krew nie chciała lecieć bo jestem spięta i nie współpracuje 😅.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.