Temat: Oszczędzanie przy inflacji

Jakie macie podejście odkładacie coś co miesiąc? Jeśli tak, to jakiego rzedu kwoty +-? Czy uważacie, ze w dobie inflacji nie warto odkładać ale lepiej mieć zapas butów / ciuchów / chemii / kosmetyków/ długoterminowej żywności / czy czegoś innego ?

Pasek wagi

gordita2021 napisał(a):

no właśnie w pracy się nawiązał temat, że oszedzac nawet 200 zł miesięcznie nie warto ...

Ale jak nie warto? Nie wyobrażam sobie nie mieć poduszki finansowej, zwłaszcza w czasach gdzie ceny rosną dużo szybciej niż pensje. Oczywiście wiadomo, że trzymanie jakichś kwot po 200 000+ na koncie oszczędnościowym przy inflacji 15,5% a oprocentowaniu 5% mija się z celem, ale żeby nie oszczędzać wcale? Kurde, podziwiam ;] Sama widzę po sobie, że są miesiące, gdzie odkładamy a są miesiące, gdzie wpadnie wizyta u lekarza, auto u mechanika, plus coś tam trzeba było dodatkowo kupić i nagle zamiast coś odłożyć w danym miesiącu, to jesteśmy tysiaka na minusie i trzeba brać z oszczędności. A jak tych oszczędności nie ma to co wtedy? Pożyczać? Zadłużać się? Nie na moje nerwy. Co innego jak ktoś nie ma z czego odłożyć, a co innego jak z premedytacją wywala do zera, bo "się nie opłaca oszczędzać". Wiadomo, że lepiej coś kupić, ale jeśli faktycznie tego potrzebujemy. A nie, że aaa idę kupić nową lodówkę, choć jej nie potrzebuję i nie planowałam w ogóle, ale szkoda kasę trzymać na koncie a lodówki pójdą do góry.

Pasek wagi

Tak, odkładamy.

Widziałam na własne oczy co się dzieje u ludzi żyjących na styk, gdy pandemia i lock down, trwały dłużej niż 2 miesiące.

I nie mówię o ludziach biednych, tylko ze sporymi bieżącymi dochodami, których nagle nie było, zleceń nie było, oszczędności też nie było, tylko na stanie zadłużone karty kredytowe, kredyty konsumpcyjne, hipoteczny itp.

Oszczędzamy, ale nie aż tak, żeby żyć jak Sknerus McKwacz. 😉 Częściej z pomysłem zakupu wolę się przespać, a czas często pomaga odróżnić impulsywne chciejstwo od rzeczywistej potrzeby posiadania czegoś.

Ale wiesz Gordita, ja musialam i tak to wszystko zrobic ;-) Wiec jak mialam spory zastrzyk gotowki, to wolalam to ogarnac na raz, niz odkladac i czekac. Jak ktos ma dzialajacy sprzet to tez nie ma sensu wymieniac na sile, bo bedzie drozej.

Ale np. brat budowal dom, rok temu sie nie zdecydowali na plot i brame, a teraz plot i brama kosztuja 200% ceny z konca zeszlego roku. Inne sprzety az tak nie poszly do gory.

Zawsze mam poduszkę finansową, bo czuję się pewniej i lepiej zwłaszcza, że żyje sama i utrzymuje się całkowicie sama i w razie czego nikt mi finansowo nie pomoże. Ogólnie żyję jak zawsze, jakoś mocno nie odczuwam inflacji, no jedynie rachunki za prąd większe z 92 zł (na 2 miesiące) do 150 mi podwyższyli, nie jeżdżę samochodem, nie gotuję obiadków co 2 dni i nie potrzebuję co chwile nowych szmat czy butów. 

Martyna kupujesz obiady ?

Pasek wagi

Ja zbieram na mieszkanie (trzymam w euro) . Mieszkania już przestały drożeć (więc potaniały o inflację) . Znawcy zaczeli mówić że potanieją w najbliższyc latach . Więc jak się trzyma na ten cel to inflacja nie ważna . Może uda się kupić od razu dom za gotówe.... Gdybym miała wydać na jedzenie , sprzęt ,to rzeczywiści. 

Drobniejsze oszczędności idą na dokształcanie się (języki , studia itp). Rzeczy nowe kupujemy dopiero jak stare się totalnie zepsują. Nieststy na jedzeniu się nie da oszczędnie i zdrowo zjeść. 

Żyjemy oszczędnie , bo lubimy spokój,  a nasze hobby są prawie że darmowe

NIe wyobrażam sobie stresu związanego z pustką na koncie i wyczekiwanie na wypłatę ( a znam ludzi zarabiających 20 tys net miesięcznie, którzy pod koniec miesiąca wyczekują wypłaty ...) 

gordita2021 napisał(a):

Martyna kupujesz obiady ?

Czasem nie jem wcale :D A tak to zrobię mrożonki na patelni :D ugotuję pierogi z paczki, zapiekankę, szybka sałatka, generalnie tanie gotowce, taki prawdziwy polski obiad typu schabowy, ziemniaczki to raz na 2 tyg, jestem szczupła i zdrowa ;) Nie lubię gotować i nigdy nie lubiłam zwłaszcza, że mieszkam sama to tym bardziej mi się nie chce, nie lubię dużo, wymyślnie jeść więc na jedzenie mało idzie pieniędzy.

Kupilam materiały potrzebne do produkcji już na przyszły rok,w zeszłym roku kupiliśmy mieszkanie teraz będziemy je remontować także trochę kasy się rozejdzie. Trochę namy w euro a trochę w zł na bieżące wydatki. Szmat i butów mam tyle że przez 10 lat nie muszę kupować. Na zarciu staram się oszczędzać bo nie lubię rozpieprzac kasy bez sensu. Ale nie tak że kupuję szajs ale np zamiast kupować filety z kurczaka kupuję całego z tego mamy mięso na obiad i resztę na zupę. Wodę, prąd,gaz zawsze oszczędzaliśmy. Na drobniejsze zakupy jeżdżę rowerem zamiast jak kiedyś samochodem ale to trochę z oszczędności a trochę z powodu że naprawiam rower i uwielbiam nim jeździć.

Gdybym miała kredyt to bym nadplacala ale nie mam.

Pasek wagi

Staram się odkładać, ale nie jest to jedna, określona kwota co miesiąc. Raz odłożę 200zł innym razem 1000zł.

Ja nie oszczędzam, wszystkie nadwyżki pakuję w nadpłatę kredytu, bo żadna lokata ani obligacje nie dadzą mi takich korzyści jak oszczędność na odsetkach kredytowych.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.