Temat: Covid

Prosze o wypowiadanie sie bez zbednych emocji i przekonywania do wlasnych racji. Opierajac sie tylko i wylacznie na wlasnym otoczeniu (nie przypadkach z mediow, albo sasiadki stryjka kuzyki z opowiadan). Najpierw odpowiedzcie, a pozniej mozemy podyskutowac o wnioskach :)

Poniewaz to juz prawie 2 lata, prosze niech kazda z Was napisze:

1. Ile znacie osob, ktore przechorowaly i kiedy?

2. Ile znacie osob, ktore zmarly i jak zmarly i jakie mialy choroby wspoltowarzyszace Edit: I ile mialy lat?

3. Ile z tych osob ma duze powiklania (uczucie zmeczenia czy brak wechu przez jakis czas to nie duze powiklanie)?

4. Ile z tych osob przezylo koronawirusa majac mocne choroby wspoltowarzyszace np. nowotwory?

5. Jaka czesc ludzi, ktorych znacie, procentowo jest zaszczepiona? (tak ogolnie, nie pytam o to czy one chorowaly)

6. Ile znacie osob, ktore mialy jakies komplikacje po szczepionce (i po jakiej)? Pozny Edit. Bol reki szczepionej czy 1-2 dniowa goraczka nie jest powiklanie czy komplikacja)

7. Czy wy same chorowalyscie i jak przeszlyscie?

8. Czy uwazacie, ze juz kazdy z nas (o ile nie siedzi zamkniety niczym pustelnik) zetknal sie juz z wirusem?

cancri napisał(a):

sweetdecember, tez nie rozumiem... nie moglas sie zaszczepic Johnsonem, skoro chcialas sie szczepic tylko jedna dawka? Czy po pierwszej mialas jakies powiklania, bo cos mi tak chodzi po glowie, ze ktoras dziewczyna miala i nie jestem pewna, czy to nie bylas Ty?

To chyba wiadome, ze nikt i nigdy nie wezmie odpowiedzialnosci, bo nikt i nigdy nie jest w stanie przewidziec, jak dany organizm zareaguje. Ani na szczepionke przeciw covidowi, ani na zadna inna. Wiec masz oczekiwanie, ktorego nikt nie spelni.

Rozumiem Twoje polozenie i zlosc, ale to niestety dotyczy nas wszystkich niestety. 

Przeciez wlasnie o to mi chodzi. Ryzyko, wybor i odpowiedzialnosc na siebie to ja moglam brac przy pierwszej dawce, kiedy nie mialam podstaw, by myslec, ze moze mi sie cos po niej stac (brak innych alergii czy zlych reakcji po czymkolwiek, ogolny dobry stan zdrowia, przynajmniej teoretycznie  i w czasie przyjomowania szczepionki uregulowane). Wiekszosc moich znajomych w PL juz byla dawno zaszczepiona (bo UK mimo, ze tak niby szumnie mowilo o szybkich szczepieniach, bylo daleko w tyle jesli chodzi o dostep do szczepionek dla wszystkich) i nikt z nich nie mial takich powazniejszych rzeczy po, wiec tymbardziej nie mialam powodu, by myslec, ze cos pojdzie nie tak.

Wiedzac jaka byla moja reakcja po pierwszej dawce, obowiazkiem sluzby zdrowia (czy lekarza) jest podjecie decyzji czy podawac czy nie. Przy podejmowaniu takiej decyzji odpowiedzialnosc powinna spoczywac na osobie, ktora taka decyzje podejmuje, a nie ze na mnie, sorry. Oczekiwanie mam jak najbardziej sluszne, spedzilam dlugie godziny w necie studiujac, jakie rozwiazania przewiduje UK, nawet podsuwajac je pod nos mojemu GP, byly ignorowane. Ja mam racje i nawet NHS to przyznaje, ale NHS nie moze mi podpisac (poki co) papieru. Jednoczesnie, wiem, ze w UK nawet bez papieru wybronie sie ze wszystkiego i wejde wszedzie, bo wystarczy tylko okazanie maili i wytlumaczenie sytuacji i nikt nie nalozy na mnie kary, bo wie, ze w sadzie przegra. Problem zaczyna sie w innych krajach.

Generalnie to jesli mi sie cos stanie po 2 dawce jesli zdecyduja mi sie ja podac to ja albo moj facet (jesli umre) bedziemy bardzo bogaci - bo kazdy sad widzac korespondencje, w ktorej posiadaniu jestem, orzeknie wine i odszkodowanie. Gorzej jak bede jakims warzywem, wtedy zadna kasa mi zycia nie zwroci 🤷‍♀️ Edit. Ja wiem, ze dopne swego. Zla jestem, bo takie rzeczy nie powinny miec w ogole miejsca i dlatego, ze nie mam ani czasu ani ochoty na taka walke i pisanie tych elaboratow. 


I nie, nie chcialam brac tylko jednej dawki. Chociaz pozniej wielokrotnie myslalam o tym, ze lepiej by bylo, bo co by sie zdarzylo, to by sie zdarzylo, a nie, ze teraz to tkwie w tym bagnie i ani nie jestem zaszczepiona ani jestem. No ale. Po pierwsze w UK nie bylo wyboru, po drugie w ogole Johnsona to podaja chyba dopiero od sierpnia 2021 (?) dopiero.

I po ostatnie - czy ktos nie powinnien zaczac myslec w calym tym cyrku? Zaczac podchodzic indywidualnie? Np. badanie na przeciwciala (jakkolwiek odgornie przyjete normy) nie powinno zaczac miec znaczenia? Bo moze niektorzy wola sie zarazic niz wziac szczepionke? Skoro szczepionka po 1) nie chroni przed zachorowaniem po 2) Nie zapobiega przenoszeniu wirusa to jedynym benefitem z jej przyjecia jest slabsze przejscie koronawirusa i w przypadku niektorych ludzi najabardziej narazonych przezycie go. Czy nie powinno sie albo dawac wybor, nie biorac odpowiedzialnosci za szczepionki i nie ograniczac ludziom dostepu do podstaw, a jedynie ewentualnie wynagradzac tych, co sie zaszczepili zamiast karac tych co nie? Albo wziac odpowiedzialnosc za wszystkie poszczepionkowe komplikacje i wtedy szczepic nie dajac prawa wyboru tym, ktorzy nie maja przeciwskazan? Od razu mowie, ze za tym rozwiazaniem nie jestem absolutnie, bo zawsze najwieksza wartoscia w moim zyciu byla wolnosc, a w szczegolnosci wolnosc wyboru. Ale to, co teraz sie dzieje jest mega slabe. O ile rozumiem koniecznosc dzialan i szczepionek ogolnie to szczegolnie teraz, kiedy nawet z waszych wypowiedzi wynika, ze jakies 70-80% spoleczenstwa, w ktorym zyjecie jest zaszczepionych, moznaby sie zastanowic nad niektorymi rozwiazaniami.

Ps. Wiecie, ze Wasze CovidPassy maja date waznosci?

Tak, jasne, moze jak ktos spoko przeszedl 1 i 2 dawke to i 10 mu nie zrobi roznicy. Wiem tez, ze sa ludzie np. moi rodzice, ktorym prawdopodobnie ta szczepionka bedzie ratowac zycie. Pytanie dlaczego nie mozna tego jakos bardziej zracjonalizowac na podstwie rzeczywistych predyspozycji.

sweeetdecember napisał(a):

Prosze o wypowiadanie sie bez zbednych emocji i przekonywania do wlasnych racji. Opierajac sie tylko i wylacznie na wlasnym otoczeniu (nie przypadkach z mediow, albo sasiadki stryjka kuzyki z opowiadan). Najpierw odpowiedzcie, a pozniej mozemy podyskutowac o wnioskach :)

Poniewaz to juz prawie 2 lata, prosze niech kazda z Was napisze:

1. Ile znacie osob, ktore przechorowaly i kiedy?

2. Ile znacie osob, ktore zmarly i jak zmarly i jakie mialy choroby wspoltowarzyszace Edit: I ile mialy lat?

3. Ile z tych osob ma duze powiklania (uczucie zmeczenia czy brak wechu przez jakis czas to nie duze powiklanie)?

4. Ile z tych osob przezylo koronawirusa majac mocne choroby wspoltowarzyszace np. nowotwory?

5. Jaka czesc ludzi, ktorych znacie, procentowo jest zaszczepiona? (tak ogolnie, nie pytam o to czy one chorowaly)

6. Ile znacie osob, ktore mialy jakies komplikacje po szczepionce (i po jakiej)? Pozny Edit. Bol reki szczepionej czy 1-2 dniowa goraczka nie jest powiklanie czy komplikacja)

7. Czy wy same chorowalyscie i jak przeszlyscie?

8. Czy uwazacie, ze juz kazdy z nas (o ile nie siedzi zamkniety niczym pustelnik) zetknal sie juz z wirusem?

1. Ciężko mi powiedzieć, sporo. Jeśli statystyki u mnie w kraju to 1 potwierdzony przypadek na 10 osób, no to mniej więcej tyle będzie.
2. Nie znam osób, które zmarły osobiście, w kręgu znajomy-znajomego - sporo.
3. Znam osobiście kilka osób, które przez covid były w szpitalu, a potem zmagały się z powikłaniami wymagającymi leczenia, często też szpitalnego.
4. Z tego co wiem, te konkretne osoby nie miały poważnych chorób czy otyłości.
5. Z moich znajomych, praktycznie wszyscy. W rodzinie znajdą się niezaszczepione niedobitki.

6. Jedna osoba twierdzi, że zasłabła po szczepionce na autostradzie. Lekarze oficjalnie mówią o ataku paniki, więc nie potwierdzają autodiagnozy. To facet, którego ostatnie lata emocjonalnie przeciorały, też zdrowotnie. 
7. Podejrzewam, że przechorowałam, ale nie mam pewności.
8. Co oznacza zetknięcie? Że każdy przechodził, czy że każdy kiedyś tam wystawiony był na kontakt? Jeśli to drugie, to tak, myślę, że każdy miał kontakt z wirusem, sama byłam kilkukrotnie kontaktem, choć u mnie nigdy nie było objawów po potwierdzonym spotkaniu z osobą chorą.

sweeetdecember napisał(a):

cancri napisał(a):

sweetdecember, tez nie rozumiem... nie moglas sie zaszczepic Johnsonem, skoro chcialas sie szczepic tylko jedna dawka? Czy po pierwszej mialas jakies powiklania, bo cos mi tak chodzi po glowie, ze ktoras dziewczyna miala i nie jestem pewna, czy to nie bylas Ty?

To chyba wiadome, ze nikt i nigdy nie wezmie odpowiedzialnosci, bo nikt i nigdy nie jest w stanie przewidziec, jak dany organizm zareaguje. Ani na szczepionke przeciw covidowi, ani na zadna inna. Wiec masz oczekiwanie, ktorego nikt nie spelni.

Rozumiem Twoje polozenie i zlosc, ale to niestety dotyczy nas wszystkich niestety. 

Przeciez wlasnie o to mi chodzi. Ryzyko, wybor i odpowiedzialnosc na siebie to ja moglam brac przy pierwszej dawce, kiedy nie mialam podstaw, by myslec, ze moze mi sie cos po niej stac (brak innych alergii czy zlych reakcji po czymkolwiek, ogolny dobry stan zdrowia, przynajmniej teoretycznie  i w czasie przyjomowania szczepionki uregulowane). Wiekszosc moich znajomych w PL juz byla dawno zaszczepiona (bo UK mimo, ze tak niby szumnie mowilo o szybkich szczepieniach, bylo daleko w tyle jesli chodzi o dostep do szczepionek dla wszystkich) i nikt z nich nie mial takich powazniejszych rzeczy po, wiec tymbardziej nie mialam powodu, by myslec, ze cos pojdzie nie tak.

Wiedzac jaka byla moja reakcja po pierwszej dawce, obowiazkiem sluzby zdrowia (czy lekarza) jest podjecie decyzji czy podawac czy nie. Przy podejmowaniu takiej decyzji odpowiedzialnosc powinna spoczywac na osobie, ktora taka decyzje podejmuje, a nie ze na mnie, sorry. Oczekiwanie mam jak najbardziej sluszne, spedzilam dlugie godziny w necie studiujac, jakie rozwiazania przewiduje UK, nawet podsuwajac je pod nos mojemu GP, byly ignorowane. Ja mam racje i nawet NHS to przyznaje, ale NHS nie moze mi podpisac (poki co) papieru. Jednoczesnie, wiem, ze w UK nawet bez papieru wybronie sie ze wszystkiego i wejde wszedzie, bo wystarczy tylko okazanie maili i wytlumaczenie sytuacji i nikt nie nalozy na mnie kary, bo wie, ze w sadzie przegra. Problem zaczyna sie w innych krajach.

Generalnie to jesli mi sie cos stanie po 2 dawce jesli zdecyduja mi sie ja podac to ja albo moj facet (jesli umre) bedziemy bardzo bogaci - bo kazdy sad widzac korespondencje, w ktorej posiadaniu jestem, orzeknie wine i odszkodowanie. Gorzej jak bede jakims warzywem, wtedy zadna kasa mi zycia nie zwroci ???? Edit. Ja wiem, ze dopne swego. Zla jestem, bo takie rzeczy nie powinny miec w ogole miejsca i dlatego, ze nie mam ani czasu ani ochoty na taka walke i pisanie tych elaboratow. 

I nie, nie chcialam brac tylko jednej dawki. Chociaz pozniej wielokrotnie myslalam o tym, ze lepiej by bylo, bo co by sie zdarzylo, to by sie zdarzylo, a nie, ze teraz to tkwie w tym bagnie i ani nie jestem zaszczepiona ani jestem. No ale. Po pierwsze w UK nie bylo wyboru, po drugie w ogole Johnsona to podaja chyba dopiero od sierpnia 2021 (?) dopiero.

I po ostatnie - czy ktos nie powinnien zaczac myslec w calym tym cyrku? Zaczac podchodzic indywidualnie? Np. badanie na przeciwciala (jakkolwiek odgornie przyjete normy) nie powinno zaczac miec znaczenia? Bo moze niektorzy wola sie zarazic niz wziac szczepionke? Skoro szczepionka po 1) nie chroni przed zachorowaniem po 2) Nie zapobiega przenoszeniu wirusa to jedynym benefitem z jej przyjecia jest slabsze przejscie koronawirusa i w przypadku niektorych ludzi najabardziej narazonych przezycie go. Czy nie powinno sie albo dawac wybor, nie biorac odpowiedzialnosci za szczepionki i nie ograniczac ludziom dostepu do podstaw, a jedynie ewentualnie wynagradzac tych, co sie zaszczepili zamiast karac tych co nie? Albo wziac odpowiedzialnosc za wszystkie poszczepionkowe komplikacje i wtedy szczepic nie dajac prawa wyboru tym, ktorzy nie maja przeciwskazan? Od razu mowie, ze za tym rozwiazaniem nie jestem absolutnie, bo zawsze najwieksza wartoscia w moim zyciu byla wolnosc, a w szczegolnosci wolnosc wyboru. Ale to, co teraz sie dzieje jest mega slabe. O ile rozumiem koniecznosc dzialan i szczepionek ogolnie to szczegolnie teraz, kiedy nawet z waszych wypowiedzi wynika, ze jakies 70-80% spoleczenstwa, w ktorym zyjecie jest zaszczepionych, moznaby sie zastanowic nad niektorymi rozwiazaniami.

Ps. Wiecie, ze Wasze CovidPassy maja date waznosci?

Tak, jasne, moze jak ktos spoko przeszedl 1 i 2 dawke to i 10 mu nie zrobi roznicy. Wiem tez, ze sa ludzie np. moi rodzice, ktorym prawdopodobnie ta szczepionka bedzie ratowac zycie. Pytanie dlaczego nie mozna tego jakos bardziej zracjonalizowac na podstwie rzeczywistych predyspozycji.

Od samego początku sytuacja wg. Mnie była nie do opanowania ponieważ chorowali wszyscy. Począwszy od dzieci poprzez młodzież, dorosłych i osoby starsze. Covid nie omijał żadnej grupy społecznej przez co stale się rozprzestrzenia i rozprzestrzeniać będzie. Szczepieni i nie szczepieni chorują i roznoszą virus. Testy ? Po 2 latach wydaje mi się że niczego nie wnoszą, bo przecież dziś masz negatyw a po jutrze już virus się namnożył. Ty nie masz objawów chodzisz między ludźmi i zakarzasz. Błędne koło to musi poprostu przewalić się przez świat czy to się komuś podoba czy nie. Za chwilę być może okaże się że szczepionka nie działa na nowe mutacje a nowej nie ma wcale albo w wystarczającej ilości.  Jedyne co mnie cieszy w tej sytuacji to że rząd wreszcie postanowił nie wprowadzać żadnych obostrzeń. Powiedzieli że patrząc na inne kraje nic to nie daje, może wreszcie ktoś zaczął myśleć że powtarzanie ślepo tego co robi reszta nie ma sensu.

Pasek wagi

szczerze, to nikt nie ma pewnosci,z mojego otoczenia, czy chorowali na korone czy tak im wpisano. Moj X zmarl, wpisali mu korone, bo tak. Cyrk potem sie przez to dzial, osoby z nim mieszkajace mialy od razu kwarantanne a potem wyszlo, ze nie byli chorzy. Jak mogli sie nie zarazic, skoro on niby chorowal. Na dodatek nie wychodzil z domu, wiec wspollokatorzy powinnibyli go niby zarazic.

Wiec trzeba zaczac od tego, czy dane osoby faktycznie na to chorowaly I wtedy robic statystyki. 

ludzie umierali, umieraja na grype, nikt nie robi afery

awokdas napisał(a):

szczerze, to nikt nie ma pewnosci,z mojego otoczenia, czy chorowali na korone czy tak im wpisano. Moj X zmarl, wpisali mu korone, bo tak. Cyrk potem sie przez to dzial, osoby z nim mieszkajace mialy od razu kwarantanne a potem wyszlo, ze nie byli chorzy. Jak mogli sie nie zarazic, skoro on niby chorowal. Na dodatek nie wychodzil z domu, wiec wspollokatorzy powinnibyli go niby zarazic.

Wiec trzeba zaczac od tego, czy dane osoby faktycznie na to chorowaly I wtedy robic statystyki. 

ludzie umierali, umieraja na grype, nikt nie robi afery

ano mogli się nie zarazić, jak wieloma innymi chorobami. 

Pasek wagi

awokdas napisał(a):

szczerze, to nikt nie ma pewnosci,z mojego otoczenia, czy chorowali na korone czy tak im wpisano. Moj X zmarl, wpisali mu korone, bo tak. Cyrk potem sie przez to dzial, osoby z nim mieszkajace mialy od razu kwarantanne a potem wyszlo, ze nie byli chorzy. Jak mogli sie nie zarazic, skoro on niby chorowal. Na dodatek nie wychodzil z domu, wiec wspollokatorzy powinnibyli go niby zarazic.

Wiec trzeba zaczac od tego, czy dane osoby faktycznie na to chorowaly I wtedy robic statystyki. 

ludzie umierali, umieraja na grype, nikt nie robi afery

Moj facet nigdy sie ode mnie nie zarazil. Niczym. Ani wtedy w lutym 2020 ani teraz w Polsce, ani w 2010 jak mialam swinska grype (ktora tak btw. znioslam znacznie gorzej niz koronawirusa - wtedy serio myslalam, ze zejde z tego swiata, nie bylam w stanie samodzielnie isc do lazienki i wziac prysznic, a jak jechalismy do szpitala, to facet musial mnie znosic na rekach do samochodu)

Jemu nigdy nic nie bylo pomimo bliskiego kontaktu ze mna, spedzania razem nocy etc., zreszta juz dziewczyny tez pisaly nawet w tym watku, ze domownicy chorzy, a np. one nie. Jak kazda wirusowka, zalezy od odpornosci danego czlowieka jak widac, na ten temat tez mialam przemyslenia swojego czasu, bo to jak groznie przedstawialo sie wirusa i jego zarazliwosc na poczatku (moim zdaniem) mija sie sie z rzeczywistoscia. 

sweeetdecember napisał(a):

cancri napisał(a):

sweetdecember, tez nie rozumiem... nie moglas sie zaszczepic Johnsonem, skoro chcialas sie szczepic tylko jedna dawka? Czy po pierwszej mialas jakies powiklania, bo cos mi tak chodzi po glowie, ze ktoras dziewczyna miala i nie jestem pewna, czy to nie bylas Ty?

To chyba wiadome, ze nikt i nigdy nie wezmie odpowiedzialnosci, bo nikt i nigdy nie jest w stanie przewidziec, jak dany organizm zareaguje. Ani na szczepionke przeciw covidowi, ani na zadna inna. Wiec masz oczekiwanie, ktorego nikt nie spelni.

Rozumiem Twoje polozenie i zlosc, ale to niestety dotyczy nas wszystkich niestety. 

Przeciez wlasnie o to mi chodzi. Ryzyko, wybor i odpowiedzialnosc na siebie to ja moglam brac przy pierwszej dawce, kiedy nie mialam podstaw, by myslec, ze moze mi sie cos po niej stac (brak innych alergii czy zlych reakcji po czymkolwiek, ogolny dobry stan zdrowia, przynajmniej teoretycznie  i w czasie przyjomowania szczepionki uregulowane). Wiekszosc moich znajomych w PL juz byla dawno zaszczepiona (bo UK mimo, ze tak niby szumnie mowilo o szybkich szczepieniach, bylo daleko w tyle jesli chodzi o dostep do szczepionek dla wszystkich) i nikt z nich nie mial takich powazniejszych rzeczy po, wiec tymbardziej nie mialam powodu, by myslec, ze cos pojdzie nie tak.

Wiedzac jaka byla moja reakcja po pierwszej dawce, obowiazkiem sluzby zdrowia (czy lekarza) jest podjecie decyzji czy podawac czy nie. Przy podejmowaniu takiej decyzji odpowiedzialnosc powinna spoczywac na osobie, ktora taka decyzje podejmuje, a nie ze na mnie, sorry. Oczekiwanie mam jak najbardziej sluszne, spedzilam dlugie godziny w necie studiujac, jakie rozwiazania przewiduje UK, nawet podsuwajac je pod nos mojemu GP, byly ignorowane. Ja mam racje i nawet NHS to przyznaje, ale NHS nie moze mi podpisac (poki co) papieru. Jednoczesnie, wiem, ze w UK nawet bez papieru wybronie sie ze wszystkiego i wejde wszedzie, bo wystarczy tylko okazanie maili i wytlumaczenie sytuacji i nikt nie nalozy na mnie kary, bo wie, ze w sadzie przegra. Problem zaczyna sie w innych krajach.

Generalnie to jesli mi sie cos stanie po 2 dawce jesli zdecyduja mi sie ja podac to ja albo moj facet (jesli umre) bedziemy bardzo bogaci - bo kazdy sad widzac korespondencje, w ktorej posiadaniu jestem, orzeknie wine i odszkodowanie. Gorzej jak bede jakims warzywem, wtedy zadna kasa mi zycia nie zwroci ???? Edit. Ja wiem, ze dopne swego. Zla jestem, bo takie rzeczy nie powinny miec w ogole miejsca i dlatego, ze nie mam ani czasu ani ochoty na taka walke i pisanie tych elaboratow. 

I nie, nie chcialam brac tylko jednej dawki. Chociaz pozniej wielokrotnie myslalam o tym, ze lepiej by bylo, bo co by sie zdarzylo, to by sie zdarzylo, a nie, ze teraz to tkwie w tym bagnie i ani nie jestem zaszczepiona ani jestem. No ale. Po pierwsze w UK nie bylo wyboru, po drugie w ogole Johnsona to podaja chyba dopiero od sierpnia 2021 (?) dopiero.

I po ostatnie - czy ktos nie powinnien zaczac myslec w calym tym cyrku? Zaczac podchodzic indywidualnie? Np. badanie na przeciwciala (jakkolwiek odgornie przyjete normy) nie powinno zaczac miec znaczenia? Bo moze niektorzy wola sie zarazic niz wziac szczepionke? Skoro szczepionka po 1) nie chroni przed zachorowaniem po 2) Nie zapobiega przenoszeniu wirusa to jedynym benefitem z jej przyjecia jest slabsze przejscie koronawirusa i w przypadku niektorych ludzi najabardziej narazonych przezycie go. Czy nie powinno sie albo dawac wybor, nie biorac odpowiedzialnosci za szczepionki i nie ograniczac ludziom dostepu do podstaw, a jedynie ewentualnie wynagradzac tych, co sie zaszczepili zamiast karac tych co nie? Albo wziac odpowiedzialnosc za wszystkie poszczepionkowe komplikacje i wtedy szczepic nie dajac prawa wyboru tym, ktorzy nie maja przeciwskazan? Od razu mowie, ze za tym rozwiazaniem nie jestem absolutnie, bo zawsze najwieksza wartoscia w moim zyciu byla wolnosc, a w szczegolnosci wolnosc wyboru. Ale to, co teraz sie dzieje jest mega slabe. O ile rozumiem koniecznosc dzialan i szczepionek ogolnie to szczegolnie teraz, kiedy nawet z waszych wypowiedzi wynika, ze jakies 70-80% spoleczenstwa, w ktorym zyjecie jest zaszczepionych, moznaby sie zastanowic nad niektorymi rozwiazaniami.

Ps. Wiecie, ze Wasze CovidPassy maja date waznosci?

Tak, jasne, moze jak ktos spoko przeszedl 1 i 2 dawke to i 10 mu nie zrobi roznicy. Wiem tez, ze sa ludzie np. moi rodzice, ktorym prawdopodobnie ta szczepionka bedzie ratowac zycie. Pytanie dlaczego nie mozna tego jakos bardziej zracjonalizowac na podstwie rzeczywistych predyspozycji.

czy to jakaś tajemnica co po tej pierwszej dawce Ci było?

Pasek wagi

staram_sie napisał(a):

sweeetdecember napisał(a):

cancri napisał(a):

sweetdecember, tez nie rozumiem... nie moglas sie zaszczepic Johnsonem, skoro chcialas sie szczepic tylko jedna dawka? Czy po pierwszej mialas jakies powiklania, bo cos mi tak chodzi po glowie, ze ktoras dziewczyna miala i nie jestem pewna, czy to nie bylas Ty?

To chyba wiadome, ze nikt i nigdy nie wezmie odpowiedzialnosci, bo nikt i nigdy nie jest w stanie przewidziec, jak dany organizm zareaguje. Ani na szczepionke przeciw covidowi, ani na zadna inna. Wiec masz oczekiwanie, ktorego nikt nie spelni.

Rozumiem Twoje polozenie i zlosc, ale to niestety dotyczy nas wszystkich niestety. 

Przeciez wlasnie o to mi chodzi. Ryzyko, wybor i odpowiedzialnosc na siebie to ja moglam brac przy pierwszej dawce, kiedy nie mialam podstaw, by myslec, ze moze mi sie cos po niej stac (brak innych alergii czy zlych reakcji po czymkolwiek, ogolny dobry stan zdrowia, przynajmniej teoretycznie  i w czasie przyjomowania szczepionki uregulowane). Wiekszosc moich znajomych w PL juz byla dawno zaszczepiona (bo UK mimo, ze tak niby szumnie mowilo o szybkich szczepieniach, bylo daleko w tyle jesli chodzi o dostep do szczepionek dla wszystkich) i nikt z nich nie mial takich powazniejszych rzeczy po, wiec tymbardziej nie mialam powodu, by myslec, ze cos pojdzie nie tak.

Wiedzac jaka byla moja reakcja po pierwszej dawce, obowiazkiem sluzby zdrowia (czy lekarza) jest podjecie decyzji czy podawac czy nie. Przy podejmowaniu takiej decyzji odpowiedzialnosc powinna spoczywac na osobie, ktora taka decyzje podejmuje, a nie ze na mnie, sorry. Oczekiwanie mam jak najbardziej sluszne, spedzilam dlugie godziny w necie studiujac, jakie rozwiazania przewiduje UK, nawet podsuwajac je pod nos mojemu GP, byly ignorowane. Ja mam racje i nawet NHS to przyznaje, ale NHS nie moze mi podpisac (poki co) papieru. Jednoczesnie, wiem, ze w UK nawet bez papieru wybronie sie ze wszystkiego i wejde wszedzie, bo wystarczy tylko okazanie maili i wytlumaczenie sytuacji i nikt nie nalozy na mnie kary, bo wie, ze w sadzie przegra. Problem zaczyna sie w innych krajach.

Generalnie to jesli mi sie cos stanie po 2 dawce jesli zdecyduja mi sie ja podac to ja albo moj facet (jesli umre) bedziemy bardzo bogaci - bo kazdy sad widzac korespondencje, w ktorej posiadaniu jestem, orzeknie wine i odszkodowanie. Gorzej jak bede jakims warzywem, wtedy zadna kasa mi zycia nie zwroci ???? Edit. Ja wiem, ze dopne swego. Zla jestem, bo takie rzeczy nie powinny miec w ogole miejsca i dlatego, ze nie mam ani czasu ani ochoty na taka walke i pisanie tych elaboratow. 

I nie, nie chcialam brac tylko jednej dawki. Chociaz pozniej wielokrotnie myslalam o tym, ze lepiej by bylo, bo co by sie zdarzylo, to by sie zdarzylo, a nie, ze teraz to tkwie w tym bagnie i ani nie jestem zaszczepiona ani jestem. No ale. Po pierwsze w UK nie bylo wyboru, po drugie w ogole Johnsona to podaja chyba dopiero od sierpnia 2021 (?) dopiero.

I po ostatnie - czy ktos nie powinnien zaczac myslec w calym tym cyrku? Zaczac podchodzic indywidualnie? Np. badanie na przeciwciala (jakkolwiek odgornie przyjete normy) nie powinno zaczac miec znaczenia? Bo moze niektorzy wola sie zarazic niz wziac szczepionke? Skoro szczepionka po 1) nie chroni przed zachorowaniem po 2) Nie zapobiega przenoszeniu wirusa to jedynym benefitem z jej przyjecia jest slabsze przejscie koronawirusa i w przypadku niektorych ludzi najabardziej narazonych przezycie go. Czy nie powinno sie albo dawac wybor, nie biorac odpowiedzialnosci za szczepionki i nie ograniczac ludziom dostepu do podstaw, a jedynie ewentualnie wynagradzac tych, co sie zaszczepili zamiast karac tych co nie? Albo wziac odpowiedzialnosc za wszystkie poszczepionkowe komplikacje i wtedy szczepic nie dajac prawa wyboru tym, ktorzy nie maja przeciwskazan? Od razu mowie, ze za tym rozwiazaniem nie jestem absolutnie, bo zawsze najwieksza wartoscia w moim zyciu byla wolnosc, a w szczegolnosci wolnosc wyboru. Ale to, co teraz sie dzieje jest mega slabe. O ile rozumiem koniecznosc dzialan i szczepionek ogolnie to szczegolnie teraz, kiedy nawet z waszych wypowiedzi wynika, ze jakies 70-80% spoleczenstwa, w ktorym zyjecie jest zaszczepionych, moznaby sie zastanowic nad niektorymi rozwiazaniami.

Ps. Wiecie, ze Wasze CovidPassy maja date waznosci?

Tak, jasne, moze jak ktos spoko przeszedl 1 i 2 dawke to i 10 mu nie zrobi roznicy. Wiem tez, ze sa ludzie np. moi rodzice, ktorym prawdopodobnie ta szczepionka bedzie ratowac zycie. Pytanie dlaczego nie mozna tego jakos bardziej zracjonalizowac na podstwie rzeczywistych predyspozycji.

czy to jakaś tajemnica co po tej pierwszej dawce Ci było?

Nie.

https://vitalia.pl/forum11,1044063,0_Po-szczepionce-tia-szok-anafilaktyczny-czy-zwykly.html

sweeetdecember napisał(a):

Prosze o wypowiadanie sie bez zbednych emocji i przekonywania do wlasnych racji. Opierajac sie tylko i wylacznie na wlasnym otoczeniu (nie przypadkach z mediow, albo sasiadki stryjka kuzyki z opowiadan). Najpierw odpowiedzcie, a pozniej mozemy podyskutowac o wnioskach :)

Poniewaz to juz prawie 2 lata, prosze niech kazda z Was napisze:

1. Ile znacie osob, ktore przechorowaly i kiedy?

2. Ile znacie osob, ktore zmarly i jak zmarly i jakie mialy choroby wspoltowarzyszace Edit: I ile mialy lat?

3. Ile z tych osob ma duze powiklania (uczucie zmeczenia czy brak wechu przez jakis czas to nie duze powiklanie)?

4. Ile z tych osob przezylo koronawirusa majac mocne choroby wspoltowarzyszace np. nowotwory?

5. Jaka czesc ludzi, ktorych znacie, procentowo jest zaszczepiona? (tak ogolnie, nie pytam o to czy one chorowaly)

6. Ile znacie osob, ktore mialy jakies komplikacje po szczepionce (i po jakiej)? Pozny Edit. Bol reki szczepionej czy 1-2 dniowa goraczka nie jest powiklanie czy komplikacja)

7. Czy wy same chorowalyscie i jak przeszlyscie?

8. Czy uwazacie, ze juz kazdy z nas (o ile nie siedzi zamkniety niczym pustelnik) zetknal sie juz z wirusem?

1. Zero. Nikt z rodziny, współpracowników ani znajomych nie chorował. Są to dane z dwóch krajow: Danii (od początku pandemii do 26 kwietnia br.) i Rosji (od początku pandemii do dziś). 

2. Nie dotyczy

3. Nie dotyczy

4. Nie dotyczy

5. Prawie wszyscy zostaliśmy wysłani przez pracodawcow, a emeryci sami poszli się zaszczepić. Ogólny procent szczepionych w społeczeństwie to (wg danych z ubiegłego tygodnia) ok. 45% ogółu społeczeństwa. 

6. Nie

7. Nie chorowalam

8. Chyba tak. 

sweeetdecember napisał(a):

awokdas napisał(a):

szczerze, to nikt nie ma pewnosci,z mojego otoczenia, czy chorowali na korone czy tak im wpisano. Moj X zmarl, wpisali mu korone, bo tak. Cyrk potem sie przez to dzial, osoby z nim mieszkajace mialy od razu kwarantanne a potem wyszlo, ze nie byli chorzy. Jak mogli sie nie zarazic, skoro on niby chorowal. Na dodatek nie wychodzil z domu, wiec wspollokatorzy powinnibyli go niby zarazic.

Wiec trzeba zaczac od tego, czy dane osoby faktycznie na to chorowaly I wtedy robic statystyki. 

ludzie umierali, umieraja na grype, nikt nie robi afery

Moj facet nigdy sie ode mnie nie zarazil. Niczym. Ani wtedy w lutym 2020 ani teraz w Polsce, ani w 2010 jak mialam swinska grype (ktora tak btw. znioslam znacznie gorzej niz koronawirusa - wtedy serio myslalam, ze zejde z tego swiata, nie bylam w stanie samodzielnie isc do lazienki i wziac prysznic, a jak jechalismy do szpitala, to facet musial mnie znosic na rekach do samochodu)

Jemu nigdy nic nie bylo pomimo bliskiego kontaktu ze mna, spedzania razem nocy etc., zreszta juz dziewczyny tez pisaly nawet w tym watku, ze domownicy chorzy, a np. one nie. Jak kazda wirusowka, zalezy od odpornosci danego czlowieka jak widac, na ten temat tez mialam przemyslenia swojego czasu, bo to jak groznie przedstawialo sie wirusa i jego zarazliwosc na poczatku (moim zdaniem) mija sie sie z rzeczywistoscia. 

chodzilo mi o to, ze on nie mial skad sie zarazic tym niby koronawirusem, jesli nie od rodziny a to mu wpisali w zgonie i dali do statystyk. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.