Temat: Covid

Prosze o wypowiadanie sie bez zbednych emocji i przekonywania do wlasnych racji. Opierajac sie tylko i wylacznie na wlasnym otoczeniu (nie przypadkach z mediow, albo sasiadki stryjka kuzyki z opowiadan). Najpierw odpowiedzcie, a pozniej mozemy podyskutowac o wnioskach :)

Poniewaz to juz prawie 2 lata, prosze niech kazda z Was napisze:

1. Ile znacie osob, ktore przechorowaly i kiedy?

2. Ile znacie osob, ktore zmarly i jak zmarly i jakie mialy choroby wspoltowarzyszace Edit: I ile mialy lat?

3. Ile z tych osob ma duze powiklania (uczucie zmeczenia czy brak wechu przez jakis czas to nie duze powiklanie)?

4. Ile z tych osob przezylo koronawirusa majac mocne choroby wspoltowarzyszace np. nowotwory?

5. Jaka czesc ludzi, ktorych znacie, procentowo jest zaszczepiona? (tak ogolnie, nie pytam o to czy one chorowaly)

6. Ile znacie osob, ktore mialy jakies komplikacje po szczepionce (i po jakiej)? Pozny Edit. Bol reki szczepionej czy 1-2 dniowa goraczka nie jest powiklanie czy komplikacja)

7. Czy wy same chorowalyscie i jak przeszlyscie?

8. Czy uwazacie, ze juz kazdy z nas (o ile nie siedzi zamkniety niczym pustelnik) zetknal sie juz z wirusem?

Noir_Madame napisał(a):

sweeetdecember napisał(a):

cancri napisał(a):

sweetdecember, tez nie rozumiem... nie moglas sie zaszczepic Johnsonem, skoro chcialas sie szczepic tylko jedna dawka? Czy po pierwszej mialas jakies powiklania, bo cos mi tak chodzi po glowie, ze ktoras dziewczyna miala i nie jestem pewna, czy to nie bylas Ty?

To chyba wiadome, ze nikt i nigdy nie wezmie odpowiedzialnosci, bo nikt i nigdy nie jest w stanie przewidziec, jak dany organizm zareaguje. Ani na szczepionke przeciw covidowi, ani na zadna inna. Wiec masz oczekiwanie, ktorego nikt nie spelni.

Rozumiem Twoje polozenie i zlosc, ale to niestety dotyczy nas wszystkich niestety. 

Przeciez wlasnie o to mi chodzi. Ryzyko, wybor i odpowiedzialnosc na siebie to ja moglam brac przy pierwszej dawce, kiedy nie mialam podstaw, by myslec, ze moze mi sie cos po niej stac (brak innych alergii czy zlych reakcji po czymkolwiek, ogolny dobry stan zdrowia, przynajmniej teoretycznie  i w czasie przyjomowania szczepionki uregulowane). Wiekszosc moich znajomych w PL juz byla dawno zaszczepiona (bo UK mimo, ze tak niby szumnie mowilo o szybkich szczepieniach, bylo daleko w tyle jesli chodzi o dostep do szczepionek dla wszystkich) i nikt z nich nie mial takich powazniejszych rzeczy po, wiec tymbardziej nie mialam powodu, by myslec, ze cos pojdzie nie tak.

Wiedzac jaka byla moja reakcja po pierwszej dawce, obowiazkiem sluzby zdrowia (czy lekarza) jest podjecie decyzji czy podawac czy nie. Przy podejmowaniu takiej decyzji odpowiedzialnosc powinna spoczywac na osobie, ktora taka decyzje podejmuje, a nie ze na mnie, sorry. Oczekiwanie mam jak najbardziej sluszne, spedzilam dlugie godziny w necie studiujac, jakie rozwiazania przewiduje UK, nawet podsuwajac je pod nos mojemu GP, byly ignorowane. Ja mam racje i nawet NHS to przyznaje, ale NHS nie moze mi podpisac (poki co) papieru. Jednoczesnie, wiem, ze w UK nawet bez papieru wybronie sie ze wszystkiego i wejde wszedzie, bo wystarczy tylko okazanie maili i wytlumaczenie sytuacji i nikt nie nalozy na mnie kary, bo wie, ze w sadzie przegra. Problem zaczyna sie w innych krajach.

Generalnie to jesli mi sie cos stanie po 2 dawce jesli zdecyduja mi sie ja podac to ja albo moj facet (jesli umre) bedziemy bardzo bogaci - bo kazdy sad widzac korespondencje, w ktorej posiadaniu jestem, orzeknie wine i odszkodowanie. Gorzej jak bede jakims warzywem, wtedy zadna kasa mi zycia nie zwroci ???? Edit. Ja wiem, ze dopne swego. Zla jestem, bo takie rzeczy nie powinny miec w ogole miejsca i dlatego, ze nie mam ani czasu ani ochoty na taka walke i pisanie tych elaboratow. 

I nie, nie chcialam brac tylko jednej dawki. Chociaz pozniej wielokrotnie myslalam o tym, ze lepiej by bylo, bo co by sie zdarzylo, to by sie zdarzylo, a nie, ze teraz to tkwie w tym bagnie i ani nie jestem zaszczepiona ani jestem. No ale. Po pierwsze w UK nie bylo wyboru, po drugie w ogole Johnsona to podaja chyba dopiero od sierpnia 2021 (?) dopiero.

I po ostatnie - czy ktos nie powinnien zaczac myslec w calym tym cyrku? Zaczac podchodzic indywidualnie? Np. badanie na przeciwciala (jakkolwiek odgornie przyjete normy) nie powinno zaczac miec znaczenia? Bo moze niektorzy wola sie zarazic niz wziac szczepionke? Skoro szczepionka po 1) nie chroni przed zachorowaniem po 2) Nie zapobiega przenoszeniu wirusa to jedynym benefitem z jej przyjecia jest slabsze przejscie koronawirusa i w przypadku niektorych ludzi najabardziej narazonych przezycie go. Czy nie powinno sie albo dawac wybor, nie biorac odpowiedzialnosci za szczepionki i nie ograniczac ludziom dostepu do podstaw, a jedynie ewentualnie wynagradzac tych, co sie zaszczepili zamiast karac tych co nie? Albo wziac odpowiedzialnosc za wszystkie poszczepionkowe komplikacje i wtedy szczepic nie dajac prawa wyboru tym, ktorzy nie maja przeciwskazan? Od razu mowie, ze za tym rozwiazaniem nie jestem absolutnie, bo zawsze najwieksza wartoscia w moim zyciu byla wolnosc, a w szczegolnosci wolnosc wyboru. Ale to, co teraz sie dzieje jest mega slabe. O ile rozumiem koniecznosc dzialan i szczepionek ogolnie to szczegolnie teraz, kiedy nawet z waszych wypowiedzi wynika, ze jakies 70-80% spoleczenstwa, w ktorym zyjecie jest zaszczepionych, moznaby sie zastanowic nad niektorymi rozwiazaniami.

Ps. Wiecie, ze Wasze CovidPassy maja date waznosci?

Tak, jasne, moze jak ktos spoko przeszedl 1 i 2 dawke to i 10 mu nie zrobi roznicy. Wiem tez, ze sa ludzie np. moi rodzice, ktorym prawdopodobnie ta szczepionka bedzie ratowac zycie. Pytanie dlaczego nie mozna tego jakos bardziej zracjonalizowac na podstwie rzeczywistych predyspozycji.

Od samego początku sytuacja wg. Mnie była nie do opanowania ponieważ chorowali wszyscy. Począwszy od dzieci poprzez młodzież, dorosłych i osoby starsze. Covid nie omijał żadnej grupy społecznej przez co stale się rozprzestrzenia i rozprzestrzeniać będzie. Szczepieni i nie szczepieni chorują i roznoszą virus. Testy ? Po 2 latach wydaje mi się że niczego nie wnoszą, bo przecież dziś masz negatyw a po jutrze już virus się namnożył. Ty nie masz objawów chodzisz między ludźmi i zakarzasz. Błędne koło to musi poprostu przewalić się przez świat czy to się komuś podoba czy nie. Za chwilę być może okaże się że szczepionka nie działa na nowe mutacje a nowej nie ma wcale albo w wystarczającej ilości.  Jedyne co mnie cieszy w tej sytuacji to że rząd wreszcie postanowił nie wprowadzać żadnych obostrzeń. Powiedzieli że patrząc na inne kraje nic to nie daje, może wreszcie ktoś zaczął myśleć że powtarzanie ślepo tego co robi reszta nie ma sensu.

Oni nie wprowadzą obostrzeń, nie dlatego że zmądrzeli. Boją się reakcji swojego elektoratu. Reszta obywateli i tak ma ich dość, a i rząd ma nas w odwłoku. Jak jeszcze się wkurzą patusy i ci mniej kumaci to PiS może sobie jechać na wakacje. 

Pasek wagi

Ja, poniewaz jestem rozzalona zarowno strata tych 2 lat, jak i swoja sytuacja, byc moze juz zaczynam swirowac i doszukiwac sie roznych rzeczy. Po jakims czasie od wybuch pandemii mialam jakies takie swoje przekonanie, ze jest to jakis rodzaj III wojny swiatowej. Jak to na wojnie, ktos zyskal, ktos stracil. Pytanie czy i kto (np. ktore kraje) mialy swiadomosc/pewnosc, a ktore nie bedac do konca wtajemniczonymi poszly w slady. Czy i jaki byl ewentualny cel i czy zostal/zostanie osiagniety. I czy jesli/gdyby po prostu doszlo do nieslusznego osadu sytuacji i zagrozenia, to kraje/swiat by sie do tego przyznaly. No bo wiecie - niektorzy ludzie przez lockdowny stracili wszystko, biznesy zycia itd. przeciez kazdy taki obywatel moglby sie wtedy upomniec o odszkodowanie itd. I mysle, ze z tego powodu juz nie bedzie lockdownow, bo jakos trzeba sie zaczac z tego wycofywac.

Nie bojkotuje istnienia koronawirusa, ale zaczynam uwazac, ze zostalo to (zbyt) mocno rozdmuchane i szczerze, gdyby nie telewizja nie powiedzialabym, ze mamy do czynienia z pandemia jakies mega groznej choroby. Jak chcecie mi polecic pojscie do szpitala w celu zobaczenia, to spoko, mam kontakt z 2 osobami pracujacymi w szpitalach, obydwie pracuja na takich oddzialach, ze wlasnie mowia, ze w ogromnej wiekszosci covid byl "na dobitke" ewntualnie przy calym szeregu innych chorob.

Nie neguje, ze ktos ma inna opinie czy doswiadczenia. Ja akurat bardziej szukam odpowiedzi, niz feruje wyroki. Ani nie zakladam, ze ja mam racje, ani, ze Ty czy Ty jej nie masz.

Nirvanka2016 napisał(a):

Noir_Madame napisał(a):

sweeetdecember napisał(a):

cancri napisał(a):

sweetdecember, tez nie rozumiem... nie moglas sie zaszczepic Johnsonem, skoro chcialas sie szczepic tylko jedna dawka? Czy po pierwszej mialas jakies powiklania, bo cos mi tak chodzi po glowie, ze ktoras dziewczyna miala i nie jestem pewna, czy to nie bylas Ty?

To chyba wiadome, ze nikt i nigdy nie wezmie odpowiedzialnosci, bo nikt i nigdy nie jest w stanie przewidziec, jak dany organizm zareaguje. Ani na szczepionke przeciw covidowi, ani na zadna inna. Wiec masz oczekiwanie, ktorego nikt nie spelni.

Rozumiem Twoje polozenie i zlosc, ale to niestety dotyczy nas wszystkich niestety. 

Przeciez wlasnie o to mi chodzi. Ryzyko, wybor i odpowiedzialnosc na siebie to ja moglam brac przy pierwszej dawce, kiedy nie mialam podstaw, by myslec, ze moze mi sie cos po niej stac (brak innych alergii czy zlych reakcji po czymkolwiek, ogolny dobry stan zdrowia, przynajmniej teoretycznie  i w czasie przyjomowania szczepionki uregulowane). Wiekszosc moich znajomych w PL juz byla dawno zaszczepiona (bo UK mimo, ze tak niby szumnie mowilo o szybkich szczepieniach, bylo daleko w tyle jesli chodzi o dostep do szczepionek dla wszystkich) i nikt z nich nie mial takich powazniejszych rzeczy po, wiec tymbardziej nie mialam powodu, by myslec, ze cos pojdzie nie tak.

Wiedzac jaka byla moja reakcja po pierwszej dawce, obowiazkiem sluzby zdrowia (czy lekarza) jest podjecie decyzji czy podawac czy nie. Przy podejmowaniu takiej decyzji odpowiedzialnosc powinna spoczywac na osobie, ktora taka decyzje podejmuje, a nie ze na mnie, sorry. Oczekiwanie mam jak najbardziej sluszne, spedzilam dlugie godziny w necie studiujac, jakie rozwiazania przewiduje UK, nawet podsuwajac je pod nos mojemu GP, byly ignorowane. Ja mam racje i nawet NHS to przyznaje, ale NHS nie moze mi podpisac (poki co) papieru. Jednoczesnie, wiem, ze w UK nawet bez papieru wybronie sie ze wszystkiego i wejde wszedzie, bo wystarczy tylko okazanie maili i wytlumaczenie sytuacji i nikt nie nalozy na mnie kary, bo wie, ze w sadzie przegra. Problem zaczyna sie w innych krajach.

Generalnie to jesli mi sie cos stanie po 2 dawce jesli zdecyduja mi sie ja podac to ja albo moj facet (jesli umre) bedziemy bardzo bogaci - bo kazdy sad widzac korespondencje, w ktorej posiadaniu jestem, orzeknie wine i odszkodowanie. Gorzej jak bede jakims warzywem, wtedy zadna kasa mi zycia nie zwroci ???? Edit. Ja wiem, ze dopne swego. Zla jestem, bo takie rzeczy nie powinny miec w ogole miejsca i dlatego, ze nie mam ani czasu ani ochoty na taka walke i pisanie tych elaboratow. 

I nie, nie chcialam brac tylko jednej dawki. Chociaz pozniej wielokrotnie myslalam o tym, ze lepiej by bylo, bo co by sie zdarzylo, to by sie zdarzylo, a nie, ze teraz to tkwie w tym bagnie i ani nie jestem zaszczepiona ani jestem. No ale. Po pierwsze w UK nie bylo wyboru, po drugie w ogole Johnsona to podaja chyba dopiero od sierpnia 2021 (?) dopiero.

I po ostatnie - czy ktos nie powinnien zaczac myslec w calym tym cyrku? Zaczac podchodzic indywidualnie? Np. badanie na przeciwciala (jakkolwiek odgornie przyjete normy) nie powinno zaczac miec znaczenia? Bo moze niektorzy wola sie zarazic niz wziac szczepionke? Skoro szczepionka po 1) nie chroni przed zachorowaniem po 2) Nie zapobiega przenoszeniu wirusa to jedynym benefitem z jej przyjecia jest slabsze przejscie koronawirusa i w przypadku niektorych ludzi najabardziej narazonych przezycie go. Czy nie powinno sie albo dawac wybor, nie biorac odpowiedzialnosci za szczepionki i nie ograniczac ludziom dostepu do podstaw, a jedynie ewentualnie wynagradzac tych, co sie zaszczepili zamiast karac tych co nie? Albo wziac odpowiedzialnosc za wszystkie poszczepionkowe komplikacje i wtedy szczepic nie dajac prawa wyboru tym, ktorzy nie maja przeciwskazan? Od razu mowie, ze za tym rozwiazaniem nie jestem absolutnie, bo zawsze najwieksza wartoscia w moim zyciu byla wolnosc, a w szczegolnosci wolnosc wyboru. Ale to, co teraz sie dzieje jest mega slabe. O ile rozumiem koniecznosc dzialan i szczepionek ogolnie to szczegolnie teraz, kiedy nawet z waszych wypowiedzi wynika, ze jakies 70-80% spoleczenstwa, w ktorym zyjecie jest zaszczepionych, moznaby sie zastanowic nad niektorymi rozwiazaniami.

Ps. Wiecie, ze Wasze CovidPassy maja date waznosci?

Tak, jasne, moze jak ktos spoko przeszedl 1 i 2 dawke to i 10 mu nie zrobi roznicy. Wiem tez, ze sa ludzie np. moi rodzice, ktorym prawdopodobnie ta szczepionka bedzie ratowac zycie. Pytanie dlaczego nie mozna tego jakos bardziej zracjonalizowac na podstwie rzeczywistych predyspozycji.

Od samego początku sytuacja wg. Mnie była nie do opanowania ponieważ chorowali wszyscy. Począwszy od dzieci poprzez młodzież, dorosłych i osoby starsze. Covid nie omijał żadnej grupy społecznej przez co stale się rozprzestrzenia i rozprzestrzeniać będzie. Szczepieni i nie szczepieni chorują i roznoszą virus. Testy ? Po 2 latach wydaje mi się że niczego nie wnoszą, bo przecież dziś masz negatyw a po jutrze już virus się namnożył. Ty nie masz objawów chodzisz między ludźmi i zakarzasz. Błędne koło to musi poprostu przewalić się przez świat czy to się komuś podoba czy nie. Za chwilę być może okaże się że szczepionka nie działa na nowe mutacje a nowej nie ma wcale albo w wystarczającej ilości.  Jedyne co mnie cieszy w tej sytuacji to że rząd wreszcie postanowił nie wprowadzać żadnych obostrzeń. Powiedzieli że patrząc na inne kraje nic to nie daje, może wreszcie ktoś zaczął myśleć że powtarzanie ślepo tego co robi reszta nie ma sensu.

Oni nie wprowadzą obostrzeń, nie dlatego że zmądrzeli. Boją się reakcji swojego elektoratu. Reszta obywateli i tak ma ich dość, a i rząd ma nas w odwłoku. Jak jeszcze się wkurzą patusy i ci mniej kumaci to PiS może sobie jechać na wakacje. 

Pewnie niestety masz racje.

Pasek wagi


sweeetdecember napisał(a):

Ja, poniewaz jestem rozzalona zarowno strata tych 2 lat, jak i swoja sytuacja, byc moze juz zaczynam swirowac i doszukiwac sie roznych rzeczy. Po jakims czasie od wybuch pandemii mialam jakies takie swoje przekonanie, ze jest to jakis rodzaj III wojny swiatowej. Jak to na wojnie, ktos zyskal, ktos stracil. Pytanie czy i kto (np. ktore kraje) mialy swiadomosc/pewnosc, a ktore nie bedac do konca wtajemniczonymi poszly w slady. Czy i jaki byl ewentualny cel i czy zostal/zostanie osiagniety. I czy jesli/gdyby po prostu doszlo do nieslusznego osadu sytuacji i zagrozenia, to kraje/swiat by sie do tego przyznaly. No bo wiecie - niektorzy ludzie przez lockdowny stracili wszystko, biznesy zycia itd. przeciez kazdy taki obywatel moglby sie wtedy upomniec o odszkodowanie itd. I mysle, ze z tego powodu juz nie bedzie lockdownow, bo jakos trzeba sie zaczac z tego wycofywac.

Nie bojkotuje istnienia koronawirusa, ale zaczynam uwazac, ze zostalo to (zbyt) mocno rozdmuchane i szczerze, gdyby nie telewizja nie powiedzialabym, ze mamy do czynienia z pandemia jakies mega groznej choroby. Jak chcecie mi polecic pojscie do szpitala w celu zobaczenia, to spoko, mam kontakt z 2 osobami pracujacymi w szpitalach, obydwie pracuja na takich oddzialach, ze wlasnie mowia, ze w ogromnej wiekszosci covid byl "na dobitke" ewntualnie przy calym szeregu innych chorob.

Nie neguje, ze ktos ma inna opinie czy doswiadczenia. Ja akurat bardziej szukam odpowiedzi, niz feruje wyroki. Ani nie zakladam, ze ja mam racje, ani, ze Ty czy Ty jej nie masz.

Zgadzam się. Chcesz posłuchać o dodatkach w szprycach, na które nikt się nie godził? O powikłaniu neurologicznym dziewczyny, o ktorym informacje są blokowane w mediach i internecie? Bo o szprycach można mówić tylko dobrze. O niedoszacowaniu wstrząsów/powikłań poszczepiennych? O usuwaniu z rejestrów zgloszeń, by zafałszować liczbę NOP-ów?  https://wolnosc.tv/dr-jane-rub... Śmiertelność i powikłania po tych preparatach, mogą przewyższyć sztucznie podbijaną liczbę ofiar c-19. Nawet w USA przyznano się, że szpitale miały bonusy finansowe, jeśli u jakiegokolwiek pacjenta wyszedł test pozytywny, nie ważne że nie miał objawów c-19. Za fałszywymi testami szły i nadal idą pieniądze. O c-19 trzeba mówić jak najgroźniej, by ludzie ze strachu bali się wychodzić z domu i nie ściągali szmaty z twarzy (znaku posłuszeństwa i poddaństwa). By sami błagali o szprycę. Co z tego że niektóre kraje zrównały zagrożenie c-19 z grypą sezonową i zniosły restrykcje? Co z tego że w UK i Izraelu wyszczepionym w 70-80% około 40-60% cowidowców w szpitalach to wyszczepieni? O eksperymentalnych preparatach można mówić tylko i wyłącznie dobrze. Cała dyskusja o nich i rzeczywistych skutkach jest blokowana. Prawda jest usuwana i banowana. Są wywiady Billa G., który ma udziały w każdej z tych firm. Mówi że populacja dąży do ponad 9 mld, ale dzięki szepionkom i współdziałaniu służby zdrowia, uda im się zredukować tę liczbę do 10%. (WTF?!) W zeszłym roku powiedział że spodziewa się że po tych preparatach umrze około 700 tysięcy ludzi. 

Cargulena napisał(a):

sweeetdecember napisał(a):

Ja, poniewaz jestem rozzalona zarowno strata tych 2 lat, jak i swoja sytuacja, byc moze juz zaczynam swirowac i doszukiwac sie roznych rzeczy. Po jakims czasie od wybuch pandemii mialam jakies takie swoje przekonanie, ze jest to jakis rodzaj III wojny swiatowej. Jak to na wojnie, ktos zyskal, ktos stracil. Pytanie czy i kto (np. ktore kraje) mialy swiadomosc/pewnosc, a ktore nie bedac do konca wtajemniczonymi poszly w slady. Czy i jaki byl ewentualny cel i czy zostal/zostanie osiagniety. I czy jesli/gdyby po prostu doszlo do nieslusznego osadu sytuacji i zagrozenia, to kraje/swiat by sie do tego przyznaly. No bo wiecie - niektorzy ludzie przez lockdowny stracili wszystko, biznesy zycia itd. przeciez kazdy taki obywatel moglby sie wtedy upomniec o odszkodowanie itd. I mysle, ze z tego powodu juz nie bedzie lockdownow, bo jakos trzeba sie zaczac z tego wycofywac.

Nie bojkotuje istnienia koronawirusa, ale zaczynam uwazac, ze zostalo to (zbyt) mocno rozdmuchane i szczerze, gdyby nie telewizja nie powiedzialabym, ze mamy do czynienia z pandemia jakies mega groznej choroby. Jak chcecie mi polecic pojscie do szpitala w celu zobaczenia, to spoko, mam kontakt z 2 osobami pracujacymi w szpitalach, obydwie pracuja na takich oddzialach, ze wlasnie mowia, ze w ogromnej wiekszosci covid byl "na dobitke" ewntualnie przy calym szeregu innych chorob.

Nie neguje, ze ktos ma inna opinie czy doswiadczenia. Ja akurat bardziej szukam odpowiedzi, niz feruje wyroki. Ani nie zakladam, ze ja mam racje, ani, ze Ty czy Ty jej nie masz.

Zgadzam się. Chcesz posłuchać o dodatkach w szprycach, na które nikt się nie godził? O powikłaniu neurologicznym dziewczyny, o ktorym informacje są blokowane w mediach i internecie? Bo o szprycach można mówić tylko dobrze. O niedoszacowaniu wstrząsów/powikłań poszczepiennych? O usuwaniu z rejestrów zgloszeń, by zafałszować liczbę NOP-ów?  https://wolnosc.tv/dr-jane-rub... Śmiertelność i powikłania po tych preparatach, mogą przewyższyć sztucznie podbijaną liczbę ofiar c-19. Nawet w USA przyznano się, że szpitale miały bonusy finansowe, jeśli u jakiegokolwiek pacjenta wyszedł test pozytywny, nie ważne że nie miał objawów c-19. Za fałszywymi testami szły i nadal idą pieniądze. O c-19 trzeba mówić jak najgroźniej, by ludzie ze strachu bali się wychodzić z domu i nie ściągali szmaty z twarzy (znaku posłuszeństwa i poddaństwa). By sami błagali o szprycę. Co z tego że niektóre kraje zrównały zagrożenie c-19 z grypą sezonową i zniosły restrykcje? Co z tego że w UK i Izraelu wyszczepionym w 70-80% około 40-60% cowidowców w szpitalach to wyszczepieni? O eksperymentalnych preparatach można mówić tylko i wyłącznie dobrze. Cała dyskusja o nich i rzeczywistych skutkach jest blokowana. Prawda jest usuwana i banowana. Są wywiady Billa G., który ma udziały w każdej z tych firm. Mówi że populacja dąży do ponad 9 mld, ale dzięki szepionkom i współdziałaniu służby zdrowia, uda im się zredukować tę liczbę do 10%. (WTF?!) W zeszłym roku powiedział że spodziewa się że po tych preparatach umrze około 700 tysięcy ludzi. 

A ja polecam Ci film scyfun jak odróżnić prawdę od kłamstwa. Kilka godzin słuchania, ale warto. 

A ja wlasnie nie chce sluchac ani jednej ani drugiej propagandy czy teorii spiskowych, raczej skupiam sie na swoich i ludzi wokol mnie doswiadczeniach, przezyciach i obserwacjach. Nie wykluczam wlasciwie niczego, no dobra nie rzeczy typu "Gates wszczepia chipy" 😁

Julian98 napisał(a):

Cargulena napisał(a):

sweeetdecember napisał(a):

Ja, poniewaz jestem rozzalona zarowno strata tych 2 lat, jak i swoja sytuacja, byc moze juz zaczynam swirowac i doszukiwac sie roznych rzeczy. Po jakims czasie od wybuch pandemii mialam jakies takie swoje przekonanie, ze jest to jakis rodzaj III wojny swiatowej. Jak to na wojnie, ktos zyskal, ktos stracil. Pytanie czy i kto (np. ktore kraje) mialy swiadomosc/pewnosc, a ktore nie bedac do konca wtajemniczonymi poszly w slady. Czy i jaki byl ewentualny cel i czy zostal/zostanie osiagniety. I czy jesli/gdyby po prostu doszlo do nieslusznego osadu sytuacji i zagrozenia, to kraje/swiat by sie do tego przyznaly. No bo wiecie - niektorzy ludzie przez lockdowny stracili wszystko, biznesy zycia itd. przeciez kazdy taki obywatel moglby sie wtedy upomniec o odszkodowanie itd. I mysle, ze z tego powodu juz nie bedzie lockdownow, bo jakos trzeba sie zaczac z tego wycofywac.

Nie bojkotuje istnienia koronawirusa, ale zaczynam uwazac, ze zostalo to (zbyt) mocno rozdmuchane i szczerze, gdyby nie telewizja nie powiedzialabym, ze mamy do czynienia z pandemia jakies mega groznej choroby. Jak chcecie mi polecic pojscie do szpitala w celu zobaczenia, to spoko, mam kontakt z 2 osobami pracujacymi w szpitalach, obydwie pracuja na takich oddzialach, ze wlasnie mowia, ze w ogromnej wiekszosci covid byl "na dobitke" ewntualnie przy calym szeregu innych chorob.

Nie neguje, ze ktos ma inna opinie czy doswiadczenia. Ja akurat bardziej szukam odpowiedzi, niz feruje wyroki. Ani nie zakladam, ze ja mam racje, ani, ze Ty czy Ty jej nie masz.

Zgadzam się. Chcesz posłuchać o dodatkach w szprycach, na które nikt się nie godził? O powikłaniu neurologicznym dziewczyny, o ktorym informacje są blokowane w mediach i internecie? Bo o szprycach można mówić tylko dobrze. O niedoszacowaniu wstrząsów/powikłań poszczepiennych? O usuwaniu z rejestrów zgloszeń, by zafałszować liczbę NOP-ów?  https://wolnosc.tv/dr-jane-rub... Śmiertelność i powikłania po tych preparatach, mogą przewyższyć sztucznie podbijaną liczbę ofiar c-19. Nawet w USA przyznano się, że szpitale miały bonusy finansowe, jeśli u jakiegokolwiek pacjenta wyszedł test pozytywny, nie ważne że nie miał objawów c-19. Za fałszywymi testami szły i nadal idą pieniądze. O c-19 trzeba mówić jak najgroźniej, by ludzie ze strachu bali się wychodzić z domu i nie ściągali szmaty z twarzy (znaku posłuszeństwa i poddaństwa). By sami błagali o szprycę. Co z tego że niektóre kraje zrównały zagrożenie c-19 z grypą sezonową i zniosły restrykcje? Co z tego że w UK i Izraelu wyszczepionym w 70-80% około 40-60% cowidowców w szpitalach to wyszczepieni? O eksperymentalnych preparatach można mówić tylko i wyłącznie dobrze. Cała dyskusja o nich i rzeczywistych skutkach jest blokowana. Prawda jest usuwana i banowana. Są wywiady Billa G., który ma udziały w każdej z tych firm. Mówi że populacja dąży do ponad 9 mld, ale dzięki szepionkom i współdziałaniu służby zdrowia, uda im się zredukować tę liczbę do 10%. (WTF?!) W zeszłym roku powiedział że spodziewa się że po tych preparatach umrze około 700 tysięcy ludzi. 

A ja polecam Ci film scyfun jak odróżnić prawdę od kłamstwa. Kilka godzin słuchania, ale warto. 

Ja nie muszę słuchać przez kilka godzin filmu, w którym powiedzą jak odróżnić prawdę od kłamstwa, bo ja wiem jak to robić. Nie muszę oglądać telewizji żeby wiedzieć co mam myśleć. By mnie przekonywali o śmiertelnej pandemii. Nie potrzebuję też reklam i zapewniania że eksperymentalne prepataty, wprowadzane warunkowo, bez odpowiedzialności producenta, są "bezpieczne i skuteczne". Podczas gdy producenci sami nie znają ani ich bezpieczeństwa, ani zakresu skutecznosci. Już nie wspominając o konfrontowaniu tego wszystkiego z  informacjmi dochodzącymi z otoczenia. 

sweeetdecember napisał(a):

A ja wlasnie nie chce sluchac ani jednej ani drugiej propagandy czy teorii spiskowych, raczej skupiam sie na swoich i ludzi wokol mnie doswiadczeniach, przezyciach i obserwacjach. Nie wykluczam wlasciwie niczego, no dobra nie rzeczy typu "Gates wszczepia chipy" ?

Słusznie!  Bo Gates jest filantropem i świętym człowiekiem. Zapomniałam. 

Nirvanka2016 napisał(a):

Noir_Madame napisał(a):

sweeetdecember napisał(a):

cancri napisał(a):

sweetdecember, tez nie rozumiem... nie moglas sie zaszczepic Johnsonem, skoro chcialas sie szczepic tylko jedna dawka? Czy po pierwszej mialas jakies powiklania, bo cos mi tak chodzi po glowie, ze ktoras dziewczyna miala i nie jestem pewna, czy to nie bylas Ty?

To chyba wiadome, ze nikt i nigdy nie wezmie odpowiedzialnosci, bo nikt i nigdy nie jest w stanie przewidziec, jak dany organizm zareaguje. Ani na szczepionke przeciw covidowi, ani na zadna inna. Wiec masz oczekiwanie, ktorego nikt nie spelni.

Rozumiem Twoje polozenie i zlosc, ale to niestety dotyczy nas wszystkich niestety. 

Przeciez wlasnie o to mi chodzi. Ryzyko, wybor i odpowiedzialnosc na siebie to ja moglam brac przy pierwszej dawce, kiedy nie mialam podstaw, by myslec, ze moze mi sie cos po niej stac (brak innych alergii czy zlych reakcji po czymkolwiek, ogolny dobry stan zdrowia, przynajmniej teoretycznie  i w czasie przyjomowania szczepionki uregulowane). Wiekszosc moich znajomych w PL juz byla dawno zaszczepiona (bo UK mimo, ze tak niby szumnie mowilo o szybkich szczepieniach, bylo daleko w tyle jesli chodzi o dostep do szczepionek dla wszystkich) i nikt z nich nie mial takich powazniejszych rzeczy po, wiec tymbardziej nie mialam powodu, by myslec, ze cos pojdzie nie tak.

Wiedzac jaka byla moja reakcja po pierwszej dawce, obowiazkiem sluzby zdrowia (czy lekarza) jest podjecie decyzji czy podawac czy nie. Przy podejmowaniu takiej decyzji odpowiedzialnosc powinna spoczywac na osobie, ktora taka decyzje podejmuje, a nie ze na mnie, sorry. Oczekiwanie mam jak najbardziej sluszne, spedzilam dlugie godziny w necie studiujac, jakie rozwiazania przewiduje UK, nawet podsuwajac je pod nos mojemu GP, byly ignorowane. Ja mam racje i nawet NHS to przyznaje, ale NHS nie moze mi podpisac (poki co) papieru. Jednoczesnie, wiem, ze w UK nawet bez papieru wybronie sie ze wszystkiego i wejde wszedzie, bo wystarczy tylko okazanie maili i wytlumaczenie sytuacji i nikt nie nalozy na mnie kary, bo wie, ze w sadzie przegra. Problem zaczyna sie w innych krajach.

Generalnie to jesli mi sie cos stanie po 2 dawce jesli zdecyduja mi sie ja podac to ja albo moj facet (jesli umre) bedziemy bardzo bogaci - bo kazdy sad widzac korespondencje, w ktorej posiadaniu jestem, orzeknie wine i odszkodowanie. Gorzej jak bede jakims warzywem, wtedy zadna kasa mi zycia nie zwroci ???? Edit. Ja wiem, ze dopne swego. Zla jestem, bo takie rzeczy nie powinny miec w ogole miejsca i dlatego, ze nie mam ani czasu ani ochoty na taka walke i pisanie tych elaboratow. 

I nie, nie chcialam brac tylko jednej dawki. Chociaz pozniej wielokrotnie myslalam o tym, ze lepiej by bylo, bo co by sie zdarzylo, to by sie zdarzylo, a nie, ze teraz to tkwie w tym bagnie i ani nie jestem zaszczepiona ani jestem. No ale. Po pierwsze w UK nie bylo wyboru, po drugie w ogole Johnsona to podaja chyba dopiero od sierpnia 2021 (?) dopiero.

I po ostatnie - czy ktos nie powinnien zaczac myslec w calym tym cyrku? Zaczac podchodzic indywidualnie? Np. badanie na przeciwciala (jakkolwiek odgornie przyjete normy) nie powinno zaczac miec znaczenia? Bo moze niektorzy wola sie zarazic niz wziac szczepionke? Skoro szczepionka po 1) nie chroni przed zachorowaniem po 2) Nie zapobiega przenoszeniu wirusa to jedynym benefitem z jej przyjecia jest slabsze przejscie koronawirusa i w przypadku niektorych ludzi najabardziej narazonych przezycie go. Czy nie powinno sie albo dawac wybor, nie biorac odpowiedzialnosci za szczepionki i nie ograniczac ludziom dostepu do podstaw, a jedynie ewentualnie wynagradzac tych, co sie zaszczepili zamiast karac tych co nie? Albo wziac odpowiedzialnosc za wszystkie poszczepionkowe komplikacje i wtedy szczepic nie dajac prawa wyboru tym, ktorzy nie maja przeciwskazan? Od razu mowie, ze za tym rozwiazaniem nie jestem absolutnie, bo zawsze najwieksza wartoscia w moim zyciu byla wolnosc, a w szczegolnosci wolnosc wyboru. Ale to, co teraz sie dzieje jest mega slabe. O ile rozumiem koniecznosc dzialan i szczepionek ogolnie to szczegolnie teraz, kiedy nawet z waszych wypowiedzi wynika, ze jakies 70-80% spoleczenstwa, w ktorym zyjecie jest zaszczepionych, moznaby sie zastanowic nad niektorymi rozwiazaniami.

Ps. Wiecie, ze Wasze CovidPassy maja date waznosci?

Tak, jasne, moze jak ktos spoko przeszedl 1 i 2 dawke to i 10 mu nie zrobi roznicy. Wiem tez, ze sa ludzie np. moi rodzice, ktorym prawdopodobnie ta szczepionka bedzie ratowac zycie. Pytanie dlaczego nie mozna tego jakos bardziej zracjonalizowac na podstwie rzeczywistych predyspozycji.

Od samego początku sytuacja wg. Mnie była nie do opanowania ponieważ chorowali wszyscy. Począwszy od dzieci poprzez młodzież, dorosłych i osoby starsze. Covid nie omijał żadnej grupy społecznej przez co stale się rozprzestrzenia i rozprzestrzeniać będzie. Szczepieni i nie szczepieni chorują i roznoszą virus. Testy ? Po 2 latach wydaje mi się że niczego nie wnoszą, bo przecież dziś masz negatyw a po jutrze już virus się namnożył. Ty nie masz objawów chodzisz między ludźmi i zakarzasz. Błędne koło to musi poprostu przewalić się przez świat czy to się komuś podoba czy nie. Za chwilę być może okaże się że szczepionka nie działa na nowe mutacje a nowej nie ma wcale albo w wystarczającej ilości.  Jedyne co mnie cieszy w tej sytuacji to że rząd wreszcie postanowił nie wprowadzać żadnych obostrzeń. Powiedzieli że patrząc na inne kraje nic to nie daje, może wreszcie ktoś zaczął myśleć że powtarzanie ślepo tego co robi reszta nie ma sensu.

Oni nie wprowadzą obostrzeń, nie dlatego że zmądrzeli. Boją się reakcji swojego elektoratu. Reszta obywateli i tak ma ich dość, a i rząd ma nas w odwłoku. Jak jeszcze się wkurzą patusy i ci mniej kumaci to PiS może sobie jechać na wakacje. 

te twoje, patusy, z tego co widze, akurat maja w d.. wszelkie obostrzenia. Poza tym, na wioskach. U nas do sklepu juz kazdy bez maski wchodzi. 

awokdas napisał(a):

Nirvanka2016 napisał(a):

Noir_Madame napisał(a):

sweeetdecember napisał(a):

cancri napisał(a):

sweetdecember, tez nie rozumiem... nie moglas sie zaszczepic Johnsonem, skoro chcialas sie szczepic tylko jedna dawka? Czy po pierwszej mialas jakies powiklania, bo cos mi tak chodzi po glowie, ze ktoras dziewczyna miala i nie jestem pewna, czy to nie bylas Ty?

To chyba wiadome, ze nikt i nigdy nie wezmie odpowiedzialnosci, bo nikt i nigdy nie jest w stanie przewidziec, jak dany organizm zareaguje. Ani na szczepionke przeciw covidowi, ani na zadna inna. Wiec masz oczekiwanie, ktorego nikt nie spelni.

Rozumiem Twoje polozenie i zlosc, ale to niestety dotyczy nas wszystkich niestety. 

Przeciez wlasnie o to mi chodzi. Ryzyko, wybor i odpowiedzialnosc na siebie to ja moglam brac przy pierwszej dawce, kiedy nie mialam podstaw, by myslec, ze moze mi sie cos po niej stac (brak innych alergii czy zlych reakcji po czymkolwiek, ogolny dobry stan zdrowia, przynajmniej teoretycznie  i w czasie przyjomowania szczepionki uregulowane). Wiekszosc moich znajomych w PL juz byla dawno zaszczepiona (bo UK mimo, ze tak niby szumnie mowilo o szybkich szczepieniach, bylo daleko w tyle jesli chodzi o dostep do szczepionek dla wszystkich) i nikt z nich nie mial takich powazniejszych rzeczy po, wiec tymbardziej nie mialam powodu, by myslec, ze cos pojdzie nie tak.

Wiedzac jaka byla moja reakcja po pierwszej dawce, obowiazkiem sluzby zdrowia (czy lekarza) jest podjecie decyzji czy podawac czy nie. Przy podejmowaniu takiej decyzji odpowiedzialnosc powinna spoczywac na osobie, ktora taka decyzje podejmuje, a nie ze na mnie, sorry. Oczekiwanie mam jak najbardziej sluszne, spedzilam dlugie godziny w necie studiujac, jakie rozwiazania przewiduje UK, nawet podsuwajac je pod nos mojemu GP, byly ignorowane. Ja mam racje i nawet NHS to przyznaje, ale NHS nie moze mi podpisac (poki co) papieru. Jednoczesnie, wiem, ze w UK nawet bez papieru wybronie sie ze wszystkiego i wejde wszedzie, bo wystarczy tylko okazanie maili i wytlumaczenie sytuacji i nikt nie nalozy na mnie kary, bo wie, ze w sadzie przegra. Problem zaczyna sie w innych krajach.

Generalnie to jesli mi sie cos stanie po 2 dawce jesli zdecyduja mi sie ja podac to ja albo moj facet (jesli umre) bedziemy bardzo bogaci - bo kazdy sad widzac korespondencje, w ktorej posiadaniu jestem, orzeknie wine i odszkodowanie. Gorzej jak bede jakims warzywem, wtedy zadna kasa mi zycia nie zwroci ???? Edit. Ja wiem, ze dopne swego. Zla jestem, bo takie rzeczy nie powinny miec w ogole miejsca i dlatego, ze nie mam ani czasu ani ochoty na taka walke i pisanie tych elaboratow. 

I nie, nie chcialam brac tylko jednej dawki. Chociaz pozniej wielokrotnie myslalam o tym, ze lepiej by bylo, bo co by sie zdarzylo, to by sie zdarzylo, a nie, ze teraz to tkwie w tym bagnie i ani nie jestem zaszczepiona ani jestem. No ale. Po pierwsze w UK nie bylo wyboru, po drugie w ogole Johnsona to podaja chyba dopiero od sierpnia 2021 (?) dopiero.

I po ostatnie - czy ktos nie powinnien zaczac myslec w calym tym cyrku? Zaczac podchodzic indywidualnie? Np. badanie na przeciwciala (jakkolwiek odgornie przyjete normy) nie powinno zaczac miec znaczenia? Bo moze niektorzy wola sie zarazic niz wziac szczepionke? Skoro szczepionka po 1) nie chroni przed zachorowaniem po 2) Nie zapobiega przenoszeniu wirusa to jedynym benefitem z jej przyjecia jest slabsze przejscie koronawirusa i w przypadku niektorych ludzi najabardziej narazonych przezycie go. Czy nie powinno sie albo dawac wybor, nie biorac odpowiedzialnosci za szczepionki i nie ograniczac ludziom dostepu do podstaw, a jedynie ewentualnie wynagradzac tych, co sie zaszczepili zamiast karac tych co nie? Albo wziac odpowiedzialnosc za wszystkie poszczepionkowe komplikacje i wtedy szczepic nie dajac prawa wyboru tym, ktorzy nie maja przeciwskazan? Od razu mowie, ze za tym rozwiazaniem nie jestem absolutnie, bo zawsze najwieksza wartoscia w moim zyciu byla wolnosc, a w szczegolnosci wolnosc wyboru. Ale to, co teraz sie dzieje jest mega slabe. O ile rozumiem koniecznosc dzialan i szczepionek ogolnie to szczegolnie teraz, kiedy nawet z waszych wypowiedzi wynika, ze jakies 70-80% spoleczenstwa, w ktorym zyjecie jest zaszczepionych, moznaby sie zastanowic nad niektorymi rozwiazaniami.

Ps. Wiecie, ze Wasze CovidPassy maja date waznosci?

Tak, jasne, moze jak ktos spoko przeszedl 1 i 2 dawke to i 10 mu nie zrobi roznicy. Wiem tez, ze sa ludzie np. moi rodzice, ktorym prawdopodobnie ta szczepionka bedzie ratowac zycie. Pytanie dlaczego nie mozna tego jakos bardziej zracjonalizowac na podstwie rzeczywistych predyspozycji.

Od samego początku sytuacja wg. Mnie była nie do opanowania ponieważ chorowali wszyscy. Począwszy od dzieci poprzez młodzież, dorosłych i osoby starsze. Covid nie omijał żadnej grupy społecznej przez co stale się rozprzestrzenia i rozprzestrzeniać będzie. Szczepieni i nie szczepieni chorują i roznoszą virus. Testy ? Po 2 latach wydaje mi się że niczego nie wnoszą, bo przecież dziś masz negatyw a po jutrze już virus się namnożył. Ty nie masz objawów chodzisz między ludźmi i zakarzasz. Błędne koło to musi poprostu przewalić się przez świat czy to się komuś podoba czy nie. Za chwilę być może okaże się że szczepionka nie działa na nowe mutacje a nowej nie ma wcale albo w wystarczającej ilości.  Jedyne co mnie cieszy w tej sytuacji to że rząd wreszcie postanowił nie wprowadzać żadnych obostrzeń. Powiedzieli że patrząc na inne kraje nic to nie daje, może wreszcie ktoś zaczął myśleć że powtarzanie ślepo tego co robi reszta nie ma sensu.

Oni nie wprowadzą obostrzeń, nie dlatego że zmądrzeli. Boją się reakcji swojego elektoratu. Reszta obywateli i tak ma ich dość, a i rząd ma nas w odwłoku. Jak jeszcze się wkurzą patusy i ci mniej kumaci to PiS może sobie jechać na wakacje. 

te twoje, patusy, z tego co widze, akurat maja w d.. wszelkie obostrzenia. Poza tym, na wioskach. U nas do sklepu juz kazdy bez maski wchodzi. 

Ja też wchodzę bez maski do sklepu. Nie czuję się patusem. Dlaczego mam nosić szmate na twarzy. Nie rozumiem tego w ogóle. A już najbardziej rozwalają mnie dzieciaki w maskach w szkole na przerwie. Nauczyciele wielce zaszczepieni a boją się własnego cienia. 



Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.