Temat: Czy Wasz facet gotuje?

Drogie kobietki, powiedzcie kto u Was zajmuje się przygotowaniem obiadów w domu? Wszystko jest na waszej głowie czy np dzielicie się jakoś z partnerem? 


Ja czuję lekką niesprawiedliwość bo pracuję w korpo i w zasadzie od roku robię to zdanie, co oznacza że ja gotuję obiad. Facet jeździ do pracy więc wraca o 17 i ma gotowy czekający obiad z czego jest oczywiście mega zadowolony :D fakt zmywa później naczynia, ale nie oszukujmy się przygotowanie całego obiadu zajmuje więcej czasu. Zastanawiam się jak to jest w innych domach :) 

Mamy zasadę, że gotuje ten kto pierwszy wróci do domu. Z racji jego pracy zmianowej wychodzi mniej więcej 50/50 :)

Ja gotuje sobie i dziecku, a on sobie.

Zwykle obiady gotuję ja. Bo szybciej wracam z pracy. Chyba, że akurat  mąż jest szybszy. On zwykle robi kolacje na co dzień,  w weekend jeszcze śniadania. Dodatkowo specjalizuje się w naleśnikach, knedlach ze śliwkami, lepi pierogi. Obiera też ziemniaki i inne warzywa. No i cotygodniowe zakupy spożywcze to też jego działka. 

Obiady gotuję ja. Mój mąż akurat do gotowania ma dwie lewe ręce. Ale kiedy trzeba, to pomaga. Kroi warzywa, lepi pierogi itp. Śniadania i kolacje każdy we własnym zakresie ogarnia. Nie mam poczucia niesprawiedliwości, bo ogólnie w domu sprząta, prasuje i zajmuje się domem, córką i mną. 

Ja. Bo jestem poprostu więcej w domu. On robi zawsze za to śniadania. Zmywa On i zmywarka. Ogólnie Mąż jest bardzo długo w pracy, wiec jakoś tak wychodzi. 

polecam surowa dieta i problem z glowy

Pasek wagi

cancri napisał(a):

Ja gotuje sobie i dziecku, a on sobie.

Czyli robicie dwa obiady? 

Zalezy kto pierwszy wróci z pracy. Najwcześniej wychodzi tak, że od gotuje od poniedziałku do środy, ja w czwartki i piątki. Weekendy albo robimy coś wspólnie albo zamawiamy na wynos 

Kuchnią się zajmuję tylko ja. Mój powkłada do zmywarki, a tak to resztę robię ja - śniadania, obiady, kolacje i jedzenie jemu do pracy. Z tym, że mnie to pasuje - lubię gotować i lubię mieć wszystko poukładane w kuchni po swojemu. On za to więcej robi w ogrodzie i na działce, więc się to jakoś tam równoważy. Gdyby mnie męczyło to gotowanie, to bym z nim pogadała, że chce się jakoś inaczej podzielić obowiązkami. Ciężko czekać na obiad jak on wraca późno, ale może mógłby gotować w weekend (też zawsze możecie robić więcej i zjeść przez dwa dni to samo, czy pomrozić to co się da, żeby mieć co zjeść gdybyście obydwoje mieli lenia). 


To zalezy od sytuacji jesli jestem w domu to ja, wiec od roku gotuje ja bo niepracuje. Jak chodze do pracy to jak wracam obiadek cieplutki na talezu podaje małż 😛

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.