Hej haj heloł :)))
Dziś relacja przedstawia się następująco.
Poćwiczone:
- 100 pompek (damskich),
- godzina na orbitreku (obciążenie drugie),
- ok. godzinny spacerek.
Wszamane:
- otręby owsiane z mlekiem 2%, z owocami goji, kawałkami truskawek, poziomek, borówek amerykańskich i porzeczek, z dodatkiem cynamonu (pychotka!),
- 3 kromki chleba wieloziarnistego ciemnego z masłem, łososiem wędzonym, pasztetem domowej roboty z jajkiem przepiórczym, posypane rukolą,
- talerz zupy węgierskiej z kiełbaską,
- jabłko,
- garść migdałów,
- szklanka wody z octem jabłkowym,
- zielona kawa z kostką ciemnej czekolady,
- i na wieczór - w planach jogurt naturalny z owocami (truskawki, borówki itd)
- ok. 1,5 litra wody.
Będąc na spacerze zaliczyłam 2 filie biblioteki gdańskiej. Ale się zaopatrzyłam!!!! Czuję moc, uwielbiam mieć doładowanie nowych książek, a odkryłam świetnie rozbudowaną filię niedaleko mojego miejsca zamieszkania. Mają tam ogrooomny wybór powieści moich ulubionych autorów.
Wypożyczyłam:
Uwielbiam Paulinę Simons z jej cyklem "Jeźdźca miedzianego" i uwielbiam wszystko co napisała. Kocham Barbarę Wood z jej magicznymi i ciepłymi sagami o kobietach w różnych kulturach świata. I Kinga, i Christie, i Schmitta, którego czytam nagminnie co tylko wpadnie mi w ręce! Ale mam frajdę :)
I moje nowe odkrycie - Lauren Oliver. Pokrótce opiszę, czym mnie ostatnio ujęła:
Książka mnie wprost oczarowała, chociaż pierwsze wrażenie było zgoła inne... Początek historii wydał mi się infantylny, nijaki, skierowany wprost do nastolatek. Czytając przemknęło mi przez myśl, że kurczę, wyrosłam już z takiego naiwnego spojrzenia młodej dziewczyny, nie trafia do mnie klimat licealnych czasów, bycia na topie i tym podobnych problemów. Ale postanowiłam dać tej książce szansę - i nie zawiodłam się! Szybko robi się coraz ciekawiej, dziewczyna ginie w wypadku samochodowym, żeby następnie obudzić się rano i przeżywać ten sam dzień od początku. Więcej fabuły nie zdradzę, to co opisałam i tak można znaleźć w opisie książki ;)
Ale przyznaję z ręką na sercu, książka ma ciepły, miły klimat. Jest bardzo pouczająca i wartościowa, porusza wiele ważnych problemów życia ludzkiego - a mierzy się z tymi problemami młoda kobieta, która odkrywa co w życiu jest ważne, odkrywa, że to, co pozornie wydaje się oczywiste, nie zawsze jest prawdą. Ogólnie polecam :)
Ciekawa jestem innych powieści tej autorki, niedłgo się przekonam, bo czeka na mnie wypożyczone teraz Delirium ;)
Rozpisałam się :)
Na weekend mam kilka ciekawych planów, ale nie będę nic zdradzała, bo może mi coś nie wyjść. Pochwalę się, jeśli się uda :)))
Miłego i słonecznego weekendu!!!
Ps. O, a taką pupę chcę mieć w przyszłości
angelisia69
1 kwietnia 2016, 19:33uwielbiam Kinga i Christie.Poirota to chyba juz wszystkie czescie przeczytalam.fajny zbiorek ksiazek ;-) smakuje ci zielona kawa,czy pijasz raczej ze wzgledu na wlasciwosci?Bo ja probowalam kilka razy,ale w smaku okropna :P Milego weekendu
_czarodziejka
1 kwietnia 2016, 21:03Smakuje i to bardzo. Sama się dziwię, jak zaczynałam ją pić to stwierdziłam, że smakuje jak lekko zgniła trawa :p A teraz zaczęła mi na tyle smakować, że wolę nawet ją od zwykłej. Chociaż coś co zdrowe mi smakuje ;))) Pozdrawiam i miłego weekendu :*
lekko.gazowana
1 kwietnia 2016, 19:26czytałam tylko cykl "Jeźdźca" ale jestem zachwycona :) czas spróbować coś jeszcze pani Pauliny ;) widzę, że nie jestem sama w zamiłowaniu do czytania, i aż oko się cieszy, gdy widać kogoś z papierową książką, a nie z czytnikiem ;) pozdrawiam
_czarodziejka
1 kwietnia 2016, 21:07Polecam gorąco jej inne książki. Np. "Tully" - gruba, ale bardzo przejmująca historia. Pamiętam, że jak skończyłam czytać to normalnie czułam stratę, tak bardzo przywiązałam się do głównej bohaterki. :))) Pozdrawiam! :)
stara_panna
1 kwietnia 2016, 19:25Też lubię powieści Simons, "Jeźdźca miedzianego" czytałam już kilka lat temu, ale pamiętam, że się wzruszyłam na tej książce, a na drugim tomie to już beczałam jak głupia. ;) "Dziewczyna..." to również dobra książka, chociaż początek mnie nie porwał, ale dalej już czytało mi się świetnie. A Kinga i Christie uwielbiam, moi jedni z ulubionych autorów. :) Udanego weekendu!
_czarodziejka
1 kwietnia 2016, 21:08Właśnie zauważyłam, że u pani Simons często jest tak, że początek bywa ciężki, ale zwykle warto dać szansę :) Do tej pory się nie rozczarowałam ;) Pozdrawiam!!! :)