Hej
Dawno nie pisałam... Nie wiem o czym pisać. Waga mi się nie zmienia, nadal około 52 kg, raz trochę mniej, a raz trochę więcej.. Nie ćwiczę ani nie odmawiam sobie jedzonka..
Teraz mam wakacje, siedzę w domku, bo pracy nie znalazłam ( jakoś bardzo jej nie szukałam).. I wiecie co? Jestem trochę na siebie zła. Mam tyyyyle czasu dla siebie. A nic pożytecznego nie robię. Boje się wyjść ze swojej strefy komfortu, zmienić coś..
Macie czasem tak, że wiecie że w danej dyscyplinie mogłybyście "zaistnieć", znaleźć się albo chociaż spróbować ? Ale nie robicie tego ze strachu, bo to co znacie jest łatwe, dobre i już poznane na wylot? Kurczę nie wiem czy mnie zrozumiecie..
Albo chociaż mogłabym godzinę dziennie poćwiczyć, ale ja znajduję milion wymówek dlaczego tego nie robić. A to bo zjadłam obiad albo ze za 10 min pasuje zjeść kolacje albo bo jest za gorąco lub za zimno.. Paranoja wiem.
Chciałabym coś zmienić. Miałam tyyyyle planów noworocznych i co z nimi? Dupa . Ja chyba nigdy się nie zmienię i wiecznie będę się bała zrobić jakiś krok w przód.