Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Uczę - siebie i innych. Studiuję, pracuję i czytam.

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1692
Komentarzy: 17
Założony: 21 lipca 2017
Ostatni wpis: 7 sierpnia 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Zmatra

kobieta, 30 lat, Warszawa

168 cm, 72.20 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

7 sierpnia 2017 , Skomentuj

Tak, żyję, ale niestety niezbyt zdrowo. W zeszłym tygodniu dostałam troje nowych studentów, z którymi zajęcia mam wtedy, gdy... mam zaplanowane treningi. Zdenerwowałam się, bo przyzwyczaiłam się do regularnych ćwiczeń z ulubionymi instruktorami. Na szczęście udało mi się znaleźć dwa poranki, które będę mogła poświęcić na treningi grupowe, ale w pozostałe dni mogę co najwyżej ćwiczyć w domu (na siłownię mogę jeszcze chodzić w weekendy, ale tylko te, które spędzam w mieście). Nie załamuje mnie to, bo nawet lubię ćwiczyć przed laptopem (ostatnio kupiłam nawet dwa rodzaje hantli, bo znudziły mi się ćwiczenia z paczkami soczewicy i ciecierzycy), ale z drugiej strony... nic nie zastąpi energii płynącej ze wspólnych treningów i opieki instruktora. Ale to nic. Uwielbiam ćwiczyć, więc jakieś drobnostki nie są dla mnie problemem.

Problemem jest to, że znowu wróciłam do jedzenia przypadkowych rzeczy. Niekoniecznie niezdrowych, po prostu przypadkowych. Po kilku tygodniach przygotowywania rozsądnych posiłków, wróciłam do jedzenia tego, co akurat mam pod ręką. Zmiana tego nawyku jest moim celem na... nie, nie na jutro - na dzisiaj. Niczego nie chcę już odkładać, bo to może się skończyć tylko w jeden możliwy sposób. 

Teraz muszę już kończyć, bo zaraz wychodzę do pracy, a tymczasem... czas spakować się na trening!

24 lipca 2017 , Komentarze (11)

Bilans ostatniego tygodnia - dużo efektywnych ćwiczeń (przede wszystkim fit ball z moją wspaniałą trenerką i domowe ćwiczenia z Paulą Piotrzkowską, która jak nikt inny potrafi zmotywować mnie do dbania o prawidłową technikę podczas treningu) i jeszcze więcej rozczarowań kulinarnych.

Jednym z moich wakacyjnych postanowień było wzięcie się za kuchnię. Uznałam, że czas przestać wspierać się produktami albo żenująco prostymi potrawami i czas trochę pogotować. W związku z tym już od jakiegoś czasu przygotowuję dwa, trzy pełnowartościowe obiady na tydzień, przez co udało mi się odkryć mnóstwo świetnych przepisów z zapiekaną na wiele sposobów cukinią na czele. Niestety, szczęście mnie ostatnio opuściło i omlet ze szpinakiem i pomidorkami koktajlowymi okazał się do bólu przeciętny, a kasza gryczana z piersią kurczaka, kurkami i warzywami zapychająca jak najbardziej prymitywne danie na bazie makaronu i śmieciowych dodatków. Na środę zaplanowałam kotleciki jaglane z soczewicą i ciecierzycą (które ostatnio pokochałam) i mam nadzieję, że uratują one kulinarny honor tego tygodnia. 

Mimo ostatnich wpadek przygotowywanie obiadów i generalnie większych posiłków idzie mi całkiem dobrze. Gorzej jest z drugim śniadaniem i podwieczorko-kolacją, na które rzadko kiedy mam pomysł i często zamiast czegoś porządnego pochłaniam kanapki. Na szczęście staram się kupować pełnowartościowe produkty, więc nic złego mi one nie robią, ale i tak czuję się rozdrażniona tym, że nie przygotowuję nic ciekawszego. W związku z tym mam pytanie, co najbardziej lubcie jeść na mniejsze posiłki, tj. drugie śniadania, podwieczorki, kolacje ?. Będę wdzięczna za każdą inspirację. 

22 lipca 2017 , Skomentuj

Produkuję ten wpis świeżo po treningu - nie bez powodu. Po raz kolejny poczułam tak niezwykłą satysfakcję i radość z tego, że podczas ćwiczeń dałam z siebie wszystko, że trudno to do czegoś porównać. Frajda wynikająca z dobrego fizycznego samopoczucia jest czymś wspaniałym i właśnie tym entuzjazmem chciałam się dzisiaj z Wami podzielić. Najlepszego!

21 lipca 2017 , Komentarze (6)

Dzisiaj znowu zarejestrowałam się na Vitalii. Który to już raz? Nie wiem, ale naprawdę chciałabym się dowiedzieć - z czystej ludzkiej ciekawości. 

W pierwszym wpisie zawsze publikowałam listę powodów, które skłoniły mnie do podjęcia próby zrzucenia wagi i oczywiście listy celów, które miałam osiągnąć. Zauważyłam, że przez cały ten czas byłam idiotką, bo zawsze dominowała wśród nich jedna kwestia - wygląd. Odchudzam się, bo chcę ładnie wyglądać. Chcę wyglądać jak X.Y. Chcę móc się fajnie ubierać. Nie chcę się wstydzić swojego ciała. Bla, bla, bla...Są to całkiem dobre i racjonalne powody, ale brakuje i zawsze brakowało wśród nich najważniejszego - zdrowia. Kwestie zdrowotne zawsze były u mnie na ostatnim miejscu. Rzecz jasna, nie przyznawałam się do tego, ale podświadomie myślałam raczej o płaskim brzuchu niż zdrowym kręgosłupie. To jest pierwszy krok w kierunku zmiany mojego życia. PO PIERWSZE - ZDROWIE. 

Właśnie, a propos zmiany. Nie zaczynam diety i odchudzania od jutra, od pełnej godziny czy od poniedziałku, bo zaczęłam już jakiś czas temu. Chodzę na fitness, gotuję porządne posiłki, staram się. Przybyłam na Vitalię, bo potrzebuję kogoś, kto będzie trzymał nade mną bat i rozliczy mnie ze wszystkich moich sukcesów i wpadek (prawdopodobnie nie tylko tych związanych z odchudzaniem). 

Bilans dzisiejszego dnia:

  • godzina ćwiczeń ogólnorozwojowych, 
  • zdrowe posiłki, bez podjadania,
  • produktywny dzień. 

Dzisiaj nie było źle, ale wczoraj było hmmm... nie najlepiej. Trzymajcie kciuki za jutro!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.