Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Podejmuję kolejną próbę, żeby się polubić, zyskać pewność siebie i zdrowo żyć. Lepiej późno, niż później :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 19570
Komentarzy: 195
Założony: 12 maja 2017
Ostatni wpis: 19 września 2019

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Maria.ola

kobieta, 34 lat, Olsztyn

164 cm, 89.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

19 września 2019 , Komentarze (7)

coś w stylu "ile człowiek musi się nakombinować, żeby drugiego spotkać przez przypadek". To było chyba w gimnazjum, mój ówczesny obiekt westchnień wracał ze szkoły autobusem po 15-stej, więc mądra ja szłam do sklepu, żeby się "przypadkiem" minąć :)

Piętnaście lat później znowu robię to samo. Przez 20 minut czatowałam w oknie, żeby wypatrzyć kiedy będzie jechał ich służbowy samochód, żeby wyjść ze śmieciami do segregacji :D I jak na złość zaczęło padać, plany poszły się paść. Minęłam się z nim tylko jak zeszłam po pomidory, ale zabrakło mi języka w gębie. Jutro nie zrobię numeru ze śmieciami, bo na 16-stą Marta ma przymiarkę sukni... Sobota i niedziela też odpada... Albo poniedziałek albo wtorek, jak na 16-stą pójdę do pracy. Pod warunkiem, że będzie pusto. I, że eks akurat nie przyjdzie na piwo. I że nie stchórzę. :D

Chyba, że podpuszczę Baśkę żeby go zapytała, ale czy potrzebuję "adwokata"?


Ogarnij się babo, bo źle skończysz. :D

15 września 2019 , Skomentuj

Go zapytać czy poszedł by ze mną na wesele. Byłam przygotowana, miałam wyjść z towarem i zapytać, ale weszły dwie osoby i sprawa się rypła. 

Dupadupadupa. 

Nie wiem czy jeszcze mi się nadarzy okazja, chyba jak się na niego zaczaję. Przypadkiem.

14 września 2019 , Komentarze (2)

Jak nie urok, to przemarsz wojsk. Znowu dyskwalifikacja. Temperatura 38 stopni... Czułam się jak młody bóg, żadnego kataru, bólu gardła, osłabienia - nic, zero, null. A tu psikus. Przed samym wejściem do gabinetu piekły mnie poliki, ale byłam i jestem przekonana, że to strach.


Po powrocie do domu zmierzyłam temperaturę jeszcze raz. 36,9. Pół godziny temu 37,1. Albo coś się zaczyna, albo nie wiem. Najwyżej łyknę coś na noc.


Oglądam "Kobiety mafii". Miałam zrobić obiad na jutro do pracy, ale nie chce mi się. Najwyżej sobie odmrożę warzywa na patelnię.

10 września 2019 , Komentarze (9)

Z każdym kolejnym treningiem czuję się słabsza, przy wykrokach chwieję się i lecę na boki, ale z drugiej strony inne ćwiczenia sprawiają mniej trudności, wytrzymuję więcej. Tylko to cholerne napięcie szyi i karku przy brzuszkopodobnych... Doprowadza mnie do łez, nie wiem czy się kiedyś nauczę robić to wszystko bez spiny.

Zrobiłam dziś badania i jest lepiej niż rok temu - glukoza na czczo w normie, cholesterol niższy chociaż jeszcze ponad normę. Młoda uważa, że wszystko jest ok, a jak będę dalej robić to co robię, to będzie jeszcze lepiej. Do piątku postaram się pić sok z buraka, a w sobotę zrobię drugie podejście do oddania krwi - mam nadzieję, że teraz nie będzie dyskwalifikacji...


Jutro powinnam ogarnąć wpis na listę wyborców poza miejscem zamieszkania, jakoś nie chce mi się lecieć do gminy po zaświadczenie.

8 września 2019 , Skomentuj

nienażarta od kilku dni. Zwłaszcza w weekend. Wkurzam się, że nie mogę zapanować nad otworem gębowym, i że właściwie to się nawet nie pilnuję zbytnio. Może to przez @, a może organizm się domaga przerwy w diecie. Mateusz wie.

Pierwsza @ z kubeczkiem. Trochę mi przeszkadza, ale to samo było z tamponami. Po tym "pierwszym razie" czuję, że nie wrócę ani do tamponów, ani do podpasek. Chyba, że mnie zaskoczy w pracy. 


Sukienkę mam, buty i torebkę też. Biżuterii szukam. Makijaż ogarnę, na włosy szukam pomysłu, ale chyba jakoś je upnę i pokażę szyję i ramiona. A może za bardzo rozebrana będę? Jedyny brak to partner... Gdybym była odważniejsza to bym w najbliższą niedzielę zapytała, aaaaaale nie wiem czy nie stchórzę. I czy przyjdzie jak będę w pracy, chociaż myślę, że tak.

29 sierpnia 2019 , Komentarze (4)

i główkowałam jak je przemycić "w nagrodę". Za -19 kg? Za -23 kg? Za pierwszą opcję to trochę za szybko, powinnam się bardziej postarać, no i miało być przemeblowanie sypialni plus ewentualnie szafka nocna. Druga opcja - a co jeśli do tego czasu ktoś je wykupi? Myśl lala, myśl. I nagle olśnienie! Przecież do wesela, przez sześć tygodni, pięć razy w tygodniu realizuję swoje wyzwanie ćwiczeniowe to mooooooże...? Tak! Po piętnastym i trzydziestym treningu nagrodą będzie szal. Normalnie Gieniuś :D


W upłynnianiu wypłaty jestem świetna. W nie-oszczędzaniu też. Od zawsze.

Ale teraz mogę to wpisać w nagrody za osiąganie kolejnych celów. :D

25 sierpnia 2019 , Skomentuj

oddać krew. I jestem zawiedziona, bo dostałam bana (ale na dwa tygodnie) i zalecenie żeby codziennie pić szklankę soku z buraków. Codziennie - słowo klucz wg pana doktora. Okej, dwa soki za mną, jutro mam nadzieję, że do sklepu dojedzie moja zamówiona zgrzewka. I że faktycznie będzie poprawa. Siostra, która jest analitykiem medycznym stwierdziła, że to prawdopodobnie przez dietę. Ale diety nie porzucam - biorę się za dupę, bo do wesela zostało sześć tygodni, jutro powinnam podjechać na pocztę odebrać sukienki (dostałam jeszcze tydzień urlopu :D i muszę jechać specjalnie) - mam nadzieję, że będą dobre albo będzie mi do nich ciut brakowało formy. :)
Czaję się żeby jeszcze zamówić buty i torebkę, upatrzoną parę oczywiście ktoś zdążył mi sprzątnąć sprzed nosa, jak zwykle kiedy się zastanawiam. I nie wiem jaki rozmiar wybrać; chyba zamówię dwa różne i mniejsze odeślę.

Po pięciu dniach spędzonych u młodej na wadze wzrost i to niemały, o zgrozo! Poniekąd się spodziewałam, bo pizza, kebab, kuchnia indyjska, zapiekanki i tosty na śniadanie, słodkości na deser po śniadaniu i obiedzie. Malowanie mieszkania nie pomogło na utratę kalorii :D

Jutro wstępnie kawa z Martą. I sprzątanie domu. Podczas mojej nieobecności mama weszła po myjkę i zastała mój armagedon plus armagedon w wykonaniu gościa - jakimś sposobem do środka dostał się ptaszek i "udekorował" podłogi, obrus, koszulkę od piżamy i kapelusze, podziobał mąkę i wiórki kokosowe, rozbił doniczkę z kaktusem. Nie znalazłam póki co trupa, może wyleciał tą samą drogą którą wleciał.

17 sierpnia 2019 , Komentarze (17)

Udało się! Zrealizowałam swoje wakacyjne postanowienie -17 kg do 17.08! :D I pożegnałam otyłość, oby na zawsze. To chyba najlepszy prezent jaki mogłam sobie zrobić.

Postaram się tego nie spieprzyć, jak ostatnim razem. Mam przeczucie (może wiarę?), że tym razem się uda, że schudnę. Kilka dni temu złapałam się na myśli, że teraz nie myślę o odchudzaniu w kategorii "muszę schudnąć" tylko "chcę schudnąć i robię to".

Powinnam wstawić pranie i pozmywać, na 11-stą jadę do rodziców na drugie śniadanie - jajecznicę z kurkami. Paznokcie zrobię chyba jutro, na spokojnie, a potem może zacznę się pakować.

Juhu!(impreza)

10 sierpnia 2019 , Komentarze (7)

że jestem w pracy, to pewnie spędziłabym dzień w łóżku. Od rana jestem w depresyjnym nastroju, chyba przez wagę, bo byłam nastawiona na inny wynik. No trudno, nie zawsze jest tak, jak byśmy chcieli. 

Trzeba przykleić uśmiech i przetrwać do 20-stej.


Wczoraj znów naszły mnie myśli, że dwie przyjaciółki są już po ślubie, jedna z nich ma dziecko a trzecia za 2 miesiące wychodzi za mąż. Tylko ja sama. Tak jak w szkole, kiedy one miały chłopaków a ja nie. Jak by mi było mało to były uraczył mnie tekstem, że już dojrzał, że chce się oświadczyć i chce żebym mu dała jeszcze jedną szansę, bo on cały czas pamięta jak mu rok temu powiedziałam, że pierścionek już nic nie zmieni. A oświadczyć się chce "w odpowiednim momencie" albo "jak przyjdzie czas" - milion razy to słyszałam, tylko ten odpowiedni czas nie przydarzył mu się przez dwa lata kiedy obiecywał, że to zrobi. 

Wtedy naprawdę myślałam, wierzyłam, że to ten jedyny, ale... jednak nie. 

30 lipca 2019 , Komentarze (2)

Niespodziewany atak głodomora; zaczaił się wczoraj wieczorem i dziś po powrocie do domu ponownie się aktywował. Nawet się nie opierałam, trudno. Optymistycznie zakładam, że jutro będzie lepiej.

Urlop wstępnie ustalony na 19-25 sierpnia. Dziadek myśli już wrócić do pracy, więc może się uda.

Znalazłam inną nagrodę za -15 kg. Inny kolor i fason, prawie w drodze. :D


Za mną przyjemny weekend w stolicy, u młodszej siostry. Nowe smaki, zaliczone trzy escape roomy, leżakowanie nad Wisłą. Powtórka na urlopie! 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.