Dziś pora ważenia i mierzenia. Efekty są takie, że w minionym tygodniu ubyło mi 0,6 kg, czyli całkiem nieźle :) W obwodach nadal gubię w talii, na brzuchu i w udach. Ruszyło mi się ramię, spadł 1 cm.
Jestem zadowolona, choć był to trudny tydzień. Miałam okres, bardzo bolesne pierwsze dwa dni, więc wtedy nie ćwiczyłam. W piątek i w sobotę ominęłam po dwa posiłki, bo w piątek musiałam dłużej zostać w pracy, a w sobotę byłam popołudniu w kinie i zeszło mi dłużej niż się spodziewałam. Raz sięgnęłam po rodzynki w czekoladzie i raz u znajomych przekąsiłam kilka chipsów, no ale życie. Poza tym przy okresie mam zawsze cholerną ochotę na chipsy.
Trochę nie do końca mi się udało przestrzegać wszystkich założeń, mam nadzieję, że w tym tygodniu będzie lepiej i uda mi się bardziej przewidywać pewne rzeczy, choć wiadomo, że nie zawsze jest to możliwe. Za cel stawiam sobie jeść więcej warzyw, bo jakoś mam wrażenie, że nadal jest ich za mało w mojej diecie. No i regularnie ćwiczyć! Powiem Wam, że wczoraj robiłam te swoje interwały i czuję, że idzie mi to coraz lepiej. Czuję jakąś taką moc w sobie, już nie mam tak, że zastanawiam się, czy przetrwam trening, po prostu go robię. Może jeszcze dwa tygodnie porobię te interwały i rowerek (na razie stacjonarny, ale wyczekuję wiosny, żeby wsiąść na prawdziwy :)) a potem będę robić coś o level wyżej.
Trzymajcie kciuki :)
UdaSieXD
20 marca 2017, 09:44trzymamy, trzymamy powodzenia ;D
zarzesamischowana
20 marca 2017, 14:52Dziękuję :)