Wreszcie, po ponad 2 tygodniach zastoju, moja waga zaczęła
lekko spadać :-). Wiedziałam, że to normalne, taki zastój, gdy się intensywnie
ćwiczy, ale jednak zastanawiałam się dlaczego tak długo to trwa. Mam nadzieję,
że teraz pójdzie dalej w dół, chociaż odrobinę. Za szybko wcale nie chcę.
Ważę się, tak jak ogólnie się poleca, rano, przed posiłkiem.
Chociaż praktycznie ta waga nie ma znaczenia. Kiedy idziemy do dietetyka czy
innego lekarza, gdzie wymagane jest podanie wagi, to ważeni jesteśmy w ubraniu, niezależnie od pory dnia i posiłków, i nikt nas nie pyta czy rano,
po wypróżnieniu i przed posiłkiem, ważymy tyle samo. Wpisują taką wagę jaka
jest w danym momencie. No ale wiadomo,
ze trzeba się ważyć o stałej porze i bez ubrań żeby mieć właściwy wgląd w naszą
sytuację i postępy :)
Ponieważ weekend już trwa mam luz od intensywnych ćwiczeń :-)
Planuję pojechać na krótką wycieczkę rowerową.
A rano przepyszne śniadanko według przepisu ze strony:
http://uzouuzy.blogspot.com/2013/01/sniadanie-jajk...
Wyszło mi trochę inaczej, ale wiadomo, robiłam pierwszy raz.
Trochę odchudziłam ten przepis. 1 porcja to 298 kcal :-) Polecam!