...przebiegniętych kilometrów! Zrobiłam dziś podsumowanie i...tak wyszło. Biegam od 16.05. może mało, jak na trzy mc ale ja jestem z siebie mega zadowolona! Zwłaszcza, ze zdarzają mi się przestoje bieganiowe.....
Dziś? Zrobiłam coś czego nie powinnam...Oczywiście wytłumaczyłam zaraz sama siebie...ale, może od początku. Po pracy umówiłam się z mężem na zakupy i ...zeszło nam około 2h. W domu byliśmy o 18.00. Byłam padnięta. I jak myślicie co robi padnięty wojnierz? Obiad, kawa i książka? Właśnie, ze nie! Padnięty wojnierz w 10 min rozpakował zakupy, przebrał się i poszedł biegać. Mogłoby się wydać że ok, ale ... nie! Dlatego ze biegałam o pustym brzucholku. Obiadu nie zjadłam bo nie chciałam się najadać przed biegiem, a ostatni posiłek przed , jadłam o 13.00. Poszłam dziś biegać, więc nie po to aby gubić kilogramy , a po to aby kondycje sobie wyrabiać... Przynajmniej tak sobie to tłumaczę.(bo przecież jakoś trzeba)
Głodna, przepracowana i niedospana(czy ktoś cierpi na nadmiar snu? chętnie "zaopiekuje" się takim nadmiarem) wymęczyłam tylko 5,3 km Może w niedzielę będzie lepiej?
Dystans zmniejszył się i obecnie jest to 759,4km
Zmęczona i w końcu najedzona(wypiłam kubek rosołu, zjadłam winogrona i małą kanapkę z pomidorem) życzę spokojniej nocy!
znadiia
11 sierpnia 2012, 19:12Ohoho! Dobiegłabyś do Świnoujścia ;p
Klaudia121444
10 sierpnia 2012, 21:46lał brawo PODZIWIAM cię
kotusiek
10 sierpnia 2012, 21:43Jak za dawnych czasów, Twoje wpisy zawsze miały tą pozytywną magię, która uwielbiam z resztą nie od dziś :) Ciesze się, że znajdujesz motywację- i bardzo dobrze, że biegasz i trenujesz- wyrabiasz kondycje, a to najważniejsze dla zdrowia. Ono Ci sowicie to wynagrodzi :)
Clarks
10 sierpnia 2012, 21:39Super sympatyczny wpis.