Migam się ostatnio od pisania o moim zdrowiu bo boję się trochę. Wciąż nie mam histpatu z operacji, a nie chcę się nakręcać. No dobra, to konkrety.
Minęły już 2 miesiące od ostatniej chemii i właściwie nie odczuwam żadnych skutków ubocznych. Wyniki z krwi mam doskonałe. Skóra jest w dobrej formie. Nie mam rogowacenia okołomieszkowego, uffff. To były tylko włoski próbujące przebić się na świat. Delikatne i sukcesywne złuszczanie wystarczyło. Włoski wracają zresztą już na całym ciele. Na całym! 😁 Skalp mam gęsto porośnięty, jakbym była niedźwiedziem. Co prawda futro jeszcze króciutkie i wyraźnie siwawe, ale za jakieś 2 miesiące zrobię sobie farbowanko i szaloną nastroszoną fryzurkę. Paznokcie też się wzmacniają i ładnie odrastają. Wrócił mi smak i węch. Nie mam żadnych neuropatii, nic nie pobolewa pochemicznie. Dobrze.
Jestem wciąż w dołku kondycyjnym, ale z nastawieniem do pozytywnych zmian i tutaj. Na wiosnę zamierzam na dobre wrócić w góry i na rower. Mam już cały plan działania w głowie.
Szwy po operacji zdjęte, rana się ładnie wygoiła i dwa razy dziennie masuję ją z użyciem maści silikonowej. Pierś nabiera ładnego kształtu bo ustępuje wewnętrzny obrzęk. Wydaje mi się, że krwiak zaczął się intensywniej wchłaniać bo w dotyku również poprawa, o wiele mniejszy jest obszar pooperacyjnej twardości. Tkanki po radioterapii śródoperacyjnej wciąż się przebudowują, ale procesy się stabilizują w dobrym tego słowa znaczeniu.
Wciąż jeżdżę na rehabilitację. Zakres ruchu ładnie się zwiększa, ale pojawił się problem. Dwa dni temu wymacałam sobie sznur limfatyczny. To takie jakby zwapnienie obrastające naczynia limfatyczne. Idzie mi od cięcia, przez pachę, aż za zgięcie łokciowe do przedramienia, od wewnętrznej strony. Czuję go wyraźnie pod skórą. Powoduje bolesne uczucie przykurczu i ciągniecia przy pewnym ustawieniu wyprostowanej ręki. To niestety częste powikłanie po operacjach na węzłach chłonnych. Trzeba go rozmasować w terapii manualnej i trochę zmienić ćwiczenia. W poniedziałek zaczniemy z rehabilitantką pracę nad tym dziadem. Będzie dobrze. Rękę muszę mieć sprawną bo podczas radioterapii mam kłaść ją za głowę. Teraz mogę to zrobić, ale zaniedbany sznur może odebrać mi mobilność całego barku. No, na spokojnie to opanujemy. Skóra miejscowo na ręce nie odzyskała w pełni czucia, ale to może potrwać jeszcze wiele miesięcy. Luz, dziwne uczucie, ale się przyzwyczaiłam i mi to nie przeszkadza. Została mi też spora przeczulica, która objawia się głównie zimnymi dreszczami jak przy grypie. Trudno, to też kiedyś minie.
Oprócz ćwiczeń rehabilitacyjnych powoli wracam do praktyk jogicznych. W czasie chemioterapii nie byłam w stanie praktykować bo psychicznie mnie to uwierało. A teraz mam już więcej przestrzeni w głowie i w sercu. Zaczynam od świadomego oddechu i kilku podstawowych asan z Hatha Jogi. Jestem sztywna i pospinana, z czasem pójdę w trudniejsze pozycje.
O ile mój świat znów nie opanuje jakiś mrok, krówa nać!!! Nie wiem ile jeszcze jestem w stanie znieść. Pewnie tyle, ile trzeba...
No.
A.
PACZEK100
4 listopada 2024, 17:26Cieszę się zw wszystko się goi i odrastają wlosy. Wierzę że vedzie już tylko dobrze!
Jellybeanbingbang
4 listopada 2024, 10:19Trzymam kciuki!
tara55
3 listopada 2024, 10:28Życzę dużo siły i zdrowia. 🍊🍊🍊
barbra1976
3 listopada 2024, 02:12Mrokom precz. Krówa.
Tojotka
3 listopada 2024, 09:11Ament!
ar1es1
3 listopada 2024, 00:27Z tym sznurem limfatycznym chyba moja mama ma problem ale ona poza 3 tyg w Ustroniu nie ma żadnej rehabilitacji, miała ćwiczyć w domu ale oczywiście to olała. Trzymam kciuki za wyniki, takie wyczekiwanie najgorsze.
Tojotka
3 listopada 2024, 09:09Sznur może się utworzyć pomimo ćwiczeń. Ja przecież ćwiczę. Dobry rehabilitant jest w stanie szybciutko załatwić problem. Może warto mamę pokierować? Ten ból jest bardzo ograniczający, nie ma sensu żeby z nią pozostał. Trzymam kciuki!
ar1es1
3 listopada 2024, 10:25Podejrzewam, że to już za późno, mama operacje miała ponad rok temu aaa i żeby śmieszniej było ogólnie to z tego sanatorium wróciła w gorszej kondycji niż pojechała.
Laura2014
2 listopada 2024, 23:20Rozumiem doskonale co czujesz, nie czujesz beztroski , bo pojawiło się zdarzenie, które uświadomiło, że życie może się zmienić z minuty na minutę. Rozumiem I wierzę, że już będzie dobrze.♥︎ intuicja. Pewnego dnia wyprawa, góry lub inne zdarzenie tak pochłonie Twoje myśli i uwagę, że poczujesz się lekko i beztrosko. Prędzej czy później pojawi się takie zdarzenie. Wspomnień nie wymarzesz ale trochę się zatrą z biegiem czasu. Pojawi się więcej dobrych zdarzeń niż złych i będzie Ci lepiej. Wierzę w to i przytulam.
Tojotka
3 listopada 2024, 09:11A teraz wydrukuj sobie to co napisałaś i czytaj kilka razy dziennie bo dotyczy też Ciebie. Mądre słowa twardej kobiety! Uwierz w siebie a "pojawi się więcej dobrych zdarzeń niż złych i będzie Ci lepiej. Wierzę w to i przytulam."
Milly40
2 listopada 2024, 21:15Rozumiem cię doskonale że jeszcze nie opuszczasz gardy, poki nie ma 100% potwierdzenia. Teź mam takie podejście. Tylko niestety to ma też złą stronę-stres, podwyzszony kortyzol, zaciskanie i zgrzytanie zębów…ludziom beztroskim i nie rozkminiającym za wiele żyje się po prostu łatwiej.
Tojotka
2 listopada 2024, 22:17Niektóre życiowe zdarzenia sprawiają, że już nigdy nie ma powrotu do naiwnej beztroski. I trzeba nauczyć się z tym żyć. To nie jest proste. Gdy zobaczysz perspektywę śmierci, świat zmieni się na zawsze.
kawonanit
3 listopada 2024, 09:01Ależ się z Wami zgadzam! Ja to się teraz zrobiłam jakaś taka wybredna i bywa, że życie oglądam z pewnego dystansu... Czasem tak bardzo chcę uniknąć kryzysowej sytuacji, że sama prowokuję wiele innych. Jednak co się wydarzyło, to się wydarzyło i beztroska wypadła z mojego słownika.
Tojotka
3 listopada 2024, 09:12🥰
Berchen
2 listopada 2024, 20:11tak jak sama stwierdzilas, tyle ile trzeba, dasz rade, jak widzisz wszystko rozwija sie super pieknie. Zycze ci cierpliwosci, wytrwalosci i wiary, wszystko bedzie dobrze.
Tojotka
2 listopada 2024, 22:15Dziękuję ☺️
Tojotka
2 listopada 2024, 22:15Komentarz został usunięty
kawonanit
2 listopada 2024, 19:22Boimy się uwierzyć, że jest dobrze, hę? 😌 Umówmy się - nie będziemy drżały przed potencjalną katastrofą, będziemy stawiać im czoła o ile nadejdą! ☺️
Tojotka
2 listopada 2024, 19:30Jak zobaczę dobry histpat to uwierzę 😆👍 pewnie za kilka dni.
kawonanit
2 listopada 2024, 19:51Niezmiennie trzymam kciuki!
Tojotka
2 listopada 2024, 22:14🥰