Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Majówka jak nigdy


Przestrzeń i kamieni kupa. Tak było zazwyczaj. Leciałam w góry z jęzorem radośnie wywalonym na brodę już w samochodzie. Jak szczeniak, któremu obiecano długi spacer. Szczyty liczone w tuzinach, a odliczanie zaczynałam po piątym podejściu. Karkonosze, Suche, Sowie, Bystrzyckie, wszystkie góry moje... i ukochane Rudawy. Świeże powietrze upajało jak dobre zimniutkie włoskie pinot grigio... było minęło...

Ten tydzień był trudny. Dopadło mnie zmęczenie. Takie po.prostu.fizyczne wyczerpanie. Typowe dla chemioterapii. Przyszło, bez negocjacji. Wysokie temperatury i pełne słońce nie ułatwia sprawy. Szybko się męczę. Jakby ktoś mi podmienił bateryjkę. Przespałam kryzys, od wczoraj jest lepiej.

Do tego gromadzę wodę. Do chemii biorę duże dawki sterydów, które mają zabezpieczyć organizm przed reakcją alergiczną na wlewy. Wstrząs po cytostatykach jest dla mnie scenariuszem z horroru i zamyka wiele ścieżek leczenia. Ja i tak mam ich niewiele przy tym moim "potrójnie ujemnym" więc nie mam czym szastać. Doktorka robi co może, by tego uniknąć. Nie dyskutuję zatem, bierę prochy i puchnę. To na szczęście przejściowe, około piątku woda zazwyczaj powoli schodzi i zaczynam wyglądać ciut bardziej jak człowiek.

Nie chce mi się kompletnie jeść. Nie odczuwam mdłości, nie wymiotuję, ale zmienia mi się smak. Zrozumie każdy, kto kiedykolwiek poparzył gębę gorącym rosołem. Znacie? Takie uczycie podrażnienia towarzyszy mi po chemii przez kilka dni. Jem wtedy z rozsądku bo Doktorka każe jeść. A co tydzień spowiadam się z wagi i za każdy ubytek dostaję opierdziel. "To nie jest czas na odchudzanie, potrzeba siły do walki". Od początku chemii straciłam jednak mimo wszystko ponad 2 kilogramy. Staram się jeść, naprawdę się staram... A nie jest łatwo bo mam narzucone spore ograniczenia jedzeniowe. Jałowe chude żarcie to żadna przyjemność dla mnie. Lubię ketożarełko, ale moja wątroba wyraźnie się buntuje i odmawia współpracy. Żeby brać chemię muszę dbać o niskotłuszczową i słabo doprawioną michę. A i tak mam przekroczone normy prób wątrobowych. Jeśli mi wylecą w kosmos, to Doktorka wstrzyma wlewy bo protokół programu lekowego jest nieubłagany - "nie podawać przy niewydolnej wątrobie". Gdybym wypadła z programu to byłaby tragedia. Nawet nie chcę o tym myśleć. Już raz z powodu wątroby chemię mi odroczono, na tydzień. Dostałam wtedy inne kroplówki - miks leków na regenerację. Zadziałały, ale nie mogę stosować ich zbyt często bo osłabiają działanie immunoterapii. Jak nie urok to... Żrę więc przysłowiową trawę, zagryzając lekami na wątrobę, byle tylko utrzymać wyniki w ryzach. A ić pan w ciul z takim jedzeniem... A po takim byle jakim jedzeniu są zaparcia. Nosz kur... 

Kiepsko też ostatnio z odpornością. Chemia blokuje mi pracę szpiku i mam duże niedobory białych krwinek. Nauczyłam się robić sobie zastrzyki i pakuję w brzuch kolejne leki. Doktorka na bieżąco decyduje ile w tym tygodniu tych zastrzyków mam se zrobić. Czasem dwa, czasem cztery... One również trzymają mnie w protokole, ale bywa, że czuję się po nich jakbym miała grypę. Boli mnie wszystko, znacie to na pewno. Tak było w tym tygodniu. Na szczęście nie jest to regułą i zazwyczaj znoszę je dobrze.

Kiepsko to brzmi, prawda? Ale nie jest źle. To tylko drobne niedogodności, które staram się ignorować. Bzdurki do przejścia, cel jest zbyt ważny. Cieszę się z dobrych dni i myślę z empatią o tych, którzy zmagają się z prawdziwym bólem i niemocą. 

Dziś nawet udało mi się pojechać do lasu. Zapomniałam. Na kilka chwil byłam tylko ja  i mój aparat. Spójrzcie jak pięknie!

  • kika_kudzika

    kika_kudzika

    5 maja 2024, 19:53

    Jakie piekne zdjecia

  • PACZEK100

    PACZEK100

    5 maja 2024, 19:14

    Dobrze że z godnością i zrozumieniem przyjmujesz te drobne niedogodnosci. Liczy się cel- precz z rakiem.

  • barbra1976

    barbra1976

    5 maja 2024, 19:00

    Fajnie, że baterie w lesie resetujesz. I że jesteś dobrej myśli.

  • Serenely

    Serenely

    5 maja 2024, 17:54

    Odpoczywam w zielonym. W konwaliach mogłabym mieszkać. Piękne te Twoje zdjęcia! Powodzenia w walce z neutropenia - oby do operacji!

  • Julka19602

    Julka19602

    5 maja 2024, 15:32

    Pięknie w lesie a I zdjęcia fajnie zrobione. Zdrówka życzę I dzielna dziewczyna jesteś.

  • Laura2014

    Laura2014

    5 maja 2024, 15:05

    Dasz radę. Jak nie Ty to kto. ♥︎

  • ognik1958

    ognik1958

    5 maja 2024, 15:03

    Zdrowka ....wykarazsz sie z tego i bedzies? Na luziku fukcjoonowac powodzenia tomek ps pomodle sie za ciebie w intencji wyzdrowiwienia....oby:))

  • araksol

    araksol

    5 maja 2024, 14:56

    trzymaj się...Zdjęcia piekne...

  • czerwona_kuropatwa

    czerwona_kuropatwa

    5 maja 2024, 14:33

    Przepiękne zdjęcia 💜 trzymam kciuki za zdrowie 🫂

  • Berchen

    Berchen

    5 maja 2024, 14:20

    Czarodziejskie zdjecia, to wczesniej mniej czarodziejskie. Dobrze ze moglas wyjsc do lasu❤️

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.