Uf, właśnie skończyłam 1,5h ćwiczeń. Jestem wykończona ale też nieźle zmotywowana! Te wczorajsze mierzenie spodni tak mnie zmotywowało, że wczoraj i dziś dałam sobie niezły wycisk do tego stopnia, że gdy już pod koniec robiłam ćwiczenia na brzuch to pot zalewał mi oczy! Dosłownie! Ale teraz siedząc i zdając raport z dzisiejszego dnia czuję się o niebo lepiej.
Jutro planuję ważenie! Ciekawa jestem ile spadło. Ale powiem Wam, że niezależnie od tego ile jutro zobaczę na wadze to muszę przyznać, że wizualnie coś się ruszyło z czego jestem zadowolona. Dziś chyba przez 15 minut stałam goła (i wesoła!) przed lustrem i podziwiałam efekty tygodniowej pracy. Chociaż tak naprawdę podziwiać to będę dopiero za 10kg, ale nawet taka mała poprawa motywuje do dalszego działania. No i moja pućkowata twarz już znika powoli i już nawet widzę zarys kości policzkowych. Powoli wracają moje rysy i strasznie się cieszę, bo w końcu nie będę musiała uciekać przed aparatem. Niestety z okrąglejszą twarzą pozbyłam się też fotogeniczności i wyglądałam na każdym zdjęciu źle!
Wczoraj u jednej z Was wypatrzyłam przepis na szarlotkę na zimno w wersji bardzo dietetycznej i tak mi to narobiło ochoty, że dziś kupiłam wszystkie składniki z zamiarem zrobienia sobie jej. Na szczęście przemyślałam to sobie i odłożyłam przygotowanie szarlotki na za tydzień. Jednak moim celem na ten tydzień jest próba wciśnięcia się na weekendową imprezę w moje motywujące spodnie, ale dobrze wiem, że jakbym dopadła się do blaszki z szarlotką to niestety nie byłaby ona dla mnie taka dietetyczna bo zjadłabym ją całą :D Taki to ze mnie łasuch. Z drugiej strony to także ćwiczenie mojej silnej woli - przecież w planach miałam nie jedzenie słodyczy do końca tego miesiąca! Ale za tydzień chyba potraktuję to z małym przymrużeniem oka.
Menu:
1.Owsianka na mleku + 3 duże łyżki otrębów, do tego 6 dużych
suszonych śliwek
2.Nektarynka
3. Pierś kurczaka w papirusie z ziołami prowansalskimi, ogórki konserwowe, kukurydza konserwowa
4.Duży jogurt
5. 2 kromki razowego z jajkiem, serkiem wiejskim, pomidorem,
szczypiorkiem. 4 ogórki konserwowe, 2 duże
marchewki
Ćwiczenia:
-30 min rower stacjonarny
-wbieganie na step 40 minut
-ćwiczenia z płytą (20 min wypalanie tłuszczu + 15 min na
brzuch)
Był jeszcze spacer po mieście, ok. 40 min ale raczej nie traktuję tego jako treningu, bo to zwykłe załatwianie spraw na mieście i robienie zakupów.
Kurcze, powiem Wam szczerze, że po tym tygodniu gdzie przyłożyłam się do ćwiczeń i do diety czuję się o niebo lepiej. Czuję, że więcej mogę, mam bardziej optymistyczne podejście do przyszłości i co najważniejsze zaczynam odczuwać przyjemność z treningów i nie traktuję ich już tylko jako formy pozbycia się kilogramów. Wieczory nie są już dla mnie takie straszne i czuję, że WARTO!
I tym optymistycznym akcentem żegnam się z Wami! Do jutra!
(kurcze, gdybym kiedyś w szkole potrafiła pisać takie długie wypracowania, tak jak tutaj rozpisuję się próbując ująć tylko to co najważniejsze, to powinnam mieć same 6 za nie :D)
tobecomeabitch
11 sierpnia 2013, 12:08każdy spadek motywuje i zawsze warto !! :)
Karmelkowaaa
11 sierpnia 2013, 11:17tydzien wydaje sie krotko ale sa takie efekty! oby tak dalej!
ulotna2013
10 sierpnia 2013, 23:53Tak jest ćwiczenia i dieta sprawiają , że jesteśmy szczęśliwsze :) tak trzymaj
manuka
10 sierpnia 2013, 23:52do chwili w której nie zaczęłąm ćwiczyć codziennie nie wiedziałam, że to może być AŻ TAK PRZYJEMNE. ;) nie dziwię, że się dobrze czujesz. powodzenia !