Tak dzisiaj mnie męczy właśnie ta myśl... Już dawno mogłam być szczupła, zadowolona z siebie i ze swojej sylwetki.. A tymczasem moja waga dobiła prawie do wagi, z którą startowałam w styczniu. 69 kg mnie wczoraj powitało na wadzę - a było już 64,5 w tym roku :/
Już nie mówiąc o tym, że rok temu po ciąży byłam lżejsza o 8 kg w porównaniu do wagi dzisiejszej. Gdybym wtedy wzięła się za siebie to dzisiaj mogłabym mieć jakieś 50-55 kg i ze spokojem szukać sukienki na ślub kuzynki. I być szczęśliwa sama z sobą.. A nie jestem...
Na ślub kuzynki założę jedyną sukienkę jaka mi pasuje - jest luźna, więc może troche przykryje zwały tłuszczu.. Mam jeszcze miesiąc do ślubu, dzisiaj wróciłam do smacznie dopasowanej - tzn do tych przepisów, które zdołałam sobie zapisać, bo oczywiście nie robiłam tego na bieżąco i połowa przepadła.
Prawda jest taka, że tak siebie nie akceptuję i nie znoszę. Do tego stopnia, że odtrącam męża, bo nie znoszę jak dotyka mojego tłustego brzucha itp. Wiem, że jeśli sama siebie nie zmienię, to będzie źle.
I na koniec motywacja znaleziona w czeluściach internetu... Im się udało. Chcę dołączyć do ich klubu:
VickyCristinaBarcelona
16 maja 2017, 08:34Każdy się czasem załamuje mam to samo już jest ok i zaczyna się kuszenie i podjadanie...
Skrytozerca
8 maja 2017, 21:36Pomyśl, że ja w ciąży ważyłam mniej niż teraz ;p A było to 4 lata temu ;D;D Teraz dobiłam do swojego rekordu, ale razem nam się uda. Jestem pewna! :) Powodzenia
SzczesliwaByc
8 maja 2017, 21:47Mi do tego brakuje jeszcze 6 kg... Ja za to po ciąży ważyłam 8 mniej niż teraz... tak zawalić :/ musi się udać :) Powodzenia :)
Skrytozerca
8 maja 2017, 22:24Uznajmy, że to już przeszłość ;)
Doma19
8 maja 2017, 20:43Przez miesiac z 3 kg mozesz zgubic. A przy Twoim.wzroscie zrobi to roznice
SzczesliwaByc
8 maja 2017, 21:30Fajnie by było te 3 kg zrzucić - zawsze to dobry początek, a do kolejnego wesela jak będzie kolejne 3 na miesiąc to mam szansę zejść do 60. Wprawdzie nie o tym marzyłam, ale lepsze to niż 70 kg :)
93agrafka
8 maja 2017, 17:34wracaj do zdrowej rywalizacji i uzupełniania tabelek!
SzczesliwaByc
8 maja 2017, 21:29Tak wróciłam ostatnio, że nawet tabelki nie wkleiłam :/
93agrafka
8 maja 2017, 17:34wracaj do zdrowej rywalizacji i uzupełniania tabelek!
Nattiaa
8 maja 2017, 13:17do dzieła!! też mam wesele kuzynki działamy:)
SzczesliwaByc
8 maja 2017, 15:19Ja już nie liczę na cuda do wesela kuzynki, ale może chociaż do siostry ślubu będą efekty :)
blue-boar
8 maja 2017, 12:25znam to uczucie. Też miałam 64 kg na wadze i też mam 69..Podnieśmy się , działajmy. Skoro raz się udało to musi i teraz :)
SzczesliwaByc
8 maja 2017, 15:19Szkoda, że ten raz udany a porażek setki - przynajmniej u mnie. Ale trzeba poprawić statystyki ;-)
Orzeszek1984
8 maja 2017, 11:49Jestesmy tu po to,żebyś się motywowała innymi osobami i nie po to,żebysmy Cię usprawiedliwiały. Bo tak naprawde podjadaniem usprawiedliwiasz sama siebie,że jest Ci źle i w ogóle.... Tak więc słuchaj nas i czerp od innych wiedzę i pomysły na to jak wytrwać w czasie diety. Przede wszystkim żeby schudnąć trzeba naprawde o 180 stopni zmienić swoje odżywianie i ilość ruchu. Zwłaszcza,że nie chcesz schudnąć w rok, tylko chciałaś w 3-4 miesiące.Ciebie motywuje wesele. Mnie motywowało powrót do pracy po ciąży. I wiedziałam,że lepiej schudnąć na macierzyńskim niż w stresie chodzienia do pracy itp No i tak sobie przypominałam cel,że mimo zastoju wagi czy ochoty na słodkie tak naprawde NIGDY sie nie złamałam. Bo wiedziałam,że to mnie jeszcze bardziej oddali od celu. I udało mi się. Dlatego nie wkładaj nic do buzi poza posiłkami, trzymaj dietę i uprawiaj sport 3-4 razy w tyg a na pewno przyjdzie efekt(oczywiscie nie waż się codziennie, bo to Cię dolinuje). I naprawde wewnętrznie się wycisz i zmobilizuj bez dołowania siebie,bo to demotywuje. Trzymaj się i naprawde pokaz sobie, że potrafisz:) bo potrafisz!
SzczesliwaByc
8 maja 2017, 12:03Dzięki - faktycznie muszę się trzymać celu i w chwilach zawahania o nim myśleć. Zmarnowałam 4 miesiące, do jednego wesela został już tylko miesiąc - cudów nie będzie, do drugiego 3... Trzeba zrobić jak najwięcej się da - bez konkretnych celów, bo po co sobie zakładać coś co jest nieosiągalne... Po prostu będę się starała zrobić jak najwięcej... A Tobie gratuluję, że udało Ci się schudnąć bez złamania postanowień. To na prawdę wielki sukces :)
angelisia69
8 maja 2017, 10:22Moglabym/bylabym- ALE NIE JESTEM!Tak wiec myslimy przyszlosciowo i odrazu z nastawieniem na sukces BĘDE!!I dam z siebie jak najwiecej zeby to osiagnac,w ramach kryzysu Vitaliowa spowiedz i dalej ruszamy ;-)
SzczesliwaByc
8 maja 2017, 10:42Dzięki. To prawda. Trzeba zacząć żyć teraźniejszością i przyszłością a nie ciągle wracać do tego co było i czego już się nie zmieni. Spinam się i walczę na nowo
angelisia69
8 maja 2017, 10:46musisz zmienic podejscie i strategie do rzeczy ktore cie zgubily.Czy bylo to jedzenie z nudow czy ze stresu czy z zachcianki.Jak juz bys sobie opracowala plan awaryjny na takie sytuacje,(ktore napewno sie zdarza) to nie balabys sie ich bo mialabys na nie odpowiedz!!Gubi cie weekend?Opracuj na dziada taktyke,zmien nawyk,w chwilach ktore siegalas po zle jedzenie zajmij sie czyms innym,przeczytaj gazete,wyjdz na dwor.Itd.itp wiesz co mam na mysli. "Najlepsza obrona jest atak"- NIE ULEGANIE!
SzczesliwaByc
8 maja 2017, 10:52Dopiero jak siebie poobserwowałam to sobie zdałam sprawę, że głównie gubi mnie... podjadanie... Robię to już z automatu - jak poniżej w jednym komentarzu napisałam - otwierając szafę automatycznie moja ręka sięga po różne przekąski... Niby czasami zdarzało się, że wieczorem myślałam: nie zjadłam dzisiaj dużo, ale teraz wiem, że to kłamstwo... Najgorzej wieczorem, jak położę dziecko spać i mam czas dla siebie - włączam serial i... jakoś mi brakuje chrupania... Katastrofa...
angelisia69
8 maja 2017, 12:08no to wez z widoku-SWOJEGO pochowaj wszystko co niezdrowe,przygotuj poplasterkowane owoce/warzywa nawet z jakims dipem,zeby byly NA RAZ,kuleczki z twarogu i przypraw,mini szaszlyczki,albo popcorn wlasnej roboty?Do chrupania/zucia polecam suszona wolowine,na dluuugo cie zajmie a paczuszka 50g ma ok 100kcal i sporo bialka
SzczesliwaByc
8 maja 2017, 12:12Ooo, super, dzięki za pomysł. Nawet bym nie wpadła na taką wołowinę, a pewnie mnie bardziej będzie ciągnęło do słonego mięska niż słodkich owoców :)
angelisia69
8 maja 2017, 12:16nawet w Zabkach dostaniesz Beef Jerky
VickyCristinaBarcelona
8 maja 2017, 09:50Hej, głowa do góry. Najważniejsze w życiu to zdać sobie sprawę z tego ile można zrobić dobrego. Tak, mogłaś zrobić to wcześniej. Ale nie zrobiłaś. Czas mijał, a w Tobie dojrzewala pewna decyzja - decyzja by zmienić swój wygląd. Jeśli teraz właśnie dojrzała, to znaczy, że teraz jest najlepszy czas by działać. I zwyciężać własne słabości. Dasz radę:-)
SzczesliwaByc
8 maja 2017, 10:45Dziękuję
SzczesliwaByc
8 maja 2017, 10:49Ech, skomentowałam z telefonu i zjadło mi cały komentarz (co za paradoks :P ). Obym tym razem dała radę i za jakiś czas nie jęczała znowu, że gdybym zaczęła w maju to już bym była 10 kg lżejsza. Najbardziej mnie gubi niestety poddawanie się jak nie widzę efektów, a przecież nie przytyłam w dwa tygodnie to też w tyle nie schudnę.. No i podjadanie - nawet nie zdawałam sobie sprawy ile wcinam w międzyczasie... Już dzisiaj kilka razy się złapałam na tym, że otwierając szafę moja ręka z automatu sięga po orzeszki, rodzynki czy czekoladę. Na szczęście za każdym razem zdążyłam się opamiętać i skarcić - hola, hola.. od dzisiaj dieta... Obym zawsze się "obudziła" na czas... ;-)
Jana82
8 maja 2017, 09:35Przejrzałam Twoje wcześniejsze wpisy i muszę przybić Ci piątkę w jednym - jak wcześniej widziałam że waga podchodziła mi znowu do góry to robiłam dokładnie to samo co Ty. Nie szłam ćwiczyć, nie jadłam lżej, chwytałam za następną paczkę ciastek/chipsów/ czegoś tak i wpierdzielałam! Teraz znowu sobie pofolgowałam i mam za swoje, ale trzeba zmienić myślenie! Trzymaj się, jak się sprężysz, tupniesz nogą na te złe kilogramy to jeszcze do ślubu możesz coś osiągnąć!!! Wierzę w Ciebie! Dawaj, walcz!!!
SzczesliwaByc
8 maja 2017, 10:14Straszna głupota prawda? Chyba najgorsze co można zrobić... Oby mniej takich grzechów się zdarzało, bo tak nigdy nie dotrzemy do celu... Dziękuję za słowa wsparcia :)
cyganeczka01
8 maja 2017, 08:54Nigdy nie jest dla nas za póżno.Ja tak naprawdę całe swoje zycie borykam się ze swoją nadwagą.Miałam mnóstwo szans, żeby sie z tym uporac.We wrzesniu chodzilam do dietyczki po 3 tygodniach schudłam 3 kg .Potem wszystko staneło, bo niestety zaczelam podjadac miedzy posiłkami.Jak bym tego nie zepsuła to teraz nie bylabym w tym miejscu co teraz.Raz jedyny mi sie udalo schudnąc przed druga ciaza, a tylko dlatego ze ćwiczyłam,bo diety nie zawsze sie trzymalam. Teraz tez cwicze od miesiaca.Niby dwa kg tylko ale wczoraj sie mierzylam łacznie mi ubylo ze 20cm:) Trzymam za ciebie kciuki.Musi nam sie w koncu udac .Powodzenia
SzczesliwaByc
8 maja 2017, 09:04Mi się też tylko raz udało schudnąć - poznałam wtedy swojego męża, dobrnęłam do wagi 48 kg - chociaż fakt, ciało nie było jędrne, bo nie ćwiczyłam.. No ale teraz mam 20 kg więcej. Pochwalisz się jak wyglądają Twoje treningi? 20 cm to super wynik - i bardziej miarodajny niż 2 kg ;-) Kg tak na prawdę nie są ważne :)
cyganeczka01
8 maja 2017, 09:30Ogólnie jestem przed miesiaczką ,wiec wiadomo wiecej sie wazy.Ale mąż mnie wczoraj zmierzyl ,bo chcial mi udowodnic, że schudlam ,bo powiedzial ,ze to widać.I rzeczywiscie wyszlo ok 20 cm mniej i to wsumie w dwa tygodnie, bo wtedy sie mierzylam.W tali i udalach mi najwiecej zeszlo.Ogolnie czuje, ze mam mięśnieI naprawdę ładniejszy jędrniejszy tyłek.Z moimi cwiczeniami to zaczelam od pol godz dziennie, bo to naprawde nie jest duzo a efekty są.Ćwiczę tak zeby sie spocić ,ale tez i nie przeginać.Jestem niestety po udarze, więc muszę na siebie bardziej uważać.A jak jest dzień, że się źle czuję, albo jestem zmęczona to nie ćwiczę.Nic na sile najważniejsze, żeby się nie zniechęcić.Ja ćwiczę w domku fitness na ps3 i zumbę na you tubie.Nigdy nie jest za późno.A ograniczenia są tylko w naszej głowie.
SzczesliwaByc
8 maja 2017, 10:31No to dobrze, że mąż widzi efekty, bo na pewno takie 20 cm w 2 tygodnie to ogromna mobilizacja. U mnie za to problemy z błędnikiem (zawroty głowy i osłabienie) i problemy z kręgosłupem, więc też muszę uważać na to co ćwiczę, ale na szczęście ćwiczyć mogę (jeszcze niedawno nie znosiłam siłowni) a nawet powinnam (zwłaszcza wzmacniać mięśnie pleców i faktycznie jak zrobię tydzień przerwy to kręgosłup dokucza bardziej)... Tyle, że nie potrafię się zmobilizować do samotnego wyjścia na siłownię, tylko jak idę z kimś to się zmuszam - najgorzej wyjść z domu ;-)
NowaJaPoPorodzie25
8 maja 2017, 08:49Kochana skądś to znm i doskonale Ciebie rozumiem... Też mogłam być już piękna i szczupła, .. no dobra bez żartów, ale na pewno mogłam mieć już spokojnie wagę sprzed ciąży tj te 77 czy 78 kg.. a mam ile ... 10 więcej.. bo się żre..już miałam 82 na wadze ponad 2 tygodnie temu... ciąża zamroziła mój metabolizm i jesli nie pilnuję jedzenia to tyję w mgnieniu oka.. w tydzień przybrać 6 kg ? kiedyś byłoby max 3..dzisiaj jest 6... a wiza 90kg w wieku 27 lat już blisko..no chyba że się ogarnę ? Że się ogarniemy ?...
SzczesliwaByc
8 maja 2017, 09:03Żeby się tak łatwo chudło jak się tyje.. Mam identyczne skłonności. Ja najbardziej zawaliłam po ciąży - ciąża była dla mnie tak łaskawa, że startując z wagą (nadwagą) 72 kg kończyłam ciążę z wagą tylko 3 kg wyższą :( To miał być mój kop, żeby po ciąży się ogarnąć no bo powiedzmy sobie szczerze - niewiele kobiet ma to szczęście, żeby po ciąży ważyć 10 kg mniej niż przed... No ale zawaliłam. Ciągle zawalam. A planuję kolejną i wolałabym nie zaczynać znów z tej wagi, bo co jak kolejna ciąża nie będzie tak łaskawa i skończę jako 100-kilowa kulka ze wzrostem 158 :( Ogarniamy się :)
cyganeczka01
8 maja 2017, 10:59Moja mama ze mną w ciąży idącna porodówkę ważyla 55 kg Miala żebra na wierzchu tylko duży brzuch.Lekarz na nia krzyczal ,a ona po prostu nie mogla jesc, bo wszystko dosłownie zwracała,Jak mnie już urodziła ,a lekarz zobaczył mnie to moją mame przeprosił bo ja bylam tak tłuściutka, że miałam fałdkę na fałdce(tak jest do dzisiaj .Natomiast podczas 9- miesięcznego karmienia piersią przytyła 20 kg.Także tu nie ciąża jest winna tylko nasze obżarstwo.
SzczesliwaByc
8 maja 2017, 11:48Moja mama miała podobną wagę przy porodzie... Ja przez pierwsze 4 miesiace nie mogłam patrzeć na jedzenie, wymiotowałam, schudłam 4 kg ale z racji, że startowałam z nadwagą, to dziecię korzystało z moich zasobów ;-) A później - no cóż, grzeszyłam, ale na szczęście nie tyłam. A i dziecko jakimś olbrzymem nie było, bo synek miał 3,5 kg
aniapa78
8 maja 2017, 08:40Tobie też się uda. Dieta, ruch i sukces gwarantowany. Nie masz dużo do zrzucenia. Powodzenia i trzymam kciuki:)
SzczesliwaByc
8 maja 2017, 09:00Trochę do zrzucenia jednak jest - 13-16 kg... Dziękuję za kciuki :)