...spróbuję naskrobać coś więcej na temat mojej diety-nie diety. Więc jak już wspomniałam w poprzednim wpisie zjadam mniej, trzymam się mniej więcej schematu z czasu jedzenia pudełkowego czyli:
5posiłków dziennie, rano owsianka, na drugie jakaś kanapka, obiad niestety zjadam normalny, bo brakuje mi czasu na robienie dwóch oddzielych, podwieczorek sałatka a kolacja tu już różnie.
Ostatnio mam trochę natłok zajęć i nie mam czasu na "wzięcie się za siebie" na 100% stąd mizerne efekty. Chociaż nie wiem czy jest tak źle, bo dziś rano stanęłam na wagę i zobaczyłam 68,9kg! Dla mnie jest to naprawdę sukces, bo od jakiegoś czasu nie czuję żebym się odchudzała.
We wczorajszym wpisie wspomniałam o tym, że mały pochłania mi większość czasu i rzeczywiście tak jest, ale prócz tego niestety dla mnie lato nie jest sprzymierzeńcem odchudzania- ciągłe wyjazdy i wizyty przyjezdnych nie sprzyjają trzymaniu się założeń. Imprezy w postaci wesel, panieńskich itp. również. Ostatni czas jest dla mnie intensywny i nie mam go na tyle dużo żeby aż tak bardzo wnikać w posiłki, co nie znaczy że całkowicie się poddałam. Staram się pilnować, nie jem słodyczy, wróciłam do ziółek na oczyszczanie, porcje są dużo mniejsze od tych sprzed diety, jeśli pogoda pozwala sporo się ruszam. Pewnie trzymając się diety 1500kcal schudłabym szybciej, ale tak naprawdę nie czuję się już na diecie a jakieś zmiany w wadze mimo wszystko są więc chyba nic tylko się cieszyć? :)
Ktoś pewnie powie, że to co mówię to tylko wymówki. Moja waga jest daleka od ideału, ale już czuję się lepiej i przy takiej, którą mam mogę sobie pozwolić na "luksus" w postaci zwolnienia tępa. Jestem szczęśliwa, że mam taki a nie inny tryb życia a w końcu o moje szczęście tu chodzi prawda? I powiem Wam w wielkiej tajemnicy, że mam zamiar dołączyć do swoich obowiązków kolejny mały skarb a co! :)
Pozdrawiam,
Szczęśliwa mamuśka! :)